Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Ryszard Czarnecki - Marszałek podał piłkę Rosji

W polityce – zwłaszcza międzynarodowej – jest tak, że wie się o dużo większej liczbie rzeczy i spraw, niż o tym się mówi. Tej oczywistej prawdy najwyraźniej nie zna Radosław Sikorski. Szkoda, że ze szkodą dla Polski.

Nie wiem, co powoduje marszałkiem (!) Sikorskim, że plecie to, co plecie. Można rozważać różne motywy. Po pierwsze: Radosław Sikorski jest idiotą i gada, co mu ślina na język przyniesie. Odrzucam ten motyw, bo choć Sikorski na pewno nie jest Metternichem, to jednak nie jest ani idiotą, ani głupkiem. Motyw drugi: Sikorski mści się na Tusku, bo ten przez lata, obiecując mu poparcie najpierw na stanowisko sekretarza generalnego NATO, a potem komisarza ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, odpowiedzialnego za EEAS (unijna służba dyplomatyczna), ostatecznie zrobił go w konia i zajął wysokie stanowisko unijne, kosztem swojego ministra spraw zagranicznych. Takiej zemsty wykluczyć nie można, a przynajmniej nie od razu. Jest wreszcie motyw trzeci: minister Sikorski gra niekoniecznie do polskiej bramki, bo przecież to, co mówi, pokazuje konsekwencję Putina, ale też pogrąża Tuska, który już wiele lat temu poznał rzeczywiste plany Moskwy wobec Kijowa. Premier III RP wiedział, ale nie powiedział, nie uprzedził Zachodu o grze, którą podjął Kreml.

Wie, po co mówi?

Niezależnie od motywacji, niezależnie od tego, czy wypowiedź byłego szefa MSZ dla amerykańskiego portalu jest efektem chlapnięcia czy rezultatem przemyślanego posunięcia, które ma zrobić kuku Tuskowi na początku jego obecności w Brukseli jako przewodniczącego Rady Europejskiej, czy też jest może ujawnieniem przebiegłości prezydenta Federacji Rosyjskiej, który chciał skłócić Polskę z Ukrainą – liczy się efekt. A ten jest fatalny. Fatalny nie tylko i nie tyle dla rządu czy głównej partii koalicyjnej (PO), bo tym bym się nie martwił. Jest dramatyczny dla Polski, bo pokazuje, że przez siedem lat szefem MSZ był człowiek, który – co najmniej – szybciej mówi, niż myśli. Dziś, niedawno podsłuchiwany i opowiadający agresywne teksty o USA i Wielkiej Brytanii, jest szefem izby niższej polskiego parlamentu i formalnie drugą osobą w państwie. Co z tego, że Sikorskiego mało kto wcześniej w Europie traktował poważnie (pamiętam rozmowy z brytyjskim ministrem, który na kolacji śmiał się, że minister spraw zagranicznych Polski kandyduje na każde możliwe stanowisko), ważne jest, że szóste co do wielkości państwo Unii Europejskiej traktowało go na tyle poważnie, że powierzyło mu na niemal dwie kadencje kluczowy resort, a potem funkcję szefa jednej z dwóch izb parlamentu. To, co mówi Sikorski o rozmowie Putin-Tusk, świadczy przede wszystkim o Sikorskim, ale także świadczy o naszym kraju, który obdarowuje go wszelkimi możliwymi zaszczytami. Przepraszam, ale nikt z Francji, Holandii czy USA nie będzie zastanawiał się specjalnie, czy obecny marszałek Sejmu jest z PO, czy z opozycji: jego medialny wybryk pójdzie po prostu na konto Polski.

Bo w polityce, zwłaszcza w polityce międzynarodowej, jest tak, że wie się o dużo większej liczbie rzeczy i spraw, niż o tym się mówi. Jest takie powiedzenie – a cytował mi je ostatnio Jarosław Kaczyński – że o niektórych politycznych planach, wypowiedziach, inicjatywach czy projektach można mówić po paru latach od ich zaistnienia, o niektórych po kilkudziesięciu, a o jeszcze niektórych – nigdy. Tej oczywistej prawdy jakoś nie zna Radosław Sikorski. Cóż, jego sprawa. Szkoda tylko, że kosztem państwa polskiego.

Lawina politycznych konsekwencji


Wypowiedź Sikorskiego jest szkodliwa dla wizerunku Polski na arenie międzynarodowej. Przecież kto jak kto, ale szef – przez lata – polskiej dyplomacji powinien sobie zdawać sprawę z kolejnej międzynarodowej katastrofy medialnej, którą wywołał. Jest to wypowiedź podwójnie niedobra. Po pierwsze sugeruje, że owa szczerość Putina musiała być elementem niesłychanie otwartych rozmów w Moskwie między premierami III RP i FR. W polityce zagranicznej im bardziej relacje są przyjacielskie, tym bardziej mówi się w sposób otwarty czy wręcz niczym nieskrępowany. Widocznie dla Władimira Władimirowicza Putina Donald Tusk, który z pierwszą wizytą na Wschód pojechał nie do Kijowa czy Wilna, ale do Moskwy, był kimś, przed kim można otworzyć słowiańską duszę. Po drugie, wypowiedź ta ma miejsce – czyżby tylko przypadkiem? – tuż przed przypadającymi na tę niedzielę (!) wyborami parlamentarnymi na Ukrainie. Jakie przesłanie wyciągnie z tej wypowiedzi Sikorskiego ukraińska klasa polityczna? Ano takie, że Rosja z Polską rozmawiały o podziale Ukrainy. Co prawda się nie dogadały, ale rozmawiały. I dopiero po sześciu latach od tej sytuacji, gdy Sikorski przestał już być szefem MSZ, Warszawa o tym mówi. Polityczne konsekwencje, gdy chodzi o ukraińską scenę polityczną, tej „szczerości” marszałka polskiego Sejmu mogą być dwojakiego rodzaju. Po pierwsze może wzmocnić antypolskich nacjonalistów, może i marginalnych, ale przecież zawsze dla Moskwy wygodnych. Po drugie, może dotrzeć do politycznego mainstreamu w Kijowie takie oto przesłanie: skoro Polacy nam tego nie powiedzieli, a więc kryli Rosjan, to może warto z tą Moskwą na jakichś warunkach się dogadać.


Ryszard Czarnecki


za:niezalezna.pl/60701-marszalek-podal-pilke-rosji

Copyright © 2017. All Rights Reserved.