Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

„Gazeta Wyborcza” od lat rozwala rodzinę, a teraz szuka winnego

„Gazeta Wyborcza”, która położyła nieocenione zasługi w kwestii rozwalania rodziny, dziś szuka winnego. Mogą nią być wszyscy wokół, pracownicy MOPS-ów, urzędnicy, wreszcie rodzice, ale tylko nie ona!

„Gazeta Wyborcza” publikuje od pewnego czasu cykl reporterski „Nie zabierać dzieci z biedy”. W ramach tego cyklu właśnie ukazał się artykuł o Sebastianie z Suwałk, który odebrał sobie życie, bo dowiedział się, że wraz z siostrami ma trafić do domu dziecka.

Historia Sebastiana, jego rodzeństwa oraz matki Agnieszki jest, jak to zwykle w takich przypadkach bywa, niezwykle zawiła. Przewija się przez MOPS, dom pomocy Fundacji Tarkowskich Herbu Klamry, aż po hostel przy Centrum Interwencji Kryzysowej. Pojawiają się w niej pracownicy wspomnianego MOPS-u, kurator, Sąd Rejonowy w Puławach, a nawet rzecznik praw dziecka, Marek Michalak.

Historia, jakich w Polsce wiele. Samotna matka (od czasu do czasu związana z jakimś mniej lub bardziej odpowiednim mężczyzną), czwórka dzieci (prawie dorosły Sebastian i trzy młodsze siostrzyczki), tułaczy los i bieda taka, że aż piszczy. Matka zgłasza się z prośbą o pomoc do kolejnych ośrodków i instytucji, ale wciąż napotyka jakieś problemy – jak to mówią, biednemu zawsze wiatr w oczy. A to musi podjąć pracę, ale nie może, bo dziecko malutkie, a przecież trzeba płacić czynsz, ale nie ma z czego, a to urzędnicy uznają, że mieszkanie jest za małe i nie spełnia standardów, a to lokatorzy z ośrodka pomocy nie są odpowiednim dla dzieci towarzystwem...

Koniec końców, pani Agnieszka pod koniec 2013 roku trafia z dziećmi do Suwałk, gdzie MOPS przyznaje jej 1800 złotych zasiłku. Ale nie starsza nie czynsz za mieszkanie i utrzymanie dzieci. Więc pani Agnieszka zgłasza się do Centrum Interwencji Kryzysowej, gdzie dostaje adres hostelu, w którym może się zatrzymać.

Tyle, że adres ten jest jak wyrok, bo urzędnicy już postanowili, że trójka dzieci trafi do domu dziecka, a najmłodsze – do rodziny zastępczej. Sebastian dowiedział się tego trochę przypadkiem, od pracownika CIK, który zapytał, czy chce iść z siostrami na obiad, bo już został wpisany w harmonogram. Dowiedział się też, że decyzja jest nieodwołalna. Poszedł do łazienki i powiesił na prześcieradle.

Pracownik CIK zignorował wzburzenie chłopaka, chociaż widział, jaką traumą jest dla niego decyzja sądu. A Sebastian już wcześniej miał ostrzegać kuratora, że prędzej zrobi sobie krzywdę, niż pójdzie do domu dziecka. Nikt z CIK nawet nie podjął próby reanimacji chłopca (później okazało się, że pracownicy nie skończyli kursu pierwszej pomocy).

Choć pracownicy MOPS-u i domu dziecka jeszcze w miesiącu śmierci Sebastiana stracili pracę, to prokuratura okręgowa w Suwałkach w maju umorzyła śledztwo – jej zdaniem, urzędnicy nie zaniedbali obowiązków.

W całej tej smutnej historii, prócz bezduszności urzędników, braku wyobraźni pracowników MOPS-u i kompletnej głupocie kuratorów, zadziwia jeszcze jedno. Mianowicie, historię opisuję „GW”, która przecież położyła nieocenione zasługi na polu rozwalania rodziny. Swoimi rozlicznymi publikacjami na temat nowego, patchworkowego modelu „rodziny”, lansowaniem ideologii gender, a co za tym idzie – szkodliwej konwencji przemocowej, nieustannym spychaniem na margines normalnej, zdrowej rodziny, z matką i ojcem, przyczyniła się do głębokiego kryzysu polskiej rodziny. Latami dezawuowała wartość relacji między rodzicami a dziećmi, przywiązanie do rodzeństwa, poczucie tożsamości, jakie młodemu człowiekowi daje rodzina, by w końcu zadziwić się tym, że w Polsce odbiera się dzieci z biedy, bo - jak zresztą przyznał sam rozmówca "GW" - pusta lodówka jest dla sądu ważniejsza niż więź z rodzicami...

Teraz ta sama gazeta zdaje się krzyczeć: „Gonić złodzieja!”. Czy to nie wygląda jak wezwanie do pościgu za... własnym ogonem?

za:www.fronda.pl/a/gazeta-wyborcza-latami-rozwala-rodzine-a-teraz-szuka-winnego,47910.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.