Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Gorzkie żale pana Lisa

Z rozbawieniem odnotowujemy kolejny felieton pana Tomasza Lisa - kolejny napisany w atmosferze paniki, rozedrgania emocjonalnego i strachu. Tym razem pan redaktor pisze w "Newsweeku" o zmianach nastroju w Polsce. "Oto pewien aktor odkrywa, że do honorowego komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego właściwie go wepchnięto. No, jak już tam był, to trochę pomógł, ale bardziej z litości, a w ogóle to Lech Kaczyński był wybitnym prezydentem, a prezydent Duda, to - ho, ho, ho - będzie może nawet wybitniejszy" - mówi Lis, nie mogąc przeboleć tego, że Tomasz Karolak udzielił wywiadu znienawidzonemu przez Lisa tygodnikowi "wSieci".

Ale Lisa niepokoi więcej sugestii i plotek. "Pewien bezkompromisowy dziennikarz publicznej telewizji usilnie zabiega o wywiad z ojcem - biznesmenem. Nic, żę droga wyboista, ważne, że kierunek słuszny, chciałoby się powiedzieć, cytując Młynarskiego. Wywiad z Rydzykiem czyniłby dziennikarza, przepraszam ojca dyrektora - koszernym, w każdym razie w oczach nowej władzy kimś, kogo tolerować można, a biorąc pod uwagę imprimatur ojca z Torunia, trzeba" - czytamy.

Co ciekawe, w tekście ujawniony jest też pewien epizod z przeszłości Lisa. Choć nie wymienia z imienia i nazwiska, to jest pewne, że Lisowi chodzi o Michała M. Lisieckiego. "Pewien wydawca pewnego tygodnika, który jeszcze trzy lata temu bronił aferzysty z Amber Gold, a trzy miesiące po katastrofie pobiegł do rosyjskiej ambasady, by ogłosić, że człowiekiem roku pisma zostanie prezydent Miedwiediew (odstrzeliłem ten pomysł osobiście), teraz twierdzi, że publikował nagrania z restauracji Sowa i Przyjaciele, bo jest wydawcą polskim, a nie - dajmy na to - niemieckim" - opowiada.

I dodaje: "Znikąd wypierd...ać nie zamierzam. Nie boję się o siebie, ale o Polskę. Trudno się nie bać, słysząc gospodarczy program dla Polski przypominający dowcip z epoki gierkowskiej". (...) My to śmichy-chichy, ale wesoło nie będzie. Tzw. dziennikarze niepokorni już wskazują wrogów ludu i mówią, kto jest winny, kto skończony. Niezłomni. Wsłuchajcie się w te głosy. To idzie nowe, moralne, jednoznaczne, polskie i patriotyczne" - kpi Lis.

Panu redaktorowi życzymy jednak więcej cierpliwości, chłodniejszej głowy i więcej luzu. Rozumiemy, że sprawy nie idą po pańskiej myśli, że skończą się kontrakty z państwowymi spółkami i reklamy od spółek Skarbu Państwa. Ale to normalna sprawa - demokracja. Tak bardzo się pan jej boi?

LL

za:www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/gorzkie-zale-pana-lisa,14354491953#ixzz3gSS9NyF0

Copyright © 2017. All Rights Reserved.