Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Media polskie, nie polskojęzyczne!

Lata zaniedbań, a może i celowych działań, doprowadziły do monopolizacji struktury własnościowej mediów w Polsce. Zmiany szczególnie wyraźnie widać na rynku prasy, który w większości został zagospodarowany przez niemiecki kapitał. Czy to powód do zmartwień? Tak, bo media to nie tylko intratny biznes, ale machina kształtowania myśli, nastrojów i zachowań społecznych. W tym kontekście repolonizacja tego sektora staje się wyższą koniecznością.


Rynek prasy w Polsce to – mimo głosów o regresie – wciąż mocny medialny segment. W jego skład wchodzą nie tylko największe opiniotwórcze dzienniki czy tygodniki, ale też cała gama gazet lokalnych i pism tematycznych. Przeciętny odbiorca jest w stanie wymienić kilka, może kilkanaście tytułów prasowych, ale rzeczywistość jest zgoła odmienna. Na polskim rynku funkcjonuje bowiem blisko dwieście tytułów prasowych, których łączna roczna sprzedaż idzie w setki milionów egzemplarzy (ok. 750 mln).


W Polsce z powodzeniem działa kilkanaście koncernów medialnych. Największe z nich należą do zagranicznych potentatów. Polskie koncerny medialne dorównują obcym markom może jedynie ilościowo, bo ich zasięg oddziaływania jest dużo niższy – zajmują ledwie czwartą część rynku.


Kogo czytamy?



Niemieckie Wydawnictwo Bauer to prawdziwa potęga. Szacuje się, że sprzedaje przynajmniej trzecią część ukazujących się na polskim rynku tytułów prasowych, czyli więcej niż wszyscy polscy wydawcy. Hamburski koncern specjalizuje się w magazynach ilustrowanych i odpowiada na różnorakie zapotrzebowania czytelników. Wedle informacji wydawcy, koncern ten aktualnie wydaje w Polsce „38 magazynów w segmentach: pism luksusowych, miesięczników poradniczych, dwutygodników oraz tygodników poradniczych i poradniczo-rozrywkowych, magazynów popularno-naukowych, komputerowo-growych, telewizyjnych, motoryzacyjnych i młodzieżowych”. Jak podkreśla sam koncern, w pierwszej dziesiątce najbardziej poczytnych magazynów, znajduje się aż sześć pozycji z jego oferty, czyli „Tele Tydzień”, „Życie na Gorąco”, „Chwila dla Ciebie”, „Naj”, „Tina” i „Twój Styl”, ale większość tytułów tego wydawcy to liderzy w swoich kategoriach. Warto dodać, że Bauer jest też właścicielem m.in. Grupy RMF oraz portalu interia.pl.


Kolejnym znaczącym graczem na polskim rynku prasowym jest szwajcarsko-niemiecki Ringier Axel Springer, który zagospodarował ponad 15 proc. czytelników. Sukcesem tego wydawcy jest bardzo poczytny dziennik „Fakt” oraz tygodnik „Newsweek Polska”. Koncern ten wydaje również „Przegląd Sportowy”, „Auto Świat”, „Top Gear”, „Komputer Świat”, miesięcznik „Forbes” oraz posiada 49 proc. udziałów w spółce Infor Biznes („Dziennik Gazeta Prawna”).


Podobny udział w naszym rynku krajowy ma niemiecka Polska Press Grupa (Verlagsgruppe Passau), która święci sukcesy w segmencie prasy regionalnej. Jak deklaruje wydawca, jego tytuły są aktualnie obecne w 15 województwach, gdzie ukazuje się 18 dzienników regionalnych, w tym 8 połączonych wspólną marką „Polska”. To także ponad sto tygodników lokalnych oraz bezpłatna gazeta miejska „Nasze Miasto”. Wydawnictwo posiada też tygodniki ogłoszeniowe, jak „Moto Express” oraz dodatki telewizyjne np. „Tele Magazyn”. Polska Press ze swoimi tytułami mocno zaznacza swoją aktywność także w internecie.


Ważnym graczem jest szwajcarska Edipresse Polska, ukierunkowana na magazyny (łącznie 24): luksusowe, poradnikowe, tzw. parentingowe, zdrowotne czy stylowe jak „Party”, „Viva!”, „Kropka TV”,  „Mamo, to ja”, „Vita”. Również posiada portale internetowe.


Wśród nominalnie polskich marek bryluje Agora (ok. 8 proc. udziału w rynku prasy) z jej sztandarowym dziennikiem „Gazetą Wyborczą” oraz czasopismami takimi jak: „Logo”, „Avanti”, „Cztery Kąty” i „Kuchnia”.  Spółka działa mocno w sieci oraz eterze (TOK FM, Rock Radio, Złote Przeboje, platforma Tuba). Agora to także jedna z wiodących firm reklamy zewnętrznej (AMS) oraz sieć kin Helios.


Kolejnym mocnym rodzimym wydawcą jest Grupa ZPR Media, właściciel takich tytułów prasowych jak „Super Express”, „Murator” (ok. 7 proc. rynku), licznych serwisów internetowych, ale także np. stacji telewizyjnych: PoloTV, FokusTV,  eskaTV czy radiowych Eska, Vox, Radio Plus, Wawa.


Nie sposób nie wymienić tu także takich graczy jak Grupa Gremi - „Rzeczpospolita” (ok. 3 proc ryku.) bądź Westa Druk Mirosław Kuliś - tygodnik „Angora” (ok. 2 proc.). W granicach procentowego udziału swoją obecność na rynku prasy zaznaczyła Fundacja „Gościa Niedzielnego” - tygodnik „Gość Niedzielny”, spółka Polityka - właściciel tygodnika o tej nazwie, PMPG Polskie Media - tygodniki „Do Rzeczy”, „Wprost” czy też Fratria - tygodnik „wSieci” (ok. 0,5 proc.).


Widać zatem wyraźnie, że ton narracji w polskojęzycznej prasie dyktują koncerny niemieckie i szwajcarskie, a tytuły z polskim kapitałem mogą z nimi jedynie konkurować w swoich wąskich kategoriach (dziennik, tygodnik). Bo patrząc na rynek prasy całościowo o równowadze kapitałowej mowy być nie może.


Pochodzenie ma znaczenie


W rozmowie z PCh24.pl medioznawca dr Hanna Karp zauważyła: struktura własnościowa mediów w krajach UE wskazuje, iż pochodzenie kapitału ma znaczenie kluczowe a największe kraje unijne - w tym na przykład Francja - własne tytuły opiniotwórcze wręcz dofinansowują. Widać tam także dbałość o takie kwestie, jak poziom koncentracji kapitału w poszczególnych segmentach mediów. Na terenie Niemiec, gdy chodzi o tę sferę, obowiązujące przepisy są znacznie bardziej restrykcyjne niż w Polsce.

- W Polsce, mimo nadzoru UOKiK rynek medialny praktycznie jest poza jakąkolwiek ochroną, o czym świadczy jego aktualny kształt – powiedziała nam dr Karp. W efekcie na rodzimym rynku prasy dominuje kapitał zagraniczny, w większości niemiecki, ale mocno obecni są też Szwajcarzy.


- Jeżeli uwzględnimy fakt, że te opiniotwórcze tytuły prasowe o dużym zasięgu tworzy kapitał niemiecki, a podobnie rzecz się ma odnośnie codziennej prasy lokalnej, to zasadnym jest pytanie o to, czy taka koncentracja mediów w rękach niemieckich nie narusza polskiej równowagi rynku medialnego. Co za tym idzie, czy nie niesie zakłócenia równowagi debaty na łamach środków przekazu – zauważyła nasza rozmówczyni. Jak dodała, wysoki procent obcego kapitału w Polsce może mieć kluczowe znaczenie na przykład podczas kampanii wyborczych.


- Widzimy jak wiele elementów naszego życia, bo to nie tylko prasa, ale różne gałęzie gospodarki, ekonomii, biznesu, mają charakter niemiecki. Coraz więcej elementów wiąże polską gospodarkę z niemiecką a koncerny medialne zza Odry zdają sobie sprawę z tego, jak dbać o własny interes narodowy. Dlatego należy zastanowić się, na ile odbiorcy takich mediów mają gwarancję, że różne ważne, strategiczne kwestie są odpowiednio, w sposób rzetelny przedstawiane polskiemu czytelnikowi – zauważa Hanna Karp.


Repolonizacja. Nic dziwnego!


Nie ma więc wątpliwości, że konieczna jest repolonizacja mediów. Nie sposób, rzecz jasna dobrze prosperujących koncernów pozbawić  udziałów w polskojęzycznych tytułach. Z kolei konkurowanie nowych pism z kolosami, które usadowiły się już na dobre na naszym rynku, jest bardzo trudne. Tu z pomocą przychodzą rozwiązania od lat stosowane w krajach UE.


Jak przypomniała dr Karp, we Francji uruchomiono np. system wspierania, dofinansowania czy ulg dla niektórych tytułów prasowych – opiniotwórczych, współtworzących debatę publiczną, prowadzonych czy to z publicznych czy też prywatnych pieniędzy, ale rodzimych. - Bazując na tego rodzaju rozwiązaniach także w Polsce można zbudować system dotacji mediów narodowych, w którym uwzględnione będą ważne, ogólnopolskie, opiniotwórcze dzienniki tytuły z polską strukturą własnościową i dobrą reputacją  na rynku – twierdzi uczona.


Przy zastosowaniu tego rodzaju kryteriów na wsparcie mogłyby liczyć tytuły zarówno prawicowe jak i lewicowe. - W krajach UE takie rozwiązania z powodzeniem się stosuje. Tak rozumiany jest interes narodowy, społeczny, państwowy – zauważyła Hanna Karp.


W jej ocenie, problemu nie da się zignorować.  Wbrew pojawiającym się opiniom, rynek prasy nie ginie, zaś rozwijające się dziennikarstwo społeczne, choć jest bardzo ważnym działem, nie jest w stanie zastąpić poważnych redakcji, które pełnią rolę swego rodzaju „think-thanków”. - To tu powstają największe teksty, tu prowadzone są najważniejsze śledztwa, tu otwierane są ważne tematy, które stają się żywe w debacie publicznej, podejmowane później przez media elektroniczne. Dziennikarstwo internetowe spełnia inną rolę i nie jest w stanie zastąpić wyspecjalizowanej prasy, która niesie w sobie ten przymiot wielkiego doświadczenia dziennikarskiego całych zespołów ludzi. Tej pracy nie jest w stanie wykonać portal internetowy czy bloger – dodaje dr Karp.


Marcin Austyn

za:www.pch24.pl/media-polskie--nie-polskojezyczne-,40834,i.html#ixzz3yYEXJXy1

Copyright © 2017. All Rights Reserved.