Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Rocznica Targowicy. Trzy powody, dla których ONI są jeszcze gorsi

Mija właśnie 224. rocznica zawiązania Konfederacji Targowickiej zabiegającej u obcych rządów o interwencję w wewnętrzne sprawy Rzeczpospoliej. Ale nawet trzech łajdaków na czele narodowej zdrady mogłoby w swoich biografiach odnaleźć zasługi, których próżno szukać u autorów błagań do carycy w Berlinie i do Brukseli.

„Wyrażamy uznanie wspólnocie euroatlantyckiej i Unii Europejskiej, za jej zaangażowanie na rzecz ochrony praworządności i demokracji w naszym państwie. Prowadzone na jej forach dyskusje […] [są] wyrazem uzasadnionej troski o stan naszego państwa i prawa obywateli” – pisali Wałęsa, Kwaśniewski i Komorowski. Być może kopiowali passus z aktu targowickiego z 27 kwietnia 1792 r., w którym rząd Polski był nazwany „ciemiężycielami”? Wszak na końcu pisma ich oświeceniowi odpowiednicy też chwalili zagranicę: „dzielnej pomocy tej Wielkiej Monarchini wzywamy, która […] szczęśliwość narodu cenić umie i im pomocną podaje rękę” – wołali Potocki, Branicki i Rzewuski do Petersburga i carycy Katarzyny II. Ale nawet oni, zanurzeni w narodowym odszczepieństwie mieli przewagi, których próżno szukać u dzisiejszych przeciwników reform.

Dlaczego współczesna Targowica jest gorsza?

Powód pierwszy


Dawni magnaci byli mecenasami artystów najwyższej próby. Owszem, zdarzało im się finansować wierszokletów, ale z ich sakwy korzystali też wybitni poeci jak Stanisław Trembecki czy architekci jak Ludwik Metzell. Gdzie szukać nazwisk wybitnych twórców wspieranych przez olbrzymów III Rzeczpospolitej? Czy oprócz chwalenia obrazoburczych spektakli, powieści mieszających polskość z „Gnojem”, fallusów na krzyżach zostanie po nich narodowa sztuka? Ogród Szczęsnego Potockiego opisywały największe pióra epoki, a co opisać po dzisiejszych magnatach? Jak na dworach targowiczan odbywały się antyczne sztuki, koncerty, przedstawienia z greckiej mitologii, tak dzisiejsza opozycja pozostawia nam parciane bon moty o „imperiach upadających w szczytach swej chwały” albo wspomnienie o Orle Białym z czekolady. W zestawieniu tytanów Rzeczpospolitej dzisiejszej i przedrozbiorowej to ci ostatni wychodzą zwycięsko.

Powód drugi

Targowiczanie sprzed 224 lat byli członkami wielkich rodów arystokratycznych, których przodkowie pełnili najwyższe państwowe urzędy, a krew za ojczyznę przelewali równie często jak wino podczas uczt. Jeśli pycha uderzyła im do głowy i widzieli siebie w roli mędrców narodu, to przynajmniej ich pradziadowie bili się pod Wiedniem czy w szwedzkim „Potopie”, toteż miało im się co w głowie przewracać. Ileż trzeba pychy dzisiaj, mianując się reprezentantem narodu nie tylko wbrew demokratycznemu mechanizmowi, ale też będąc w przeszłości członkiem wątpliwej socjety; dość wspomnieć o Kwaśniewskim jako ministrze w Polsce Jaruzelskiego.

Powód trzeci

Targowiczanie z 1792 r. utrzymywali się z własnych fortun – nie trzeba im było państwowych uposażeń, unijnych stanowisk albo fundacji własnego imienia. Decydując się na kupowanie stronników, niekiedy dawali pieniądze obcym dyplomatom i płacili za urzędy pełnione w Polsce. Dziś największa pycha tańczy z naszych podatków, a następnie z naszych podatków prosi zagranicę o „dyskusję” i „troskę”. Tamci magnaci byli samowystarczalni, mieli dobrze zarządzane gospodarstwa, pola, manufaktury, a nie pochowane w rozdzielności majątkowej finanse, których wstydzą się pokazać przed obywatelami. Zaprawdę mniej się wstydzili swoich przodków, majątków i życiorysów panowie z wieku XVIII niż liderzy nam współcześni.

Prowadzone na jej forach dyskusje, podejmowane uchwały, opinie i rekomendacje nie są "ingerencją w wewnętrzne sprawy Polski” – tłumaczą się autorzy wiadomo jakiego listu. Zapewniają i oburzają się na nazywanie ich Targowicą, kiedy wobec śladowych, ale faktycznych zasług dawniejszych oligarchów pozostają cieniem nawet sługusów Katarzyny II.

Jakub Augustyn Maciejewski

za:niezalezna.pl/79615-dzis-rocznica-targowicy-trzy-powody-dla-ktorych-oni-sa-jeszcze-gorsi

***

Dojdzie do prowokacji

Komitet Obrony Demokracji obiecał swoim lewicowym sprzymierzeńcom na Zachodzie, że padnie serią prawicowych (a jakże), rządowych prowokacji. W sojuszach politycznych trzeba dbać o dotrzymywanie obietnic, więc skoro KOD-owcom nie dzieje się krzywda, będą musieli ją sobie wymyślić.

pozycja w Polsce potrzebuje dowodów na faszyzację i nazyfikację kraju. Zawiłości prawne wokół Trybunału Konstytucyjnego i stanowisko pracy dla samowładczego Andrzeja Rzeplińskiego nie porywają tłumów w Niemczech, Francji czy Włoszech. Demonizowanie śledztwa smoleńskiego i odmienianie frazy „teorie spiskowe” przez wszystkie przypadki też nie spędzają snu z powiek Europejczykom, którzy nie tylko w snach widzą coraz więcej obcych kulturowo przybyszów zza Morza Śródziemnego. Aby więc sztandar KOD-u i płacz „Wyborczej” były z przejęciem dostrzeżone w wielkich miastach zachodniej Europy, potrzeba krzykliwych argumentów na „nadwiślańską dyktaturę”.

Gwałcą


W zachodnich mediach najgłośniej o KOD-zie było w lutym 2016 r. To wtedy były dyrektor radiowej Jedynki straszył dziennikarzy „Der Spiegel” Mariuszem Kamińskim, który rzekomo „wykorzysta służby do walki politycznej. Dojdzie do prowokacji, nie zdziwię się, jeśli na komputerach przeciwników PiS-u pojawi się nagle pornografia dziecięca”. Dwa miesiące później doszło do incydentu, jakby wyjętego z ust dziennikarza – anonimowi hakerzy oświadczyli w internecie, że na komputerze lidera KOD-u Mateusza Kijowskiego znaleźli… pornografię dziecięcą. Czy więc miała miejsce prowokacja „PiS-owskich służb”? Prawica musiała sprawić opozycji spory zawód, bo nie podchwyciła tematu – o incydencie napisały drugorzędne portale internetowe, nie było też spektakularnych reakcji władz. Trudno się oprzeć wrażeniu, że Kamil Dąbrowa nie tyle przestrzegał przed prowokacjami związanymi z pedofilią, ile wręcz sobie ich życzył. Kreowanie ofiar „PiS-u” miał już przećwiczone, skoro dla zachodnich mediów zaistniał dzięki płaszczykowi męczeństwa, jaki przybrał wobec utraty stanowiska. Jako człowiek mediów wiedział, że jego przypadek musi dać się opisać w jednym-dwóch zdaniach, aby prasa chciała to podchwycić. Puszczanie na falach radiowych hymnu narodowego i „Ody do radości” zbudowało obraz obrońcy demokratycznej reduty, obalanego niemal siłą. Udało się więc dorysować rogi i ostre kły Jarosławowi Kaczyńskiemu, ale do przedstawienia współczesnej Polski jako faszystowskiej nadal brakuje rozlewu krwi, aresztowań, prowokacji i zamieszek. Bez tego Komitet Obrony Demokracji pozostaje papierową opozycją, pozbawioną bohaterów i ofiar reżimu.

KOD miał wyglądać jak druga Solidarność

Do opinii publicznej trzeba docierać znanymi obrazami, aby dała się porwać dziennikarskiej narracji. Lewica i liberałowie jednoznacznie podchwycili wizerunek KOD-u jako drugiej Solidarności, a PiS-u jako nowej, prawicowej PZPR. Nawet logo Komitetu Obrony Demokracji pisane jest specyficzną czcionką, naśladującą solidarycę. Kijowski jako specyficzny outsider ma być nowym Wałęsą (może nawet ma kilka podobnych cech). O ile dla lat 80. charakterystyczna była „Matka Boska w klapie”, o tyle dziś kolczyk w uchu i włosy spięte w kucyk są powielane jako znaki rozpoznawcze lidera. Nawet mieszkanie Kijowskiego zostało w niemieckiej prasie opisane jakby wyjęte z lat Solidarności – małe, swojskie, z nieposprzątaną kuchnią, z kanapami, na których zalegają członkowie ruchu.

Choć nie powiodła się w Polsce próba wykucia z protestów KOD-u kolejnej Solidarności, ich twórcy nadal pracują, by tak postrzegano je w zachodnich stolicach. Na protesty KOD-owców trzeba patrzeć przez pryzmat intencji zyskania poparcia lewicowo-liberalnych sił w Unii Europejskiej, a zaangażowanie zmanipulowanych obywateli ma być tylko narzędziem. Nic więc dziwnego, że Rosjanie tak enigmatycznie relacjonują działania Kijowskiego – nie do nich jest ten spektakl skierowany. Przecież to nie Moskwa będzie upominała Beatę Szydło, by zachowywała standardy demokratyczne.

Wstrząsnąć Zachodem

Aby tłuste koty brukselskiej polityki na serio zabrały się za konserwatywnych Polaków, trzeba czegoś więcej niż papierowej odwagi. Leciwi KOD-owcy mogą sobie w tramwajach z dumą opowiadać o swojej antyfaszystowskiej działalności i odwadze w obliczu autorytaryzmu Kaczyńskiego, ale Angela Merkel czy François Hollande nie będą przedkładali opozycyjnej mitologii nad prawdziwe zagrożenie terroryzmem czy falującą gospodarką. Rzekome „materiały pedofilskie”, które miały pokazać Kijowskiego jako ofiarę prowokacji, okazały się niewypałem. Są jednak tematy, które opozycja może wykreować, by zagrozić Polsce.

Jak z Macierewicza zrobić przyjaciela Putina?

Przede wszystkim rozgłaszaniem o rzekomej putinizacji Warszawy. Czytelnikom „Gazety Polskiej” nie trzeba udowadniać, że nie ma w Europie rządów bardziej sceptycznych wobec Kremla niż Rada Ministrów z Antonim Macierewiczem jako szefem MON-u. Polscy liberałowie pracujący w zagranicznych mediach z trudem są w stanie pogodzić „teorię o zamachu” z „prorosyjskością Beaty Szydło”, jednak każdy pozór proputinowskiej postawy będzie brutalnie wykorzystany. Doszło już do prób zestawienia polskiego pomysłu Obrony Terytorialnej Kraju z Gwardią Narodową Władimira Putina. Niefortunny zapis w dokumencie Narodowego Centrum Studiów Strategicznych zawierał stwierdzenie, że obrona terotyrialna: „Wyposażona w broń maszynową, umundurowana formacja paramilitarna, może stanowić skuteczny środek zapobiegawczy (odstraszający) działaniom antyrządowym, a także wzmocni w wymierny sposób potencjał operacyjny formacji policyjnych w czasie pokoju”. Choć z całego dokumentu jasno wynika, że „działania antyrządowe” mogą się pojawić ze strony przestępczości zorganizowanej, KOD-owcy już widzieli siebie w roli pałowanych przez ORMO. Cóż, jeśli autorzy dokumentów i oświadczeń rządowych choć na chwilę zapomną, że są na froncie wojny informacyjnej, to następne lapidarne sformułowania mogą nas kosztować polityczną interwencję z zewnątrz.

Oskarżenia o nietolerancję

W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” socjolog prof. Paweł Śpiewak stwierdził, że w PiS-ie jest wiele zła, ale „nie ma jednego – antysemityzmu. Tej granicy PiS nie przekroczył. Są w nim nacjonaliści, są pewnie i antysemici, ale na razie zwycięża dyscyplina i antysemityzmu się nie tyka”. Dziennikarz Maciej Stasiński próbował imputować konserwatystom antysemityzm: „PiS nie zareagował na spalenie kukły Żyda we Wrocławiu”, ale prof. Śpiewak nie podtrzymał tematu.

Przy wieloletniej kampanii dezinformacyjnej powtarzającej frazę o „polskich obozach koncentracyjnych” zarzut o antysemityzm mógłby się odbić szerokim echem w świecie. Nawet gdy media opisują „nazistowskie obozy koncentracyjne”, dodając ich lokalizację – Polskę – otrzymujemy wiadomość, że ludobójstwa dokonali „jacyś” naziści, ale o niemieckim sprawstwie trudno doczytać. Jeśli w Polsce pojawiłyby się akty wandalizmu wobec miejsc pamięci związanych z kulturą żydowską albo Holokaustem, zagraniczne grupy interesu mogłyby się posłużyć etykietą antysemityzmu, aby zdelegitymizować polskie władze. Historyk Brian Porter-Szűcs już opisywał PiS jako partię, która „swoje korzenie ideologiczne odnajduje w tradycji Narodowej Demokracji”. Choć partia Jarosława Kaczyńskiego twardo zakorzeniała się w ideach Józefa Piłsudskiego i polityki jagiellońskiej, jak widać nawet profesor z Uniwersytetu z Michigan może plątać polityczne wątki, by obciążyć PiS. W swoim tekście dla portalu „The Conversation” wspominał także o wątkach antysemickich.

W czasie kryzysów strzeżcie się… prowokacji


Wreszcie fizyczna pacyfikacja demonstracji opozycji byłaby dla niej medialnym prezentem. Choć prawica nieraz czuła zapach policyjnego gazu na marszach 11 listopada lub podczas manifestacji w obronie krzyża na Krakowskim Przedmieściu, prasa w Niemczech przemilczała akty agresji ze strony władzy PO. Jeśli jednak policja okaże się teraz najspokojniejszą i najbardziej profesjonalną służbą w kraju, wystarczy, że ataku na KOD dokona anonimowy prowokator i obraz represji „PiS-owskiego reżimu” pójdzie w świat.

Wobec pułapek porozstawianych dookoła konserwatywnego rządu i prezydenta nie tylko ministrów i dziennikarzy musi obowiązywać spokój i opanowanie. Im mniej wyzwisk, emocji i niechęci do opozycji, tym mniej paliwa buntu otrzymają ludzie Kijowskiego, Schetyny i Petru.

Jakub Augustyn Maciejewski

za:niezalezna.pl/79579-dojdzie-do-prowokacji

***

Nie milkną nawet w takim dniu

Jedną z miar naszej niepodległości jest stosunek władz do polskich bohaterów. Wreszcie Polska upomina się o nich. Odzyskiwanie pamięci o pomordowanych przez komunistów żołnierzach powojennego podziemia stało się elementem przywracania polskiemu społeczeństwu honoru i godności. Ich śmierć staje się skałą, na której można budować przyszłość i narodową tożsamość. Nie wszystkim się to podoba. W dniu pogrzebu płk. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” odezwał się chór prowokatorów. Dobra ilustracja tezy, że dziś toczy się walka pomiędzy trzecim pokoleniem AK i NSZ a trzecim pokoleniem UB i NKWD. Na co dzień twierdzą oni, że obecna władza, która uniezależnia nas od obcych, jest niedemokratyczna i dzieli Polaków. Kiedy słyszy się słowa wypowiadane po polsku, ale tak obce, nie ma miejsca na porozumienie i kompromis. Książę Adam Czartoryski niegdyś napisał: „W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upodlające obce panowanie”. Jak bardzo aktualne to słowa.

Andrzej Olszewski

za:niezalezna.pl/79596-nie-milkna-nawet-w-takim-dniu

***

Bojkot lewackich propagandystów to wręcz obowiązek

Z Leszkiem Żebrowskim, publicystą historycznym, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Polska pożegnała jednego ze swoich największych bohaterów – płk. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”. Można powiedzieć wreszcie: godnie pożegnała…

– To prawda, ale tego wydarzenia bezsprzecznie ważnego dla naszej historii nie możemy rozpatrywać w kategoriach całej Polski. Polska jest podzielona, co widać chociażby po reakcji np. naczelnego „Newsweeka” Tomasza Lisa, który napisał na TT, że „Prezydent RP oddawał dziś cześć mordercy cywilów, Łupaszce”, usiłując niejako podważyć dokonania płk. Szendzielarza. To pokazuje, że siły „starego porządku” są bardzo aktywne, są bardzo żywotne, a przede wszystkim czują się bezkarnie. Te ataki, których doświadczamy ze strony Tomasza Lisa czy propagandystów „Gazety Wyborczej” i innych środowisk lewackich, także w internecie, to wszystko świadczy o tym, że te środowiska czują się mocne, bo czują, że tak naprawdę nic im nie grozi, że nie poniosą za te kalumnie żadnej odpowiedzialności. Oczywiście, w ustroju demokratycznym krytyka jest czymś normalnym, możemy wyrażać swoje stanowisko, mamy wolność słowa, ale w tym wszystkim są granice zdrowego rozsądku, granice dobrego smaku, są granice przyzwoitości. I tam, gdzie w grę wchodzi już władztwo, gdzie w grę wchodzi nienawiść, to są to zachowania całkowicie nieuprawnione, które nie mają nic wspólnego z wolnością słowa.

Z czym zatem mamy do czynienia w tym przypadku?

– Nie ulega wątpliwości, że w tym przypadku mamy do czynienia z autentyczną nienawiścią. Być może trudno to zrozumieć pokoleniu, które nie przeżyło czasów zniewolenia komunistycznego i nie pamięta czasów stalinowskich po 1944 r., czasów dramatycznych wyborów, które podejmowali z jednej strony płk Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko”, a z drugiej towarzysz mjr Zygmunt Bauman, który był przecież przedstawicielem zniewalającego, napastniczego reżimu odpowiedzialnego za śmierć dziesiątek tysięcy istnień ludzkich. Ponadto z tych ataków, z którymi mamy dzisiaj do czynienia, możemy się też czegoś nauczyć, a mianowicie do czego są zdolni nasi przeciwnicy – nawet w tej chwili – jeśli dla nich tamten świat, gdzie niszczono wartości, jest światem, który im imponuje. Nic dziwnego, że swoim zachowaniem dążą do tego, żeby stare wróciło, żeby nie miała znaczenia wolna gra sił politycznych, demokracja, wybory większości. Te środowiska wiedzą, że są mniejszością, zresztą zawsze były mniejszością, ale mimo to domagają się specjalnych praw i przywilejów właśnie dla różnego rodzaju mniejszości. To zachowanie to nic innego jak dyktatura, to nie ma nic wspólnego z demokracją, w obronie której rzekomo walczą. Demokracja to rządy większości.

Czy w sytuacji tej krytyki bohatera i czy w ogóle głos powinny zabrać polskie władze? Przecież uroczystości pogrzebu płk. Szendzielarza „Łupaszki” miały charakter państwowy.

– Oczywiście, to prawda, ale myślę, że wobec zaistniałej sytuacji nie jest to jednak sprawa rządu. Tego typu sprawami powinny się zajmować organy do tego powołane, a więc wymiar sprawiedliwości. Widać jednak, że póki co polskie prawo nie jest jednoznaczne, nie ma procedury, która w tego typu przypadkach pozwalałaby prokuratorowi wchodzić z urzędu. Mam jednak nadzieję, że wszystko przed nami, że taki system sprawiedliwości zaistnieje w Polsce.

Z jednej strony mamy przykład naczelnego „Newsweeka”, ale z drugiej widzimy młodzież, która szczyci się bohaterami polskiej wolności, których usiłowano zakopać w grobach niepamięci. To chyba rekompensuje nam takie haniebne zachowania?

– To, że młodzież szczyci się Żołnierzami Niezłomnymi, że o nich pamięta, że obiera ich sobie za wzorce, to bardzo dobrze. Jest nadzieja, że za jakiś czas – przecież następuje zmiana pokoleniowa – że ci, którzy są przedstawicielami „starego porządku”, który wydawało się, że już odszedł, tymczasem, jak widać, ciągle jest, trwa i broni się bardzo uporczywie, jest nadzieja, że ci ludzie odejdą, a ich miejsce zajmą młodzi i w ten sposób skończymy z epoką nienawiści. Tak jak już wspomniałem, nie chodzi tu o eliminowanie kogokolwiek, a krytyka jest uprawniona, jeśli jest to walka na argumenty. Natomiast jeśli mamy tylko wyzwiska, epitety i przejawy nienawiści, to nie ma to nic wspólnego z walką o prawdę, z walką o jakiekolwiek wartości. To jest tylko świat antywartości.

A więc nie wszystko jest jeszcze stracone, bo w młodzieży jest nadzieja i to rodzi optymizm?

– Jeśli chodzi o młodzież, to jak najbardziej tak. Jestem wprost zachwycony postawą polskiej młodzieży. Pokolenie, które rośnie i dojrzewa, odpowiada tamtym dawnym pokoleniom polskich narodowych patriotów, którzy za wierność swoim ideałom wprawdzie zapłacili bardzo wysoką cenę, często cenę życia, ale to oni zostaną w naszej historii na zawsze. Przyjdzie czas, kiedy o osobnikach typu Urban czy jemu podobni będziemy mówić tylko dla porządku, przypominając czasy nienawiści.

Dziękuję za rozmowę.

Mariusz Kamieniecki

za:www.naszdziennik.pl/polska-kraj/156621,bojkot-lewackich-propagandystow-to-wrecz-obowiazek.html

***

"Jesteśmy oburzeni". Legendy podziemia mocno odpowiadają byłym prezydentom

Znani działacze opozycji antykomunistycznej w PRL, m.in. Andrzej Rozpłochowski, Andrzej Sobieraj, Andrzej Gwiazda, Joanna Duda-Gwiazda, Andrzej Słowik i Krzysztof Wyszkowski podpisali się pod listem będącym odpowiedzią na apel byłych prezydentów RP. "Wyrażamy oburzenie, że układ z Magdalenki i Okrągłego Stołu ośmiela się podważać działania legalnie wybranych władz Polski" - piszą w reakcji na list Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Wałęsy i Bronisława Komorowskiego.

Poniżej publikujemy całość tekstu wraz z krótkimi biogramami jego sygnatariuszy:

ODPOWIEDŹ BYŁYM PREZYDENTOM I POZOSTAŁYM SYGNATARIUSZOM
listu otwartego opublikowanego 25 kwietnia 2016 r. w Gazecie Wyborczej.

My, niżej podpisani przywódcy „Solidarności” z lat 1980-1989, byli więźniowie polityczni i działacze na rzecz Wolnej i Niepodległej Polski wyrażamy oburzenie, że układ z Magdalenki i Okrągłego Stołu ośmiela się podważać działania legalnie wybranych władz Polski. Wasz list otwarty i podjęte przez was różne wrogie Polsce działania wzmocnione stanowiskiem i czynami Prezesa TK, są postrzegane przez nas jako próba paraliżu demokracji w Polsce.

Prawdziwym zagrożeniem dla praworządności i demokracji w Polsce jesteście wy sami i wasze działania. Zagrożeniem dla demokracji są nikczemne słowa waszego listu. To wy, udając obrońców prawa i obywatelskich swobód, nie schodzicie z drogi niszczenia pokoju społecznego i prób antydemokratycznego odwrócenia wyników ostatnich wolnych wyborów. To wy, kłamiąc i mieszając ludziom w głowach przy aplauzie obcych, eskalujecie konflikty i podziały w społeczeństwie. Wybraliście drogę konfrontacji z narodem, który obecnym rządom Prawa i Sprawiedliwości dał najsilniejszy mandat, jakiego nigdy wy nie mieliście w 26 letniej historii III RP. I nigdy już, mamy nadzieję, mieć nie będziecie!

Część z was znamy już od początków „Solidarności” w roku 1980, ponieważ tworzyliśmy ten wielki ruch wolnościowy Polaków, który cieszył się poparciem i podziwem całego świata. W przeciwieństwie do was, nie należymy jednak do elit III RP, ponieważ wy już wtedy kupczyliście ideałami suwerenności i niepodległości, odsuwając w różny sposób patriotów od znaczenia w opozycji. A potem przy okrągłym stole zawarliście zdradziecki kontrakt, który komunistycznym zbrodniarzom zapewnił bezkarność i stanowiska oraz razem z wami i obcym kapitałem udział w przejmowaniu i niszczeniu polskiego majątku, za cenę zrujnowania życia milionom uczciwych Polaków.

To wy za cenę kłamstwa i narodowego zaprzaństwa, zabiegacie w Unii Europejskiej i we wspólnocie euroatlantyckiej o poparcie różnych, nieprzychylnych Polsce sił przeciw własnemu narodowi. Zawsze byliście również trollami Rosji i lizaliście trony Kremla, więc nie pozujcie dzisiaj na jego wrogów.

Polska niezmiennie jest wiarygodnym partnerem w Unii i NATO, z wami lub bez was! Nikt bardziej niż wasze rządy, nie niszczył fundamentów naszego bezpieczeństwa i rozwoju gospodarczego. Nie widzicie, że to nie Polska, ale wy staliście się „ludźmi specjalnej troski”, wrzodem i rakiem pasożytującym na zdrowym ciele narodu. To wasze rządy w Polsce cechował „oświecony” autorytaryzm wobec reszty narodu. W okresie sprawowania przez was władzy, Polska urosła w świecie do roli żebraka i pogardzanego wasala innych państw. To dla powstrzymania waszej nikczemnej polityki, w obronie demokracji i godnego życia Polaków, niezbędna jest pełna mobilizacja narodu i władz Rzeczypospolitej.

To nie nasz obóz, który po was naprawia kraj, ale wy za wszystko co robicie, prędzej czy później poniesiecie odpowiedzialność. Wyrażamy szacunek i raz jeszcze nasze poparcie dla prowadzenia najważniejszych reform w Polsce. O tym, że demokracja i prawo mają się dzisiaj w Polsce dobrze, świadczy najlepiej to, jak swobodnie i bezkarnie robicie publicznie nawet takie niegodziwe rzeczy, jak podburzanie społeczeństwa i zagranicy wobec legalnej władzy. Wiedzcie, że w obronie naszego państwa i obywatelskich wolności przed wami, w żadnej chwili nie zabraknie obrońców. Hańba wam i komitetowi pseudoobrony demokracji. Wyrażamy wdzięczność zdrowym siłom wspólnoty euroatlantyckiej i Unii Europejskiej, które nie dają się wciągać w waszą antypolską awanturę. A was, jeżeli przekroczycie „cienką czerwoną linię”, praworządnie trzeba będzie rozliczyć, bo żaden szanujący się naród i kraj nie może sobie pozwolić na jawne szkodzenie przyrodzonemu mu prawu do życia w wolności i samodzielnego podejmowania decyzji.

Andrzej Rozpłochowski - przywódca strajku i sygnatariusz Porozumienia Katowickiego w roku 1980 w Hucie "Katowice" w Dąbrowie Górniczej, przewodniczący MKZ Katowice oraz członek KKP i KK "Solidarności" w latach 1980-1981, internowany i więzień polityczny 11-tki w latach 1983-1984, odznaczony Krzyżem Kawalerskim OPR w roku 1990 przez prezydenta RP na Uchodźstwie R. Kaczorowskiego oraz kawaler Krzyża Wolności i Solidarności.

Andrzej Sobieraj - współtwórca i przywódca "Solidarności" byłego województwa radomskiego oraz członek KKP i KK "Solidarności" w latach 1980-1981, internowany i więzień polityczny, przewodniczący Stowarzyszenia Osób Internowanych i Represjonowanych w Stanie Wojennym w Radomiu, kawaler Krzyża Wolności i Solidarności.

Andrzej Gwiazda - działacz WZZ Wybrzeża, jeden z przywódców strajku i sygnatariusz Porozumienia Gdańskiego w roku 1980 w Stoczni Gdańskiej, członek Zarządu Regionu Gdańskiego "Solidarności" oraz wiceprzewodniczący KKP i członek KK "Solidarności" w latach 1980-1981, internowany i więzień polityczny 11-tki w latach 1983-1984, kawaler Orderu Orła Białego.

Joanna Duda-Gwiazda - działaczka WZZ Wybrzeża, członek Zarządu Regionu Gdańskiego "Solidarności" w latach 1980-1981, internowana.

Andrzej Słowik - współtwórca i przewodniczący „Solidarności” Regionu Ziemia Łódzka oraz członek KKP i KK „Solidarności” w latach 1980-1981, więzień polityczny wyrok 6 lat, kawaler Krzyża Komandorskiego OOP.

Krzysztof Wyszkowski - działacz WZZ Wybrzeża, działacz "Solidarności" Regionu Gdańskiego w latach 1980-1981, zbiegły z internowania ukrywający się działacz konspiracji antykomunistycznej, doradca premierów J.K. Bieleckiego i J. Olszewskiego oraz pełniący wiele innych ważnych funkcji w kraju po roku 1989, kawaler Krzyża Wolności i Solidarności.

Andrzej Kołodziej - działacz WZZ Wybrzeża, zastępca L. Wałęsy podczas strajku w Stoczni Gdańskiej i sygnatariusz Porozumienia Gdańskiego w roku 1980, działacz "Solidarności" regionu gdańskiego w latach 1980-1981, wiceprzewodniczący Solidarności Walczącej w stanie wojennym, więzień polityczny, odznaczony przez trzech prezydentów RP: A. Sabbata 1988, Lecha Kaczyńskiego 2006 i Andrzeja Dudę 2016.

Nina Milewska - represjonowana współzałożycielka KPN przed 1980, działaczka KPN i "Solidarności" Regionu Gdańskiego w latach 1980-1981, działaczka konspiracji niepodległościowej w latach 1982-1989., odznaczona Krzyżem Oficerskim OOP.

Krystyna Sobierajska - członek prezydium Zarządu Regionu Dolny Śląsk, delegat na I Krajowy Zjazd "Solidarności" w roku 1981, internowana i więzień polityczny.

Eugeniusz Karasiński - działacz "Solidarności" MKZ Katowice i Regionu Śląsko-Dąbrowskiego w latach 1980-1981, internowany i przymusowo zesłany do specjalnych obozów wojskowych, działacz konspiracji antykomunistycznej w latach 1982-1989, twórca i przewodniczący Stowarzyszenia Represjonowanych w Stanie Wojennym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego, kawaler Krzyża Wolności i Solidarności.

Wiesław Mizerski - przewodniczący Komisji Rehabilitacyjnej Czerwiec 76 w Radomiu i działacz "Solidarności" Regionu Radomskiego w latach 1980-1981, internowany i więzień polityczny, kawaler Krzyża Komandorskiego OOP.

Henryk Marczak - działacz "Solidarności" Regionu Łódzkiego w latach 1980-1981, oraz "Solidarności" podziemnej w latach 1982-1989, więzień polityczny, kawaler Krzyża Kawalerskiego OOP.

Czesław Nowak - działacz "Solidarności" w Regionie Gdańskim w latach 1980-1981, więzień polityczny dwukrotnie skazany, przewodniczący Stowarzyszenia "Godność" w Gdańsku, kawaler Krzyża Wolności i Solidarności.

Stanisław Fudakowski - działacz "Solidarności" Regionu Gdańskiego w latach 1980-1981, przywódca strajku regionalnego w Stoczni Gdańskiej po 13 grudnia 1981, skazany na 3 lata, kawaler Krzyża Wolności i Solidarności.

Andrzej Osipów - działacz "Solidarności" Regionu Gdańskiego w latach 1980-1981, przywódca strajku po 13 grudnia 1981 w zakładzie pracy, skazany na 3 lata, kawaler Krzyża Wolności i Solidarności.

za:niezalezna.pl/79662-jestesmy-oburzeni-legendy-podziemia-mocno-odpowiadaja-bylym-prezydentom

***

Kto potrzebuje KOD-u

W najnowszym numerze miesięcznika „Nowe Państwo” poddajemy szczegółowej analizie produkt o nazwie Komitet Obrony Demokracji. Określenia „produkt” używam zupełnie świadomie i nieprzypadkowo. Nie ulega bowiem wątpliwości, że KOD został stworzony w odpowiedzi na bardzo konkretne zapotrzebowanie. Bynajmniej nie tych, którzy pojawiają się na organizowanych przez niego manifestacjach. Komitet Obrony Demokracji jest potrzebny jako uzasadnienie antypolskich działań podejmowanych na arenie europejskiej i międzynarodowej. Bo przecież trzeba coś pokazywać, by uzasadniać brutalne akcje przeciw Polsce, podejmowane głównie przez polityków niemieckich, wspieranych ochoczo i posłusznie przez establishment III RP. A obrazki z niemal cotygodniowych protestów świetnie się do tego nadają. Nie można mieć żadnych złudzeń: trwa operacja obalania władzy w Polsce, a co najważniejsze, jest to operacja mająca na celu uczynienie z nas na powrót przedmiotu, a nie podmiotu relacji międzynarodowych. Niestety, niejedna odsłona tego planu jeszcze przed nami.

Katarzyna Gójska-Hejke

za:niezalezna.pl/79644-kto-potrzebuje-kod-u

Copyright © 2017. All Rights Reserved.