Publikacje polecane

Nasz Ksiądz Arcybiskup w Krakowie



Abp Marek Jędraszewski spotkał się z kard. Stanisławem Dziwiszem w sobotę 10 grudnia w domu arcybiskupów krakowskich. Była to pierwsza wizyta Arcybiskupa w Krakowie po ogłoszeniu nominacji na urząd metropolity krakowskiego.

Spotkanie rozpoczęło się od wspólnej modlitwy hierarchów w prywatnej kaplicy arcybiskupów na ul. Franciszkańskiej 3.

Abp Jędraszewski podarował kard. Dziwiszowi kopię płaskorzeźby św. Jana Pawła II, znajdującej się w rezydencji arcybiskupów łódzkich, która upamiętnia pielgrzymkę Ojca Świętego w Łodzi.

Podczas spotkania ustalono, że kanoniczne objęcie urzędu metropolity krakowskiego przez abp. Marka Jędraszewskiego oraz ingres do Katedry odbędzie się w sobotę 28 stycznia 2017 r.

W drodze powrotnej, Ksiądz Arcybiskup nawiedził sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski na Jasnej Górze.

za:archidiecezja.lodz.pl/2016/12/ksiadz-arcybiskup-krakowie/

***

Spotkanie kard. Dziwisza z abp. Jędraszewskim

Abp Marek Jędraszewski spotkał się z kard. Stanisławem Dziwiszem w sobotę 10 grudnia w domu arcybiskupów krakowskich. Była to pierwsza wizyta Arcybiskupa w Krakowie po ogłoszeniu nominacji na urząd metropolity krakowskiego.

Spotkanie rozpoczęło się od wspólnej modlitwy hierarchów w prywatnej kaplicy arcybiskupów na ul. Franciszkańskiej 3.

Abp Jędraszewski podarował kard. Dziwiszowi kopię płaskorzeźby św. Jana Pawła II, znajdującej się w rezydencji arcybiskupów łódzkich, która upamiętnia pielgrzymkę Ojca Świętego w Łodzi.

Podczas spotkania ustalono, że kanoniczne objęcie urzędu metropolity krakowskiego przez abp. Jędraszewskiego orz ingres do Katedry odbędzie się w sobotę 28 stycznia.

za:www.diecezja.pl/archidiecezja/aktualnosci/spotkanie-kard-dziwisza-z-abp-jedraszewskim.html

***

Otworzyć „kościół krakowski”

Czwartkowa informacja, że to właśnie abp Marek Jędraszewski zajmie miejsce abp. Stanisława Dziwisza na stanowisku metropolity krakowskiego, wywołała burzę. Jednak nie w Krakowie, ale w krakówku. Pokazuje to szerszy, od dawna sygnalizowany problem tzw. kościoła krakowskiego.

Intelektualnie bez zarzutu” – przedstawia abp. Jędraszewskiego lokalna „Gazeta Wyborcza”, przypominając jego studia w Rzymie i obronioną na Wydziale Filozofii Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie rozprawę habilitacyjną. Dalej jednak jest już tylko o tym, że „tak kolorowo nie będzie”. Przynajmniej dla „wiernych kościoła krakowskiego”.

Policzek wymierzony „autorytetom”

O co chodzi? Cóż, abp Jędraszewski nie jest biskupem, który trzyma język za zębami. Jego stanowcze wypowiedzi nieraz wywoływały furię liberalnych salonów. Uwielbiany przez wiernych, do których wychodził bezpośrednio jako metropolita łódzki (a wcześniej wikariusz generalny poznański), jest jednocześnie solą w oku dla tych, którzy chcieliby widzieć Kościół jako bezpieczny dodatek do „świeckiego państwa”. Kościół, który w teorii prowadzi dialog, ale z którego głosem de facto nie trzeba się liczyć. Stąd wśród „postępowych katolików” w Krakowie wybuchła panika: „Ta nominacja to policzek dla tych, którzy liczyli na to, że pod Wawelem da się ocalić Kościół otwarty na świat i na ludzi” – mówi „Wyborczej” jeden z krakowskich księży (oczywiście anonimowo).

Cóż. Na pewno nie mogą się podobać „autorytetom otwartego kościoła krakowskiego” choćby słowa nowego metropolity o proaborcyjnym „czarnym proteście”: „To, co się dzieje, te czarne marsze, są przerażającą współczesną manifestacją cywilizacji śmierci. […] Na początku tej mszy świętej szedłem przez katedrę. Patrzyłem na wasze twarze. Wszystkie uśmiechnięte. Zwłaszcza rodziców, którzy przynieśli małe dzieci [...]. Popatrzmy na zdjęcia tych, którzy biorą udział w czarnych procesjach. Jakie tam są twarze. I jak bardzo różnią się od waszych” – mówił.

Jednak abp Jędraszewski nie oszczędzał także zwolenników teorii gender, o której mówił, że „to ideologia szalenie niebezpieczna, która prowadzi do śmierci danej cywilizacji”. O katastrofie smoleńskiej mówił wprost, że prawda o niej „z trudem przebija się przez zasieki kłamstw, które od samego początku były podawane do publicznej wiadomości”. Gromił poprzedni rząd za to, że ten „świadomie oddał śledztwo w ręce Rosjan, zgadzając się na zastosowanie konwencji chicagowskiej, by za nic nie odpowiadać”. W kojarzonym właśnie z poprzednim rządem środowisku świeckich „kościoła krakowskiego” takie słowa nie mogą się podobać.

Tak jak zapewne nie spodoba się w „Wyborczej” to, jak nowy metropolita scharakteryzował jej redaktora naczelnego: „Ten człowiek obawia się fundamentu moralnego, jakim jest 10 przykazań, opowiadając się tym samym za relatywizmem moralnym, za tym, że każdy może mieć swoją prawdę i według niej żyć oraz narzucać ją innym” – mówił o Adamie Michniku. Bronił także prof. Bogdana Chazana i ciepło wyrażał się o prezydencie Andrzeju Dudzie. Tego „autorytety krakówka” wybaczyć nie mogą. I zapewne nie wybaczą.

Przewietrzyć salon


Szeroko pojęte środowisko „kościoła krakowskiego” ma istotnie duży problem. Nominacja abp. Marka Jędraszewskiego oznacza bowiem, że na Franciszkańską i w szeroko pojęte towarzystwo „Powszechnika Wyborczego” wchodzi duchowny, którego nie dość, że nie łączą z nim absolutnie żadne towarzyskie układy, to jeszcze w sposób zasadniczy różni się od owego środowiska nie tylko w diagnozach, ale i w praktyce dotyczącej spraw Kościoła, wiary i kwestii społecznych.

„To będą chude lata. Jeszcze zatęsknimy za kardynałem Dziwiszem” – cytuje „krakowskich katolików” (anonimowych oczywiście) tutejsza „Wyborcza”, grzmiąc, że wybór abp. Jędraszewskiego to „upokorzenie tych, którzy tęsknią za katolicyzmem otwartym, do jakiego przyzwyczaili Kraków Wojtyła, Turowicz i Tischner”.

Już w tych dwóch zdaniach znajdujemy wszystko, co gra dziś w duszach towarzystwu z krakówka. Tym upokorzeniem jest oczywiście posiadanie innego zdania przez kogoś, kto nie pada na kolana przed „oczywistymi autorytetami”. Nie liczy się nawet to, że abp Jędraszewski znał doskonale św. Jana Pawła II i doskonale z nim współpracował.

Bo jak dowiadujemy się z „Wyborczej”, najważniejsze jest nie to, jak nowy metropolita porozumie się z wiernymi oczekującymi na jego słowa, ale to, jak (i czy) „podejmie dialog ze światem „Znaku”, „Więzi” i „Tygodnika Powszechnego”. – To będzie pierwszy test dla abp. Jędraszewskiego, jak wobec tych środowisk się zachowa i czy będzie chciał z nimi rozmawiać” – rzecze prof. Karol Tarnowski, przedstawiony w tekście „Wyborczej” jako wykładowca krakowskiego Uniwersytetu Papieskiego i „jeden ze świeckich autorytetów Kościoła”, a przy tym „uczeń i przyjaciel Karola Wojtyły”. To ostatnie zapewne ma być argumentem przeważającym, ważniejszym wręcz niż decyzja Ojca Świętego.

„Kraków to my”


Gdyby za próbnik nastojów po wyborze abp. Jędarszewskiego przyjąć tekst z „Wyborczej”, można by pomyśleć, że w proteście przeciw decyzji Watykanu „okno papieskie” zaszło ciemną kotarą, a dzwonowi Zygmunta pękło serce. W tekście trudno jednak znaleźć choćby jednego duchownego krytykującego nowego metropolitę pod nazwiskiem. Włosy z głów rwie jedynie krakówek. I tak Adam Szostkiewicz, dyżurny „katolicki publicysta” spod Wawelu (znany szerzej z łamów postkomunistycznej „Polityki”), przestrzega przed tym, że „pod Wawelem będą paradowały nacjonalistyczne bojówki”. W swojej bezczelności posuwa się przy tym tak daleko, że decyzję Watykanu uznaje za „odfajkowanie” sprawy.

Nie pierwszy raz okazuje się, że tak zwani liberalni publicyści katoliccy zgadzają się z Kościołem tylko wówczas, gdy ten działa zgodnie z ich wyobrażeniem. Jednak już największą manipulacją jest przeciwstawianie abp. Jędraszewskiego Karolowi Wojtyle: „Biskup Jędraszewski w sferze publicznej, w tym, co mówi, i w tym, co robi, jest zaprzeczeniem tego, co się ceni, co się krzewi w Kościele krakowskim. Trzeba powiedzieć wprost: obejmuje Kościół, z którym nie ma nic wspólnego”. I to chyba jest największy problem – przekonanie autorytetów krakówka, że tworzą jakiś osobny Kościół.

Środowiska „Znaku”, „Więzi” i „Tygodnika Powszechnego” (a raczej najgłośniejsi ich przedstawiciele) już od dawna roszczą sobie bowiem prawo do wypowiadania się w imieniu całości wiernych z Krakowa. Młotkując piórem swoich publicystów o „szczególności i odrębności kościoła krakowskiego”, budują jego obraz w sposób kompletnie niezgodny z rzeczywistością. Szantaż rzekomych „autorytetów”, z których większość z racji swojego usadowienia świeci jedynie światłem odbitym od okien redakcji „Tygodnika” lub w najlepszym razie Pałacu Arcybiskupiego, sprawia, że w Krakowie od dawna wszelka dyskusja na temat kształtu Kościoła jest niemożliwa.

Co więcej, ta sprowadza się do wspominek o bon motach księdza Tischnera i kremówkach papieskich. Z nauczania papieża Franciszka (ale i św. Jana Pawła II) wybiera się to, co pasuje do obowiązującej w podwawelskich kręgach „inteligencji katolickiej” wizji „Kościoła otwartego”. Absolutnie pomijają te słowa Ojca Świętego, które idą wbrew środowiskowej narracji krakowskich świeckich autorytetów. Trudno nie odnieść wrażenia, że wręcz paraliżuje to część tutejszego duchowieństwa, które w obawie przed ostracyzmem nie zabierają głosu przeciwnego do linii krakówka. Wyjątkiem jest oczywiście ks. Dariusz Oko, regularnie zresztą odsądzany od czci, a bywa, że i od wiary.

Kościół prawdziwie otwarty


Cóż, przybycie abp. Jędraszewskiego pod Wawel może przyczynić się do przewietrzenia ciężkich korytarzy „kościoła krakowskiego” i otwarcia go na wiernych. Także tych, którzy dość mają swoistej hegemonii „autorytetów”, lubo perorujących o Kościele z łamów postkomunistycznych tygodników.

Czy arcybiskup zrozumie Kraków? – zastanawia się na łamach „Wyborcza”. O to można być spokojnym. Za jego wyborem stoi w pierwszej linii Ojciec Święty, który podczas Światowych Dni Młodzieży widział na własne oczy problemy tutejszych. Nie jest jednak powiedziane, że abp Jędraszewski zrozumie krakówek, od lat uzurpujący sobie prawo do występowania w imieniu wiernych Królewskiego Grodu. Krakówek z jego ambiwalencją i manierą nieuzasadnionej wyższości bazującej na utraconej naturalnie wielkości sprzed lat.

Powtórzmy – nominacja abp. Jędraszewskiego jest wielką szansą dla krakowskiego kościoła, by przestał być wreszcie szantażowany przez niektórych wpływowych świeckich apostołów „kościoła krakowskiego”, a stał się kościołem dla krakowian. Prawdziwie otwartym na wiernych, dyskusje i dialog.

Wojciech Mucha

za:niezalezna.pl/90564-otworzyc-kosciol-krakowski