Publikacje polecane

Piotr Ł.J. Andrzejewski - Służebność władzy sądowniczej

Sędziowie zamykają się na zmiany we własnym środowisku

Ukształtowanie władzy sądowniczej w tradycji polskiej wywodzi się z Konstytucji 3 Maja z 1791 roku. Oparte zostało o zasadę podziału i równowagi władz, co zaowocowało reformą ustrojową o przełomowym znaczeniu dla Polski i Europy. Obóz reform Rzeczypospolitej Obojga Narodów unowocześnił ustrój w państwie. Jako zasadę przyjęto wybieralność sędziów. Ustanowiono sądy pierwszej instancji dla każdego województwa, ziemi i powiatu, do których to sędziów wybierały sejmiki. Nie środowisko sędziowskie desygnowało zatem sędziów, ale lokalna władza ustawodawcza spo- śród społeczności, której mieli służyć i która oceniała ich przydatność dla kierowania się sprawiedliwością w życiu osobistym i wspólnotowym. Ten tryb powoływania został ustanowiony dla sędziów sądów drugiej instancji zwanych trybunałami, a także dla Sądu Najwyższego wybieranego przy otwarciu każdego nowego sejmu, co stanowiło o jego kadencyjności.

Opór motywowany politycznie


Aktualna Konstytucja RP z 1997 roku zachowała ten tryb powoływania sędziów tylko w stosunku do członków Trybunału Stanu. W pozostałym zakresie sędziów powołuje prezydent RP na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa na czas nieoznaczony, za wyjątkiem sędziów Trybunału Konstytucyjnego wybieranych indywidualnie przez Sejm na 9 lat. Władza ustawodawcza jest umocowana Konstytucją nie tylko co do regulacji trybu wyboru piętnastu sędziów do KRS, ale także co do kształtowania ustroju, właściwości sądów oraz procedury i sposobu postępowania przed sądami (art. 176 Konstytucji). Z decyzjami władzy ustawodawczej wyrażonymi w ustawach nie chce aktualnie, wbrew treści Konstytucji RP, pogodzić się część sędziów motywowana stanowiskiem totalnej opozycji. Nagina nie tylko model ustrojowy władzy sądowniczej, ale i sposób orzekania do swojej kreacyjnej roli interpretacyjnej.

Niezgodnie z prawem

Upominanie się o pryncypia to jedno, a stosowanie się do nich to drugie. Przyjmując zasadnie, że posługiwanie się prawem stanowionym (lex) nie może kolidować ze sprawiedliwością (ius), nie wolno godzić w pryncypia ustrojowe państwa i prawa, kwestionując treść stanowionego prawa. Niektóre orzeczenia sądowe łamią i jedno, i drugie. Przykładowo, sędzia wydaje wyrok uniewinniający w sprawie poseł oskarżonej o łapownictwo, mimo ustalenia wyrokiem jej winy, bo kwestionuje sposób działania organów ścigania, uchylając się tym sposobem od autonomii sądowego postępowania dowodowego. Inny wydaje drakoński wyrok skazujący wobec ministra, którego Sejm uwolnił w tym samym zakresie od odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. Społeczne poczucie sprawiedliwości kłóci się z niekontrolowanym, woluntarystycznym wykonywaniem władzy sądowniczej. Dotyczy to zarówno sposobu pracy sądów, jak i działalności orzeczniczej sędziów.

O ile praca sądów staje się aktualnie przedmiotem usprawniającej ją reformy, o tyle nienaruszona pozostaje niezależność i niezawisłość orzekania przez ferujących orzeczenia sędziów. Aktualne zmiany dotyczą: skrócenia czasu orzekania, dyscyplinowania terminowości wyznaczania kolejnych terminów w toczącym się postępowaniu, równomiernego obciążania poszczególnych sędziów pracą, usunięcia możliwości wpływu przełożonych na wyznaczanie upatrzonych sędziów („rozgrzanych”, według nomenklatury Bronisława Komorowskiego) do poszczególnych spraw – przez automatyzm ich przyporządkowywania według jednolitych kryteriów, przejrzystości i transparentności, niezależności i niezawisłości sędziowskiej – przez składanie przez sędziów oświadczeń majątkowych, dwuinstancyjnej sądowej kontroli zachowania bezstronności w wewnątrzsądowych postępowaniach dyscyplinarnych. Poza ingerencją władzy ustawodawczej pozostaje, niejednokrotnie budząca wątpliwość, działalność orzecznicza sędziów. To dziedzina, po doświadczeniach głębokiej PRL, stanowiąca swoiste tabu.

Orwell powraca

Konwencja porozumienia okrągłostołowego dotycząca nienaruszalności sędziów, funkcjonariuszy politycznego układu rodem z PRL zaowocowała w III RP zakwestionowaniem przez Trybunał Konstytucyjny, na wniosek rzecznika praw obywatelskich Janiny Zakrzewskiej – wprowadzonej przez Senat noweli do prawa o ustroju sądów, w myśl której sędziowie, którzy sprzeniewierzyli się zasadzie niezawisłości sędziowskiej, mogą być pozbawieni prawa wykonywania zawodu. TK uznał, że pięcioinstancyjne postępowanie w tym zakresie, nawet przy podstawach potwierdzonych przez samo środowisko sędziowskie sprzeciwia się… ochronie niezawisłości sędziowskiej.

Tak więc wróciliśmy do orwellowskiej zmiany treści używanych pojęć, ze skutkami do dziś doświadczanymi. W prawidłowo działających środowiskach sędziowskich nie ma mechanizmów oczyszczających je z działań, które stanowią zagrożenie dla praworządności. Jak w każdym środowisku zawodowym mogą działać jednostki patologiczne, nie tylko „rozgrzane politycznie”, ale charakteropaci, frustraci, dysfunkcyjni moralnie, upośledzeni kompleksami, uzależnieni farmakologicznie lub życiowo. Te uwarunkowania mogą w sposób istotny wpływać na sposób pełnienia przez nich władzy sędziowskiej, bo nie sądy, a sędziowie ją sprawują. Środowiska prawnicze chciałyby same wyłaniać, kontrolować i kreować sędziów. Byłoby to sprzeczne z obowiązkiem ochrony przede wszystkim tych, wobec których władza sędziowska jest stosowana – podsądnych. Konstytucja zapewnia im prawo do sprawiedliwego, jawnego rozpoznania ich spraw, bez nieuzasadnionej zwłoki, przez niezależnych, bezstronnych i niezawisłych sędziów.

Chcemy wierzyć, że jest ich większość, ale do głosu dochodzą ci kreowani przez prezesów i prominentne osobistości na szczytach kariery administracyjnej sądownictwa. Brak kadencyjności na niektórych stanowiskach i powszechnego wybierania sędziów społecznych (tzw. ławników) przez lokalne wspólnoty obywatelskie, jako decyzyjnych w składach orzeczniczych, równouprawnienia przedstawicieli społecznych jako stron w postępowaniach – stanowi postulat dalej idącej reformy. Zamykanie się stanu sędziowskiego na pozytywny kierunek proponowanych zmian świadczy o konieczności odkodowania bizantyjskiego zarządzania kadrami we własnym środowisku prawniczego egoizmu.

Piotr Ł.J. Andrzejewski

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/176979,sluzebnosc-wladzy-sadowniczej.html