Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Wanda Zwinogrodzka - Zachodnie sny o potędze

Strach patrzeć w jakim tempie nasz stabilny świat dobrobytu podmywany jest falą chaosu, która podpływa coraz bliżej i bliżej. Obserwujemy ten proces z rosnącą bezradnością, kolejne próby przeciwdziałania okazują się spóźnione i nieskuteczne.

Za źródło tego niedołęstwa uważa się na ogół ociężałość unijnych instytucji i procedur, także reorientację w polityce USA, wewnętrzne konflikty interesów w obrębie cywilizacji euroatlantyckiej. W istocie jednak, jak się zdaje, są to objawy, nie przyczyny, te ostatnie tkwią gdzie indziej. W głowach. Zakodowany tam obraz świata jest fałszywy i nieadekwatny, utrzymany w poetyce baśni dla dzieci. To on jest odpowiedzialny za umysłową konfuzję w obliczu wydarzeń i w ślad za tym – za chybione poczynania.

Popkulturowa bajka o świecie

Było tak: dawno temu zły totalitaryzm napadł na dobrą demokrację. Przysporzył jej wiele cierpień, ale ostatecznie dobro zwyciężyło. Demokracja pokonała najpierw niemiecki nazizm, a w zimnej wojnie – także sowiecki komunizm. W tych zmaganiach sama się udoskonaliła. Boleśnie doświadczywszy przemocy, ze wstrętem wyrzekła się własnych skłonności do dominacji: kolonializmu, rasizmu, nacjonalizmu, klerykalizmu, seksizmu itd. Opierając się na imponujących osiągnięciach nauki, zrewidowała zadawnione przesądy tradycyjnej kultury chrześcijańskiej. Po odrzuceniu uprzedzeń klasowych, religijnych, kulturowych i obyczajowych udało się stworzyć eldorado wolności, pokoju, swobód obywatelskich i dobrobytu, w którym jednostka bez większych przeszkód może pielęgnować swój indywidualizm oraz zabiegać o systematyczną poprawę kondycji zdrowotnej i materialnej, czyli to, co jest namacalnym świadectwem życiowej pomyślności. Powstał optymalny model ludzkiej egzystencji, który za sprawą swojej atrakcyjności rozprzestrzenia się we wszystkich zakątkach globu. Historia kończy się happy endem.

Taki mniej więcej obraz świata prezentują czołowe mass media, choć w różnych krajach miewa on swoje odchylenia i lokalny koloryt. Nawet jeśli powyższy opis jest nieco karykaturalny, to tylko w niewielkim stopniu, nie większym, niż proponuje to popkultura z jej dychotomiczną wizją rzeczywistości, ułożoną z prymitywnych klisz i stereotypów. W wariancie akademicko-eksperckim ten cywilizacyjny autoportret jest nieco bardziej skomplikowany, ale w podstawowym zarysie nie odbiega od masowych wyobrażeń.

Na ich gruncie nie sposób wyjaśnić agresji Putina wobec Ukrainy czy powołania Państwa Islamskiego, a już zwłaszcza – dobrowolnego zaciągu obywateli francuskich i brytyjskich pod jego sztandary. Po cóż Putin ostrzeliwuje Donieck, skoro może bogacić się na handlu z Zachodem i stopniowo adaptować do tamtejszych standardów? Cóż to za szaleństwo, by żyjąc wygodnie w Londynie czy Paryżu, choćby i na zasiłkach, w końcu nieskąpych, rzucać wszystko i gnać do Afryki, aby tam ryzykować życiem i nurzać się we krwi?

Pułapka jednostkowej egzystencji

Przy całym swoim kulcie tolerancji nasza cywilizacja trawiona jest niebotyczną wprost pychą i arogancją. Jej pokora wyczerpała się w bezrozumnym potępieniu własnej judeochrześcijańskiej tradycji. Zbudowany na jej gruzach ponowoczesny światopogląd uznany został za naukowo dowiedziony i empirycznie potwierdzony, a więc obiektywnie najlepszy. W tej perspektywie inne wizje świata uchodzą za anachroniczne, a zatem – zgodnie z wiarą w nieunikniony postęp – skazane są na uwiąd i zanik.

Tymczasem europejska koncepcja ma zupełnie fundamentalny feler. Oparta jest na kulawej antropologii, która ignoruje elementarny problem egzystencjalny istoty ludzkiej – świadomość nieuchronności własnej śmierci i płynącą z tej świadomości dojmującą potrzebę przekroczenia ograniczeń jednostkowej egzystencji, co jest możliwe tylko w sferze duchowej. W tej właśnie sferze współczesna, laicka i hedonistyczna Europa nie ma nic do zaoferowania, toteż przegrywa w konkurencji z potężnymi religiami jak islam, a nawet w starciu z prostackimi ideologiami, które stanowią wynaturzoną namiastkę religii, jak to jest w wypadku rosyjskiej idei imperialnej. I jedne, i drugie wykorzystują ludzką tęsknotę do poświęcenia na rzecz idei. Poświęcenia zdolnego wyrzec się nie tylko wygody i przyjemności, ale także życia, bo tylko idea, za którą gotowi jesteśmy umrzeć, otwiera horyzont rozciągający się poza kres naszego jednostkowego losu, mentalnie wyzwala nas z pułapki śmiertelności.

Ponowoczesna kultura wyparła śmierć z obszaru zainteresowań, każąc swoim wyznawcom wierzyć, że zdrowe jedzenie, sport, ekologia i sukcesy medycyny odsuną od nich tę przykrą okoliczność dostatecznie daleko, by nie warto było nią się zajmować. Nie zlikwidowała horror vacui, bo to niemożliwe, tumani go jedynie – zgiełkiem popkulturowej rozrywki, anestetykami w postaci alkoholu, narkotyków czy „pigułek szczęścia”. Drwi ze wszystkich innych, w tym również znacznie dojrzalszych, sposobów radzenia sobie z tragizmem ludzkiej kondycji, nie potrafi zatem dostrzec ich siły przyciągania i potencjału ekspansji, a tym bardziej nie umie im się przeciwstawić. Ogłupiona pychą własnej rzekomej doskonałości przegrywa w konfrontacji z cywilizacją np. islamu i nie zdaje sobie z tego sprawy. Ufa, że rozprzestrzeniając swoje technologie, języki, a nawet cywilizacyjne dekoracje (architekturę, modę), pozyskuje lojalnych sprzymierzeńców. Nie zauważa, że chętnie przejmują oni jej know-how, aby je wykorzystać przeciwko niej. Tak jak islamscy zamachowcy wykorzystali amerykańskie samoloty do rozwalenia World Trade Center.

Sezamie, otwórz się!

Dekonstruując własną kulturową tradycję, w amoku walki z „przesądami” europejska cywilizacja wyzbyła się zarazem spójnej tożsamości, przestała być ośrodkiem grawitacji. Nie jest żadną ziemią obiecaną. Nawet dla własnych obywateli, którzy w poszukiwaniu strawy duchowej peregrynują po egzotycznych krajach i kulturach. Jest tylko sezamem pełnym skarbów, do których będzie próbował dobrać się coraz to nowy Ali Baba. I z pewnością któremuś się uda, jeśli zaklęcie broniące wrót nie zostanie zmienione. A to można uczynić tylko uświadamiając sobie, że zawiodło, i tylko podejmując gigantyczny wysiłek duchowy.

Czy Zachód jest jeszcze do niego zdolny? Dopóki pochłonięty jest bez reszty liczeniem klejnotów w sezamie – na pewno nie.

Wanda Zwinogrodzka

za:niezalezna.pl/59138-zachodnie-sny-o-potedze

Copyright © 2017. All Rights Reserved.