Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Nikt nie broni chrześcijan

W maju 2012 r. parafowano pakt o współpracy między dwiema gałęziami najbardziej znanego na świecie ruchu terrorystycznego – Al-Kaidą z Maghrebu i Al-Kaidą z Afryki Wschodniej a nigeryjską organizacją Boko Haram. Po raz pierwszy w dokumencie Al-Kaidy jawnie wskazanym celem stała się „czystka religijna” : wyeliminowanie chrześcijan z tych obszarów Czarnej Afryki, w których większość stanowią muzułmanie.

Boko Haram jest ruchem powstałym w 2001 r. w Nigerii z inicjatywy Ustaza Mohammeda Yusufa. Po jego śmierci w 2009 roku. organizacja Boko Haram podjęła działalność terrorystyczną. Jako cel postawiła sobie wyeliminowanie chrześcijan żyjących na północy Nigerii; środkiem do tego mają być ataki bombowe. Od 2001 r. do dziś w Nigerii wymordowano ponad 10 tys. chrześcijan. Chociaż Boko Haram jest organizacją, której jedno skrzydło zmierza do rozpoczęcia dialogu z nigeryjskim rządem, to jej najbardziej radykalny odłam staje się coraz ściślej powiązany z Al-Kaidą i prowadzi bezpardonową walkę przeciwko chrześcijanom.

Od kilku lat na kontynencie afrykańskim chrześcijaństwo (46,53 proc.) wyprzedza islam (40,46 proc.), a na południe od Sahary jest w słabej większości. Z sytuacją tą nie chce się pogodzić ultrafundamentalistyczny islam. Stąd też popularność „czystek religijnych” wśród chrześcijan, nad którymi Al-Kaida – począwszy od swoich „emiratów” w Somalii i niektórych obszarów Mali, gdzie także Boko Haram może zaopatrzyć się w broń oraz ideologiczną nienawiść – usiłuje przejąć hegemonię.

Grzechy mediów


Boko Haram, której członkowie wciąż zabijają chrześcijan i gwałcą młode chrześcijanki, by zmusić je do poślubienia muzułmanów, rozwija swoją działalność także na skutek wyrozumiałości i współwiny zachodnich mediów. W Stanach Zjednoczonych miałem okazję rozmawiać na ten temat z mecenasem Emanuelem Ogebem, koordynatorem grupy mieszanej prawników amerykańskich i nigeryjskich, który skupia się na prawnych aspektach nigeryjskiego kryzysu i jest jednym z największych światowych specjalistów w zakresie Boko Haram. Rozmowę z nim potraktuję jako punkt wyjścia, który pomoże nam dostrzec, gdzie Zachód popełnia błąd względem Nigerii.

Zapytałem przede wszystkim o to, czym jest i jakie działania podejmuje grupa Nigeria Law Group (NLG), której Ogebe jest koordynatorem. Mój rozmówca wyjaśnił, że NLG bada sytuację w Nigerii pod kątem aspektów politycznych oraz prawnych w perspektywie krajowej i międzynarodowej. W Nigerii popełniane są zbrodnie, które muszą zostać ukarane. To bardzo ważne, żeby państwa zachodnie i organizacje międzynarodowe oficjalnie uznały, że Boko Haram jest grupą terrorystyczną, ponieważ na podstawie stwierdzenia, że dana organizacja ma charakter terrorystyczny, z prawa międzynarodowego wynikają bardzo konkretne konsekwencje, począwszy od zablokowania zagranicznych kont bankowych Boko Haram i środków pieniężnych płynących do tego ugrupowania z zagranicy.

– Przez lata pracowaliśmy nad tym, żeby 13 listopada 2013 r. Stany Zjednoczone wpisały Boko Haram na listę organizacji terrorystycznych; Rada Bezpieczeństwa ONZ uczyniła to samo 22 maja 2014 r., nazywając Boko Haram częścią międzynarodowej siatki Al-Kaidy. Dobra wiadomość: również Unia Europejska 2 czerwca 2014 r. oficjalnie uznała Boko Haram za grupę terrorystyczną. Nasza praca napotykała jednak wielu przeciwników, i to przez nich z takim opóźnieniem udało się doprowadzić do wydania takich oświadczeń – zauważa mec. Ogebe. A przecież terrorystyczny charakter Boko Haram był od lat wszystkim znany; liczba śmiertelnych ofiar sięgała średnio 100 osób tygodniowo, w ostatnich tygodniach było ich nawet 100 na dzień.

Szariat dla wszystkich

Nieraz w prasie zachodniej możemy przeczytać, że Boko Haram jest grupą, która dąży do narzucenia islamskiego prawa, szariatu, w tych stanach nigeryjskiego państwa, gdzie prowadzi swoją działalność, tzn. w stanach północnej Nigerii, gdzie większość stanowią muzułmanie. Tyle że w dziewięciu stanach Nigerii szariat już obowiązuje, a w innych trzech funkcjonuje w częściach zamieszkiwanych przez większość muzułmańską. Czego więcej chce Boko Haram? Mecenas Emanuel Ogebe zwraca uwagę, że w teorii szariat wprowadza system prawny inny dla muzułmanów, a inny dla niemuzułmanów. W praktyce są pewne normy – dotyczące np. skromności w kobiecym ubiorze, cudzołóstwa, sprzedaży alkoholu, możliwości głoszenia religii innych od islamu (a nie tylko praktykowania tych religii za zamkniętymi drzwiami kościołów) – których przestrzegania domagają się sądy tych stanów nawet w przypadku chrześcijan. Boko Haram domaga się oficjalnego oświadczenia stwierdzającego, że w północnej Nigerii szariat obowiązuje wszystkich – muzułmanów i niemuzułmanów. Ostatecznym celem ugrupowania jest wygnanie chrześcijan z północy Nigerii i wprowadzenie islamskiej teokracji. Faktycznie Boko Haram już ustanowiło państwo w państwie, które militarnie kontroluje poszczególne obszary terytorium Nigerii.

Mimo to Stany Zjednoczone i Unia Europejska bardzo długo zwlekały z przyjęciem wniosku grupy kierowanej przez mec. Ogebe, aby Boko Haram nazwać organizacją terrorystyczną. Skąd taki opór? Otóż okazuje się, że administracja Baracka Obamy, szczególnie przed wyborami w 2012 r., potrzebowała bronić stanowiska, że liczba ofiar terroryzmu mającego swe źródło w światowym fundamentalizmie islamskim zmalała dzięki działaniom Obamy. Jeśli jednak do tego grona zaliczyć liczbę zamordowanych przez Boko Haram, konkluzja jest zupełnie odwrotna: odkąd Obama zasiadł na prezydenckim fotelu, liczba ofiar terroryzmu wynikającego z islamskiego fundamentalizmu wcale nie zmalała, ale wzrosła. Stąd polityczną koniecznością dla Obamy było wykluczenie Boko Haram z grona organizacji terrorystycznych, a więc niewliczanie ich ofiar w statystyki terroryzmu.

Ale za tą czysto polityczną i wyborczą motywacją kryje się jeszcze inna motywacja, kulturowa, o wiele poważniejsza; motywacja, która dotyczy również Unii Europejskiej. Chodzi o źle pojętą wielokulturowość, w myśl której przyczyn kryzysu – takiego jak choćby ten w Nigerii – należałoby szukać nie w religiach, ale wyłącznie w polityce i ekonomii. Problemem miałaby być bieda. A ponieważ mieszkańcy Nigerii są biedni, mówi się, że muzułmanie z pewnych regionów uciekają się do przemocy. To całkowicie fałszywe stwierdzenie: ideologia Boko Haram jest ideologią religijną i powinno się jej stawiać czoła na jej terenie. Prowadzi ona również do paradoksalnych konsekwencji: widzieliśmy, jak organizacje międzynarodowe przekazywały środki nie chrześcijanom prześladowanym w Nigerii, ale muzułmańskim ugrupowaniom o podejrzanych listach uwierzytelniających, ryzykując, że ostatecznie pieniądze trafią właśnie do Boko Haram. – Oczywiście, Boko Haram jest finansowane również przez organizacje i systemy muzułmańskie; dostało broń od Iranu oraz libańskiego Hezbollahu. Nigeryjski rząd, kierowany przez prezydenta chrześcijanina, z pewnością nie jest przychylny wobec Boko Haram, ale przeraźliwie boi się ujawnić imiona i nazwiska jego sponsorów z kraju i z zagranicy – zaznacza Emanuel Ogebe.

Sytuacja wciąż pozostaje nieuporządkowana. Brak twardej i skutecznej akcji wojskowej – wspartej przez wspólnotę międzynarodową – przeciwko Boko Haram zwiększa ryzyko wojny domowej. Ponieważ jeśli nikt nie broni chrześcijan, to trudno, żeby oni w ostateczności nie ulegli pokusie bronienia się na własną rękę. Dlatego też rozwiązanie kryzysu nigeryjskiego może mieć charakter jedynie militarny. Jeśli kiedykolwiek był jakiś moment możliwego dialogu z Boko Haram, to jest to już przeszłość. A wizja jednej Nigerii, podzielonej na dwa stany: chrześcijański na południu i islamski na północy, jest nieosiągalna. W rzeczywistości geografia religijna jest bardziej złożona i trzeba by było mówić przynajmniej o czterech różnych stanach, co byłoby jednak rozwiązaniem niepasującym nikomu.

Prof. Massimo IntroVigne

Autor jest włoskim socjologiem, koordynatorem Obserwatorium Wolności Religijnej i szefem Ośrodka Badań nad Nowymi Religiami.

za:www.naszdziennik.pl/wp/107755,nikt-nie-broni-chrzescijan.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.