Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Robert Tekieli przestrzega przed paktowaniem z diabłem!

Jeśli ktoś miał styczność z tymi zagrożeniami - bioenergoterapią, wróżbiarstwem, jogą itp., a doświadcza depresji, której nie da się wyleczyć farmakologicznie, nieszczęścia dzieją się seriami w jego życiu.

Rozmawia: br. Tytus Wandas OFM – redaktor naczelny FBI

Może zacznę od tego, jak na Pana trafiłem. Maciek Musiał, z którym także rozmawiałem, wspomniał, że dużo Panu zawdzięcza, że jest Pan doświadczonym dobrym mówcą i wspaniałym człowiekiem. Rozmowa była nagrywana na dyktafon. Kiedy przepisywałem nagranie, błędnie odsłuchałem Pana nazwisko. Menadżerka i mama Maćka, Anna Musiał, przy autoryzacji zwróciła mi uwagę na błędnie przepisane nazwisko i zażartowała, jak mogłem pomylić nazwisko tak wspaniałego człowieka. Poleciła też skontaktować się z Panem i porozmawiać. I tak jestem dzisiaj przed Panem na ul. Filtrowej w Warszawie.

Robert Tekieli: (uśmiecha się) Bardzo mi miło.

W jednym z wywiadów powiedział Pan, że Warszawa jest specyficznym miejscem, że krążą nad nią złe duchy. O co konkretnie Panu chodziło?



RT: Kiedyś Czesław Miłosz opisywał takie swoje doświadczenie, że jak przylatuje do Polski, a był to czas komunizmu, to ma wrażenie takiej ciężkości, skłębionego zła. Takiej pokrywy jak z burzowych chmur. Drugi obraz jest wzięty z wizji związanej z objawieniami w Fatimie: Rosja, kraj, w którym przez aborcję zabija się miliony dzieci. W Rosji to się zaczęło i do dziś zabito ponad miliard osób. Skala morderstw na nienarodzonych dzieciach jest przerażająca. Tam te dzieci są zabijane szczególnie często, kobiety w swoim życiu dokonują po kilkanaście aborcji. I tam też był użyty ten obraz, obraz krążących nad Rosją złych duchów, taka skłębiona zasłona. Warszawa jest miejscem, które przyciąga ludzi z wielu stron, często bezwzględnych, nie liczących się z dziesięcioma przykazaniami. Tak mi się ten ciężar, który czuję w Warszawie, kojarzy. To nie żadne doświadczenie mistyczne czy wizja.

Teraz wypowiada się Pan tak a nie inaczej. Jest to pewnie spowodowane tym, co miało miejsce w Pana życiu. Tak żeby lepiej Pana zrozumieć, może na chwilę cofnijmy się do Pana przeszłości. Co było przed nawróceniem?


RT: Trzydzieści lat byłem poza Kościołem. Robiłem pismo w podziemiu, potem wychodziliśmy na powierzchnię. Robiłem liczne programy telewizyjne, zarabiałem konkretne pieniądze.

Los wielu ludzi zależał ode mnie, chciałem podejmować tylko dobre decyzje, bo miałem świadomość, że wszystko co zrobię odbije się na wielu ludziach. Aby nie popełniać błędów, zacząłem interesować się kursami kontroli umysłu metodą Silvy, które taką skuteczność obiecywały. Zacząłem kurs. Mówiło się na nim o rzeczach takich jak półkule mózgu, synchronizacja, fale mózgowe itd. Po latach okazało się, że był to kurs magii i bioenergoterapii. Kurs inicjacyjny w duchowość sataniczną. Wtedy w ogóle tego nie rozumiałem, cieszyłem się, że słyszę myśli innych ludzi. Jak przychodził ktoś ciężko chory, nakładałem ręce i zabierałem od niego tę chorobę. Zwierzęta do mnie przychodziły i przytulały się chorymi częściami ciała, także nie był to żaden epizod psychotyczny. Ta metoda jest skuteczna duchowo, otwiera na świat demoniczny. Potem jako osoba otwarta na działanie złego ducha miałem coś, co tutaj w świecie materialnym opisuje się jako nadzwyczajne właściwości. Okazało się, że nie są to dary, tylko ciężka próba. Po wielu latach cierpień, nawrócenia, otwarcia się na Kościół i Jezusa zostałem poddany egzorcyzmom.

Akurat od jakiegoś czas mam dużo do czynienia z ludźmi, którzy mają różne „nadprzyrodzone” zdolności. Myślę o o. Aaronie, Bashoborze, Józefie Witko. Mają oni przeróżne dary: mówią językami, uzdrawiają, mają wizje przyszłości. Wszyscy oni jednak działają wewnątrz Kościoła. Czy może tak być, że któryś z nich robi to mocą złego ducha?

RT: Charyzmat proroctwa i jasnowidzenie to dwie różne rzeczy. Jest to dobrze opisane w literaturze i wiadomo na czym to rozróżnienie polega. Charyzmat proroctwa zawsze służy nawróceniu człowieka. Jasnowidzenie może służyć różnym rzeczom. Zły duch jest „małpą”, imitatorem. Kiedy Mojżesz rzucił laskę przed faraonem i zamieniła się w węża, kapłani egipscy zrobili to samo. Jak wielu ludzi zostało zwiedzionych np. przez o. Klimuszkę, który, jak podejrzewam, do śmierci nie miał świadomości demonicznego pochodzenia swoich nadprzyrodzonych zdolności. Od dwudziestu lat jeżdżę po Polsce, jestem zapraszany przez różne instytucje, w tym także przez zakony. Uczestniczyłem w rekolekcjach, które odbyły się w Łagiewnikach pod Łodzią. Zjechali się franciszkanie z całego świata. Jeden z gwardianów zapytał mnie (bo w jego domu odchodzili z kapłaństwa mnisi w ilościach statystycznie nieprawdopodobnych, a jest to dom, w którym wcześniej przebywał o. Klimuszko), czy rekomenduję egzorcyzmy miejsca, powiedziałem: „Tak, rekomenduję”. To Bóg daje swoim pokornym sługom charyzmaty, uzdrawia ludzi przez ich modlitwę, a innym pozwala prorokować, co pociąga za sobą nawrócenia konkretnych osób. Jeśli ktoś jasnowidzi, to mocą złego ducha. On zna całą przestrzeń grzechu, może podpowiadać rzeczy, które są dla niego prawdopodobne. Mówiąc najkrócej: nie wiem nic na temat charyzmatów o. Witko, nie poznałem go, nie spotkałem się z negatywnymi ani z pozytywnymi konsekwencjami jego działań. Natomiast różnica między bioenergoterapią a charyzmatem uzdrawiania czy pomiędzy charyzmatem proroctw a jasnowidztwem jest bardzo precyzyjnie opisana w książce ks. Aleksandra Posackiego. Na przykład szczegółowo opisał on piętnaście różnic odróżniających bioenergoterapię od Bożego charyzmatu uzdrawiania.

Często gdy opowiada Pan o swojej przeszłości, mówi Pan, że działy się wokół Pana różne „dziwne” sytuacje prowokowane przez diabła. Jednak w życiu osób bardzo wierzących też dzieje się dużo „ciekawego” i mówią oni, że to Duch Święty im pomaga. Gdzie jest różnica? Czy na pewno diabeł ingerował w Pana życie?

RT: Mam pewność, że była to sprawka złego ducha. Znam ich owoce. Były one bardzo negatywne.

Przechodził Pan egzorcyzmy. Skąd w ogóle się to wzięło? W jaki sposób Pan się zorientował, że coś jest nie tak? Czy nie mogło być to po prostu jakieś zniewolenie? Jaka jest różnica między człowiekiem zniewolonym a opętanym?

RT: To zupełnie różne kwestie. Rozeznawanie, że potrzebne są egzorcyzmy w mojej sytuacji trwało siedem lat. Było to związane z procesem nawrócenia. To było dobre rozeznanie. Zniewolenie od opętania różni się tym, że człowiek intencjonalnie zwracał się ku złu. Ja zrobiłem to w nieświadomości, bo nie uznawałem istnienia złego ducha. Dla mnie nie był on bytem realnie istniejącym. Ludzie, którzy są otwierani na świat duchowy, demoniczny, poprzez różnego rodzaju manipulacje, bioenergoterapie, jasnowidzenie, wróżbiarstwo, jogę, sztuki walki, nie chcą źle. Nie mają pojęcia, że zwracają się do złego ducha. Na sztuki walki chodzą po to, żeby gdzieś wyładować stres. Jasno widać, że nie robią tego bezpośrednio, jednak wpadają w zniewolenie. Natomiast opętanie jest wtedy, gdy ktoś zwraca się ku złu intencjonalnie. Ludzie są dziś w stanie uwierzyć, że kawałek metalu może dać im moc, siłę, a jak się im powie, że noszenie kawałka metalu może doprowadzić do depresji i zniewolenia duchowego, to w to nie uwierzą. Co to oznacza? Nie da się racjonalnie pomyśleć, że kawałek metalu może wpływać na mój los. Więc jeżeli nie da się tego racjonalnie pomyśleć, to jest tylko jedna droga, droga wiary. Nawet jeśli nie dokonuję aktu wiary świadomie, to robię to realnie. Bo jeśli nie mogę czegoś osiągnąć na podstawie ciągu – przyczyna i skutek, to na jakiej podstawie tego oczekuję? Nawet jeśli w przestrzeni świadomej jestem zwiedziony przez ideologie bioenergoterapii, wróżbiarstwa, jasnowidzenia, sztuk walki czy jakichś innych New Age'owych opowieści. Opowieści dziwnej treści, których cel jest tylko jeden – zmniejszyć krytycyzm człowieka. Jeśli człowiek będzie posługiwał się zdrowym rozsądkiem, będzie żył w łasce uświęcającej, nie da się w to wkręcić. Ludziom zniewolonym pomaga wielu kapłanów, charyzmatyków, egzorcystów.

Jeśli ktoś miał styczność z tymi zagrożeniami - bioenergoterapią, wróżbiarstwem, jogą itp., a doświadcza depresji, której nie da się wyleczyć farmakologicznie, nieszczęścia dzieją się seriami w jego życiu, ma wahania nastroju nieadekwatne do bodźca, nagle w jego życiu zaczęły się rozpadać dobre wcześniej relacje – może podejrzewać, że niezbędna jest modlitwa o uwolnienie.

Podobnie, jeśli dziecko słuchało muzyki z przesłaniem satanistycznym i zaczęło izolować się od rodziny. Jak człowiek rozpozna, że jego kłopoty biorą się z dotknięcia zagrożeń duchowych, najpierw musi intelektualnie w wolności przyjąć, że uczestniczył w sytuacji inicjacyjnej, czyli otworzył się na złego ducha. Potem trzeba szukać pomocy w Kościele, nie u żadnych świeckich egzorcystów! „Świecki egzorcysta” to jak „sucha woda”, pojęcie, które jest wewnętrznie sprzeczne. Świecki egzorcysta to jest mag, spirytysta bądź czarownik, który da chwilową ulgę, ale zarazi jeszcze gorszą duchową chorobą. Pomoc jest tylko w Kościele!

za:http://www.fronda.pl/a/robert-tekieli-przestrzega-przed-paktowaniem-z-diablem,48926.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.