Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Marcin Cielecki - Gorzkie zwycięstwo

Spośród wielu lekcji, które pozostawiła nam druga wojna światowa, dwie wydają mi się najważniejsze. Pierwsza to pamięć, druga – należy głośno i dobitnie mówić: „hańba”, „zbrodnia”, „bohaterstwo”.

Gorzkie zwycięstwo

Janusz Mazur /epa/pap 18 września 1993 r., prezydent Lech Wałęsa żegna ostatnich rosyjskich żołnierzy opuszczających Polskę. To dla nas symboliczny, ostateczny koniec tego wszystkiego co zaczęło się 1 września 1939 roku

Zakończenie drugiej wojny światowej stawia znacznie więcej pytań, niż udziela odpowiedzi. Jeżeli jesteś Amerykaninem, wojna zaczęła się dla ciebie w 1941 roku wraz z atakiem na Pearl Harbor, a zakończyła zrzuceniem bomby atomowej w 1945 roku. Jeśli jesteś Anglikiem, wspominasz operację Lew Morski, która przekształciła się w walki powietrzne i samotną obronę Wyspy w 1940 roku. Jako Francuz być może pamiętasz o kolaboranckim rządzie Vichy, a już na pewno głosisz pochwałę ruchu oporu. Jeśli jesteś Polakiem, masz problem, i to podwójny: musisz pamiętać wszystko, a przede wszystkim, że wojna trwała znacznie dłużej.

Polska, wieczny kłopot

Historia widziana przez Zachód oraz Rosję początek globalnego konfliktu umiejscawia w roku 1941. To wtedy następują japoński atak na Pearl Harbor, niemiecka napaść na ZSRR, rozpoczyna się Holocaust, a Niemcy wypowiadają wojnę USA. Rosja ogłasza wtedy swoją Wielką Wojnę Ojczyźnianą, która zaprowadzi ją ostatecznie do Berlina, ale przy okazji odwróci wzrok od tego, że wcześniej kraj ten był jednym z agresorów.

Polska pamięć psuje ten ładny obraz, mówiąc głośno: Westerplatte, Wieluń, Warszawa. W dodatku pamięć ta podpowie, że 1 września 1939 roku rozpoczyna się wojna niemiecko-polska, ale wojna światowa dopiero 3 września, gdy Anglia i Francja wypowiadają wojnę III Rzeszy. Co robi świat przez te dwa dni? Trwa w osłupieniu. I można powiedzieć, że pozostaje w nim niemal przez cały rok. Ten brak działań wojennych ze strony sojuszników Polski historia nazwie „dziwną wojną”. Rzeczywiście, nie ma się czym chwalić, lepiej to przemilczeć. Tym bardziej że zdecydowana reakcja Francji i Anglii już w 1939 roku mogłaby poważnie ograniczyć czasowo i terytorialnie wojnę światową. Jeśli jesteś Polakiem, pamiętasz też, że ZSRR zanim pokonał III Rzeszę, we wrześniu i kolejnych miesiącach 1939 roku zdążył najechać kraje nadbałtyckie – Litwę, Łotwę, Estonię. I Polskę. Ten wieczny kłopot.

Ile razy można podpisać akt kapitulacji?

Druga wojna światowa zakończyła się przynajmniej dwa razy. Akt kapitulacji III Rzeszy podpisano późnym wieczorem 8 maja 1945 roku, kończąc w ten sposób walki w Europie. Jednak ze względu na różnicę w czasie Moskwa uznaje dzień 9 maja za datę kończącą II wojnę światową. Do niedawna dla Polski to właśnie 9 maja był datą obowiązującą. Dopiero w tym roku oficjalnie przesunięto u nas Dzień Zwycięstwa na 8 maja. Innym wyzwaniem jest pytanie, czy Polska ma tego dnia co świętować – zostaliśmy zwycięzcami czy kolejną ofiarą? Nie ma natomiast większych dylematów z 2 września 1945 roku, gdy na pokładzie „Missouri” podpisano akt kapitulacji Japonii, co zakończyło definitywnie konflikt światowy. To raczej ta data jest ostatecznym końcem drugiej wojny światowej. A z Polską znowu jest problem, bowiem w trakcie składania podpisów na „Missouri” w odległej Zatoce Tokijskiej, w kraju nad Wisłą był 1 września.

Polska ma szczególne prawo do pytań o zakończenie drugiej wojny światowej. Rok 1945 w zasadzie niczego nie rozwiązuje z naszego punktu widzenia. Druga wojna nie wyłania jednego zwycięzcy, ale (przynajmniej) dwóch. Jeden konflikt światowy przeradza się w drugi – tak właśnie zaczyna się zimna wojna. Dla Polski oraz krajów, które znalazły się w podobnej sytuacji, druga wojna światowa skończy się wraz z dokończeniem dylematu napędzającego zimnowojenny konflikt: kto jest rzeczywistym zwycięzcą?



Rok 1991, gdy następuje rozpad ZSRR, daje ostateczną odpowiedź, a Polsce przywraca wolność. A gdybyśmy chcieli określić to jeszcze dokładniej, specjalnie dla tej wiecznie kłopotliwej Polski, to należałoby wskazać nie rok 1991, ale datę 18 września 1993 roku, gdy ostatni żołnierz radziecki opuszcza kraj nad Wisłą.

Podsumowanie tej wędrówki przez kalendarze wygląda dość przygnębiająco. Dla Polski druga wojna światowa rozpoczęła się 1 września 1939 roku, a zakończyła wraz z przekreśleniem sytuacji będącej jej bezpośrednią kontynuacją, a więc 18 września 1993 roku. To daje 54 lata. Jest to wyjątkowo długi czas wojenny. Żadne społeczeństwo nie jest w stanie żyć przez pół wieku w takim napięciu, dlatego też okres ten charakteryzuje się zarówno momentami napięcia (żołnierze wyklęci, stalinizm, „polskie” miesiące), jak i momentami wytchnienia (odwilż po Październiku ’56, dekada Gierka, karnawał „Solidarności”).

Liczby rzeczywiste i liczby grozy

Każdy kraj, który został dotknięty II wojną światową, inaczej będzie liczył doznane cierpienia. Mało tego, cierpienia jednego kraju nie będą znajdowały zrozumienia w kraju innym. Polska jest tutaj krajem szczególnym. Wiele obrazów z konfliktu globalnego stało się wyznacznikami doznanych cierpień. Pamiętamy naloty na Drezno w 1945 roku, ale zapominamy, że porównywalna liczba mieszkańców Warszawy ginie od bomb już w 1939 roku. Pochylamy głowę nad ofiarami bomb atomowych w Hiroszimie i Nagasaki, a warto dodać, że podczas powstania warszawskiego liczba polskich ofiar przekroczyła liczbę zmarłych z dwóch japońskich miast. Polska została doświadczona w niespotykany sposób – to właśnie tu Niemcy postawili zdecydowaną większość obozów koncentracyjnych i właśnie te ziemie wybrali na realizację Holocaustu. W żadnym z okupowanych przez III Rzeszę krajów europejskich terror nie był tak przerażający jak właśnie w Polsce. Warto odnotować jeszcze jeden fakt: aż 28 tysięcy Żydów ukrywało się w sterroryzowanej stolicy Polski, a to jest więcej niż większość krajów neutralnych przyjęła w ciągu całej wojny (dość wspomnieć Szwecję, która otworzyła granice tylko dla 9 tysięcy).


Powojnie – czas bezsilności


Czas, który nastąpił po maju 1945 roku, nie przyniósł pokoju. Śmierć była wszędzie. Zrujnowane miasta, wymarłe wioski, pospiesznie grzebane zwłoki – byle gdzie, byle szybko – które znajdowano po zapachu w ciepłe dni pod płytami chodnikowymi lub w ogródkach i parkach po ulewnych deszczach. To także przeżywanie na nowo koszmaru, gdy wyzwalano obozy śmierci lub gdy dokonywano samosądów na zbrodniarzach. A przecież nie wszystkich udało się zatrzymać i osądzić. Nieliczni, jak Szymon Wiesenthal, będą ich poszukiwać bez względu na granice oraz protektorat ofiarowany przez niektóre państwa. Gorzka lekcja Wiesenthala przypomina się za każdym razem, gdy rusza proces starego i schorowanego zbrodniarza wojennego. Sądzimy Iwana Demianiuka czy Ericha Priebke nie dla satysfakcji z zemsty, ale dla oddania sprawiedliwości, czyli nazwania rzeczy po imieniu. Powojnie to również czas odwetu bezsilnych na kolaborantach, ale także nowej bezsilności – tym razem wobec wyzwolicieli. Z jednej strony to brutalność i masowość gwałtów Armii Czerwonej, a z drugiej amerykańska waluta – tabliczka czekolady, paczka papierosów, pończochy, za które alianci wręcz kupowali kobiety w Paryżu czy Neapolu. To wszystko w atmosferze braku instytucji prawa, gdzie jedyną jego wykładnią były broń oraz walka polityczna komunistów z resztą świata.

Rok 1945 kończy przede wszystkim Holocaust, ale w tej części Europy, którą niegdyś zwano Wschodnią lub Środkowo-Wschodnią, rok ten jedynie zamienia jedną okupację na drugą (lub utwierdza panowanie czerwonej). W nowo rozrysowanych granicach państw nie dla wszystkich znalazło się miejsce. Akcja „Wisła” doprowadza do brutalnych i krwawych wysiedleń Ukraińców i Łemków, rozpoczyna się exodus Niemców z licznych krajów europejskich. To także dramat ludności autochtonicznej – na przykład Mazurów – której historii nikt nie rozumie. To wreszcie dramat Żydów ocalałych z Holocaustu – schorowanych, nieludzko wyniszczonych, z powracającym koszmarem przeszłości, których nowo powstałe państwo Izrael niechętnie przyjmuje (bo nowe państwo musi być młode, silne, wielodzietne).


Dwie lekcje z historii

Im dalej od zakończenia drugiej wojny światowej, tym więcej pytań. Od 70 lat oglądamy filmy inspirowane wydarzeniami tamtych lat, czytamy powieści, a muzea niemal przenoszą nas na pola bitew, pozwalają biec kanałami lub wchodzić na pokład samolotów. Im więcej wiemy, tym – o zgrozo – mniej rozumiemy. Jak wytłumaczyć Holocaust, bierność Zachodu wobec zbrojeń III Rzeszy w latach 30. minionego wieku? Spośród wielu lekcji, które pozostawia nam druga wojna światowa, dwie wydają mi się najważniejsze.

Pierwsza to pamięć, druga – należy głośno i dobitnie mówić: „hańba”, „zbrodnia”, „bohaterstwo” i dbać, aby wartości te nie zamieniały się ze sobą miejscami. Możemy zrównać nazistowskie obozy koncentracyjne z radzieckimi obozami pracy, zaś naloty dywanowe dokonywane przez Niemców z alianckimi nalotami pod wodzą sir Arthura Harrisa. Drezno czy Londyn płoną jednakowo. Piętno terroru bez względu na kolor ideologii – brunatny czy czerwony – pali nie mniej niż obłuda Zachodu za brak uznania odpowiedzialności wobec sowietyzacji Europy Wschodniej. Możemy pochylić się nad cierpieniem Niemców, którzy byli deportowani, ewakuowani czy zmuszani do ucieczki, ale nie sposób zestawić tego z cierpieniami milionów obywateli polskich, sowieckich, litewskich, łotewskich, Żydów, których dotknęła celowa polityka masowych mordów. Tak, koniec drugiej wojny światowej to nie jest żadne proste zwycięstwo.

Anglia dała czas, Ameryka pieniądze, a Rosja krew – tak niektórzy streszczają drugą wojnę światową. A co dała Polska? Enigmę, Monte Cassino, Żegotę. Ziemię, która spowiła się kadyszem. Rachunek, który się nie sumuje: donosicieli i sprawiedliwych pośród narodów świata. Samą siebie, jako wieczny problem dla historii

za: http://gosc.pl/doc/2467072.Gorzkie-zwyciestwo

Copyright © 2017. All Rights Reserved.