Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Materiały nadesłane

Ks.prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Cel i dobro.



Przyznam się, że to moje trzecie El Camino. Na ścianie hoteliku w Lavacolla pod Santiago zobaczyłem mapę Europy pokrytą siecią dróg, które prowadziły do Santiago. To gęsta sieć obejmująca cały kontynent. Europa była wówczas Europą.

Idąc drogą francuską w tym roku nie byłem całkowicie odizolowany od tego, co dzieje się w Europie i świecie. Nie mogłem i nie mogę pojąć skrajnej obstrukcji myślowej współczesnych eurokratów którzy wprowadzają do Europy armie nachodźców. Nie wiem, czy prawdziwe czy grotesko we e są informacje o nachodźcach w Niemczech, którzy pobierają zasiłki na urlop i jadą do krajów, z których rzekomo uchodzili przed krwawymi represjami. Groteskowa są obrady Parlamentu Europejskiego poświęcone krytyce suwerennej wreszcie Polski. Niewiele ponad 60 parlamentarzystów debatuje nad łamaniem demokracji w Polsce. Połowa z nich to frustraci z obalonej wolą narodu poprzedniej ekipy rządzącej. Potem parlament podejmuje uchwałę. Może się mylę, ale patrząc na inteligentną twarz przewodniczącego Parlamentu, mam wątpliwości, czy on wie, gdzie Polska leży i czy zna trudne przecież treści słów „wolność”, „demokracja”. Mam bardzo poważne wątpliwości.

To, że przeżywamy jakiś zmierzch cywilizacji nie ulega wątpliwości. Jak Kaligula wprowadził konia do senatu, był to znak. Jak w naszym parlamencie są Ryszardy Rubikonie, to nie może oznaczać niczego innego jak ogromnego kryzysu racjonalności. Człowiek przestaje być istotą racjonalną, zmierzającą do celu, który utożsamia z dobrem. Staje się natomiast graczem, próbującym igrać jakiś epizod życia. Nieważne, czy wynik tej gry będzie dobry, czy też nie. Ważne, czy przyniesie użyteczną korzyść.

W tym rok uderzyły mnie na El Camino dwa proste zawołania, zapomniane już „Ultreia”, czyli naprzód i „Buen Camino”, dobrej drogi. Cel, który motywuje do pójścia naprzód i dobro, które jest normą, miarą dynamiki drogi. To cała prosta, ale skuteczna filozofia życia. Na miarę ocalenia tego życia, także w wymiarze społecznym i politycznym.

W wiosce Rabanal del Camino spotkałem Flamanda. Chętnie podjął rozmowę. Z uśmiechem wspominał swoje zaangażowanie w politykę. Działał w partii na rzecz autonomii swojego regionu, potem wszedł w świat wielkiej polityki. Bruksela. Coś musiało się z nim dziać, skoro siostra powiedziała mu „Zostaw to i idź na Camino”. Wyszedł z domu kilka lat temu i został na Camino. Siedzieliśmy u wejścia do wioski, jednej z najpiękniejszych na drodze. Mówił, że Camino to przyroda, ale też historia, kultura, ludzie, mądrość wieków.

Oczywiście, nie wzywam, nie zachęcam do porzucenia aktywności i wejścia na El Camino. Ale mam bezwzględną pewność, że życiu potrzebny jest namysł nad celem i pragnienie dobra. Gdyby ten namysł towarzyszył nam w życiu, nie mielibyśmy na przykład w Polsce takich sytuacji jak te obecne. Gdy oderwani od żłobu politycy trwonią siły na skargi i gorzkie żale w Brukseli, gdy elita poprzedniej władzy była gotowa przybijać żółwiki z rosyjskim  prezydentem w imię układu, który strach nazwać po imieniu.

***
Paweł Bortkiewicz TChr - Wybrać życie

Kalejdoskop zdarzeń każdego dnia odsłania nowe kształty. W chwili, kiedy zasiadam do pisanie tego felietonu, na pewno tematem dnia i chwili jest rekonstrukcja rządu. Zapowiadana w kategoriach sensacji, będzie zapewne komentowana w niektórych środowiskach jako klęska rządzących, chaos w obozie władzy sukces opozycji. Być może partia „Nasz  Szczaw”, czy jak się nazywa to ugrupowanie znanego specjalisty od owadów, Stefana N., wystąpi z ciekawą inicjatywą uzupełnienia rekonstruowanego rządu członkami własnej formacji. Być może znany i ceniony uczestnik sceny politycznej, Ryszard P. zaproponuje powołanie nowego rządu pod kierunkiem Beaty Szydło. Za dwa lub trzy dni może dojdzie do niego, że pani premier kieruje od pewnego czasu rządem. Wszystko w tej sferze jest możliwe, odkąd była premier, pani Ewa Kopacz uzależnia sukces programu 500+ od powrotu do władzy jej własnej formacji politycznej. Absurd rzeczywistości przebija, jak się okazuje, absurdy wydumane. Dlatego, nie chcę zajmować czasu nikomu próbami komentarzy rekonstrukcji rządu.

Interesuje mnie natomiast pewna widoczna konsekwencja w zakresie polityki prorodzinnej. Jej pierwszy słowem był wspomniany program dofinansowania rodzin wielodzietnych. Wciąż trzeba przypominać istotę tego programu, że owe 500 złotych na dziecko, w swej istocie dotyczy dotacji na rodzinę w której to dziecko jest. Drugim słowem staje się program mieszkaniowy. To niezwykle ważny element polityki prorodzinnej. Określa bardzo konkretne możliwości rozwoju rodziny. Dość przypomnieć, że karłowate budownictwo blokowisk doby PRL skutecznie zlikwidowało rodzinę wielopokoleniową w Polsce. Gdzie mieli się gnieździć obok siebie – dziadkowie, rodzice, dzieci? Polityka mieszkaniowa jest ogromnie cennym i ważnym pomysłem rządzących. Ich wyrazem troski o dobro wspólne.

Ale całość tych działań musi być osadzona na bardzo wyraźnym, jednoznacznym fundamencie, jakim jest bezwzględna obrona życia poczętego. W tej kwestii został zrobiony ważny pierwszy krok. Odrzucono projekt najmniej popierany, a w swej treści, wymierzony przeciw życiu. Projekt radykalnie antyludzki. Dwa projekty społeczne promujące życie zostały skierowane do prac w komisjach.

Nie można zatem traktować sprawy jako zamkniętej. Jest to etap wygrania bitwy o życie, ale nie wojny. Analiza poselskich głosów, znów pokazuje, jak wielu ludzi przynależnych do nie tak dawnej naczelnej siły narodu, głosowało przeciw życiu. Platforma ustami swego szefa niedawno deklarowała zwrot w kierunku opcji chadeckiej. Oczywiście, pojęcie „chadecji”, zwłaszcza niemieckiej, czy szerzej zachodnioeuropejskiej ma mniej więcej tyle z chrześcijańską demokracją, co muzułmańscy terroryści z zakonnicami. Niby mogą mieć podobne szaty… Ale nawet przecież i to nie do końca.

Trzeba wyraźnie mówić i powtarzać, że w kwestii obrony życia można być albo za życiem albo przeciw niemu. Albo bronić człowieka, albo go zabijać. Innej opcji nie ma. Dlatego wybór życia musi być jednoznaczny.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.