Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki- Duch postępu

Przez ziemię przechodzą różne zawieruchy mające wnieść ożywcze prądy do zatęchłego świata tradycyjnych wartości - zwanego przez profesora Feliksa Konecznego cywilizacją łacińską. Starzy magistrowie przeznaczeni zostają na przemiał, a nowi - recydywiści po zawodówkach pragmatyzmu –rozpleniają ducha postępu. W gilotynowanym Paryżu i tratowanej bestialsko, ociekającej krwią Wandei,  ( aby daleko nie szukać), duch postępu mamił hasłami: „Wolności, Równości, Braterstwa”. Z jego rozka-zu eksperymentowano z marksistowską wizją eliminowania własności prywatnej na rozległych przestrze-niach wschodniej Europy i Azji, również Afryce i Ameryce. Udało się. Częściowo. W ramach leninow-sko- stalinowsko - polpotowskich odkryć i „zaostrzania walki klasowej z postępem rewolucji” wyelimi-nowano fragmenty ogniw własności. Tyle tylko, że wraz z idącymi w setki milionów rzeszami właścicie-li, bestialsko zakatowanych, rozstrzelanych, zagłodzonych, wyniszczonych katorżniczą pracą. Gorzej wyszło z blizkriegiem dla zrealizowania innej wersji: germańsko-pogańskiej, rasowo przebranej, Paneu-ropy. Zatem duch postępu restrukturyzując dotychczasowe metody rzuca masom, jakby od niechcenia, libertyńską, tolerancyjną wskazówkę: „Róbta co chceta”. Bezpretensjonalne porzekadełko wolnych jed-nostek brzmiące w istocie: „Róbcie, co chcemy”. I mianuje ekspertów. Od interpretacji tolerancji. Od wykładania i wdrażania jej reguł. Mieszaczy faktów i mitów. Tłumaczy nowych znaczeń starych defini-cji. Fachowców Nowej Ery. W tym delegatów na lokalne obszary postępu.

W laboratoriach nowej myśli nie braknie konstruktorów przeróżnych Klubów, Konwersatoriów i Dialogów, w których ambitni dyskutanci w kółko „gonią króliczka” w miłej atmosferze właściwie usta-wionych kadzideł. Postępowi psycholodzy i socjolodzy douczą tam czarnych i zaścianek, że: „Fanatyzm, a więc pozbawione jakichkolwiek wątpliwości przekonanie, że jest się wyznawcą jedynie słusznych po-glądów wywołuje stan wewnętrznego zacietrzewienia niebezpieczny dla zdrowia (...) Nikt z nas nie może zasadnie uzurpować sobie uprawnienia do jedynie prawdziwych poglądów...”, nie dostrzegając z wysokości podium, iż oto składają głęboką samokrytykę... Dostojny profesor, w „uniwersalnym dialogu”, potrafi przekonywać: "W ateizmie autentycznie cenna jest intelektualna wstrzemięźliwość, wyraźnie określone samoograniczenie, ascetyzm intelektualny." (...). Ateiści są maksymalistami, żądają uzasadnień światopoglądowych. Ateizm ma intelektualne ambicje. "(...), a następnie rozlicza srogo własną wiarę: „Religia, a zwłaszcza chrześcijaństwo jest rezygnacją z intelektualnych ambicji". Skoro intelekt jest na-rzędziem umysłu operującym w pokładach zgromadzonej wiedzy, panie Profesorze, czy przypadkiem owa „wstrzemięźliwość”, „samoograniczenie”, „ascetyzm”, nie jest po prostu efektem rozleniwienia inte-lektualnego lub obrazuje aktualny stopień nasycenia wiedzą? Czy to „samoograniczenie” nie powoduje w efekcie uwięzienia w zamkniętym obszarze materialistycznych dogmatów (jak np. ewolucjonizm mię-dzygatunkowy, biorąc pierwszy- lepszy przykład)? Jeśli „ateiści są maksymalistami” i „żądają uzasadnień światopoglądowych” a „ateizm ma intelektualne ambicje”, dlaczego zatem nie zmuszają swego intelektu do jak najgłębszej weryfikacji zapisu Ewangelii?  Czyż dalsza droga wolnego i dojrzałego człowieka nie jest konsekwencją odpowiedzi na pytanie - Jest ten zapis świadectwem czy jeno powiastką? Czy zmie-rzenie się z dokumentacją i dowodzeniem zawartym np. w trylogii Vittorio Messoriego: „Opinie o Jezu-sie”, „Pod Ponckim Piłatem”, „Mówią, że zmartwychwstał”, godzi w „intelektualne ambicje”, czy raczej wynika z „samoograniczenia”? A cywilizacja, w której żyjemy - cywilizacja łacińska, ukształtowana na chrześcijańskim - czyli religijnym -fundamencie - została zbudowana bez „intelektualnych ambicji”? A którąż to, doskonalszą, ukształtowały „ambicje intelektualne”? Niestety, dialog nie jest tak demokratycz-ny, aby uzyskać odpowiedź. Dlatego pozostaniemy z problemem >intelektualnych ambicji ateizmuzwłaszcza w chrześcijaństwie<, do konwersowania w innych, mniej „wstrzemięźli-wych intelektualnie” klubach....

Nie tak dawno, gromadka pań z polskiej prowincji, wspomagając oczekiwane postępowe ustawo-dawstwo, doniosła Parlamentowi Unii Europejskiej o niesłychanej tyranii lokalnego prawa, pozbawiają-cego kobietę swobody niszczenia rozwijających się w łonach matek istnień ludzkich. „Mój brzuch należy do mnie”- to głęboko duchowo dyrektywa bojowniczek o wolność i demokrację; być może potomkiń owych autorytetów naukowych z Oxfordu i Salamanki, które wbrew stanowisku ówczesnego papieża Pawła III, głosiły, iż: „Indianie nie są istotami w pełni ludzkimi i dlatego nie posiadają praw naturalnych przyznawanych zazwyczaj ludziom”
Z tego samego ducha czerpiąca rewolucjonistka, w pewnej rozmowie, po bezradnej bieganinie myślowej skonstatowała, że życie zaczyna się od możliwości samodzielnego funkcjonowania. I nie mogła skoja-rzyć, jak przerażającą doktrynę odkryła. Szacuje się, iż ludobójstwo wynikające z tej zbrodniczej dowol-ności, w czasach jak najbardziej współczesnych, dotknęła już ponad miliard istnień. Więcej niż wszystkie -zrealizowane do tej pory- wojny. A już przygotowywani jesteśmy do pokonania następnej rogatki na autostradzie zmian na lepsze: do humanitarnej – a jakże – eutanazji; śmierci, jakoby, z wyboru (Zob. np. R. Fenigsein – Eutanazja, śmierć z wyboru?; B. Nathanson – Ręka Boga; o. A.D`Ascania – Cywilizacja śmierci; artykuł prof. M. Ryś – Natura nie wybacza nigdy /w: Nasz Dziennik  z 3 07 2000r./ i bibliografia tam wskazana). 

I tak możnaby snuć i snuć zapis spotkań z duchem postępu, jego funkcjonariuszami i dokonaniami. Z teoretykami i praktykami nowoczesnej ekonomii, która rozgrzesza ukradzenie pierwszego miliona dola-rów ( o następnych dyskretnie nie wspomina). Z wizjonerami przeludnienia globu ( zob. M. Czachorowski – Nowy imperializm.).  Z przekonywaczami o nieszkodliwości „małej ilości miękkich narkotyków”, do seksu przedszkolaczków, do pedofilii i pornografii (zob. np. .D.A. Scott – Pornografia), do normalności małżeństw jednopłciowych z fundowanym luksusem spełnianych zachciewanek adoptowania i wychowywania przez nie dzieci; z „filo-rasistami, filo-obleśnikami, z przeróżnymi filo... realizującymi w istocie pakiet zamó-wień dla duchowego i materialnego dowartościowania przerażonego „ego”. Rejestr znajomości z traga-rzami sloganów i pustych konkluzji; z poszukiwaczami wybiegów intelektualnych mających stanowić alibi dla lenistwa umysłu i zaniku woli; z aroganckimi aspirantami do rządów dusz, tracącymi umiejęt-ność „zarządzania” po ludzku sobą i rodziną; z pełnymi pychy marzycielami o wolności w relatywizmie i nihilizmie - ten smutny rejestr jest długi.
***
„Rozmyślanie (...)  w poczuciu pychy kończy się zidioceniem. Każdego, komu nie zmięknie serce, czeka rozmiękczenie mózgu.”  ( K.G. Chesterton- Ortodoksja). I to jest uniwersalna recepta na chorobę postę-pu.


Publikacja: N. Myśl Polska nr 4 z 26 01 2003r.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.