Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Jan Gać-LORSCH

Europa zbudowana jest na fundamencie chrześcijaństwa, a kamieniami tego fundamentu i jego spoiwem są nie tylko obiekty architektury sakralnej, ale całe to bogactwo sztuki, piśmiennictwa, muzyki, duchowości, mentalności chrześcijańskiej. Czy można wyobrazić sobie europejski krajobraz historyczny bez kościołów, katedr, opactw i klasztorów? To niemożliwe. Nawet krótka przejażdżka po dowolnym rejonie kraju, a tym bardziej kontynentu pozwala nam niejako dotknąć materii przeszłości, tego integralnego składnika europejskiej tożsamości, a tą przecież jest chrześcijaństwo.

Dlaczego zatem z tak wielu ośrodków formacji współczesnego człowieka wychodzą opinie negujące chrześcijańskie korzenie Europy? Europa zbudowana jest przecież na fundamencie chrześcijaństwa, a kamieniami tego fundamentu i jego spoiwem są nie tylko obiekty architektury sakralnej, ale całe to bogactwo sztuki, piśmiennictwa, muzyki, duchowości, mentalności chrześcijańskiej.

NAD RENEM
Podczas krótkiego wypadu do Niemiec zatrzymałem się nad Renem, w trzech wybranych miastach, w Lorsch, w Wormacji i w Moguncji. Każde z tych miast wprowadziło mnie w inną epokę. Każde z nich odsłoniło przede mną coś dla siebie bardzo charakterystycznego. Ale wszystkie trzy opowiadały o tym samym, o wielkich dziejach chrześcijaństwa. Weźmy pierwsze z nich, Lorsch, ciche, nieco senne miasteczko o wąskich uliczkach, obrzeżonych kolorowymi fasadami domów, latem radosnych od kwiatów w donicach. Wystawione na chodnik stoliki zapraszają do zajęcia przy nich miejsca, do zatrzymania się i wyciszenia. By przy filiżance kawy lub kuflu niemieckiego piwa móc wydać się na mowę przeszłości. Bo oto mam przed sobą, kilkadziesiąt kroków ode mnie, zabytek najwyższej klasy, w doskonałym stanie zachowany budynek z VIII wieku; zabytek reprodukowany w każdym podręczniku sztuki przedromańskiej. Tak jest, to sławna brama karolińska z salą królewską na piętrze, pokrytą malowidłami o wpływach z Italii, pozostałość po jednym z najważniejszych klasztorów na północ od Alp, będącym ośrodkiem duchowości, kultury, sztuki i wiedzy. Próbuję sobie wyobrazić tamten czas, ten sprzed dwunastu wieków. Poza lasami i łąkami tu nic nie było, żadnych miast, żadnych osad. Pogańska, dzika ludność żyła w rozproszeniu, wydana na międzyplemienne wojaczki, z których wyłaniały się dopiero większe wspólnoty rodowe. Po tej stronie Renu, wschodniej, nawet Rzymianie nie wznosili stałych siedzib. Dopiero król Franków, Karol Wielki, przystąpił do porządkowania życia, rozciągając swoje panowanie daleko na wschód, na późniejsze ziemie niemieckie. Ale nie tylko o polityczne panowanie chodziło. Wielki władca posiadł świadomość, że spoiwem łączącym ludy muszą być wspólne wartości, a tych w VIII stuleciu mogło dostarczyć jedynie chrześcijaństwo. Jedną z form cywilizowania wychodzących z pogaństwa ludów było zakładanie klasztorów właśnie w takich odludnych miejscach, jak to.

LORSCH
Ten w Lorsch został założony w 764 roku jeszcze za panowania poprzednika Karola, Pepina Małego. W krótkim czasie urósł do rangi najpotężniejszego nad Renem, którego nadania ziemskie rozciągały się od Alp po ujście rzeki do Morza Północnego. Wielcy panowie tamtego czasu, w tym biskupi Wormacji i Moguncji, próbowali przejąć nad nim kontrolę i odebrać opatom prawo samodzielności. Ci, mając potężnych protektorów, zwrócili się do Karola Wielkiego z prośbą o opiekę. I otrzymali ją. Za świadczenie służby królowi i zapewnienie o otoczeniu monarchy, jego rodziny i państwa pamięcią w modłach, opactwo w Lorsch otrzymało immunitet nietykalności i prawo wyboru opatów. Wznoszono kolejne budowle, w tym imponujących rozmiarów kościół klasztorny, cele dla dziesiątków mnichów benedyktyńskich, pomieszczenia i urządzenia gospodarcze, bo klasztor musiał być samowystarczalny. Zbudowano też pałac królewski, w którym Karol Wielki często zajeżdżał w gościnę. I założono sławne skryptorium.

To właśnie kopiowanie ksiąg i wzbogacanie własnej biblioteki o obce nabytki podnosiło klasztor do rangi ważnego ośrodka promieniowania kultury chrześcijańskiej. Spośród tysięcy tekstów zachowało się do dziś około 300 bezcennych manuskryptów, niekiedy wspaniale iluminowanych miniaturami. Warto wymienić najsławniejsze: Farmakopea z Lorsch, spisany w 795 r. jeden z pierwszych podręczników medycyny; Mszał z Lorsch ułożony przed 876 rokiem, uznawany za najstarszą księgę liturgii mszalnej; pochodzący z około 810 roku Ewangeliarz z Lorsch; zredagowany w latach 1170-1175 Kartularz z Lorsch; Listy św. Pawła. W zbiorach znalazło miejsce wielu antycznych pisarzy rzymskich, jak pochodząca z około 500 roku kopia dzieł Wergiliusza, mowy Cycerona, historie Liwiusza, Tacyta, Swetoniusza. Gdyby nie klasztorne skryptoria, piśmiennictwo antyczne przepadłoby bez śladu.

Opactwo w Lorsch stało się tez centrum pielgrzymkowym, dokąd zmierzali pątnicy, by pokłonić się relikwiom św. Nazariusza, rzymskiego żołnierza umęczonego podczas prześladowań Dioklecjana. A może i westchnąć do nieba o spokój duszy pierwszych niemieckich monarchów, których pochowano w krypcie klasztornego kościoła. A spoczął tam Ludwik Niemiecki, wnuk Karola Wielkiego, który mocą traktatu w Verdun w 843 r., dzielącego monarchię frankońską na trzy części, otrzymał jego wschodnią część, z której powstaną Niemcy jako państwo. Tu pochowano też jego synów i członków dalszej rodziny. Niestety, po tym ogromnym opactwie, tak ważnym dla chrześcijańskiej cywilizacji Europy, pozostało niewiele. W wyniku reformacji luterański władca Palatynatu, na którego terenie znalazł się klasztor, rozpędził w 1556 roku zakonników, a klasztor sekularyzował w imię zasady cuius regio eius religio. Okoliczna ludność na budulec rozbierała przez wieki popadające w ruinę budowle, nie oszczędzając kościoła. Cudem ocalała prawie nietknięta owa brama, uważana za najstarszy kamienny nie rzymski budynek w Niemczech.

Jeśliby w obecnej dobie mierzyć żywotność chrześcijaństwa miarą frekwencji wspólnot parafialnych na niedzielnych mszach - dajmy na to w kościołach niemieckich - ma się prawo do bardzo pesymistycznych odczuć. Na szczęście zawiązują się w neopogańskich społecznościach zachodniej Europy wspólnoty chrześcijan gorących, które mogą stać się płomieniem rozpalającym oziębłość dusz. Coś jak w epoce Lorsch, kiedy benedyktyńskie klasztory, niczym płomyki na bagnach, wypalały pogaństwo barbarzyńców.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.