Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Tomasz Bieszczad - Iluzjoniści na kolei

Nawet słynny trick Davida Copperfielda („zniknięcie”, a następnie „pojawienie” lokomotywy na dworcu kolejowym w Londynie) zbladł wobec tego, co przeżył Wasz felietonista, wracając pociągiem z Warszawy w ostatnie niedzielne popołudnie października… Doświadczyłem bowiem nie tylko „pojawienia” całego pociągu, ale… „pojawienia” całego przedsiębiorstwa kolejowego w postaci zupełnie nowej Spółki! Było tak…
Gdzieś przed Koluszkami podszedł do mnie konduktor. Podałem mu bilet.
- Pan ma zły bilet – usłyszałem srogi głos nad głową.
Miałem bilet powrotny, kupiony rano w Łodzi i powiedziałem to konduktorowi, dziwiąc się w duchu, że tego nie zauważył.
- Ale to jest nie ten pociąg – nie chciał ustąpić.
- To nie jest pospieszny do Łodzi? – zaniepokoiłem się.
- Do Łodzi, ale inna Spółka. Pan źle wsiadł w Warszawie.
- Wsiadłem normalnie, tak jak zawsze – odparowałem.
- Pan ma bilet na Spółkę „Przewozy Regionalne”, a to jest pociąg Spółki… - tu konduktor wymienił jakąś łacińska nazwę, trudną do zapamiętania.
- A skąd niby miałem to wiedzieć?
- Trzeba było słuchać komunikatów i wymienić bilet.
Postawiłem sprawę na ostrzu noża: - Spieszyłem się. Mam ważny bilet do Łodzi. Co mnie obchodzi, że rozszarpaliście PKP na jakieś spółki, jak postaw czerwonego sukna...
- Ja niczego nie rozszarpywałem! – wściekł się konduktor. - Kupi pan u mnie bilet i może pan jechać.
- Ja już mam bilet!
- Ale zły! Ma pan bilet za 32 złote, a nasze bilety kosztują 28 złotych.
- Nie zależy mi na tych czterech złotych – oświadczyłem dumnie i nagle zauważyłem, że konduktor ma w klapie identyfikator z logo PKP: - Ma pan tu logo PKP, ten pociąg też ma logo PKP, kupiłem bilet na dworcu PKP i jest na nim logo PKP! Mam prawo jechać!
Funkcjonariusz łacińskiej spółki, powstałej na gruzach PKP, zaproponował pojednawczo: - Kupi pan u mnie nowy bilet za 28 złotych, a za swój odbierze pan 32 złote na dworcu…
- Nie mam czasu stać w kolejce na dworcu po swoje pieniądze. Podzieliliście między siebie PKP, ale czemu obarczacie pasażerów konsekwencjami waszych rozliczeń. To, co pan robi, jest niekonstytucyjne! Wie pan o tym? – zablefowałem.
Zdaje się, że pasażerowie nagrodzili mnie brawami.
- Poza tym ja mam tylko 20 złotych!
To go dobiło: - Tak czułem! – warknął. Przez minutę patrzył na mnie z nienawiścią. Potem zmienił ton: - Tego, co teraz zaproponuję, nie wolno mi robić. Ale zrobimy tak: Ja panu dam te 4 złote różnicy, pan mi da swój bilet i może jechać do Łodzi, a ja odbiorę za pana pieniądze w kasie... Ale tego absolutnie nie wolno mi robić! – podkreślił, wysupłując z kieszeni 4 złote na wabia.
- A gdzie się podzieje 28 złotych? – nie panowałem nad sobą.
Dialog nabrał nowych rumieńców. Jak zawsze, gdy walka toczy się o postaw czerwonego sukna. Czy raczej – o obronę jego smętnych resztek.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.