Katyń 1940-2010

Były prezydent Ukrainy W. Juszczenko: Jestem przekonany, że Lecha Kaczyńskiego zabili Rosjanie

Były prezydent Ukrainy, Wiktor Juszczenko, wyraził przekonanie, że byłego prezydenta RP, prof. Lecha Kaczyńskiego, zabili Rosjanie. Powiedział o tym w wywiadzie dla ukraińskiego portalu Gordonua.com, w którym ocenił, że Polacy nie docenili byłego szefa swojego państwa.

Wiktor Juszczenko, który sprawował urząd prezydencki w latach 2005-2010, rozmawiał z szefem portalu Dmytrem Gordonem. Na jego pytanie: „czy Kaczyńskiego zabili Rosjanie”, Wiktor Juszczenko odpowiedział: „jestem o tym przekonany”.

    „Jestem o tym przekonany. A propos, byłem niedawno na jego grobie. Wydaje mi się, że Polacy go nie docenili. To światły prezydent, który zawsze patrzył ponad horyzont” – powiedział były prezydent Ukrainy.

Wiktor Juszczenko wspomniał, że spotykał się z Lechem Kaczyńskim ponad 30 razy i zawsze rozmawiał z nim o miejscu Polski, Ukrainy oraz innych państw regionu w przyszłości Europy.

    „(…) Dla niego bardzo ważne było polskie przywództwo w Europie Wschodniej. I dlatego to, co nazywane było >>adwokaturą Ukrainy robił w jednym celu: rozpoczynamy od adwokata, ale rozmawiamy o formule geopolitycznej, w której Europa powinna być dostępna dla Ukrainy” – wskazał b. prezydent Ukrainy.

Prezydent RP, prof. Lech Kaczyński, oraz Pierwsza Dama, Maria Kaczyńska, zginęli – wraz z 94 osobami, wśród nich wieloma wysokimi urzędnikami państwowymi i dowódcami wojskowymi – w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 r. Polska delegacja leciała do Rosji na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej.

za:www.radiomaryja.pl

***

Nie tylko Juszczenko. Zełenski i Sadowy też mówili o Smoleńsku

Były prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko jest przekonany, że w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku doszło do zamachu na Lecha Kaczyńskiego. Nie tylko on - do takiego scenariusza przekonywali Wołodymyr Zełenski, stawiający od niemal roku czoła rosyjskiej inwazji, a także mer Lwowa Andrij Sadowy.- Jestem przekonany [że Rosjanie zabili Lecha Kaczyńskiego]". - (...) Myślę, że Polacy go nie docenili. Był bystrym prezydentem, który zawsze patrzył w przyszłość - wyznał w rozmowie z portalem gordonua.com Wiktor Juszczenko. Polityk był obecny w 2008 roku na placu w Tbilisi, gdy Lech Kaczyński przemawiał do całego świata zachodniego i ostrzegał przed rosyjskim imperializmem. Podróż polskiego prezydenta została doceniona w Gruzji, gdzie traktuje się polskiego prezydenta jak bohatera. Pamięta się o niej też na Ukrainie. Mimo upływu blisko 13 lat, wciąż czekamy na ustalenia prokuratury ws. przyczyn tragedii smoleńskiej. Prowadzone w przeszłości sekcje zwłok, a także badania zagranicznych ekspertów mają dać odpowiedzi na pytanie, jak zginęła załoga i pasażerowie - łącznie 96 osób - na pokładzie Tu-154 M. Według podkomisji prowadzonej przez Antoniego Macierewicza, wina leży po stronie Rosji, a w samolocie doszło do dwóch eksplozji.  

Zełenski nawiązywał do tragedii smoleńskiej

Nie tylko Juszczenko spośród ukraińskich polityków sugeruje, że oficjalna wersja MAK ws. katastrofy smoleńskiej jest nieprawdziwa. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nawiązał do narodowej tragedii w jednym ze swoich przemówień do Zgromadzenia Narodowego.

- Pamiętamy straszną tragedię w Smoleńsku z 2010 roku. Pamiętamy, jak były badane okoliczności tej katastrofy. Wiemy, co to oznaczało dla was i co oznaczało dla was milczenie tych, którzy wszystko dokładnie wiedzieli, ale cały czas oglądali się jeszcze na naszego sąsiada - przemawiał w marcu 2022 r.

- Ukraińcy rozumieją, dlaczego Polacy tak bardzo potrafią walczyć razem z innymi o wolność, za wolność i za Europę - wyliczał Zełenski. - Widzieliśmy wczoraj, jak i o czym mówiły państwa Unii Europejskiej; widzieliśmy, kto jest prawdziwym liderem, kto walczy o spójną i połączoną Europę, o wspólne europejskie bezpieczeństwo, a kto próbował nas powstrzymać, kto próbował was powstrzymać - dodał przywódca Ukrainy.  

Mer Lwowa: "Świat nie zareagował"

W ubiegłym roku były szef Roskosmosu Dmitrij Rogozin zapraszał Jarosława Kaczyńskiego do Smoleńska. Prowokacyjne wpisy zamieszczał na Twitterze. Zdaniem prezesa PiS, był to jeden z dowodów przyznania się przez sprawcę do odpowiedzialności za tragedię z 10 kwietnia 2010 r. - Świat nie zareagował adekwatnie. Wszyscy pamiętamy, co zdarzyło się w Smoleńsku - odnosił się do tamtej sytuacji mer Lwowa Andrij Sadowy.

- Kiedy rosyjskie wojsko zniszczyło Boeinga, lecącego z Australii do Holandii, to zabito 240 osób. Kto jest za to odpowiedzialny w Rosji? Zero - przypominał o zestrzeleniu samolotu linii Malaysia Airlines, zestrzelonego przez "zielonych ludzików" Putina w Donbasie 17 lipca 2014 roku. Na pokładzie maszyny znajdowało się 283 pasażerów. - Jestem przekonany na 100 proc., bo Rosjanie lubią robić takie symboliczne rzeczy - podkreślił Sadowy.

za:niezalezna.pl