Katyń 1940-2010
Tomasz Ziemski: Co wiemy piętnaście lat po Smoleńsku
Nadchodzi kwiecień, a z nim między innymi kolejna rocznica Zbrodni Smoleńskiej - spisku który zmienił świat.
Następnego dnia po katastrofie samolotu Tu-154M z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej na pokładzie, rosyjska opozycjonistka - Waleria Nowodworska w artykule zatytułowanym „Twarde lądowanie” pisała – „Antysowiecki Kaczyński popełnił błąd tylko raz – leciał radzieckim samolotem nad terytorium Związku Radzieckiego, ufając radzieckiej władzy, […] ale żeby stawiać oskarżenia, potrzebne są dowody.”
W dalszej części publikacji wieszczyła – „Może, za 15 lat jakiś Beria będzie chciał donieść na swoich kolegów, którym sam wydawał rozkazy.”
W tym roku mija czas wskazywany przez Walerię Nowodworską w którym prawda miałaby przebić się przez kożuch kłamstwa. Opinia publiczna ma prawo dociekać, co faktycznie się stało. Niestety, na Kremlu bez zmian, za to wysiłek niezłomnych dziennikarzy śledczych oraz badaczy ujawnił w tym czasie wiele istotnych materiałów dowodowych. Jednym z nich jest tak zwany dowód rozstrzygający.
Tak jak uczy historia badania katastrof, każda z nich jest unikatowa i ma swoją specyfikę, ale jedno co je łączy to dowody rozstrzygające, przysłowiowo stawiające kropkę nad „i”. W przypadku katastrofy Boeinga 747 nad Lockerbie był to fragment drukowanej płytki o wymiarach 2 na 2 centymetry nastawnika czasowego detonatora ładunku wybuchowego ukrytego w radiomagnetofonie Toshiba.
W przypadku katastrofy Boeinga 777 nad wschodnią Ukrainą (lot MH-17) były to szrapnele z wystrzelonej rosyjskiej rakiety BUK-M2.
W przypadku Smoleńska dowodem rozstrzygającym są zdjęcia odłamka elektrycznego hamulca napędu wału klapy lewego skrzydła TEM-4, wbitego w grunt na głębokość kilkunastu centymetrów od strony północno-zachodniej, praktycznie przeciwnie do kierunku lotu Tu-154M (około 28 metrów na północny zachód za tzw. pancerną brzozą).
To właśnie ten charakterystyczny mechanizm pozbawiony płaszczyzn nośnych, przypominający odważnik, dowodowo zaświadcza o faktycznym położeniu samolotu Tu-154M w momencie wybuchowego oderwania końcowej części lewego skrzydła.
Wniosek jaki nasuwa się po piętnastoletnich badaniach tej tragedii jest taki, iż w tym przypadku liczą się tylko twarde materiały dowodowe, a nie ich cyfrowe kopie (rejestratory pokładowe), które podlegały fałszerstwom.
Mementem nich będą informacje napływające ostatnio z krajów bałtyckich.
„Według Markusa Jonssona, analityka zajmującego się analizą zakłóceń GPS (przez Rosjan),[…] zagłuszanie to przyczyniło się do anulowania nowo uruchomionego połączenia lotniczego Tartu-Helsinki.
Fiński narodowy przewoźnik Finnair ogłosił, że wstrzymuje loty do drugiego co do wielkości miasta Estonii na miesiąc po tym, jak dwa jego samoloty nie mogły wylądować w Tartu z powodu zakłóceń GPS. […]
Minister spraw zagranicznych Estonii Margus Tsahkna powiedział, że zagłuszanie prowadzone przez Rosję jest tak niebezpieczne, że prędzej czy później doprowadzi do katastrofy - podał Baltic News Service.
Podsumowując te informacje, należy dodać, iż państwowe próby z urządzeniami walki elektronicznej, które wpływają na systemy naprowadzania wrogich samolotów, poprzez wskazywanie im fałszywych współrzędnych celów zostały w Federacji Rosyjskiej zakończone w 2009 roku, a pierwszy ich zestaw został wdrożony w manewrach WOSTOK 2010 – roku Zamachu Smoleńskiego.
Tomasz Ziemski
za:www.fronda.pl
***
Wnioski o areszt dla Rosjan
Prokuratorzy, którzy badają sprawę katastrofy smoleńskiej, zamierzają skierować wnioski o tzw. areszt poszukiwawczy wobec ponad 40 rosyjskich biegłych medyków sądowych – dowiedziała się PAP. Chodzi o poświadczenie nieprawdy w ich opiniach medyczno-sądowych po wykonaniu sekcji zwłok ofiar katastrofy. O decyzji w tej sprawie poinformował PAP prok. Krzysztof Schwartz, szef zespołu śledczego nr 1 w Prokuraturze Krajowej, którego prokuratorzy – poza głównym śledztwem dotyczącym katastrofy smoleńskiej – prowadzą także pięć innych postępowań związanych z katastrofą. „Śledztwo w sprawie poświadczenia nieprawdy przez rosyjskich biegłych genetyków oraz biegłych medyków sądowych jest jednym z kilku ważnych tzw. postępowań okołosmoleńskich.
Ustaliliśmy ponad wszelką wątpliwość, że w opiniach medyczno-sądowych dotyczących sekcji zwłok ofiar katastrofy, które lekarze rosyjscy sporządzili na potrzeby prowadzonego śledztwa w sprawie katastrofy polskiego samolotu, znalazło się bardzo wiele nieprawdziwych informacji” – powiedział prok. Schwartz. Poinformował też, że w związku z tym w śledztwie wydano postanowienia o przedstawieniu zarzutów łącznie 43 rosyjskim biegłym, które dotyczą 61 sekcji zwłok ofiar katastrofy. Szef zespołu śledczego nr 1 wyjaśnił, że po katastrofie Tu-154M rosyjscy biegli, przeprowadzając sekcje zwłok ofiar, mieli wskazać m.in. obrażenia występujące na ciałach, ich liczbę, lokalizację, stopień szkodliwości dla zdrowia, mechanizm i czas ich wyrządzenia, ich przyżyciowość, a także cechy szczególne na ciałach związane z identyfikacją.
Nieprawdziwe zapisy w rosyjskich opiniach dotyczyły różnych okoliczności, w tym braku opisu cech identyfikacyjnych poszczególnych ofiar oraz istotnych obrażeń ciała, a także opisu narządów i obrażeń ciała, które w konkretnym przypadku nie istniały, oraz opisu wykonanych czynności w zakresie preparatyki sekcyjnej, których faktycznie nie wykonano.
„Analizując jednak protokoły z tych sekcji, które w Rosji mają inną niż w Polsce formę – protokół z czynności połączony jest z opinią – stwierdziliśmy w ponad 60 sekcjach poważne nieprawidłowości, co naszym zdaniem wyczerpuje znamiona przestępstwa” – zaznaczył prok. Schwartz. Mimo wniosku polskich prokuratorów o pomoc prawną w tej sprawie Rosjanie – powołując się na europejską konwencję o pomocy prawnej w sprawach karnych – stwierdzili, że nie będą współpracować przy wyjaśnieniu tego postępowania.
„Myślę, że będziemy zatem kierować wnioski do sądu o zastosowanie aresztu poszukiwawczego, który jest niezbędny dla zarządzenia poszukiwań listem gończym i rozpoczęcia międzynarodowych poszukiwań. Nie można tego postępowania zostawić w takim zawieszeniu” – podkreślił prok. Schwartz.
za:naszdziennik.pl