Katyń 1940-2010
Katastrofa smoleńska i jej konsekwencje. Dziś 15. rocznica tej tragedii
Wśród wielu ważnych obchodzonych w tym roku rocznic pojawia się i 15. rocznica katastrofy smoleńskiej, o której pamięć jest niewygodna dla obecnie rządzącej ekipy. Donald Tusk i jego ludzie 15 lat temu okryli się hańbą i polscy patrioci o tym nie zapomną.
Tragedia pod Smoleńskiem
Fatalna kohabitacja PiS i PO została przerwana w sposób najbardziej brutalny z możliwych: przez śmierć, katastrofę prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Rankiem 10 kwietnia 2010 r. o godz. 8:41 letniego czasu środkowoeuropejskiego, moment przed wylądowaniem na lotnisku w Smoleńsku, rozbił się samolot Tu-154 wiozący delegację polską na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. W sumie zginęło 96 osób.
Dla wielu rodzin była to oczywiście wielka osobista tragedia, ale katastrofa miała też swój tragiczny wymiar dla polskiej polityki, przede wszystkim dla jej prawej strony. By to zrozumieć, wystarczy uświadomić sobie, kto wówczas zginął: prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią, ostatni prezydent RP na obczyźnie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu Krzysztof Putra (PiS) i Jerzy Szmajdziński (SLD), wicemarszałek Senatu Krystyna Bochenek (PO), prezes Narodowego Banku Polskiego Sławomir Skrzypek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło, szef Kancelarii Prezydenta RP Władysław Stasiak, wiceministrowie spraw zagranicznych Stanisław Komorowski i Andrzej Kremer, wiceminister kultury Tomasz Merta, rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski, dziewięcioro posłów ze wszystkich klubów parlamentarnych, dwoje senatorów. A także dowództwo Wojska Polskiego: szef sztabu gen. Franciszek Gągor oraz dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych, sił operacyjnych – gen. Bronisław Kwiatkowski, wojsk lądowych – gen. Tadeusz Buk, sił powietrznych – gen. Andrzej Błasik, Marynarki Wojennej – wiceadm. Andrzej Karweta i wojsk specjalnych – gen. Włodzimierz Potasiński. Śmierć ponieśli także katolicki ordynariusz polowy bp Tadeusz Płoski, prawosławny ordynariusz polowy bp Miron Chodakowski, przedstawiciele Rodzin Katyńskich, funkcjonariusze BOR i załoga z kpt. pilotem Arkadiuszem Protasiukiem na czele.
Katastrofa smoleńska wywołała w Polsce szok i przykuła uwagę całego świata, stała się do dziś przedmiotem obfitej literatury. Kondolencje napłynęły wówczas z kilkudziesięciu najważniejszych stolic. Nawet zważywszy okolicznościową dyplomację, w słowach przywódców światowych można było odczytać prawdziwe uznanie dla tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Prezydent USA Barack Obama stwierdził, że był on wybitnym mężem stanu, „podziwianym w USA jako przywódca oddany sprawie postępu, wolności i ludzkiej godności”. Kanclerz Angela Merkel napisała, że „był wojowniczym Europejczykiem”, ale że „na koniec zawsze znajdowaliśmy rozwiązanie”. Prezydent Izraela Szimon Peres nazwał zmarłego „wielkim polskim patriotą” i „wielkim przyjacielem Izraela”. Prezydent Czech Václav Klaus napisał, że stracił „prawdziwego przyjaciela”. Żałobę narodową ogłoszono w Rosji, Brazylii i sześciu krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Minutę ciszy na znak żałoby ogłoszono nawet podczas meczu, słynnego el clásico, Real Madryt – FC Barcelona.
Pierwsze reakcje rosyjskie wydawały się bez zarzutu. Współczucie okazywały tysiące zwykłych Rosjan, składając kwiaty przed ambasadą RP w Moskwie czy polskimi placówkami w innych miastach. Specjalne orędzie wygłosił po południu 10 kwietnia ówczesny prezydent Dmitrij Miedwiediew. Władze rosyjskie zdecydowały, że nazajutrz, w godzinach największej oglądalności, państwowa telewizja nada film Wajdy „Katyń”.
Komentarze mediów zagranicznych oddawały na ogół prawdziwy wymiar tragedii smoleńskiej, co w zestawieniu z niesprawiedliwymi nieraz ocenami prezydenta Kaczyńskiego w przeszłości było pozytywnym zaskoczeniem. Na okolicznościowy obiektywizm zdobyły się zarówno „Süddeutsche Zeitung”, „The Guardian”, „New York Times”, „Le Figaro”, jak i skrajnie lewicowy hiszpański „El País”. Tak samo prasa rosyjska. We włoskiej lewicowej gazecie „La Repubblica” podkreślono, że członkowie delegacji lecieli starym sowieckim odrzutowcem do Katynia, że do tragedii doszło pod Smoleńskiem, który wybrano na siedzibę domu pojednania polsko-rosyjskiego. W konkluzji napisano, że „coś naprawdę ponadnaturalnego zdaje się wyznaczać przeznaczenie narodu polskiego”. Dość szybko jednak ton mediów zachodnich nieco się zmienił i zaczęto z nadzieją analizować możliwość większej ustępliwości nowych władz polskich.
Wraz z informacjami napływającymi ze Smoleńska zaczęto od razu spekulować co do przyczyn katastrofy. W niektórych przekazach zastanawiano się jedynie nad naturalnymi przyczynami, jak błąd pilotów czy usterka techniczna, lub cytowano niesprawdzone lub wręcz fałszywe informacje, w innych podkreślano fachowość załogi, a nawet zaznaczano możliwość winy Rosjan. Pojawiła się szybko teoria zamachu, której nie analizowali, lecz zaczęli ją gwałtownie zwalczać publicyści „Gazety Wyborczej” i mediów na co dzień krytykujących PiS. Dość szybko zaczęto analizować napływające informacje o samym przebiegu katastrofy. Zastanawiać musiał niezwykły rozrzut szczątków samolotu, który spadł z niewielkiej wysokości, karykaturalny kształt „wieży” na lotnisku w Smoleńsku, z której padały niejasne polecenia dla załogi tupolewa, zeznania o wybuchach poprzedzających rozpad samolotu, a także nagłe pojawienie się mgły w momencie katastrofy. Wobec poprawności oficjalnych przedstawicieli Rosji dziwić musiało agresywne zachowanie służb rosyjskich na miejscu katastrofy lub bezzwrotne przejęcie przez Rosjan nośników danych polskich generałów, będących przecież dowódcami w strukturach NATO.
Stosunkowo wcześnie odezwała się też Tatiana Anodina, szefowa Międzypaństwowej Komisji Awiacyjnej (MAK), zapewniając, jak się potem okazało, kłamliwie, że mechanizmy samolotu działały do końca sprawnie. MAK jest zresztą organizacją skupiającą jedynie członków Wspólnoty Niepodległych Państw. Dlatego też emocjonalny komentarz redaktora naczelnego „GW” Michnika do zachowania Rosjan „Coś w naszych sercach drgnęło” mógł się wydawać przedwczesny, podobnie jak apel abp. Józefa Życińskiego o szczególną troskę o groby żołnierzy sowieckich, list intelektualistów do Rosjan z prośbą o pojednanie (wśród sygnatariuszy wspominanego listu intelektualistów znaleźć można nazwiska profesorów Karola Modzelewskiego, Stanisława Mossakowskiego, Henryka Samsonowicza, Jerzego Wyrozumskiego czy ks. Andrzeja Szostka) czy nadzieje na polsko-rosyjskie pojednanie Zbigniewa Brzezińskiego. Początkowa wstrzemięźliwość Polaków w ocenach roli Rosji w katastrofie oraz ich wspólne przeżywanie żałoby robiło jednak dobre wrażenie na obserwatorach zachodnich.
Żałoba narodowa
Sposób, w jaki objęli swe obowiązki politycy konstytucyjnie do tego uprawnieni, budził od początku mieszane uczucia. Po stronie rządowej nie brakowało samozadowolenia, że mimo tragedii państwo funkcjonowało bez zarzutu. Na użytek zewnętrzny twierdziło tak również szereg komentatorów. Naprawdę można było mieć co do tego wątpliwości. Przede wszystkim Polacy musieli długo czekać na oficjalne wystąpienie premiera Donalda Tuska i p.o. prezydenta – marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Pozornie zachowywał on umiar w pełnieniu swej funkcji, faktycznie jednak starał się wykorzystać zmianę, jaką była śmierć prezydenta pochodzącego z odmiennej opcji politycznej. Jak się wkrótce okazało, główną troską Komorowskiego było szybkie przejęcie kontroli nad Kancelarią Prezydenta. W katastrofie nie zginął zastępca szefa prezydenckiej kancelarii Jacek Sasin, więc mogła ona kontynuować pracę, lecz Sasin został odsunięty od decyzji, a kontrolę nad kancelarią przejął w trybie natychmiastowym mianowany przez Komorowskiego Jacek Michałowski, który zajął się w pierwszej kolejności tajnym załącznikiem do raportu o likwidacji WSI.
Ujawnione później protokoły posiedzeń rządu wskazują na to, że od samego początku premier Tusk i jego ministrowie przyjmowali bez zastrzeżeń hipotezę o wypadku. Posiedzenia rządu trwały bardzo krótko, toteż nie zajmowano się działaniami służb ani prokuratury; nie omawiano też współpracy z Rosjanami. Ani szef MON Klich, ani szef służb Cichocki nie mieli ministrom nic do powiedzenia. Wieczorem 10 kwietnia premier Tusk przybył na miejsce katastrofy, gdzie spotkał się z Putinem. Wedle większości mediów atmosfera była pełna powagi i napięcia, ale zdjęcia opublikowane później wskazują, że Tusk wymieniał z premierem Rosji „żółwiki”, czyli żartobliwe gesty porozumienia. Dopiero dziesięć dni po katastrofie ministrowie z międzyresortowego zespołu zajmującego się sprawą przekazali swoje informacje, ale trwało to bardzo krótko.
Tragiczna śmierć tak licznych przedstawicieli polskiej elity państwowej wywołała w Polsce niezwykłą reakcję społeczną. Tysiące osób składały nieprzerwanie znicze i kwiaty przed Pałacem Prezydenckim na warszawskim Krakowskim Przedmieściu, tak że spontanicznie wyłoniona harcerska straż honorowa nie nadążała z ich porządkowaniem. Gdy w niedzielę 11 kwietnia 2010 r. lądował na Okęciu samolot wiozący szczątki prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przed telewizorami siedziało i śledziło to wydarzenie 15 mln Polaków. Wraz z powrotem kolejnych trumien z ciałami ofiar pojawiały się stale nowe, często sprzeczne informacje o przebiegu katastrofy. Mówiono o czterech próbach podejścia Tu-154 do lądowania, by wkrótce temu zaprzeczyć, wspominano o ściętych drzewach, filmach ukazujących rzekomo ostatnie chwile samolotu czy rzekomych strzałach na pobojowisku. Nie było jasne, dlaczego śledztwo w sprawie katastrofy prowadzą organy rosyjskie, i to pod nadzorem osławionego prokuratora generalnego Jurija Czajki, ograniczając stronie polskiej dostęp do dowodów w sprawie, ani jakie są w tej sytuacji szanse śledztwa polskiej prokuratury wojskowej. Dziwiło, że Naczelny Prokurator Wojskowy, gen. Krzysztof Parulski, mając ograniczony dostęp do śledztwa rosyjskiego niemal natychmiast wykluczył użycie ładunków wybuchowych. Kompletnie pogubiony był prokurator generalny Andrzej Seremet, który udzielał mylnych informacji.
Pod wpływem nastroju wywołanego przez masowe demonstracje żałoby po katastrofie media polskie, nawet niechętne lub wrogie prezydentowi Kaczyńskiemu, zmieniły na chwilę ton. Przypominano nie tylko zasługi wszystkich ofiar katastrofy, ale także prezydenta, którego jeszcze niedawno wyśmiewano lub wręcz poniżano. Z mediów znikły na pewien krótki czas osoby, które brały najbardziej czynny udział w kampanii antyprezydenckiej, a niektórzy dziennikarze niechętni tragicznie zmarłemu prezydentowi nagle zaczęli go opłakiwać. Na hipokryzję tych żałobników zwrócił jako pierwszy uwagę w bardzo emocjonalnym tonie Zdzisław Krasnodębski. Pierwszy zgrzyt w powszechnym nastroju żałoby wywołała decyzja o pochówku prezydenckiej pary na Wawelu, podjęta przez metropolitę krakowskiego kard. Stanisława Dziwisza w porozumieniu z najbliższym otoczeniem zmarłego prezydenta. 14 kwietnia odbyła się w Krakowie demonstracja protestacyjna przeciw tej decyzji, a Krystyna i Andrzej Wajdowie wystosowali w tej sprawie list protestacyjny do metropolity krakowskiego. Dyskusje na temat miejsca pochówku pary prezydenckiej mocno psuły nastrój żałoby. Pojawiały się coraz ostrzejsze komentarze do decyzji kard. Dziwisza oraz postaw wobec żałoby. „Nie mogę patrzeć na te krokodyle łzy. Ludzie, którzy Go nienawidzili, którzy Nim gardzili, którzy Nim pomiatali, teraz płaczą nad Jego trumną”, napisał wybitny pisarz Jarosław Marek Rymkiewicz, zaś socjolog Ireneusz Krzemiński powątpiewał, czy śmierć uczyniła z Lecha Kaczyńskiego bohatera. Tymczasem dziesiątki tysięcy ludzi, stojących godzinami w ogromnej kolejce przed Pałacem Prezydenckim, osobiście żegnały prezydencką parę, której trumny wystawiono w pałacu.
Monumentalny pogrzeb prezydenckiej pary odbył się 18 kwietnia 2010 r. Trumny Lecha i Marii Kaczyńskich przewieziono do Krakowa i pochowano w krypcie wawelskiej. Przylot wielu zapowiadanych gości najwyższego szczebla uniemożliwiły trudności wywołane w ruchu lotniczym przez wybuch islandzkiego wulkanu, ale do Krakowa przybyli mimo to prezydenci Rosji i kilku państw sąsiednich, a także prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili, który dokonał specjalnie kilku przesiadek, by dotrzeć różnymi środkami komunikacji na miejsce. Prezydent USA Obama nie przyjechał; jak się okazało, grał w tym czasie w golfa. Przez cały następny tydzień trwały pogrzeby pozostałych ofiar katastrofy i ogólnonarodowa żałoba.
W dość krótkim czasie p.o. prezydenta Komorowski mianował następców urzędników, którzy zginęli, oraz dowódców poszczególnych rodzajów sił zbrojnych. Na czele BBN Komorowski postawił 13 kwietnia gen. Stanisława Kozieja (w PRL wieloletni członek PZPR).
Nastrój ogólnonarodowej żałoby rodził nadzieje, że nastąpi złagodzenie konfliktów i ucywilizowanie języka politycznego. Nadzieje te szybko prysły. Już pod koniec żałoby narodowej pojawiły się znów głosy krytyczne wobec zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nakręcające złe emocje. Lech Wałęsa oświadczył, że wybacza wszystkie złe słowa, które usłyszał od braci Kaczyńskich, lecz nie wycofuje niczego, co powiedział o Lechu Kaczyńskim, nawet tego, że był „durniem. Niektórzy celebryci zaczęli znów okazywać swoistą lekceważącą wyższość nad nastrojami tłumów. Tomasz Jastrun pisał o „godnościowym wzdęciu”, a Waldemar Kuczyński wzywał brata zmarłego prezydenta, by „porzucił zamysł burzenia tego, co jest”. O „zbiorowej histerii” mówiły Izabella Cywińska i Małgorzata Szumowska. Bronisław Łagowski mówił o „nekrofilskim polskim nacjonalizmie”. Grzegorz Miecugow przestrzegał przed „demonem polskiego patriotyzmu.
Co do przyczyn katastrofy smoleńskiej panowało ogromne zamieszanie. Niektóre, nie zawsze sprawdzone informacje przedostały się do mediów bardzo szybko i na ich podstawie formułowano pochopne nieraz teorie. Później informacje te znikały, nie zawsze dlatego, że nie zostały potwierdzone, lecz dlatego, że szkodzić miały rzekomo dobru śledztwa. Choć duża część mediów polskich zapewniała, że oba śledztwa – rosyjskie i polskie – prowadzone są rzetelnie i że można mieć zaufanie do ich wyników, opinia publiczna zaczynała mieć wątpliwości i dzielić się nimi, gdyż niektóre z tych mediów z uporem podtrzymywały tezę o winie pilotów i naciskach ważnych pasażerów, wykluczając inne przyczyny katastrofy. Zaufanie do śledztw stopniowo ustępowało zwątpieniu, gdy okazało się, że strona polska oddała główne śledztwo stronie rosyjskiej na podstawie rozmowy premierów Tuska i Putina, bez uwzględnienia korzystniejszej dla Polski umowy z 1993 r.. Okazywało się, iż śledztwo rosyjskie prowadzone jest przy skandalicznym wręcz traktowaniu dowodów. Niejasne było, dlaczego Rosjanie podawali najpierw godzinę 8:56 jako moment katastrofy, skoro wiadomo było już wkrótce, co potwierdził premier Tusk, że nastąpiła ona o godz. 8:41. Choć stawało się oczywiste, że kontrolerzy rosyjscy naprowadzali Tu-154 do zderzenia z ziemią, pytano, dlaczego w śledztwie rosyjskim z góry wykluczono ich błąd lub winę, a także dlaczego polskie władze nie podejmują bardziej aktywnych działań w sprawie śledztwa i co miał na myśli rzecznik rządu Paweł Graś mówiąc, że „każda ingerencja rządu (…) byłaby bardzo źle odebrana”, skoro Rosjanie deklarowali niby tyle dobrej woli wobec Polski. Wkrótce okazało się, że Rosjanie wycięli drzewa i zaorali teren katastrofy, dopuszczali do grabienia szczątków samolotu, a także systematycznie niszczyli jego wrak. Mimo to wciąż najczęściej powtarzano tezę o winie polskich pilotów.
Stopniowo, mimo oświadczeń o dobru śledztwa, o wadze stosunków polsko-rosyjskich oraz o przyjaznych gestach rosyjskich, pojawiały się dalsze wątpliwości co do okoliczności katastrofy. Zauważono nietypowe ustawienie radiolatarni naprowadzających samolot na lądowisko. Ujawniano sprzeczności w oświadczeniach osób odpowiedzialnych w Polsce za śledztwo – szefa Państwowej Komisji Wypadków Lotniczych Edmunda Klicha, szefa MON Bogdana Klicha oraz gen. Parulskiego. Podnoszono wątpliwości co do teorii ucięcia skrzydła samolotu przez brzozę, wskazywano na nieprawdopodobieństwo rozpadnięcia się samolotu na kawałki przy upadku z niewielkiej wysokości, a także demaskowano manipulacje medialne minimalizujące odpowiedzialność rosyjską.
Ponieważ rosyjska hipoteza o zderzeniu z drzewem i obróceniu się kadłuba była wątpliwa, nasilały się spekulacje co do możliwości zamachu bombowego jako przyczyny katastrofy. Edmund Klich ujawnił nie tylko bałagan w działaniach rosyjskich, ale także fakt, że oddanie dowodów i śledztwa w ręce Rosjan praktycznie odcięło polskich prokuratorów od wglądu w to śledztwo. Skądinąd w miesiąc po katastrofie władze rosyjskie pozwalały osobom postronnym zbierać walające się jeszcze szczątki samolotu, a władze polskie nie robiły nic, by te dowody w sprawie zgromadzić. Pojawił się też niewiadomego pochodzenia film rosyjski sugerujący dobijanie rannych w katastrofie, mogący być prowokacją wzbudzającą emocjonalne domysły i strach.
Niejasne były decyzje premiera Tuska. Oświadczył on, że z dużym prawdopodobieństwem należy wykluczyć awarię samolotu lub eksplozję na pokładzie Tu-154. Wyraził zaufanie do szefa MON Bogdana Klicha, a krytykującego rząd Edmunda Klicha delegował do monitorowania postępów śledztwa rosyjskiego. Na czele komisji polskiej badającej katastrofę postawił zaś Jerzego Millera. Poza tym twierdził, że oddanie śledztwa w ręce Rosjan było koniecznością, że współpraca z Rosjanami przebiega w atmosferze partnerstwa oraz że rodziny ofiar nie miały zastrzeżeń do działań Rosjan. Większość tych twierdzeń okazała się wkrótce nieprawdziwa, co skłaniało do pytania, jakie są powody i intencje premiera. Przede wszystkim ustalono, że Tusk przyjął wraz z Putinem jako podstawę wyjaśniania katastrofy polskiego statku powietrznego na terenie Rosji konwencję chicagowską o lotnictwie cywilnym, podczas gdy prezydencki lot miał z definicji charakter wojskowy, a takie przypadki były objęte polsko-rosyjskim porozumieniem z 7 lipca 1993 r. w sprawie ruchu samolotów wojskowych, przewidującym współpracę obu stron w wyjaśnianiu przyczyn katastrof.
Jakby na ironię, w tym samym czasie premier Tusk otrzymał niemiecką Nagrodę Karola Wielkiego (dyplom, medal i 5 tys. euro) przyznawaną za promowanie jedności i pokoju w Europie.
Kiedy w połowie maja 2010 r. Rosjanie ogłosili pierwszy komunikat o odczytaniu „czarnych skrzynek” Tu-154, spekulacje się nasiliły. Wynikało z odczytu bowiem, że mimo gęstej mgły lotnisko było cały czas otwarte, a piloci polscy byli błędnie sprowadzani na ziemię przez rosyjskich kontrolerów lotu ze smoleńskiej „wieży”. Mimo to Rosjanie, a za nimi większość komentatorów bliskich rządowi sugerowali nadal, że to piloci nie stanęli na wysokości zadania. Stopniowo ujawniano też bałagan i kłamstwa strony rosyjskiej co do sposobu traktowania zwłok oraz rodzin ofiar, skandaliczne zaniedbania rosyjskich śledczych, a także prawie całkowity brak ochrony prezydenckiej wizyty ze strony Biura Ochrony Rządu. Na to wszystko przedstawiciele rządu Tuska oraz prokuratury wojskowej zasłaniali się dobrem śledztwa i tuszowali wymowę owych zaniedbań, zaś niektórzy dziennikarze bezkrytycznie powtarzali niesprawdzone lub wręcz fałszywe informacje polskich oficjeli. Duża część zwolenników rządu puszczała mimo uszu ostrzeżenia przed „potiomkinowskim” charakterem żałoby rosyjskiej, które formułował na przykład znany historyk i filozof francuski Alain Besançon.
Prezydent Andrzej Duda w 15. rocznicę katastrofy smoleńskiej: Nic nie naprawi tej straty
- Nigdy nic nie naprawi tej straty, ani najbliższym, ani Rzeczypospolitej; to jest ból, który nie mija, mimo że minęło 15 lat - mówił prezydent Andrzej Duda w 15. rocznicę katastrofy smoleńskiej. Podkreślił też, że lot do Katynia w kwietniu 2010 r. był misją "niezwykle ważną" państwowo i historycznie.
Prezydent Andrzej Duda, który wziął udział w mszy świętej i złożył wieniec przed sarkofagiem Marii i Lecha Kaczyńskich w krypcie na Wawelu, dziękował wszystkim, którzy pamiętają o katastrofie smoleńskiej i chcą oddać hołd osobom, które w niej zginęły.
Jak podkreślił, delegacja wraz z ówczesnym prezydentem na pokładzie leciała do Katynia m.in. po to, by po raz kolejny "zadać kłam propagandzie sowieckiej, która przez lata realizowała tzw. kłamstwo katyńskie":
- To była misja niezwykle ważna państwowo i niezwykle ważna historycznie - powiedział.
- Oni o tym wiedzieli i dlatego tam lecieli, dlatego wtedy ponosili ten trud tej wyprawy. Niestety, zginęli, nigdy nie wrócili. Nigdy nic też nie naprawi ani ich najbliższym (...), ani Rzeczypospolitej tej straty. I to jest ból, który - myślę, dla wielu, zwłaszcza najbliższych - nie mija, mimo tego że minęło 15 lat - powiedział prezydent.
Prezydent Duda: Nigdy nie zapomnę słów prezydenta Kaczyńskiego na dwa dni przed śmiercią w Smoleńsku…
Prezydent Duda mówił również o „niezwykłym momencie, którego nie zapomni do końca”, gdy w samolocie wracającym z Wilna 8 kwietnia ówczesny prezydent Lech Kaczyński miał powiedzieć do Andrzeja Dudy, będącego wtedy podsekretarzem stanu w KPRP oraz Pawła Wypycha będącego sekretarzem stanu tamże: „Ja już mam swoje lata i moje pokolenie będzie powoli odchodzić, ale wtedy na was spocznie ciężar prowadzenia nadal polskich spraw”.
Dwa dni później, zarówno prezydent Lech Kaczyński, jak i Paweł Wypych zginęli w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem.
Orędzie prezydenta Andrzeja Dudy w 15. rocznicę katastrofy smoleńskiej
Drodzy Rodacy, Szanowni Państwo! Minęło już 15 lat, a ja wciąż mam przed oczami tamtą Warszawę i stojące w Pałacu trumny Pary Prezydenckiej i moich zmarłych przyjaciół. Tworzyły żałobną aleję, którą kroczył niekończący się pochód oddających im hołd Polaków. Gabinet Lecha Kaczyńskiego był pusty. Pod drzwiami biur tych, którzy odeszli, płonęły znicze. Pałac Prezydencki, zwykle tętniący życiem, rozbrzmiewający rozmowami i spotkaniami – nagle zamarł. Wypełniła go cisza. I rozpacz.
Mam też przed oczami wielki gmach prosektorium w Moskwie i jego mroczne pomieszczenia, w których znajdowały się ciała Ofiar tragedii smoleńskiej.
Katastrofa smoleńska to wciąż wielka, niezabliźniona rana w sercach rodzin, bliskich i przyjaciół zmarłych. Olbrzymią stratę poniosła cała Rzeczpospolita. My wszyscy. Polacy.
Zginął wybitny mąż stanu, Prezydent Profesor Lech Kaczyński, jego Małżonka Maria Kaczyńska oraz Prezydent Rzeczypospolitej na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Zginęli przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, Rady Ministrów, reprezentanci wszystkich sił politycznych. Zginęli urzędnicy, działacze społeczni, państwowcy – bez reszty oddani służbie publicznej. Zginęli generałowie, dowódcy Sił Zbrojnych. Znakomici uczeni, duchowni, ludzie kultury. Zginęli funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu i cała załoga samolotu. Rosyjska ziemia znów wchłonęła polską krew.
Prezydent Lech Kaczyński, dla którego ważną częścią publicznej misji było przywracanie prawdy o naszej historii, oddał życie, chcąc złożyć hołd tym, których Sowieci i komuniści próbowali wymazać z narodowej pamięci. Udawał się tam, gdzie w zamierzeniu wrogów i zdrajców Polski kłamstwo miało na zawsze zatriumfować nad prawdą.
W przemówieniu przygotowanym na uroczystości katyńskie, którego już nie zdążył wygłosić, Lech Kaczyński napisał: „Na drodze do pojednania trzeba partnerstwa, dialogu równych z równymi, a nie imperialnych tęsknot. […] Zbrodnia katyńska już zawsze będzie przypominać o groźbie zniewolenia i zniszczenia ludzi i narodów. O sile kłamstwa”.
Był Prezydentem przyszłości opartej na prawdzie i trosce o los kolejnych pokoleń Polaków. Wizjonerem, który potrafił rozpoznać geopolityczne wyzwania i zagrożenia. Już w 2008 roku na wiecu w oblężonym Tbilisi w proroczych słowach ostrzegał świat przed odradzającym się rosyjskim imperializmem. Mówił wtedy: „Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę”.
Niestety niebezpieczeństwa, przed którymi przestrzegał, były ignorowane przez wielu polityków w Polsce i tych, którzy rządzili w zachodniej Europie. Dominowała polityka naiwnego resetu z Rosją.
Dzisiaj wszyscy wiedzą, że Lech Kaczyński miał rację. To dla mnie wielki zaszczyt i wielkie zobowiązanie, że mogłem z nim blisko współpracować, a w 2015 roku zasiąść w tym samym gabinecie i kontynuować Jego misję. Urzeczywistniać wizję silnej Polski – twardo zabiegającej o swoje interesy.
Nie mam wątpliwości, że zwłaszcza w obecnych, burzliwych czasach trzeba czynić to nadal. Kolejni wybierani przez nas przywódcy muszą zjednoczyć się wokół priorytetów polskiej racji stanu, które w swoim politycznym testamencie pozostawił nam Prezydent Lech Kaczyński.
15 lat temu, w blasku tysięcy zniczy przed Pałacem Prezydenckim, opłakując ofiary największej tragedii w powojennych dziejach Polski – znów dostrzegliśmy w Rzeczypospolitej naszą najcenniejszą rzecz wspólną. Dalece ważniejszą od dzielących nas różnic i doraźnych sporów. Potrafiliśmy i chcieliśmy być razem.
W kronikach tamtego czasu pozostanie wspomnienie o przebudzeniu olbrzymiej siły, jaką jest solidarność – ale niestety i pamięć o tych, którzy próbowali ją złamać. Jednak wierzę, że próby zniszczenia tamtej jedności przez tzw. przemysł pogardy ostatecznie okryje zasłona hańby.
Dziś już wiemy: nie udało się wymazać dziedzictwa tych, którzy zginęli w Smoleńsku. Pamięć Polaków – silna, godna i wierna – okazała się potężniejsza niż jakiekolwiek próby walki z nią.
Dla wielu z nas tamten czas pozostaje otwartą raną. Ale dla najmłodszego pokolenia to historia. Ci, którzy w 2010 roku dopiero stawiali pierwsze kroki, dziś wkraczają w dorosłość. Dlatego naszą odpowiedzialnością – jako świadków tamtych dni – jest strzec tej pamięci i przekazywać ją potomnym.
Podczas pełnienia mojej służby prezydenckiej, każdego dziesiątego dnia miesiąca, katastrofa smoleńska jest upamiętniana w kaplicy Pałacu Prezydenckiego. Ufam, że moi następcy będą kontynuować tę tradycję – jako wyraz szacunku dla tych, którzy zginęli. Dziękuję wszystkim, którzy przez te 15 lat walczyli, aby ta tragedia nie została przemilczana, tylko godnie upamiętniona. Szacunek dla jej Ofiar jest i pozostanie miarą szacunku wobec Polski i nas samych.
Dlatego nie sposób pogodzić się z tym, że do dzisiaj władze Warszawy nie zdołały nadać jednej z ulic w mieście imienia śp. Profesora Lecha Kaczyńskiego – Prezydenta Polski i Prezydenta stolicy.
Doskonale pamiętam moment, gdy zdejmowano tabliczki z napisem „Aleja Lecha Kaczyńskiego”, zastępując je „Aleją Armii Ludowej”. Zachowano tradycję komunistyczną, a zignorowano dorobek Prezydenta wybranego w demokratycznych, wolnych wyborach. Twórcy Muzeum Powstania Warszawskiego – jednej z najważniejszych instytucji dla tożsamości stolicy. W tym kontekście można użyć słowa „hańba”, ale wystarczy powiedzieć, że tak po ludzku to po prostu nieuczciwe.
Prawda Katynia jest stale obecna w naszej świadomości i nie może być wymazana z pamięci Europy — nawoływał w 1993 roku Papież św. Jan Paweł II.
Na ten apel odpowiedzieli ci, którzy 10 kwietnia 2010 roku udali się, by oddać cześć pomordowanym Rodakom, uczynić zadość prawdzie historycznej o popełnionej w Katyniu sowieckiej zbrodni na polskiej elicie. Katastrofa, która wydarzyła się na drodze do tego symbolicznego aktu sprawiedliwości, odebrała Polsce dziewięćdziesięciu sześciu wybitnych Rodaków.
A jednak z tej wielkiej straty narodziła się wspólnota. W tamtych pamiętnych tygodniach wiele osób podjęło decyzję o zaangażowaniu się w sprawy publiczne. Powstały oddolne inicjatywy społeczne i płaszczyzny współpracy na rzecz dobra wspólnego. Taka Polska – ambitna, pewna swojego miejsca w Europie i w świecie, świadoma swojej historii, silna solidarnością obywateli i budująca potęgę swojej armii – to najlepsza odpowiedź na współczesne zagrożenia i odrodzony rosyjski imperializm. Tylko w ten sposób wypełnimy testament pomordowanych w Katyniu oraz testament tych, którzy zginęli 10 kwietnia w Smoleńsku.
Cześć Ich pamięci! Katyniu oraz testament tych, którzy zginęli 10 kwietnia w Smoleńsku. Cześć ich pamięci.
Skandal w Smoleńsku! Bojówki Putina jak bojówki Platformy. Rosyjska prowokacja na uroczystościach
Do skandalicznych scen z udziałem polskich dyplomatów doszło podczas obchodów 15. rocznicy katastrofy w Smoleńsku. Uroczystości zakłóciła grupa agresywnych rosyjskich demonstrantów, którzy wykrzykiwali w stronę Polaków nienawistne hasła. Z opisu zdarzenia wyłania się obraz złowieszczo podobny do tego, który oglądamy co miesiąc, 10 kwietnia w Warszawie przy Pomniku Smoleńskim.
Czy pamięć o tej najbardziej tragicznej katastrofie w najnowszej historii Polski przeszkadza nie tylko najbardziej radykalnym sympatykom Platformy Obywatelskiej?
Do skandalu doszło w trakcie obchodów 15. rocznicy katastrofy samolotu Tu-154M. Na miejscu zdarzenia złożono kwiaty, a ambasador Polski w Rosji Krzysztof Krajewski wygłosił przemówienie.
W uroczystościach próbowała przeszkadzać grupa agresywnych Rosjan z transparentami, którzy wznosili agresywne okrzyki.
O tym, co działo się w Smoleńsku opowiadał na antenie radia RMF FM ambasador Krajewski:
- Podważali wszystko, również w kontekście wojny na Ukrainie. Padały już znane mi hasła, że Polska jest sponsorem terroryzmu, że fałszujemy historię - przekazał dyplomata.
Ambasador dodał, że protestujący działali na "wyraźne zlecenie".
- Myślę, że niektórym było wstyd, bo zasłaniali twarze: albo jakimiś szalikami, albo plakatami, które im wciśnięto w ręce - jak sądzę, również za jakąś motywacją finansową - dodawał dyplomata.
Przypominamy niewygłoszone przemówienie śp. Lecha Kaczyńskiego w Katyniu
1. To było 70 lat temu. Zabijano ich – wcześniej skrępowanych – strzałem w tył głowy. Tak, by krwi było mało. Później – ciągle z orłami na guzikach mundurów – kładziono w głębokich dołach. Tu, w Katyniu, takich śmierci było 4400. W Katyniu, Charkowie, Twerze, w Kijowie, Chersoniu oraz w Mińsku – razem 21 768. Zamordowani to obywatele Polski, ludzie różnych wyznań i różnych zawodów; wojskowi, policjanci i cywile. Są wśród nich generałowie i zwykli policjanci, profesorowie i wiejscy nauczyciele. Są wojskowi kapelani różnych wyznań: kapłani katoliccy, naczelny rabin WP, naczelny kapelan greckokatolicki i naczelny kapelan prawosławny. Wszystkie te zbrodnie – popełnione w kilku miejscach – nazywamy symbolicznie Zbrodnią Katyńską. Łączy je obywatelstwo ofiar i ta sama decyzja tych samych sprawców.
2. Zbrodni dokonano z woli Stalina, na rozkaz najwyższych władz Związku Sowieckiego: Biura Politycznego WKP(b). Decyzja zapada 5 marca 1940, na wniosek Ławrentija Berii: rozstrzelać! W uzasadnieniu wniosku czytamy: to zatwardziali, nie rokujący poprawy wrogowie władzy sowieckiej.
3. Tych ludzi zgładzono bez procesów i wyroków. Zostali zamordowani z pogwałceniem praw i konwencji cywilizowanego świata. Czym jest śmierć dziesiątków tysięcy osób – obywateli Rzeczypospolitej – bez sądu? Jeśli to nie jest ludobójstwo, to co nim jest?
4. Pytamy, nie przestajemy pytać: dlaczego? Historycy wskazują zbrodnicze mechanizmy komunistycznego totalitaryzmu. Część jego ofiar leży tuż obok, również w katyńskim lesie. To tysiące Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, ludzi innych narodów. Źródłem zbrodni jest jednak także pakt Ribbentrop–Mołotow prowadzący do czwartego rozbioru Polski. Są nim imperialne, szowinistyczne zamiary Stalina. Zbrodnia Katyńska jest – pisał o tym wyłączony w ostatniej chwili z transportu śmierci prof. Stanisław Swianiewicz – częścią akcji (...) oczyszczenia przedpoli potrzebnych dla dalszej ekspansji imperializmu sowieckiego. Jest kluczowym elementem planu zniszczenia wolnej Polski: państwa stojącego – od roku 1920 – na drodze podboju Europy przez komunistyczne imperium. To dlatego NKWD próbuje pozyskać jeńców: niech poprą plany podboju. Oficerowie z Kozielska i Starobielska wybierają jednak honor, są wierni Ojczyźnie. Dlatego Stalin i jego Biuro Polityczne, mszcząc się na niepokonanych, decydują: rozstrzelać ich. Grobami są doły śmierci w Katyniu, pod Charkowem, w Miednoje. Te doły śmierci mają być także grobem Polski, niepodległej Rzeczypospolitej.
5. W czerwcu roku 1941 Niemcy uderzają na ZSRS: sojusznicy z sierpnia 1939 r. stają się śmiertelnymi wrogami. ZSRS zostaje członkiem koalicji antyhitlerowskiej. Rząd w Moskwie przywraca – na mocy układu z 30 lipca 1941 r. – stosunki z Polską. Stalin zasiada u boku Roosevelta i Churchilla w wielkiej trójce.
Miliony żołnierzy Armii Czerwonej – Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów, Ormian i Azerów, mieszkańców Azji środkowej – oddają życie w walce z Niemcami Hitlera. W tej samej walce giną też Amerykanie, Brytyjczycy, Polacy, żołnierze innych narodów. Przypomnijmy: to my, Polacy, jako pierwsi zbrojnie przeciwstawiliśmy się armii Hitlera. To my walczyliśmy z nazistowskimi Niemcami od początku do końca wojny. Pod jej koniec nasi żołnierze tworzą czwartą co do liczebności armię antyhitlerowskiej koalicji. Polacy walczą i giną na wszystkich frontach: na Westerplatte i pod Kockiem, w bitwie o Anglię i pod Monte Cassino, pod Lenino i w Berlinie, w partyzantce i w powstaniu warszawskim. Są wśród nich bracia i dzieci ofiar Katynia. W bombowcu Polskich Sił Zbrojnych nad III Rzeszą ginie 26-letni Aleksander Fedorońko, najstarszy z synów zamordowanego w Katyniu Szymona Fedorońki – naczelnego kapelana wyznania prawosławnego Wojska Polskiego. Najmłodszy syn, 22–letni Orest, poległ – w szeregach Armii Krajowej – w pierwszym dniu powstania warszawskiego. Jego 24-letni brat Wiaczesław, walczący w Zgrupowaniu AK „Gurt”, ginie 17 dni później.
W maju 1945 r. III Rzesza przegrywa wojnę. Nazistowski totalitaryzm upada. Niedługo obchodzić będziemy 65. rocznicę tego wydarzenia. Dla naszego narodu było to jednak zwycięstwo gorzkie, niepełne. Trafiamy w strefę wpływów Stalina i totalitarnego komunizmu. Po roku 1945 Polska istnieje, ale bez niepodległości. Z narzuconym ustrojem. Próbuje się też zafałszować naszą pamięć o polskiej historii i polskiej tożsamości.
6. Ważną częścią tej próby fałszerstwa było kłamstwo katyńskie. Historycy nazywają je wręcz kłamstwem założycielskim PRL. Obowiązuje od roku 1943. To w związku z nim Stalin zrywa stosunki z polskim rządem. Świat miał się nigdy nie dowiedzieć. Rodzinom ofiar odebrano prawo do publicznej żałoby, do opłakania i godnego upamiętnienia najbliższych. Po stronie kłamstwa stoi potęga totalitarnego imperium, stoi aparat władzy polskich komunistów. Ludzie mówiący prawdę o Katyniu płacą za to wysoką cenę. Także uczniowie. W roku 1949 za wykrzyczaną na lekcji prawdę o Katyniu 20-letni uczeń z Chełma Józef Bałka wyrokiem wojskowego sądu trafia na trzy lata do więzienia. Czyżby – przypomnę słowa poety – świadkiem miały pozostać guziki nieugięte znajdowane tu, na katyńskich mogiłach?
Są jednak także nieugięci ludzie i – po czterech dekadach – totalitarny Goliat zostaje pokonany. Prawda – ta ostateczna broń przeciw przemocy – zwycięża. Tak jak kłamstwo katyńskie było fundamentem PRL, tak prawda o Katyniu jest fundamentem wolnej Rzeczypospolitej. To wielka zasługa Rodzin Katyńskich. Ich walki o pamięć o swoich bliskich, a więc także – o pamięć i tożsamość Polski. Zasługa młodzieży. Uczniów takich jak Józef Bałka. Zasługa tych nauczycieli, którzy – mimo zakazów – mówili dzieciom prawdę. Zasługa księży, w tym księdza prałata Zdzisława Peszkowskiego i zamordowanego w styczniu roku 1989 księdza Stefana Niedzielaka – inicjatora wzniesienia krzyża katyńskiego na cmentarzu Powązkowskim. Zasługa drukarzy nielegalnych wydawnictw. Zasługa wielu niezależnych inicjatyw i „Solidarności”. Milionów rodziców opowiadających swoim dzieciom prawdziwą historię Polski. Jak trafnie powiedział tu przed kilkoma dniami premier Rzeczypospolitej, Polacy stają się wielką Rodziną Katyńską.
Wszystkim członkom tej wspólnoty, w szczególności krewnym i bliskim ofiar, składam najgłębsze podziękowanie. Zwycięstwo w bitwie z kłamstwem to Wasza wielka zasługa! Dobrze zasłużyliście się Ojczyźnie!
Wielkie zasługi w walce z kłamstwem katyńskim mają także Rosjanie: działacze Memoriału, ci prawnicy, historycy i funkcjonariusze rosyjskiego państwa, którzy odważnie ujawniali tę zbrodnię Stalina.
7. Katyń i kłamstwo katyńskie stały się bolesną raną polskiej historii, ale także na długie dziesięciolecia zatruły relacje między Polakami i Rosjanami. Nie da się budować trwałych relacji na kłamstwie. Kłamstwo dzieli ludzi i narody. Przynosi nienawiść i złość. Dlatego potrzeba nam prawdy. Racje nie są rozłożone równo, rację mają Ci, którzy walczą o wolność. My, chrześcijanie, wiemy o tym dobrze: prawda, nawet najboleśniejsza, wyzwala. Łączy. Przynosi sprawiedliwość. Pokazuje drogę do pojednania.
Sprawmy, by katyńska rana mogła się wreszcie zagoić i zabliźnić. Jesteśmy na tej drodze. Mimo różnych wahań i tendencji, prawdy o Zbrodni Katyńskiej jest dziś więcej niż ćwierć wieku temu. Doceniamy działania Rosji i Rosjan służące tej prawdzie, w tym środową wizytę premiera Rosji w lesie katyńskim, na grobach pomordowanych. Jednak prawda potrzebuje nie tylko słów, ale i konkretów. Trzeba ujawnienia wszystkich dokumentów dotyczących Zbrodni Katyńskiej. Okoliczności tej zbrodni muszą zostać do końca zbadane i wyjaśnione. Trzeba tu, w Katyniu, rozmowy młodzieży: polskiej i rosyjskiej, ukraińskiej i białoruskiej. Ważne jest, by została potwierdzona prawnie niewinność ofiar, by kłamstwo katyńskie zniknęło na zawsze z przestrzeni publicznej. Drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając. Ta droga do pojednania wymaga jednak czytelnych znaków. Na tej drodze trzeba partnerstwa, dialogu równych z równymi, a nie imperialnych tęsknot. Trzeba myślenia o wspólnych wartościach: o demokracji, wolności, pluralizmie, a nie – o strefach wpływów.
8. Tragedia Katynia i walka z kłamstwem katyńskim to doświadczenie ważne dla kolejnych pokoleń Polaków. To część naszej historii. Naszej pamięci i naszej tożsamości. To jednak także część historii całej Europy, świata. To przesłanie dotyczące każdego człowieka i wszystkich narodów. Dotyczące i przeszłości, i przyszłości ludzkiej cywilizacji. Zbrodnia Katyńska już zawsze będzie przypominać o groźbie zniewolenia i zniszczenia ludzi i narodów. O sile kłamstwa. Będzie jednak także świadectwem tego, że ludzie i narody potrafią – nawet w czasach najtrudniejszych – wybrać wolność i obronić prawdę.
Oddajmy wspólnie hołd pomordowanym: pomódlmy się nad ich grobami. Chwała bohaterom! Cześć ich pamięci!
Prokuratura nadal nie wyklucza żadnej wersji kryminalistycznej katastrofy smoleńskiej
W czwartek Prokuratura Krajowa opublikowała komunikat dotyczący stanu śledztwa smoleńskiego. Wynika z niego, że nadal weryfikowane są wszystkie hipotezy śledcze, w tym dotycząca możliwości zamachu.
W komunikacie podpisanym przez rzecznika prasowego PK prok. Przemysława Nowaka wskazano na wszyskie śledztwa, które prowadzone są obecnie w związku z katastrofą smoleńską, a także postępowania umorzone.
Śledztwo potrwa co najmniej do końca roku
Jak pisze prokuratura, główne śledztwo smoleńskie „znajduje się obecnie w fazie ad personam, prowadzone jest przeciwko rosyjskiemu kontrolerowi lotów podpułkownikowi Pawłowi P. i dwóm innym rosyjskim oficerom podejrzanym o sprowadzenie katastrofy w ruchu powietrznym, następstwem czego była śmierć wielu osób (art. 173 § 1 i 3 k.k.)”.
Na wniosek prokuratury sąd wydał postanowienia o tymczasowym aresztowaniu podejrzanych. Obecnie są oni poszukiwani listami gończymi – zaznacza prokuratura.
Śledczy podkreślili, że „w ramach śledztwa równolegle weryfikowanych jest wiele wersji kryminalistycznych, w tym: wersja zakładająca błędy członków grupy kierowania lotami na lotnisku Smoleńsk-Północny, wersja wskazująca na błędy załogi samolotu, wersja uwzględniająca ewentualną niesprawność samolotu oraz wersja zakładająca różne formy sabotażu”.
Celem śledztwa jest ustalenie rzeczywistych przyczyn i przebiegu katastrofy oraz identyfikacja osób odpowiedzialnych za jej spowodowanie. W tym zakresie gromadzony jest możliwie szeroki materiał dowodowy, aby w pełni wyczerpać inicjatywę dowodową – piszą prokuratorzy.
Z komunikatu wynika, że obecnie trwa tłumaczenie opinii Międzynarodowego Zespołu Biegłych. Termin na sfinalizowanie tej czynności ustalono na koniec maja. Opinia zawiera analizy m.in. z zakresu chemii, medycyny, lotnictwa, inżynierii i matematyki obliczeniowej i fotogrametrii.
Prokuratura podkreśla, że nie informuje o wnioskach, płynących z opinii.
Obecnie śledztwo jest przedłużone do 31 grudnia 2025 r.
Pozostałe postępowania w toku
Dwa pozostałe śledztwa, które prowadzi Prokuratura Krajowa, dotyczą poświadczenia nieprawdy przez rosyjskich biegłych medyków sądowych i utrudniania śledztwa przez funkcjonariuszy Federacji Rosyjskiej.
W przypadku tego pierwszego postępowania „prokurator wydał postanowienia o przedstawieniu zarzutów 41 osobom – rosyjskim biegłym medykom sądowym”.
Zarzuty te obejmują przestępstwa poświadczenia nieprawdy i poplecznictwa (art. 271 § 1 k.k. i art. 239 § 1 k.k.). Zarzutów tych dotychczas podejrzanym nie ogłoszono – czytamy.
Drugie postępowanie swoim zakresem obejmuje „niszczenie materiału dowodowego w postaci wraku samolotu Tupolew Tu-154M nr boczny 101 w trakcie czynności wykonywanych na miejscu katastrofy, jego niewłaściwym załadunku oraz transporcie do miejsc dalszego przechowywania”.
Śledztwo obejmuje również działania funkcjonariuszy Federacji Rosyjskiej, w tym członków Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, polegające na utrudnianiu oraz niedopełnieniu obowiązków służbowych, poprzez niewłaściwe zabezpieczenie i utrwalenie stanu dowodu, brak należytego nadzoru nad załadunkiem i transportem wraku samolotu w celu jego przewiezienia do miejsca ułożenia w obrysie, nienależyte zabezpieczenie fragmentów wraku przed wpływem czynników atmosferycznych w miejscach przechowywania oraz przed dostępem osób trzecich, jak również niezwrócenie Rzeczypospolitej Polskiej wraku samolotu oraz jego elementów – pisze prokuratura.
W postępowaniu tym nikomu nie ogłoszono zarzutów. Prokuratura twierdzi, że znajduje się ono w fazie końcowej.
Umorzenie ws. polskich śledczych
Jak dowiadujemy się z komunikatu prokuratury, „15 lipca 2024 roku prokurator wydał postanowienie o umorzeniu śledztwa o sygn. PK III 1 Ds. 3.2016, dotyczącego 25 różnych czynów, w tym braku udziału polskich prokuratorów w sekcjach zwłok ofiar katastrofy na terenie Federacji Rosyjskiej, nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar po przewiezieniu ich do kraju oraz niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy publicznych w trakcie realizowania czynności procesowych na terenie Rosji”.Decyzja ta jest prawomocna.
10 pytań, na które wciąż nie ma odpowiedzi
Dlaczego dla niektórych polityków przejmowanie władzy było ważniejsze od narodowego dramatu?
Dlaczego nie zaoferowano pełnego wsparcia?
Dlaczego nie dążono do przeprowadzenia śledztwa przez nierosyjską komisję?
Dlaczego rządowi PO nie zależało na wyjaśnieniu wszystkich szczegółów katastrofy?
Dlaczego Minister Zdrowia Ewa Kopacz przekonywała o przekopanej ziemi na metr ilustrując
skrupulatność działań, gdy tymczasem skala zaniedbań obnażyła kłamstwa rządzących szczególnie
boleśnie przy ekshumacjach ofiar, których szczątki były złożone w trumnach z innymi?
Dlaczego tak szybko ukuto teorię pancernej brzozy?
Dlaczego wymyślono przynajmniej kilkanaście teorii katastrofy obwiniając prezydenta, generała albo
pilotów?
Dlaczego premier Putin nie wykorzystał tej tragedii, jako okazji do uwolnienia narodu rosyjskiego od
kłamstwa katyńskiego?
Dlaczego powstało wrażenie, na skutek braku żądań z polskiej strony, a raczej spolegliwego poddania się
wytycznym Moskwy, jakoby obie strony współpracowały w zacieraniu śladów tego, co się stało naprawdę?
Dlaczego wreszcie, ani Donaldowi Tuskowi, ani Władimirowi Putinowi nie zależało na spokojnym, nawet
długotrwałym procesie dochodzenia do prawdy, skoro byli niewinni?
Dlaczego... skoro byli niewinni
Lista ofiar katastrofy smoleńskiej
Lech Kaczyński
Lech Kaczyński – prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Działacz polskich organizacji antykomunistycznych w czasach PRL, prawnik. Brał udział w strajkach w Stoczni Gdańskiej, a później w rozmowach Okrągłęgo Stołu. W czerwcu 1989 roku, w czasie pierwszych częściowo wolnych wyborów, został wybrany na senatora. W latach 2002-2005 był prezydentem Warszawy. Od grudnia 2008 roku Lech Kaczyński był prezydentem Polski.
Maria Kaczyńska
Maria Kaczyńska była Pierwszą Damą, żoną Lecha Kaczyńskiego. Z wykształcenia była ekonomistką, studiowała na Wydziale Transportu Morskiego Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Sopocie, pracowała w Instytucie Morskim. W 1978 roku Maria i Lech Kaczyńscy pobrali się. Dwa lata później urodziła się ich córka, Marta.
Ryszard Kaczorowski
Ryszard Kaczorowski był ostatnim prezydent RP na uchodźstwie. Urodził się 26 listopada 1919 roku w Białymstoku. W czasie II wojny światowej działał w Szarych Szeregach, był aresztowany przez NKWD. Na mocy ukladu Sikorski-Majski wyszedł z więzienia i wstąpił do Armii tworzonej przez gen. Andersa. Po wojnie został na emigracji. W Wielkiej Brytanii kontynuował edukację, angażował się w działacznia rządu na uchodźstwie. W lipcu 1989 roku został wybrany prezydentem RP na uchodźstwie. W 1990 roku przekazał insygnia władzy.
Joanna Agacka-Indecka
Joanna Agacka-Indecka była prezesem Naczelnej Rady Adwokackiej. Uchodziła za osobę bardzo oddaną swej pracy i zaangażowną w budowanie dobrego imienia Adwokatury w Polsce.
Ewa Bąkowska
Ewa Bąkowska była wnuczką zamordowanego w Katyniu generała Mieczysława Smorawińskiego. Zaangażowana w działanie Stowarzyszenia Rodzin Ofiar Katynia Polski Południowej, była także pracownikiem Biblioteki Jagiellońskiej.
Andrzej Błasik
Andrzej Błasik był Dowódcą Sił Powietrznych. Miał najwyższe z możliwych uprawnienia instruktorskie, pilotował samoloty różnego typu.
Krystyna Bochenek
Krystyna Bochenek była wicemarszałkiem Senatu. Wcześniej pracowała jako dziennikarka, m.in. w Polskim Radiu. W 2004 roku została senatorem, a w 2007 roku wicemarszałkiem.
Anna Maria Borowska
Anna Maria Borowska była przedstawicielem Rodzin Katyńskich.
Bartosz Borowski
Bartosz Borowski był przedstawicielem Rodzin Katyńskich.
Tadeusz Buk
Tadeusz Buk był Dowódcą Wojsk Lądowych RP. Dowodził, jako ostatni, Polskim Kontyngentem Wojskowym w Iraku.
Miron Chodakowski
Miron Chodakowski był prawosławnym Ordynariusz Wojska Polskiego.
Czesław Cywiński
Czesław Cywiński był Przewodniczącym Światowego Związku Żołnierzy AK. W działalność konspiracyjną zaangażował się już podczas II wojny światowej. Działał w Związku Wolnych Polaków. W 1944 roku aresztowany przez Sowietów i wywieziony do łagru.
Leszek Deptuła
Leszek Deptuła był posłem Polskiego Stronnictwa Ludowego. Z zawodu był lekarzem weterynarzem.
Zbigniew Dębski
Zbigniew Dębski był członkiem Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari, sekretarzem Klubu Kawalerów Orderu Wojennego Virtuti Militari.
Grzegorz Dolniak
Grzegorz Dolniak był wiceprzewodniczącym klubu parlamentarnego PO, poseł okręgu sosnowieckiego.
Katarzyna Doraczyńska
Katarzyna Doraczyńska pracowała w biurze prasowym Kancelarii Prezydenta.
Edward Duchnowski
Edward Duchnowski był sekretarzem generalnym Zarządu Głównego Związku Sybiraków. W dzieciństwie był razem z rodziną deportowany przez Sowietów do Kraju Ałtajskiego. Do Warszawy wrócił wraz z matką i siostrą w 1946 roku. Od 1980 roku działał w Związku Sybiraków.
Aleksander Fedorowicz
Aleksander Fedorowicz był tłumaczem języka rosyjskiego.
Janina Fetlińska
Janina Fetlińska była senatorem PiS. Wcześniej pracowała jako pielęgniarka, od końca lat 90. działała w AWS, a później w PiS. Była pierwszą pielęgniarką w Polsce, która napisała doktorat a zakresu nauk medycznych. Pracę habilitacyjną napisała w Zakładzie Historii Nauki PAN, lecz nie zdążyła już obronić.
Jarosław Florczak
Jarosław Florczak był funkcjonariuszem BOR.
Artur Francuz
Artur Francuz był funkcjonariuszem BOR. Ochraniał m.in. Ryszarda Kaczorowskiego, był jego adiutantem i kierowcą.
Franciszek Gągor
Gen. Franciszek Gągor był szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego od 2006 roku. Był najwyższym stopniem i rangą polskim wojskowym. Przygotowywał polską armię do wstąpienia do NATO, był kandydatem na szefa Komitetu Wojskowego NATO.
Grażyna Gęsicka
Grażyna Gęsicka była przewodniczącą klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Ukończyła socjologię na Uniwersytecie Warszawskim, a w 1985 roku została doktorem nauk humanistycznych. Uczestniczyła w obradach Okrągłego Stołu. Jako polityk znalazła się w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego.
Kazimierz Gilarski
Gen. dyw. Kazimierz Gilarski był dowódcą garnizonu Warszawa Zajmował się działalnością reprezentacyjną i upowszechnianiem ceremoniału wojskowego. Opracował podręcznik pt. „Ceremoniał wojskowy”. Odpowiadał za organizację uroczystości państwowych tj. 3 maja i 11 listopada oraz ceremoniał powitania najwyższych rangą zagranicznych gości.
Przemysław Gosiewski
Przemysław Gosiewski był dwukrotnie szefem klubu PiS i wicepremierem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
Bronisław Gostomski
Ks. Bronisław Gostomski był opiekunem brytyjskiej Polonii i kapelanem Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii.
Robert Grzywna
Robert Grzywna był członkiem załogi samolotu Tu-154.
Mariusz Handzlik
Mariusz Handzlik był ministrem w Kancelarii Prezydenta odpowiedzialnym za sprawy zagraniczne. Był doradcą kolejnych premierów od czasów Hanny Suchockiej. Jako dyplomata służył m.in. Paryżu i Nowym Jorku.
Roman Indrzejczyk
Ks. Roman Indrzejczyk był spowiednikiem i kapelanem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Święcenia kapłańskie przyjął w 1956 roku z rąk kardynała Stefana Wyszyńskiego. Kapelanem prezydenta został 23 grudnia 2005 roku.
Paweł Janeczek
Paweł Janeczek był funkcjonariuszem BOR.
Dariusz Jankowski
Dariusz Jankowski pracował w Biurze Obsługi Kancelarii Prezydenta RP.
Natalia Januszko
Natalia Januszko była stewardessą na pokładzie samolotu Tu-154.
Izabela Jaruga-Nowacka
Izabela Jaruga-Nowacka była posłem, byłą szefową Unii Pracy, wiceprzewodniczącą sejmowego klubu Lewicy. Ukończyła etnografię na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, a później pracowała naukowo w PAN.
Józef Joniec
O. Józef Joniec był prezesem stowarzyszenia Parafiada, duchownym katolickim, pijarem.
Sebastian Karpiniuk
Sebastian Karpiniuk był posłem Platformy Obywatelskiej, a wcześniej wiceprezydentem Kołobrzegu. W 1997 roku został rzecznikiem prezydenta Kołobrzegu Henryka Bieńkowskiego.
Andrzej Karweta
Wiceadm. Andrzej Karweta, był dowódcą Marynarki Wojennej. Od 2002 roku pracował w dowództwie Sił Morskich NATO SACLANT w Norfolk (Virginia, USA), jako Polski Narodowy Przedstawiciel Wojskowy przy HQ SACLANT oraz zastępca szefa Oddziału Broni Podwodnej.
Mariusz Kazana
Mariusz Kazana był szefem protokołu dyplomatycznego w MSZ. Od 2003 roku pracował w MSZ. Był autorem kilku książek o relacjach polsko-francuskich.
Janusz Kochanowski
Janusz Kochanowski był rzecznikiem praw obywatelskich. Wcześniej był konsulem generalnym RP w Londynie. Założyciel fundacji "Ius et Lex". Wykładał na uczelniach za granicą. Był autorem ponad stu prac nt. prawa karnego, administracyjnego i konstytucyjnego.
Stanisław Komornicki
Gen. Stanisław Komornicki brał udział w Powstaniu Warszawskim. Jeszcze przed II wojną działał w harcerstwie. Później wstąpił do Szarych Szeregów, dowodził m.in. podczas walk na Starym Mieście i na Powiślu w Warszawie.
Stanisław Komorowski
Stanisław Komorowski był wiceministrem obrony narodowej. Wcześniej w latach 1994-1997 był ambasadorem w Hadze, a później ambasadorem w Londynie. Pracował w MSZ, kierował Departamentem Azji i Pacyfiku.
Andrzej Kremer
Andrzej Kremer był wiceministrem spraw zagranicznych. Był udział w polsko-amerykańskich negocjacjach ws. stacjonowania w Polsce bazy antyrakiet.
Zdzisław Król
Ks. Zdzisław Król był kapelanem Warszawskiej Rodziny Katyńskiej i postulatorem procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego Popiełuszki. Był jednym ze współorganizatorów pielgrzymek papieża Jana Pawła II do Polski.
Janusz Krupski
Janusz Krupski był kierownikiem Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Był ekspertem przy sejmowych komisjach do zbadania skutków stanu wojennego i Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. W latach 2000-2006 sprawował funkcję zastępcy prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.
Janusz Kurtyka
Janusz Kurtyka był prezesem Instytutu Pamięci Narodowej. Od 1979 roku działał w opozycji demokratycznej, był współzałożycielem Narodowego Zrzeszenia Studentów. W latach 2000-2005 był dyrektorem oddziału IPN w Krakowie. W 2005 roku został zaprzysiężony na prezesa IPN.
Andrzej Kwaśnik
Ks. Andrzej Kwaśnik był kapelanem Federacji Rodzin Katyńskich.
Bronisław Kwiatkowski
Gen. Bronisław Kwiatkowski był Dowódcą Operacyjnym Sił Zbrojnych RP. Był jednym z najbardziej doświadczonych polskich dowódców. Biegle władał kilkoma językami, był też świetnym dyplomatą.
Wojciech Lubiński
Wojciech Lubiński był lekarzem prezydenta RP.
Tadeusz Lutoborski
Tadeusz Lutoborski był prezesem Stowarzyszenia Rodzina Katyńska w Warszawie, synem zamordowanego w Katyniu ppor. Adama Lutoborskiego, oficera 46. Pułku Ułanów. Był ekonomistą, wieloletnim wykładowcą Uniwersytetu Łódzkiego.
Barbara Maciejczyk
Barbara Maciejczyk była stewardessą na pokładzie samolotu Tu-154.
Barbara Mamińska
Barbara Mamińska była wieloletnią współpracowniczką Lecha Kaczyńskiego. Od 2005 roku w Kancelarii Prezydenta pełniła funkcję dyrektora Biura Kadr i Odznaczeń.
Zenona Bożena Mamontowicz-Łojek
Zenona Bożena Mamontowicz-Łojek była prezesem zarządu Polskiej Fundacji Katyńskiej. W 1990 roku z jej inicjatywy utworzono Federację Rodzin Katyńskich.
Stefan Melak
Stefan Melak był przewodniczącym Komitetu Katyńskiego, działaczem niepodległościowym w PRL. Uczestniczył w wydarzeniach Marca '68. W 1979 roku z inspiracji Melaka i ks. Wacława Karłowicza powstał Komitet Katyński.
Tomasz Merta
Tomasz Merta był historykiem myśli politycznej, publicystą, od 2005 roku wiceministrem kultury. Przez dwa lata kierował Instytutem Dziedzictwa Narodowego. Zasiadał w radzie programowej Muzeum Powstania Warszawskiego.
Andrzej Michalak
Andrzej Michalak był członkiem załogi samolotu Tu-154.
Dariusz Michałowski
Dariusz Michałowski był funkcjonariuszem BOR.
Stanisław Mikke
Stanisław Mikke był wiceprzewodniczącym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Był adwokatem i członkiem warszawskiej Okręgowej Rady Adwokackiej, redaktorem naczelnym czasopisma „Palestra”.
Justyna Moniuszko
Justyna Moniuszko pracowało jako stewardessa w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Studiowała na Politechnice Warszawskiej, na Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa.
Aleksandra Natalli-Świat
Aleksandra Natalli-Świat była ekonomistką, wiceprezesem PiS. Działała w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. Tworzyła później Porozumienie Centrum.
Janina Natusiewicz-Mirer
Janina Natusiewicz-Mirer była historykiem sztuki, działaczką opozycyjną i przyjaciółką Anny Walentynowicz. Zaangażowana w działalność opozycyjną w okresie PRL.
Piotr Nosek
Piotr Nosek był funkcjonariuszem BOR.
Piotr Nurowski
Piotr Nurowski był prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Bronisława Orawiec-Loeffler
Bronisława Orawiec-Loeffler była bratanicą Franciszka Orawca ps. „Dewaj”, polskiego oficera zamordowanego w Katyniu przez NKWD. Była łączniczka oddziału „Ciupaga” AK w Poroninie w czasie II wojny światowej, należała do Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich z Podhala.
Jan Osiński
Ks. płk Jan Osiński był wicekanclerzem Kurii Polowej Wojska Polskiego oraz sekretarzem biskupa polowego Tadeusza Płoskiego. Pełnił też funkcję naczelnego kapelana Straży Ochrony Kolei.
Adam Pilch
Ks. gen. bryg. Adam Pilch był Naczelnym Kapelanem Wojskowym Kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce. Uczestniczył w spotkaniach z żołnierzami w misjach pokojowych w Kosowie, Libanie i Czadzie.
Katarzyna Piskorska
Katarzyna Piskorska była przedstawicielem Rodzin Katyńskich.
Maciej Płażyński
Maciej Płażyński był posłem, marszałkiem Sejmu w latach 1997-2001, wicemarszałkiem Senatu, prezesem stowarzyszenia Wspólnota Polska. Był jednym z organizatorów strajków studenckich po wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 roku.
Tadeusz Płoski
Tadeusz Płoski był Ordynariuszem Polowym Wojska Polskiego.
Agnieszka Pogródka-Węcławek
Agnieszka Pogródka-Węcławek była funkcjonariuszem BOR.
Włodzimierz Potasiński
Gen. broni Włodzimierz Potasiński był Dowódcą Wojsk Specjalnych RP. Ukończył Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Zmechanizowanych i Akademię Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Służył jako dowódca polskiego kontyngentu sił pokojowych ONZ w Syrii. Był także dowódcą brygady podczas polskiej misji w Iraku.
Arkadiusz Protasiuk
Arkadiusz Protasiuk był kapitanem samolotu Tu-154.
Andrzej Przewoźnik
Andrzej Przewoźnik był sekretarzem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Zajmował się upamiętnieniem takich postaci i wydarzeń jak obrona Lwowa, zbrodnia katyńska, mord w Jedwabnem, ludobójstwo na Wołyniu.
Krzysztof Putra
Krzysztof Putra był wicemarszałkiem Sejmu, współzałożycielem i członkiem PiS.
Ryszard Rumianek
Ks. prof. Ryszard Rumianek był rektorem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W 1977 roku uzyskał licencjat w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie. Studiował później w Jerozolimie w Studium Biblicum Franciscanum. Tytuł profesorski otrzymał w 2002 roku.
Arkadiusz Rybicki
Arkadiusz Rybicki był posłem PO, działaczem opozycji demokratycznej w czasach PRL, byłym wiceminister kultury.
Andrzej Sariusz-Skąpski
Andrzej Sariusz-Skąpski był prezesem Federacji Rodzin Katyńskich i synem Bolesława Skąpskiego, prokuratora zamordowanego w Katyniu w 1940 roku. W roku 1989 włączył się w powstający ruch Rodzin Katyńskich, współtworzył Stowarzyszenie Rodzin Ofiar Katynia Polski Południowej w Krakowie.
Wojciech Seweryn
Wojciech Seweryn był artystą plastykiem. Jego ojciec, Mieczysław Seweryn, był oficerem 16. Pułku Piechoty, który został uwięziony w obozie w Kozielsku, a krótko później zabity przez Sowietów. Wojciech Seweryn był inicjatorem powstania Komitetu Budowy Pomnika Ofiar Katyńskich w Chicago, nazwanego pomnikiem „Golgoty Wschodu”.
Sławomir Skrzypek
Sławomir Skrzypek był prezesem Narodowego Banku Polskiego, byłym pracownikiem Najwyższej Izby Kontroli i zastępcą prezydenta Warszawy.
Leszek Solski
Leszek Solski był członkiem Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich. W Katyniu zginęli jego ojciec i stryj.
Władysław Stasiak
Władysław Stasiak był szefem Kancelarii Prezydenta, byłym wiceprezydentem Warszawy raz byłym ministrem i wiceministrem MSWiA. Dwukrotnie był także szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Jacek Surówka
Jacek Surówka był funkcjonariuszem BOR.
Aleksander Szczygło
Aleksander Szczygło był szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego, posłem Sejmu IV, V i VI kadencji, byłym szefem Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i byłym ministrem obrony narodowej.
Jerzy Szmajdziński
Jerzy Szmajdziński był wicemarszałkiem Sejmu, byłym szefem MON, kandydatem SLD na prezydenta. Uchodził za jednego z najbardziej doświadczonych polityków lewicy.
Jolanta Szymanek-Deresz
Jolanta Szymanek-Deresz była wiceszefem SLD, posłanką klubu Lewicy, wiceprzewodniczącą sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Izabela Tomaszewska
Izabela Tomaszewska była nazywana Pałacu Prezydenckim „prawą ręką” Marii Kaczyńskiej. Pracę w Kancelarii Prezydenta RP rozpoczęła w styczniu 2006 roku.
Marek Uleryk
Marek Uleryk był funkcjonariuszem BOR.
Anna Walentynowicz
Anna Walentynowicz nazywana „Anną Solidarność” to legendarna postać opozycji. Brała udział w strajkach i protestach od początku lat 70. Jej mieszkanie było punktem spotkań dla działaczy opozycji demokratycznej. Po zwolnieniu jej z pracy w Stoczni Gdańskiej, wybuchły protesty. Po 1989 roku Walentynowicz była odsuwana w cień przez nową ekipę, w której prym wiodło środowisko skupione wokół Lecha Wałęsy.
Teresa Walewska-Przyjałkowska
Teresa Walewska-Przyjałkowska była związana z Fundacją Golgota Wschodu, pielęgnowała pamięć o losach Polaków na Wschodzie. W Katyniu zabity został jej ojciec.
Zbigniew Wassermann
Zbigniew Wassermann w latach 2005-2007 był ministrem w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Był posłem na Sejm IV, V i VI kadencji. Z zawodu był prawnikiem, prokuratorem. W latach 2000-2001 pełnił obowiązki Prokuratora Krajowego w rządzie Jerzego Buzka.
Wiesław Woda
Wiesław Woda był posłem PSL, prezesem zarządu wojewódzkiego PSL w Małopolsce. W latach 1991-1993 był członkiem Trybunału Stanu.
Edward Wojtas
Edward Wojtas był posłem pochodzącym z Lubelszczyzny, szefem wojewódzkich struktur PSL.
Paweł Wypych
Paweł Wypych był sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP, wcześniej był doradcą Lecha Kaczyńskiego ds. pracy i polityki społecznej.
Stanisław Zając
Stanisław Zając był przewodniczącym klubu senackiego PiS, pełnił też funkcję przewodniczącego senackiej Komisji Obrony Narodowej. W latach 1997-2001 był wicemarszałkiem Sejmu.
Janusz Zakrzeński
Janusz Zakrzeński był aktorem, urodził się 8 marca 1936 roku. Polakom zapadł szczególnie w pamięć jako Józef Piłsudski, w którą to postać wcielał się co roku podczas uroczystości z okazji 11 listopada. Był aktorem w teatrach Słowackiego w Krakowie, Polskiego, Nowego i Narodowego w Warszawie. Zagrał w filmach i serialach tj. „Miś”, „Dzieje grzechu”, „Nad Niemnem”, „Czarne chmury”.
Artur Ziętek
Artur Ziętek był członkiem załogi samolotu Tu-154.
Gabriela Zych
Gabriela Zych była przedstawicielem Rodzin Katyńskich.
za:bialykruk.pl