Komentarze i pytania

"Dość tego! Grubej kreski tym razem nie będzie"

fronda .pl  * Kategoria: Polska,   * piątek, 16 kwietnia 2010 13:45

Nad trumną prezydenta płaczą ci, którzy nim pogardzali i prześcigali się w szyderstwach. - Nie mogę tego słuchać - mówi pisarz Jarosław Marek Rymkiewicz. Z kolei prof. Paweł Śpiewak przyznaje, że jest porażony poczuciem wyższości elit nad resztą społeczeństwa. "Czego tak bardzo się boicie?" - pyta w obliczu sporów w czasie żałoby, Robert Mazurek.

"Dość tego!"

Nie mogę tego słuchać, nie mogę patrzeć na te krokodyle łzy. Ludzie, którzy Go nienawidzili, którzy Nim gardzili, którzy Nim pomiatali, teraz płaczą nad Jego trumną. Dość tego!

Politycy, którzy mówili o dorżnięciu watahy, którzy po zamachu w Gruzji mówili, że to był śmieszny zamach na śmiesznego człowieka, powinni na zawsze zniknąć z polskiego życia publicznego. Oni nie mają prawa iść za Jego trumną. Nie mają prawa być polskimi politykami.

Jarosław Marek Rymkiewicz, Rp.pl, 16 kwietnia 2010 roku



"Poczucie wyższości elit nad masami"

Porażające i przygnębiające jest poczucie wyższości polskich intelektualistów oraz ich sympatyków, którzy pouczają nas, że nie należy mieć zaufania do polskich mas, że Polacy są irracjonalni i poza szukaniem winnych i udawanym żalem nic więcej nie potrafią uczynić. Jednym słowem jesteśmy narodem niepoważnym, o czym tylko profesorowie filozofii, wiedzą.

Nietrudno znaleźć klucz polityczny do tych sugestii. Chodzi oczywiście o wskazanie, kto jest niedobry i kto winny. Jednostronność polityczna takich wypowiedzi i w związku z tym – ich instrumentalny charakter jest aż zbyt jawny.

Wydaje mi się, że mądrzenie się po to, by wziąć udział w zawodach, kto szybciej wypowie coś efektowniejszego, zabawniejszego, demaskującego jest smutne. Powiedziałbym – niedorosłe. Nie tak chciałbym, by wykształcone kręgi się zachowywały. Nasze obowiązki nie sprowadzają się do uprzedzenia nas przed zbiorowymi histeriami, ale też zastanowieniu nad tym, co jednak ludzie ważnego da siebie przeżywają. Bo z pewnością przeżywają, nawet jeśli bywa w tym wszystkim element ludyczny, niepoważny, kpiący.

Paweł Śpiewak, Kultura liberalna, 13 kwietnia 2010 roku



"Wyśmiewajcie, drwijcie. Gardzę wami"

Od paru lat spadały na nas wyzwiska – na tych wszystkich, którzy nie chcieli przyłączyć się do chóru wylewających pomyje na głowę Prezydenta, przystąpić do walki z kaczyzmem, dołączyć się do zbożnego czynu dożynania watah. Tak jakby nie było o wiele łatwiej płynąć z głównym nurtem, pisać do „GW” i odcinać kupony od poglądów wytartych w powszechnym obrocie. Nie, wcale się nie skarżę. Te obelgi były zaszczytem. Dzisiaj wiem, że są największym zaszczytem, jaki mnie spotkał w życiu.

I gdy już nie ma problemu, nagle pokazano nam człowieka – jakiegoś innego Lecha Kaczyńskiego (...) A od tych, którzy przy Nim stali i pozostali, wymaga się, by milczeli, by odkreślili przeszłość grubą kreską, by się pojednali, by nie zakłócali atmosfery żałoby. Ale ich – naszym – obowiązkiem wobec Niego i Nich jest mówić. Grubejro kreski tym razem nie będzie.

I wy miejcie odwagę, pozostańcie sobą. Już zaczęliście dzielić łupy i dobierać się do szaf. Zróbcie kolejne „Szkło kontaktowe”, wyśmiejcie tę śmierć, wypijcie małpki. Zaproście Palikota i Niesiołowskiego. Krzyczcie: „cham” i „dureń”, i „były prezydent Lech Kaczyński”. Wyśmiewajcie i drwijcie. Bądźcie sobą. Gardzę wami. Jestem dumny, że Go znałem.

Zdzisław Krasnodębski, Rp.pl, 14 kwietnia 2010 roku

***

Urzędy Prezydenta RP, Rzecznika Praw Obywatelskich, prezesa Narodowego Banku Polskiego i prezesa Instytutu Pamięci Narodowej były ostatnimi placówkami Prawej Polski. Nie mam wielkich złudzeń co do ludzi, którzy teraz, po krótszym lub dłuższym (zależnie od tego, do jakiego stopnia każą im się liczyć z pozorami sondaże i interpretujący je pijarowcy) zajmą ostatnie brakujące im do pełnego zawłaszczenia kraju gabinety. Nie mam złudzeń co do ich systemów wartości, celów i braku skrupułów w ich osiąganiu. Nadchodzi czas drobnych cwaniaczków, „Rysiów” i „Grzesiów”, gardzących „dzikim krajem”, ale nie na tyle, żeby gardzić forsą, jaką da się w nim ukręcić. Drobnych cwaniaczków, gdzieś tam z dala sterowanych przez zagraniczne potęgi, bo przecież geopolityka próżni nie znosi.

Rafał Ziemkiewicz, Gazeta Polska, 14 kwietnia 2010 roku



"Czego się tak bardzo boicie?"

Czy naprawdę oczekujemy od was zbyt wiele? Trochę zrozumienia i szacunku dla zmarłych, ich rodzin, dla państwa, wspólnego państwa. Mówicie, że miejsce nie to, że katedra owszem, ale nie ta, nie w tym mieście. Gdyby była warszawska, oburzalibyście się, że ma spocząć razem z książętami i Prymasem Tysiąclecia, prawda? Coraz częściej myślę, że tylko szukaliście pretekstu do skończenia tej żałoby. Że przerażały was te tłumy, ich spontaniczność, autentyzm.

Czego tak bardzo się boicie? Rodzącego się mitu? Ale przecież jeśli istotnie ma się jakiś narodzić, to ani my, ani wy nie mamy na niego wpływu. Naprawdę sądzicie, że możemy mit zadekretować, wywołać sztucznie, nadąć? Przeceniacie nas. To naprawdę nie my każemy stać ludziom po osiem godzin w środku nocy, to nie my wyganiamy ich setkami tysięcy na ulice, to nie my zmuszamy ich, by jechali na drugi koniec Polski, by pożegnać kogoś, kogo znali tylko z telewizji i z waszej w niej kampanii nienawiści.

To prawda, czasem myślę, że istotnie wiele nas dzieli. Waszych „ludzi honoru” z generalskimi epoletami my uważamy raczej za opresorów. Wasze autorytety budzą nasz śmiech, a nasi bohaterowie – wasze politowanie. Nasze książki uznajecie za grafomanię, my nie potrafimy zrozumieć, jak można czytać ten wasz bełkot. Pewnie nawet sushi lubimy inne, bo, i to was zaskoczy, nie jadamy wyłącznie bigosu. Ale w końcu, do licha ciężkiego, coś nas chyba jednak łączy, nieprawdaż? I jeśli nie teraz ma się to coś objawić, to kiedy?

Robert Mazurek, Rp.pl 16 kwietnia 2010


"Smoleńsk odrodzeniem IV RP"

Całopalenie elit to narodowa klątwa Polaków. Powstanie Warszawskie, Katyń Pierwszy, Katyń Drugi ...  Widzę ciągłość, bo jeśli w coś "wierzę", to w metafizykę historii. Gdy rosyjski premier i były (?) oficer KGB przekazuje nam opodal Katynia zwłoki polskiego prezydenta, ciarki chodzą po plecach.

Lech Kaczyński i Jarosław chcieli odrodzić i poprawić II Rzeczpospolitą pod postacią IV.  Nie łudźmy się tym, że zdobyli władzę. Na ich radykalny program nie było wtedy narodowego przyzwolenia, już nie mówiąc o zgodzie większości elit politycznych, intelektualnych, medialnych. Wtedy to nie mogło się udać. Czy tragiczna śmierć wielu z najlepszych Polaków pod Smoleńskiem stanie się więc zaczynem odrodzenia?  (...)

Krzysztof Kłopotowski, Salon 24, 11 kwietnia 2010 roku
Oprac. mm