Komentarze i pytania

Kto nie chciał rozmawiać?

Dzień po demonstracyjnej wolcie mecenasa Rafała Rogalskiego głos w tej sprawie zabrał Antoni Macierewicz. /.../
– Do spotkania profesora Wiesława Biniendy z prokuratorami wojskowej prokuratury okręgowej nie doszło z winy prokuratury – ocenił na wczorajszej konferencji prasowej Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu smoleńskiego. To reakcja na ostatni wywiad Rafała Rogalskiego. Z relacji byłego pełnomocnika Jarosława Kaczyńskiego wynika, że do spotkania prokuratorów z prof. Biniendą nie doszło z winy Macierewicza, który torpedował wszelkie próby rozmów. Macierewicz tłumaczył wczoraj, że miejsce spotkania z naukowcem wyznaczyła prokuratura, a konkretnie ppłk Karol Kopczyk, referent śledztwa smoleńskiego, po czym prokurator sam się na to spotkanie nie stawił.

Jak było naprawdę?

24 maja 2012 r. prokurator WPO w Warszawie kieruje patrol Żandarmerii Wojskowej do miejsca stałego zamieszkania prof. Wiesława Biniendy na terenie Polski celem doręczenia mu pisma, w którym prokuratura prosi o dostarczenie jej wszystkich materiałów będących podstawą głoszonych przez niego tez. W związku z nieobecnością naukowca jeszcze tego samego dnia, w godzinach popołudniowych jeden z prokuratorów kontaktuje się telefonicznie z prof. Biniendą i zaprasza go na spotkanie do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, pozostawiając mu wybór terminu spotkania. Śledczy wyraźnie zaznacza, że nie chodzi tu o przesłuchanie w charakterze świadka. Zaproszenie to WPO ponawia następnego dnia drogą e-mailową. Naukowiec jednak odmawia. W piśmie skierowanym do prokuratury informuje, że nie był w stanie przyjąć propozycji spotkania w prokuraturze. Wskazuje przy tym na status posiadanego obywatelstwa USA i stwierdza, że takie spotkanie powinno odbyć się na gruncie neutralnym, w obecności przedstawiciela ambasady USA. Prokuratura wydaje wtedy oświadczenie, że czeka na wskazanie miejsca i czasu rozmowy. „Prokuratorzy ze względu na wagę prowadzonego śledztwa wyrazili zgodę na spotkanie poza prokuraturą, w miejscu gwarantującym rzeczową i niczym nieskrępowaną rozmowę. Nie zgłosili także zastrzeżeń, aby w rozmowie uczestniczył przedstawiciel ambasady USA. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie oczekuje na wskazanie przez Wiesława Biniendę miejsca i czasu ewentualnego spotkania” – oświadcza w specjalnym komunikacie rzecznik NPW płk Zbigniew Rzepa.

– Jeżeli prokuratura chce się spotkać i podyskutować, i poznać wiedzę pana prof. Biniendy, to zapraszamy do Sejmu. Wtedy oczywiście, kiedy pan profesor będzie miał czas. Liczymy, że prokuratura przyniesie wtedy swoje dane, by ułatwić mu pracę – odpowiadał wtedy w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Macierewicz, zaznaczając, że decyzja należy do prof. Biniendy, który może spotkać się z prokuratorami w stosownym dla niego czasie. A z racji, że jest on ekspertem zespołu smoleńskiego, spotkanie mogłoby się odbyć w trakcie jego posiedzenia.

Zespół wystosowuje faksem pismo do prokuratora ppłk. Karola Kopczyka, sugerując, że spotkanie mogłoby się odbyć przy obecności prezydium zespołu smoleńskiego. Zaproszono też drugiego z referentów śledztwa smoleńskiego – prokuratora mjr. Jarosława Seja. Jednak na spotkanie prokuratorzy nie przyszli.

W komunikacie Naczelnej Prokuratury Wojskowej podano wówczas konkretne argumenty. Po pierwsze, prokuratura stwierdziła, że śledczym zależało na spotkaniu z samym Biniendą, a nie z prezydium zespołu. I po drugie – że planowane spotkanie miało na celu omówienie uwarunkowań formalnych i merytorycznych uzyskania materiałów i danych, które stanowiły podstawę do prezentowanych przez prof. Biniendę publicznie wniosków z przeprowadzonych badań.

„Żałuję niezmiernie, że nie mogliśmy spotkać się w Sejmie RP, jednak nadal podtrzymuję swoją gotowość udzielenia prokuraturze wszelkich informacji i wyników moich badań dotyczących katastrofy smoleńskiej” – Macierewicz cytował wczoraj list prof. Biniendy do prokuratorów. Prokuratorzy nadal mają nadzieję na spotkanie z Biniendą.

7 czerwca 2012 r. naukowiec przesłał do WPO e-maila, w którym zaproponował spotkanie z prokuratorami na Uniwersytecie w Akron, gdzie byłby w stanie udostępnić śledczym wyniki swoich badań. Miesiąc później, 17lipca, ppłk Kopczyk zwraca się do naukowca ponownie o pilne przekazanie na potrzeby prowadzonego śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej kopii wszystkich materiałów będących podstawą, jak również stanowiących wynik prowadzonych przez niego badań okoliczności katastrofy.

Prokurator ponawia zaproszenie dla naukowca (w przypadku jego przyjazdu do Polski) do odbycia spotkania, które miałoby charakter typowo konsultacyjny. – W odpowiedzi prof. Binienda przysłał drogą elektroniczną do WPO w Warszawie pismo, w którym wskazał link do artykułu zamieszczonego w jednym z pism poświęconym lotnictwu (opisującym jego laboratorium) oraz dwa linki, na których dostępne są parametry materiałowe aluminium oraz parametry materiałowe brzozy; dodatkowo wymienił znaną mu bibliografię w zakresie „fizyki zachowania się materiału pod wpływem uderzeń dużej energii” – informuje prokuratura. „Reasumując, materiały z przeprowadzonych przez Wiesława Biniendę badań do chwili obecnej nie są znane Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Sam zainteresowany ich dotychczas nie przedstawił, a z naszej wiedzy wynika, że nie zostały także nigdzie opublikowane” – konkluduje płk Rzepa.

Podczas wczorajszej konferencji Macierewicz deklarował gotowość do wszelkich dyskusji z komisją Macieja Laska. Przypomniał przy tym, jak wielkie niedociągnięcia i błędy były w raporcie tzw. komisji Millera, a którego – nie wiadomo, dlaczego – nagle zaczął teraz bronić mecenas Rogalski. Polityk przypomniał list do ministra transportu, w którym eksperci PKBWL stwierdzali, iż do badania wraku tupolewa nie doszło z powodu nieobecności w Smoleńsku polskiego akredytowanego płk. Edmunda Klicha. Wymieniając sygnatariuszy listu, Macierewicz popełnił jednak pewien lapsus, mówiąc, że Jerzy Kędzierski rozpoznał głos generała Andrzeja Błasika. Faktem jest, że Kędzierski nie był nawet członkiem KBWLLP, a głos Błasika identyfikował inny Kędzierski – pułkownik, już rezerwy – Wiesław Kędzierski, doradca akredytowanego Edmunda Klicha, o czym pisał niejednokrotnie „Nasz Dziennik”.

Anna Ambroziak

za://www.naszdziennik.pl (pkn)