Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Komentarze i pytania

Oddziały PR-owych pałkarzy. Bezczelność speców od manipulacji

Atak na ekspertów zespołu badającego smoleńską katastrofę, z użyciem zwykłych kłamstw i PR-owych manipulacji „po bandzie”. Brutalne starcie Sylwestra Latkowskiego, naczelnego „Wprostu”, z agencją MDI założoną przez byłych dziennikarzy. Te wydarzenia każą zadać pytanie, jaką rolę w polityce odgrywają będący w cieniu spece od PR? „Gazeta Polska” odkrywa tajemnice branży, która woli życie w cieniu.

– Dawniej „szanująca się” partia musiała mieć swoje bojówki, obok intelektualistów mieć także pałkarzy. Dziś równie niezbędne są agencje reklamowe – ironizuje dr hab. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Obok tych, którzy reklamują sukcesy władzy, są specjaliści od czarnego PR. „Dezinformacja, szkalowanie, obrzucanie błotem” – tak określił go Piotr Czarnowski, założyciel i szef First Public Relations. Kłamliwe, zmanipulowane, wybiórcze informacje można rozsiewać indywidualnie. Ale po co się męczyć, skoro zajmą się tym, z zachowaniem pełnej dyskrecji, wyspecjalizowani fachowcy?

– Według klasycznego podziału, mamy PR biały, czyli uwypuklanie czyichś cech pozytywnych. Jest też PR czarny, często polegający na rozpowszechnianiu kłamstw, by kogoś zniszczyć, chętnie używany przez różne agentury – wyjaśnia Jakub Świderski, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego. Jego zdaniem, w rzeczywistości postkomunistycznego państwa powstała w tej dziedzinie jeszcze jedna hybryda. – Mam wrażenie, że w ostatnim czasie w polskiej polityce bardzo wzrasta rola czegoś, co nazwałbym PR-em szarym, niepolegającym na mówieniu całkowitych kłamstw, ale manipulowaniu faktami do tego stopnia, że jest to niszczące dla życia publicznego.

Specjalność: ratowanie skompromitowanych polityków

Gdy w 2007 r. Janusz Kaczmarek został odwołany ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych, jego sytuacja była fatalna. Sfilmowany został na 40. piętrze hotelu Marriott, gdzie oczekiwał na audiencję u oligarchy Ryszarda Krauze. O jego winie mówiły także media głównego nurtu.

Z dziennikarskiego śledztwa TVN i „Newsweeka” miało wynikać, że to „Kaczmarek ostrzegł Andrzeja Leppera przed przygotowywaną wobec niego prowokacją CBA, bo gdyby ówczesny minister rolnictwa znalazł się pod lupą prokuratury, wówczas na światło dzienne wyszłyby związki Kaczmarka z Ryszardem Krauze”.

Były minister spraw wewnętrznych został zatrzymany przez ABW w mieszkaniu – co dziś nabiera szczególnego wydźwięku – dziennikarza Sylwestra Latkowskiego.

Jak postanowił ratować się Kaczmarek? Jak ustaliła „Gazeta Polska”, swoje kroki skierował do agencji Glaubicz Garwolińska Consultants, specjalizującej się – oficjalnie – „w przeciwdziałaniu i zarządzaniu w sytuacjach kryzysowych”. „Diagnozujemy zagrożenia, dla których tworzymy i wdrażamy zindywidualizowane procedury komunikacji kryzysowej. Projektujemy proces rehabilitacji oraz odbudowy zaufania do marki” – reklamuje się agencja.

Mniej oficjalnie agencja ta do „marek”, do których zaufanie odbudowuje, zalicza także wizerunek polityków znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji i skompromitowanych w oczach opinii publicznej (a więc zajmuje się odwrotnością PR-owego pałkarstwa).

Szefową agencji jest Anna Garwolińska, była dziennikarka TVP specjalizująca się w tematyce prywatyzacji. Później, za rządów Kongresu Liberalno-Demokratycznego – rzecznik ministra przekształceń własnościowych Janusza Lewandowskiego.

Trzeba przyznać, że późniejsza kampania na rzecz ratowania wizerunku Kaczmarka była imponująca. Były wywiady w głównych mediach w roli autorytetu obnażającego rzekome kompromitujące praktyki PiS. Była książka „Cena władzy”, rozmowa przeprowadzona przez dziennikarzy RMF, Marka Balawajdera i Romana Osicę. Znanych skądinąd z przepytywania byłego szefa WSI Marka Dukaczewskiego w roli eksperta.

Kaczmarek bywał też na urodzinach Lecha Wałęsy, twardo bronił go również Roman Giertych. Zaznaczmy: tego czy i z którymi z tych działań miała cokolwiek wspólnego wpływowa agencja, nie wiemy. Niemniej rozmach kampanii i chęć uczestniczenia w niej przez dziennikarzy czy polityków wydają się zaskakujące.

„Wariat Macierewicz plus profesorowie dyletanci”

„»Sklejałem modele samolotów«. »Widziałem wybuch w szopie«. »Latając samolotami, oglądam skrzydła«. Kompromitacja ekspertów Macierewicza” – krzyczała na swojej okładce „Gazeta Wyborcza”, rozpoczynając atak na trzech profesorów będących ekspertami jego zespołu. Wybrane przez nią cytaty powtórzyły główne telewizje, w programach mających wielomilionową oglądalność.

Że powyższe cytaty nijak mają się do złożonych przez profesorów wielostronicowych zeznań, w których opisali wyniki badań i obserwacji w swoich dziedzinach? Że w rzeczywistości eksperci badający lot samolotu i wybuchy wykazali w zeznaniach, że mają najwyższą wiedzę o samolotach i wybuchach? Że ekspert, który jest od wytrzymałości materiałów, mający uznanie międzynarodowe, fachowo wypowiedział się w swojej dziedzinie? A potem zrobiono skandal z tego, że nie jest fachowcem od tego, czego nie badał?

A jakie to ma znaczenie? Że każdy może przeczytać te zeznania w internecie? A ilu Polaków to zrobiło? 1 procent? Opakowany PR-owo pakiet „wariat Macierewicz plus profesorowie dyletanci” stał się w mediach tematem numer jeden na wiele dni.

Kodeks Etyki Polskiego Stowarzyszenia Public Relations przyjęty 26 czerwca 1996 r. stwierdza, iż „pracownik public relations jest zobowiązany do przestrzegania zasady prawdomówności, a w szczególności do relacjonowania faktów w ich właściwym kontekście i bez zniekształceń”.

Czy tuszowanie tego, co stało się w Smoleńsku, w świetle teoretycznie obowiązujących w tej branży zasad można jeszcze nazwać PR-em? Czy główny propagandysta Tuska Igor Ostachowicz powinien mieć prawo wykonywania zawodu?


Piotr Lisiewicz


za:niezalezna.pl/46506-oddzialy-pr-owych-palkarzy-bezczelnosc-specow-od-manipulacji

Copyright © 2017. All Rights Reserved.