Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Komentarze i pytania

Rodziny smoleńskie bronią zespołu Macierewicza

Rodziny oceniły, że zespół pod kierunkiem posła PiS Antoniego Macierewicza jest jedyną instytucją państwową w Polsce, która „demaskuje rosyjskie kłamstwa i fałsze rządowej komisji Jerzego Millera”.


Przedstawiciele części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej w liście do marszałek Sejmu Ewy Kopacz wyrazili stanowczy sprzeciw wobec jej działań, które, według nich, zmierzają do rozwiązania zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.

To atak na fundamentalne prawa obywateli i osób poszkodowanych w smoleńskiej tragedii – uznali sygnatariusze listu, wśród których znaleźli się m.in. Ewa Kochanowska, Ewa Błasik, Magdalena Merta, Małgorzata Wassermann, Zuzanna Kurtyka, Jadwiga Gosiewska, Beata Gosiewska, Izabela i Grzegorz Januszko, Jacek Świat, Piotr Walentynowicz, Andrzej Melak.

„My, przedstawiciele rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec działań Marszałek Sejmu Ewy Kopacz, które zmierzają do rozwiązania Zespołu Parlamentarnego do Spraw Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej. Nasze zaniepokojenie budzi fakt, że dyskutuje się o tym zamiarze, nie zapraszając nas i nie wysłuchując naszych argumentów” – oświadczyli w liście odczytanym na konferencji prasowej w Sejmie.

Rodziny oceniły, że zespół pod kierunkiem posła PiS Antoniego Macierewicza jest jedyną instytucją państwową w Polsce, która „demaskuje rosyjskie kłamstwa i fałsze rządowej komisji Jerzego Millera”. Zaznaczają, że jest to istotne, ponieważ instytucje państwowe właściwe dla badania katastrofy zawiodły.

Podpisani pod listem podkreślają, że zespół skupia wokół siebie grono wybitnych ekspertów, którzy tylko na jego forum mają możliwość prezentowania wyników swoich badań.

„Zespół udostępnia wszystkim wyniki swoich prac i konsekwentnie wskazuje na rażące błędy prokuratury i komisji Jerzego Millera w wyjaśnianiu przyczyn i okoliczności katastrofy. W związku z powyższym sprzeciwiamy się próbom dyskredytowania zespołu parlamentarnego, a wszelkie inicjatywy zmierzające do jego rozwiązania oceniamy zdecydowanie negatywnie. Uznajemy je za atak na fundamentalne prawa obywateli i osób poszkodowanych w smoleńskiej tragedii” – podkreślają rodziny ofiar.

Wczesnym popołudniem zebrało się Prezydium Sejmu, które zajmie się działalnością zespołów parlamentarnych m.in. pod kątem ewentualnej potrzeby zmian w regulaminie Sejmu.

za:www.naszdziennik.pl/polska-kraj/58087,rodziny-smolenskie-bronia-zespolu-macierewicza.html


***

Obserwacja to nie udział

Z Piotrem Walentynowiczem, wnukiem Anny Walentynowicz, która zginęła pod Smoleńskiem, rozmawia Marcin Austyn


Ujawnił Pan dokument, z którego wynika, że polscy biegli kilkanaście dni po katastrofie podczas prac identyfikacyjnych ofiar nie mogli normalnie współpracować z Rosjanami.
– To jest tylko potwierdzeniem tego, o czym wszyscy mówiliśmy i co podejrzewaliśmy, ale nie było na to dowodów. Teraz je mamy. To jednak żaden powód do satysfakcji, bo jeśli Rosjanie w ten sposób postępowali, że nie dopuszczali polskich biegłych do wykonywanych czynności, to należy zakwestionować wszelkie czynności, które realizowały w Rosji prokuratura wojskowa i delegacje rządowe. Bo najprawdopodobniej oni badali tylko to, co pozwolili zbadać Rosjanie.

Czym zatem zajmowali się polscy biegli, skoro nie mieli dostępu do rosyjskiej dokumentacji, którą w trakcie prac wykorzystywali Rosjanie?

– Mogli się jedynie przyglądać tym czynnościom, robić za statystów. To w oczywisty sposób zaprzecza temu, co mówili Donald Tusk, Ewa Kopacz czy Tomasz Arabski, którzy nas zapewniali, że współpraca polsko-rosyjska odbywała się na równych prawach. Teraz wiemy i mamy dowody na to, że kłamali. Najgorsze jest jednak to, że Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie dysponuje większą ilością tego rodzaju dokumentów i przez trzy lata nic z nimi nie zrobiła, godząc się na okłamywanie polskiego społeczeństwa.

A może ta współpraca kulała tylko na początku, a potem było lepiej?


– Niestety, na podstawie dokumentów, jakie posiadamy, nie możemy wysnuć wniosku, że ta współpraca w jakimś późniejszym okresie odbywała się na równych prawach. Proszę zwrócić uwagę, że rozmawiamy o wydarzeniach mających miejsce prawie dwa tygodnie po katastrofie, 21 kwietnia 2010 roku. Jeszcze wtedy taka współpraca nie istniała. Rosjanie robili to, co uważali za stosowne, a my, jako Polacy, nie mieliśmy nic do powiedzenia w sprawie śmierci naszych obywateli. Faktem jest, że to Rosjanie dysponowali swoją dokumentacją, do której polscy biegli nie mieli dostępu. Nie wiem, czym wspomagali się nasi biegli, i nie wiem, co mogli wnieść do sprawy, tylko patrząc na działania Rosjan.

Rola obserwatora mogła być źródłem problemów związanych z zamianą ciał? Gdyby polscy biegli aktywnie włączyli się w prace, to tego rodzaju pomyłek można byłoby uniknąć?

– Na pewno zmniejszyłoby to możliwości pomyłki. Choćby z racji tego, że Rosjanie posługują się cyrylicą i dla nich „Walentynowicz” czy „Walewska” w polskich dokumentach wygląda tak samo. Gdyby istniała pełna współpraca, na równych prawach, to wiele czynności na tym etapie prac można byłoby wykonać dokładniej. Widać zatem, jakim wielkim błędem było oddanie wszystkiego w ręce Rosjan.

Kiedy pomyłka wyszła na jaw, Andrzej Seremet publicznie stwierdził, że to wina Pana rodziny.

– Sprawa działań prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta to osobna historia. On nie wziął pod uwagę np. zeznań naocznych świadków, dokumentów rosyjskich, z których wynika, że moja babcia została trafnie zidentyfikowana na podstawie badań DNA. On tego dokumentu nie znalazł, mimo że twierdził, iż dokładnie zapoznał się z dokumentacją. Jeśli tak uczynił, to powinien też wiedzieć, że jesteśmy okłamywani przez rząd, to wydaje się logiczne.

Wspomniał Pan, że jest więcej podobnych dokumentów. Skąd ta wiedza?


– Rzeczywiście, ale tak naprawdę dla nas większym problemem są te dokumenty, do których nie mamy dostępu. Przecież polscy biegli pobierali próbki z wraku, badali je pod kątem występowania materiałów wybuchowych. Nie wiem, jak te próbki zostały pobrane. Nie wiem, czy Polacy mogli wziąć tylko to, co Rosjanie im udostępnili, a może przygotowali, czy też mieli tu wolną rękę do działania. My tego nie wiemy. Najgorsze jest to, że na podstawie dokumentów, które już mamy, wnioskujemy, że nie możemy wierzyć prokuraturze wojskowej. Podobnie mało wiarygodna jest dla nas tzw. komisja Millera. Ona została stworzona przez rząd, który wprowadzał nas w błąd, a zatem jakiekolwiek czynności wykonywane przez tę komisję nie mogły ujawnić niczego, co by działało na szkodę organu, który powołał komisję. Tak to odczytujemy w świetle naszych doświadczeń. Wracając jeszcze do dokumentów, trzeba dodać, że to, co wydała nam prokuratura wojskowa, nie jest pełnowartościową dokumentacją Anny Walentynowicz, bo ona jest zmieszana z dokumentacji dwóch ofiar katastrofy – opisanych jako dokumentacja Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Co więcej, jeszcze ani razu, będąc w prokuraturze wojskowej, nie wydano nam dokumentacji, która opisywałaby moją babcię. Tego rodzaju sprawy pokazują, dlaczego prokuratura uniemożliwia nam sprawdzanie we własnym zakresie pewnych kwestii. Zdaje się, że to nie leży w interesie śledczych.

Dziękuję za rozmowę.

za:www.naszdziennik.pl/wp/57515,obserwacja-to-nie-udzial.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.