I Konferencja KSD

Dyskusja-prowadzenie ks. Kazimierz KUREK

ks. Kazimierz Kurek
I tu uwaga polemiczna: był pan przecież redaktorem naczelnym tygodnika „Solidarność" - to cały czas jest kapitał polski, dlaczego więc, mimo że „Solidarność" jest tak potężnym związkiem, ów tygodnik rozchodzi się w Łodzi chyba tylko w 25. egzemplarzach? Czyżby związkowcy nie mieli interesu, żeby promować to, co nasze i co się w dziedzinie medialnej udało?
red. Krzysztof Wyszkowski
Postawię inne pytanie: Co zrobić, żeby pozbyć się terytorialnego monopolu gazet, które mają właścicieli zagranicznych. Szczególnie, jeśli chodzi o gazety lokalne, bo gazety centralne niech już sobie działają, tak jak obecnie. To byłoby możliwe, ale trzeba by do tego tak zwanej woli politycznej, zresztą wcale nie na poziomie rządowym, bo Unia Europejska tego zabrania. No właśnie, my jako nowy członek Unii weszliśmy na przygotowany z góry grunt. Nie możemy wykupić lokalnej gazety - to znaczy Polakowi nie wolno we Francji czy w Niemczech tego zrobić, ale Niemiec może założyć lokalną gazetę w Polsce, bo tutaj już nie jesteśmy chronieni. Za granicą całym systemem bardzo szczegółowych przepisów chroni się własne rynki. U nas nie. Oczywiście, samorząd łódzki w porozumieniu z jakąś grupą biznesmenów, a nawet indywidualnymi inwestorami, mógłby powołać do życia w Łodzi lokalną gazetę. Podobnie w Gdańsku, można by po prostu stworzyć nową gazetę, wykupić ewentualnie istniejącego monopolistę. Ale wychodzące gazety przeważnie służą interesom lokalnych układów. I być może dlatego takiej inicjatywy nie ma, jest bierność. W Gdańsku „Dziennik Bałtycki" służy układowi liberalno postkomunistycznemu i zainteresowani bardzo dobrze się z tym czują. To jest jeden wielki układ, który istnieje od lat i nie chce się tu niczego zmieniać.
Pisma żyją z ogłoszeń. Druk i kolportaż „Gazety Wyborczej" czy „Dziennika" kosztuje dużo więcej niż 1 złoty i 50 groszy. Nowe pismo „Polska" też kosztuje więcej aniżeli 1,40. Wydawcy dokładają do wydawania gazet wielkie pieniądze, ale mają je z ogłoszeń. Żeby mieć pieniądze z ogłoszeń, trzeba żeby ktoś te ogłoszenia zamieszczał. Pilnuje tego cały dominujący system postkomunistyczny. Za pomocą zakazu dawania ogłoszeń likwiduje też zapewne „nie swoje" pisma. Gdyby miały być opłacalne, musiałyby być, mimo druku na złym papierze, drogie, kosztować 5 czy 7 zł, tak że zwykły człowiek nie kupiłby ich. To jest bardzo skomplikowana sprawa, ale ogólnie zgadzam się - trzeba walczyć.
Kolejna sprawa - nie przeprowadzona lustracja. Tu jest kilka poziomów. Trzeba zauważyć, że te zasoby, które posiada IPN, a więc informacje na temat dawnej agentury, są tylko częścią rzeczywistości. Jest bardzo smutny fakt, z którym zapewne nie będzie można nic zrobić - przepraszam, tu powiem żartem, przynajmniej dopóki znów nie zajmiemy Kremla - że nie będziemy znali tej najważniejszej agentury, bo ona nie była rejestrowana w normalnych księgach.
I już na koniec: Niezabitowska. To nie jest tak, jak się mówi. IPN złożył wniosek rewizyjny, a rząd tu nie ma nic do rzeczy, ponieważ nie jest partnerem, nie uczestniczy w procedurach. Zresztą zdaje się, że rząd jest zdecydowany przeprowadzić lustrację. Osobiście mam świadectwo życzliwości w tej sprawie i pana prezydenta, i byłego premiera. Zarówno pan Lech Kaczyński, jak i Jarosław Kaczyński, zupełnie bez żadnej prośby zaproponowali, że będą świadkami w procesie, który wytoczył mi Lech Wałęsa, twierdząc, że nie był żadnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Chcą w tej sprawie zeznawać, potwierdzić, że miałem rację, ujawniając, że Wałęsa był kiedyś tajnym współpracownikiem. Podobnie jest w innych sprawach. Sądy nie skazują, nie wydają wyroków na zasadzie świadectwa prawdy - musicie Państwo pamiętać, że robią to tylko na podstawie ustaw. A ustawa narzuca sądowi takie ograniczenia, które w zasadzie jedynie w bardzo wyjątkowych wypadkach można spełnić. Mianowicie, jeżeli w IPN jest dokumentacja agenta, który donosił, ale nie ma potwierdzenia, że brał pieniądze, to już nie można go za agenta uznać. Trzeba więc znać ustawę, żeby wiedzieć, że sądy mają tutaj też ograniczone pole manewru.
Dziękuję.