I Konferencja KSD
Żyjemy w czasach ogromnego natężenia emisji informacji. Jesteśmy świadkami walki na rynku mediów: walki o odbiorców, o przywiązanie ich do siebie i wykształcenie w nich nawyków percepcji, analizy i interpretacji rzeczywistości. Ta specyficzna „gra rynkowa" często przybiera niezwykle brutalne formy, tracąc z oczu zasady fair play; demolując prawdę i - co najgorsze - podważając samą jej istotę. W zamian pojawia się zachęta: „każdy może mieć swoją prawdę" - co z kolei rodzi trudności w zrozumieniu głębszego sensu obserwowanych zjawisk i prawdziwych motywów wielu działań.
Celem konferencji jest przypomnienie podstawowych pojęć definiujących ład naszej cywilizacji oraz ukazanie trudności w realizacji dziennikarskiego obowiązku służenia prawdzie.
Prof. hab. Bogusław Wolniewicz
Prof. Jan Żaryn
wykład - „O prasie katolickiej w PRL”,
„Prasa katolicka w okresie PRL-u” – aby dobrze wejść w ten temat, trzeba powiedzieć, posiłkując się sformułowaniem Pana Profesora Wolniewicza, że ówczesne, PRL-owskie „centra dowodzenia mediami” są dzisiaj historykom dużo lepiej znane niż obywatelom PRL-u. Wtedy też były tajemnicze centra dowodzenia, faktyczne, a nie te, które udawały, że nimi są; pozorny policentryzm mediów w postaci mnogości tytułów to jedynie fragment większej mistyfikacji reżyserowanej przez odpo-wiednie wydziały KC PZPR. Wszystkie media publiczne (wychodzące na szczeblu centralnym i lokalnym) były oczywiście uzależnione od jednego kręgosłupa, znajdującego się przede wszystkim w Wydziale Prasy KC PZPR. Nad nim z kolei stało Biuro Polityczne i Sekretariat KC PZPR (w różnych okresach Polski Ludowej kompetencje tych ciał i np. Wydziału Organizacyjnego KC PZPR nachodziły na siebie, a ich człon-kami były te same osoby, faktycznie – w węższym gronie – podejmujące strategiczne decyzje). To był ten kręgosłup, który nadawał ton prasie PRL-owskiej. Następnym czynnikiem stabilizującym sytuację mediów był Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk Teatralnych, czyli cenzura, który to urząd, przypomnę, w pierwszych miesiącach swojego istnienia był częścią Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, co też lokuje jasno jego genezę.Ks. prof. Jerzy Bajda
wykład - „Słowo jako świadectwo. Ujęcie teologiczne.”
Zastanawiające jest bogactwo treści w Prologu Ewangelii św. Jana. Jest to historia Słowa, które „było na początku”, jest historia stworzenia, które „stało się” właśnie przez Słowo i zaraz potem jest mowa o człowie-ku, który był „posłany przez Boga” i który „przyszedł na świadectwo”. Słowo, Logos, jest nie tylko Początkiem (przyczyną) istnienia całego świata, ale także jest źródłem jego wewnętrznej prawdy, jego tożsamości, jego sensu, jego poznawalności, jego wewnętrznej dynamiki prowadzącej do pełni. Jednym z istotnych przejawów życia jest to, że emanuje, jakby „eksploduje” od wewnątrz, promieniuje, podobnie jak światło, które świeci z mocy źródła, które jest w nim (por. K. Wojtyła, Narodziny wyznawców).Ks. Kazimierz Kurek i red. Janusz Janyst
Red. Ewa Polak-Pałkiewicz
Red. Jan Engelgard
Proszę Państwa, ja może bardziej będę mówił o swoich doświadcze-niach jako dziennikarz, bo mimo, że jestem historykiem, to od wielu lat właśnie pracuje jako dziennikarz – najpierw w „Słowie Powszechnym” i w „Słowie – Dzienniku Katolickim”, a od 10 lat w tygodniku „Myśl Polska” i mam pewne obserwacje z ostatnich osiemnastu lat. Otóż chcia-łem przypomnieć, że kiedy nastąpił przełom 1989 r., to m.in. pod ha-słem, że dziennikarze będą wreszcie mogli przemówić własnym głosem, że będą mogli być obiektywni, nie będą uzależnieni od kogoś, kto mówi im, jak mają pisać. Co można powiedzieć na temat tego mitu po osiem-nastu latach? Otóż przede wszystkim to, że był to mit. Okazuje się, że jednych mocodawców zastąpili inni, że poziom dziennikarstwa, jego profesjonalizm obniżył się nawet w stosunku do tego z okresu PRL.
Prof. Andrzej Zybertowicz
Proszę Państwa, mamy dwa sposoby mówienia o sytuacji w polskich mediach. Pierwszy z nich został zaprezentowany dzisiaj na przedpołudniowej sesji – przy użyciu języka, jakiego używamy w wizjach, w marzeniach. Ten sposób zaprezentowała pani prof. Krystyna Czuba. Drugi sposób opisuje faktyczne mechanizmy, codzienną rzeczywistość, „jaka ona jest”. Ja jako socjolog jestem bliższy temu drugiemu sposobowi i opowiem państwu o doświadczeniach wynikających z analizy moich kontaktów z mediami. Od ponad dziesięciu lat występuję w roli komentatora, uczestnika dyskusji, autora tekstów. Media bardzo często zamawiają u mnie rozmaite komentarze. Chcę Państwu opowiedzieć, czego się dowiedziałem o „kuchni” funkcjonowania mediów i z jakimi kosztami kontakt z nimi wiąże się dla osoby „ćwierć publicznej”. Zacznę może od tezy, która dla nikogo nie powinna być oryginalna: PiS przegrał wybory, ponieważ przegrał z mediami. Nie potrafił wykorzystać mediów jako środka przekazu, zakomunikowania społeczeństwu swojego projektu przemian Polski i nie potrafił przeciwstawić się medialnej nawałnicy.
Red. dr inż. Antoni Zięba
Proszę Państwa, chciałbym skorzystać z obecności tak wspaniałych osób. Może to, co powiem, jest oczywiste. Przede wszystkim jestem obrońcą życia. I myślę, że to jest znane. Gazetami, prasą zająłem się z pro-stego powodu: wiedziałem, że nie wygramy batalii o życie, jeżeli nie bę-dziemy mieli choćby symbolicznego dostępu do mediów. W czasach komunistycznych była kompletna blokada przez cenzurę, a dzisiaj jest pra-wie kompletna blokada przez autocenzurę. I dzisiaj właśnie na ten temat chciałbym mówić. Ostatnio, nie mówię tylko o obronie życia, ale też o mediach. I tak, jak podkreślał pan profesor, ja też mocno podkreślę. Pro-szę Państwa – stawiam tezę, nie twierdzenie, może prowokującą – sytuacja w polskich mediach jest tragiczna i powoduje paraliż życia społecznego, narodowego. Nie ma już w moim odczuciu prawdziwego życia spo-łeczno-politycznego, bo nie mamy właściwych środków komunikacji społecznej. Żeby nie być gołosłownym, zacznę od bardzo odległej historii, bo z 1989 r.