Polecane

Ks.prof.Paweł Bortkiewicz TChr-Nie banalizujmy miłosierdzia

Niedziela Bożego Miłosierdzia kieruje nasz wzrok w stronę tej wielkiej tajemnicy. Stajemy w Wieczerniku gromadzącym Apostołów zamkniętych „z obawy przed Żydami”. Przystajemy zatem wśród ludzi pełnych lęku, ludzi, którzy zawiedli w godzinie próby. Tak naprawdę nikt z Apostołów wtedy nie okazał się odważnym i wiernym.

Nawet Jan  - przecież był świadkiem zaparcia się Piotra na dziedzińcu arcykapłana i nie zareagował. Nie upomniał, co więcej nie przyznał się do przynależności do uczniów Jezusa. W tej atmosferze lęku, poczucia winy, wzajemnych oskarżeń, niedowiarstwa pojawia się Jezus. Ze swoją miłością która jest przebaczeniem. Pokazuje zarazem, nic nie jest bardziej potrzebne człowiekowi niż „Miłosierdzie Boże — owa miłość łaskawa, współczująca, wynosząca człowieka ponad jego słabość ku nieskończonym wyżynom świętości Boga.”

Miłosierdzie okazane przez Chrystusa uczniom jest jakby Jego testamentem. Z tym miłosierdziem korespondują te absolutnie niezwykłe słowa zostawione wyłącznie Apostołom i ich sukcesorom: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».

Miłosierdzie jest testamentem Chrystusa dla Jego Kościoła, dla nas. Podobnie, miłosierdzie to stało się testamentem św.  Jana Pawła II dla naszej Ojczyzny i dla Kościoła Powszechnego. Wyrazem tego testamentu stało się ustanowienie sanktuarium Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach. A wymownym  potwierdzeniem autentyczności świadectwa Bożego Miłosierdzia w życiu św. Jana Pawła II pozostał „Akt zawierzenia świata Miłosierdziu Bożemu”, dokonany 17 sierpnia 2002 roku w krakowskich Łagiewnikach.
Chyba w ostatnich latach zrobiliśmy bardzo wiele w zakresie banalizacji miłosierdzia. Także w naszym Kościele.

Pamiętamy wciąż bardzo mocno wydarzenia sprzed kilku lat, w których pojawiały się dramatyczne apele o miłosierdzie stosunku do tak zwanych „uchodźców”. Najeżdżała nasz kontynent fala migrantów, o dość sprofilowanym kształcie, w przeważającej mierze młodych mężczyzn, agresywnych i wzniecających zamieszki w kraju osiedlenia. Mieliśmy i mamy także wołanie apelując o „miłosierdzie” dla matki ziemi. Tak jak i w pierwszym przypadku, tak i one nie są zupełnie bezpodstawne. Ale w jednym i w drugim przypadku zachwiane są pewne proporcje.

Udzielanie gościnności obcym nie oznacza poddania się dyktaturze ich cywilizacji. Troska o środowisko nie może niwelować troski o ludzkie życie. Miłosierdzie stało się wytrychem służącym do usprawiedliwiania wielu działań sprzecznych z Ewangelią i nauką Chrystusa.

W tej banalizacji najbardziej tragiczne było zatracenie owej miary, którą wypowiadamy w koronce do Bożego Miłosierdzia – „dla Jego bolesnej Męki”. To jest miara Bożego Miłosierdzia, która powinna nas przestrzegać.

Dzisiaj mamy wielką powinność okazywania miłosierdzia w sposób realny. Podjęliśmy ten apel w sposób można powiedzieć bezprzykładny. Wyrazem tego miłosierdzia niech pozostaną czyny i modlitwa. Lecz  trudno do nich zaliczyć śpiewanie ukraińskich piosenek w czasie liturgii mszy świętej…