Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Tomasz Bieszczad-Por qué?

W wydawnictwie „esprit” ukazała się ważna książka, poruszająca i ciekawa. Ma tytuł „Garabandal”, podtytuł: „Przesłanie nadziei; zapomniane Objawienia Maryjne”. Dlaczego „zapomniane”? Ponieważ komuś bardzo zależało, żeby je zdyskredytować i zamilczeć. Komu zależało i dlaczego? O tym opowiada ta książka, której autorem jest ks. Jose Luis Saavedra.

Garabandal to wioska w diecezji Santader nad Zatoką Biskajską. W pierwszej poł. lat 60. XX w. cztery dziewczynki, w wieku 11 i 12 lat, doświadczały tam objawień Dziewicy Maryi, którym towarzyszyły też niezwykłe zjawiska: Widzące mogły przez wiele godzin, modląc się, maszerować bez zmęczenia ulicami wioski. Potrafiły lewitować i zbiegać tyłem (!) po kamienistym zboczu.                                                                                                                     Rozpoznawały osoby, miejsca i przedmioty konsekrowane (hierognoza). Jedna z nich, Conchita doznała materializacji Hostii (na wysuniętym języku)… Były inteligentne i pobożne. Według opinii lekarzy, nauczycielek i proboszcza „całkowicie normalne w sensie fizycznym i psychicznym”. Z mieszkańcami wioski (a potem z setkami pielgrzymów) często odmawiały Różaniec. Papież Paweł VI, po zapoznaniu się z raportami lekarzy i teologów, nazwał garabandalskie objawienia „drugim życiem Maryi na Ziemi”.
Mimo to wielu obserwatorów (w tym kilku hiszpańskich hierarchów) uparcie wyrażało swe wątpliwości i dezaprobatę. Sugerowano demoniczny rodowód „zjawień”. Dziewczynki nakłaniano, by się ich wyparły. W końcu postawiono dzieciom absurdalny zarzut, że oszukują, aby zarobić na spekulacji gruntami, kiedy zamożni pielgrzymi zaczęli w Garabandalu wykupywać działki, chcąc się tam osiedlić.

Skąd to nękanie i dlaczego? Por qué? Czy powodem mogły być dwa krótkie orędzia przekazane dziewczynkom? Dziewica Maryja wzywała w nich do pokuty, ofiarności, rozważania Męki Jezusa i adoracji Najświętszego Sakramentu. Zapowiedziała „wielką karę” (warunkowo – „jeśli się nie zmienimy”). Alarmowała: „Liczni kapłani, biskupi i kardynałowie idą drogą potępienia i pociągają za sobą wiele dusz”… W późniejszych lokucjach dodała, że są to już „ostatnie ostrzeżenia”. Czyżby więc nie tyle lewitacje, co drastyczne przestrogi Maryi wzbudziły sprzeciw hierarchów, którzy poczuli się „osobiście dotknięci”? A może „zazdrościli” dzieciom, że Maryja bawi się z nimi i żartuje, powierza ważne tajemnice przyszłości, zamiast ukazywać się dostojnikom?   
Biedna Matka Boża. Od wieków z nadzwyczajnym oddaniem czuwa nad światem i Kościołem; ostrzega, wzywa do opamiętania, prosi, błaga i napomina. Czy jednak świat, ludzie Kościoła, my wszyscy, czy przyjmujemy te prośby, czy traktujemy je poważnie? Czy nie jest tak, że świat woli o nich nie wiedzieć? Przemilcza je i zwalcza. A przecież Maryja nie żąda wiele. Przy dobrej woli Jej prośby są proste do spełnienia. Wymagają pochylenia się z należną uwagą i – przede wszystkim – zaufania. Bo jeśli nie Matce Boga, to komu można ufać? Mediom? Politycznym szalbierzom? Opinii publicznej, która bardziej niż orędziami z Nieba, przejmuje się pohukiwaniem ateistycznych potęg?

Lata 60. XX w. to czas, kiedy Kościół na Zachodzie (a za nim cały świat) zaczął popadać w realia, które dzisiaj – ogólnikowo i eufemistycznie – nazywamy „kryzysem”. Naturalnie – skromny felieton to nie miejsce na snucie wnikliwych analiz, diagnoz i prognoz. Ale nietrudno zauważyć, że mamy ostry kryzys cywilizacyjny, którego ofiarami stają się głównie dzieci, „nasza przyszłość”. Znajomy opowiadał mi historię wnuczki, która przed Mikołajkami modliła się o smartfona. Modlitwy, prośby, łzy i awantury nic nie dały, rodzice byli nieugięci. W końcu dziewczynka doszła do następującego wniosku: „Bóg mnie olewa”... Słyszałem o chłopcu, któremu rodzice schowali telefon, bo nie było sposobu, by choć na chwilę zajął się nauką i sprzątaniem. Kiedy wyszli z domu, chłopiec „za karę” rozwalił młotkiem wszystkie piloty. Mój radar podpowiada mi, że mogły to być ataki demoniczne.
Nieświadomi zagrożeń rodzice nie mają pomysłu, w jaki sposób kierować nieodgadnioną przyszłością dzieci. I tylko starzy moraliści liczą na interwencję z Nieba, wzywając po cichu Maryję.

Pierwodruk: „Niedziela” łódzka, 1 I 2023

Copyright © 2017. All Rights Reserved.