Polecane

Prof. W. J. Wysocki o płk. W. Pileckim: Wiele wskazuje, że sprawą mordu sądowego osobiście zainteresowany był premier J. Cyrankiewicz, który był konfidentem obozowego gestapo w Auschwitz

W czerwcu 1946 r. Witold Pilecki dostał informację o grożącym mu niebezpieczeństwie aresztowania, ale na propozycję ucieczki do Londynu odpowiedział negatywnie. Dalszy ciąg swojej misji dla Ojczyzny określił słowami: „Ja stąd nie wyjadę. Ktoś tu musi trwać bez względu na konsekwencje”. Zamiast tego

wysłał list do premiera Józefa Cyrankiewicza, w którym zarzucił mu, że kłamliwie przedstawia swoje zasługi dla obozowej konspiracji. W KL Auschwitz więźniowie przyrzekli sobie, że jeśli przeżyją, będą mówić tylko prawdę (…). Wiele wskazuje, że sprawą mordu sądowego osobiście zainteresowany był ówczesny reżimowy premier Józef Cyrankiewicz, były więzień KL Auschwitz, gdzie – jak wiele wskazuje – stał się konfidentem obozowego gestapo, a później zaciągnął się pod sztandary innego bliźniaczego totalitaryzmu, który odpłacił się mu dygnitarstwem i tytułem „żelaznego premiera” – napisał prof. Wiesław Jan Wysocki w artykule dla „Naszego Dziennika”.

Mija 75 lat, gdy w warszawskim więzieniu przy Rakowieckiej zamordowany został przez komunistów jeden z największych i najbardziej bohaterskich żołnierzy Polski Podziemnej – rtm. Witold Pilecki. Współzałożyciel Tajnej Armii Polskiej, dobrowolny więzień KL Auschwitz, oficer KG AK i „NIE”, ofiara komunistycznego mordu sądowego. Dziś jest legendą Polski Walczącej z obu totalitarnymi okupantami; legendą, która o należny blask wciąż w wolnej Polsce musi ścierać się z upiorami komunistycznych macek.

W nocy z 21 na 22 września 1939 r. Witold Pilecki jako „Tomasz Serafiński” zgłosił się jako ochotnik do KL Auschwitz (nr 4859), gdzie z czasem zainicjował opartą na systemie piątkowym konspirację obozową, a następnie scalił ją z innymi grupami obozowego podziemia, tworząc Związek Organizacji Wojskowych (ZOW). Meldunki z obozu docierały do władz ZWZ-AK, skąd wysyłane były do Londynu i przekazywane aliantom. Wśród tych meldunków były także te dotyczące zbrodni dokonywanych przez Niemców na Polakach, Rosjanach, Żydach i innych.

W Święta Wielkanocne 27 kwietnia 1943 r. – po 947 dniach pobytu za drutami – Witold Pilecki wraz z dwoma współwięźniami – Janem Redzejem i Edwardem Ciesielskim – zbiegł z kacetu i szczęśliwie, choć po wielu dramatycznych przygodach, dotarł do Bochni i Wiśnicza Nowego, gdzie odnalazł autentycznego i żywego por. Tomasza Serafińskiego, pod którego nazwiskiem przebywał w Auschwitz.

Jako doświadczonego konspiratora włączono Pileckiego (pod krypt. T-IV) do grupy organizującej struktury „NIE”, czyli „konspirację w konspiracji” na czas okupacji sowieckiej. Otrzymał zakaz uczestniczenia w walce w ramach akcji „Burza” i dlatego początkowo w Powstaniu Warszawskim walczył jako zwykły strzelec, z czasem dopiero ujawnił swój stopień wojskowy i ostatecznie dowodził 2. kompanią 1. batalionu Zgrupowania „Chrobry II”, formacji powstańczej skupiającej głównie żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, broniąc skutecznie przez cały czas reduty w gmachu Wojskowego Instytutu Geograficznego w Alejach Jerozolimskich.

Siatka Pileckiego

Po kapitulacji poszedł do niewoli i ostatecznie trafił do obozu jenieckiego w Murnau; po uwolnieniu z oflagu znalazł się w 2. Korpusie Polskim we Włoszech, w drugim oddziale sztabu gen. Władysława Andersa. Zameldował gotowość powrotu do kraju i prowadzenie dalszych prac konspiracyjnych w ramach wcześniejszych zadań. Po otrzymaniu przyzwolenia generałów Andersa i Tadeusza Pełczyńskiego na początku grudnia 1945 r. pod nazwiskiem Romana Jezierskiego powrócił do Polski niewolonej przez Sowietów i ich rodzimych komunistycznych popleczników.

Koncepcja oparcia działalności konspiracyjnej na strukturze „NIE”, na co liczył rotmistrz, okazała się nierealna, toteż Witold Pilecki – po zalegalizowaniu się w nowych warunkach – zaczął organizować nową siatkę współpracowników. Organizacja miała charakter kadrowy. Rotmistrz nawiązał kontakt z dowódcami leśnych oddziałów poakowskich, jakie w ramach samoobrony podejmowały walkę z reżimem komunistycznym, przekazując instrukcje władz Rzeczypospolitej na wojennym uchodźstwie o konieczności rozwiązania oddziałów partyzanckich i legalizacji ludzi pozostających pod bronią, głównie by chronić najbardziej wartościowe siły narodu polskiego i nie narażać ich na nieuniknione represje ze strony nowych okupantów.

Zbrodnia sądowa

5 lub 8 maja 1947 r. „Witold” został aresztowany i osadzony w gmachu przy ul. Koszykowej, skąd przeniesiono go do dyspozycji Wydziału Śledczego (Departament X) w więzieniu mokotowskim; wraz z nim w sprawie zatrzymano 23 osoby, z których tylko kilkoro później zwolniono. Aresztowanie było wynikiem dłuższej inwigilacji i prowokacji dokonanej przez funkcjonariuszy MBP. W celi rotmistrz przebywał w całkowitej izolacji.

Śledztwo nadzorowane przez osławionego płk. Romana Romkowskiego zostało zamknięte 10 grudnia 1947 roku. Naczelnik Wydziału II Departamentu Śledczego MPB, równie ponurej sławy mjr Adam Humer, 23 stycznia 1948 r. zaakceptował akt oskarżenia zatwierdzony 5 lutego przez wiceprokuratora Naczelnej Prokuratury Wojskowej mjr Mieczysława Dytrego. 7 lutego akta sprawy znalazły się w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie. Proces, w którym oskarżono obok Witolda Pileckiego także Marię Szelągowską, Tadeusza Płużańskiego, Szymona Jamontta-Krzywickiego, Maksymiliana Kauckiego, Jerzego Nowakowskiego, Witolda Różyckiego i Makarego Sieradzkiego, odbył się w dniach 3-15 marca 1948 roku. Składowi sędziowskiemu przewodniczył ppłk Jan Hryckowian, członkami byli: sędzia kpt. Józef Badecki, ławnik kpt. Stefan Nowacki, protokolant por. Ryszard Czarkowski. Oskarżał wiceprokurator Naczelnej Prokuratury WP, mjr Czesław Łapiński.

Akt oskarżenia opierał się na dekrecie z 13 czerwca 1946 r. (tzw. Małym kodeksie karnym) oraz na Kodeksie karnym WP i Kodeksie karnym cywilnym. Witoldowi Pileckiemu zarzucano kierowanie wywiadem na rzecz obcego mocarstwa, czynienie przygotowań do gwałtownego zamachu zbrojnego na funkcjonariuszy MBP, przyjęcie korzyści majątkowych (pobieranie gaży oficerskiej i dotacji z 2. Korpusu Polskiego na przygotowanie szlaków przerzutowych na Zachód), posiadanie trzech składów broni i amunicji na terenie Warszawy, niezgłoszenie się jako oficera na publiczne wezwania do rejestracji w RKU, używanie fałszywych dokumentów na nazwisko Romana Jezierskiego. Rotmistrz zaprzeczał, by był rezydentem wywiadu, choć przyznawał, iż jako oficer pozostający w służbie wypełniał zadanie kierowania komórką wywiadu, a posiadaną broń określił jako pamiątkową (pochodziła z okresu Powstania Warszawskiego), odrzucił też zarzut o przygotowywanie zamachów na funkcjonariuszy bezpieki (tego rodzaju podsunięty pomysł był w istocie prowokacją bezpieki). „Witold” podkreślał fakt żołnierskiej służby dobrej sprawie.

Oskarżyciel wbrew dowodom i okolicznościom przypisywanych „zbrodni” żądał dla rotmistrza (podobnie jak i dla M. Szelągowskiej, T. Płużańskiego i M. Sieradzkiego) kary śmierci, dla dwóch innych – dożywotniego więzienia, dla pozostałych – wysokich wyroków.

Rotmistrz Witold Pilecki został skazany z różnych artykułów na karę śmierci trzykrotnie, z innych artykułów – na 15, 10 i 2 lata więzienia; łącznie wymierzono mu karę śmierci oraz pozbawienie praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze wraz z przepadkiem mienia. Szelągowska i Płużański skazani zostali również na karę śmierci, zamienioną następnie na dożywocie, inni otrzymali wieloletnie kary więzienia. Drastyczny wyrok był motywowany przez reżimowe kolegium orzekające faktem, iż oskarżeni dopuścili się najcięższej zbrodni stanu i zdrady Narodu, cechowało ich wyjątkowe napięcie złej woli, przejawiali nienawiść do Polski Ludowej i reform społecznych, zaprzedali się obcemu wywiadowi oraz wykazali szczególną gorliwość w akcji szpiegowskiej. Motywy i stylistyka wyroku (zarzuty o dywersji politycznej, płatnej służbie, rezydenturze i szpiegostwie) wyraźnie wskazują na polityczny, a ściślej – propagandowy charakter procesu i zasądzonych wyroków. Był to w istocie zbrodniczy mord sądowy.

Wyrok ten utrzymał w mocy Najwyższy Sąd Wojskowy (płk Kazimierz Drohomirecki, ppłk Roman Kryże, mjr Leo Hochberg, por. Jerzy Kwiatkowski, mjr Rubin Szwajga) na posiedzeniu 3 maja 1948 r.; wniosków o łaskę mec. Lecha Buszkowskiego, obrońcy procesowego, żony Marii Pileckiej oraz samego skazanego (rotmistrz przesłał „do pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej” bardziej raport ze służby niż prośbę o ułaskawienie) Bolesław Bierut nie uwzględnił (taka decyzja jest w aktach sprawy z 20 maja 1948 r.). Pismo Pileckiego ujawnia, że rotmistrz nie musiał otrzymać kary śmierci, o ile publicznie oskarżyłby swoich przełożonych na Zachodzie i pozostające na emigracji konstytucyjne władze RP. Nie spełniając tych oczekiwań funkcjonariuszy MBP, otrzymał najwyższy wymiar kary.

Wiele wskazuje, że sprawą mordu sądowego osobiście zainteresowany był ówczesny reżimowy premier Józef Cyrankiewicz, były więzień KL Auschwitz, gdzie – jak wiele wskazuje – stał się konfidentem obozowego gestapo, a później zaciągnął się pod sztandary innego bliźniaczego totalitaryzmu, który odpłacił się mu dygnitarstwem i tytułem „żelaznego premiera”.

Egzekucja

W związku z różnymi wątkami, jakie komuniści łączyli ze sprawą Pileckiego i jego nowym dossier, rotmistrz już po wyroku skazującym był poddany drugiemu śledztwu – i to dalece bardziej brutalnemu. Ile trzeba człowiekowi zadać cierpień, by uznał, że pobyt w Auschwitz to sanatorium – w porównaniu z ubeckim piekłem; a właśnie takie było doświadczenie Witolda Pileckiego, o czym powiedział żonie podczas ostatniego widzenia.

25 maja 1948 r. o godzinie 21.30 w obecności wiceprokuratora Naczelnej Prokuratury Wojskowej, mjr. Stanisława Cypryszewskiego, naczelnika więzienia por. Ryszarda Mońko, lekarza por. Kazimierza Jezierskiego i kapelana ks. kpt. Wincentego Martusiewicza w więzieniu mokotowskim dokonano egzekucji – według protokołu wykonania wyroku śmierci – przez rozstrzelanie. Plutonem egzekucyjnym miał dowodzić Piotr Śmietański, choć powszechną praktyką był strzał w tył głowy na sposób „katyński”. Ciała nie wydano rodzinie, ale wrzucono do jednego z miejsc zbiorowych pochówków więźniów mokotowskich, choć wiele wskazuje, że było to pod płotem wojskowego cmentarza Powązkowskiego (kwatera „Ł”).

Cień komunistycznego premiera

Wśród tych, których obciąża dokonana na rotmistrzu Pileckim zbrodnia sądowa, jest także wspomniany wcześniej ówczesny premier Józef Cyrankiewicz. Powodem jego zainteresowania „Witoldem” była przeszłość obozowa obu; Cyrankiewicz za milczenie gotów był Witolda Pileckiego „materialnie urządzić”, ale rotmistrz wzgardził ofertą. Wśród więźniów Mokotowa i Wronek kursowało przekonanie, że Witold Pilecki wiedział za dużo o pewnych prominentach z okresu Auschwitz.

Według relacji dr. Rafała Brzeskiego, Witold Pilecki po powrocie do kraju w 1945 r. zwierzył się działaczowi przedwojennej PPS, Timofiejowi Jarudze, że w Auschwitz działał konfident o pseudonimie Tor. Do obozu trafił z Krakowa, przewieziony następnie do Mauthausen, po wojnie stanął na czele podporządkowanej komunistom Polskiej Partii Socjalistycznej. Inny więzień Auschwitz, PPS-owiec Stanisław Dubois, opowiadał, że „Tor” był widziany podczas rozmowy z szefem Politische Abteilung – oddziału politycznego obozowego gestapo – Grabnerem, która odbyła się bez wiedzy dowództwa konspiracyjnej organizacji. W wyniku denuncjacji tylko w jednej egzekucji zginęło kilkudziesięciu więźniów, w tym członkowie kierownictwa ZOW, z wyjątkiem trzech osób, których „Tor” nie znał.

Historia ma jednak z „Torem” problem. W opracowaniach o Związku Organizacji Wojskowej i w relacjach świadków nie pojawia się człowiek o takim pseudonimie. W kierownictwie ZOW była natomiast osoba, której charakterystyka odpowiada opisywanemu konfidentowi. Nosiła pseudonim Rot, a był to… Józef Cyrankiewicz. Przed ucieczką z Auschwitz, Witold Pilecki miał spotkać się z „Torem” i dać do zrozumienia, że został przezeń rozszyfrowany.

Przez całą PRL obowiązywała wersja, że to właśnie Józef Cyrankiewicz był organizatorem konspiracji w KL Auschwitz. Jeszcze w latach 90. minionego wieku w obozowym muzeum widniało jego zdjęcie, a o Witoldzie Pileckim – prawdziwym twórcy ruchu oporu wśród więźniów – Związku Organizacji Wojskowej – nie było ani słowa. Także w styczniu 2005 r. podczas obchodów 60. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz prezydent Aleksander Kwaśniewski, mówiąc o więźniach bohaterach, wymienił Józefa Cyrankiewicza, „zapominając” o rotmistrzu. Witold Pilecki został oczyszczony z zarzutów, jakie postawili mu komunistyczni mordercy (przede wszystkim o szpiegostwo i „próby zamachów na czołowe osobistości Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego”) dopiero w 1990 r., rok po śmierci Józefa Cyrankiewicza.

Trzeba wytrwać

W czerwcu 1946 r. Witold Pilecki dostał informację o grożącym mu niebezpieczeństwie aresztowania, ale na propozycję ucieczki do Londynu odpowiedział negatywnie. Dalszy ciąg swojej misji dla Ojczyzny określił słowami: „Ja stąd nie wyjadę. Ktoś tu musi trwać bez względu na konsekwencje”. Zamiast tego wysłał list do premiera Józefa Cyrankiewicza, w którym zarzucił mu, że kłamliwie przedstawia swoje zasługi dla obozowej konspiracji. W KL Auschwitz więźniowie przyrzekli sobie, że jeśli przeżyją, będą mówić tylko prawdę.

W maju 1947 r. Witold Pilecki został aresztowany przez UB. Eleonora Ostrowska, kuzynka i łączniczka rotmistrza, wspominała: „Któregoś dnia przyszło do mnie dwóch panów. Prosili, abym wydała im pamiętnik i wszystkie rzeczy Witolda. Zgodziłam się, bo pokazali upoważnienie z oryginalnym podpisem Witolda Pileckiego. Nie wiedziałam wówczas, że jest już na UB. Potem zrozumiałam, że w pamiętniku mogły być materiały podważające rolę Cyrankiewicza w obozie”.

Oświęcimiacy z Tadeuszem Pietrzykowskim „Teddym” – znakomitym sportowcem – interweniowali w sprawie rotmistrza u Józefa Cyrankiewicza, ale nic nie osiągnęli, podobnie jak wielu innych przyjaciół „Witolda”. „Żelazny premier” osobiście i przez organy administracji państwa komunistycznego starannie zacierał prawdę o swojej przeszłości i „pisał” nową historię. Petycje byłych więźniów o łaskę dla Witolda Pileckiego, kierowane do Józefa Cyrankiewicza, okazały się bezskuteczne. Interwencje u Bolesława Bieruta, np. państwa Newerlich, uratowanych przez rotmistrza z Getta Warszawskiego, pozostały także bez rezultatu.

Doktor Józef Garliński pisze w monografii „Oświęcim walczący”: „Temat ruchu oporu w Oświęcimiu został załgany do wszystkich możliwych granic i wykorzystano go do wsparcia kariery politycznej Józefa Cyrankiewicza i innych podobnych oportunistów. […] Znajomość prawdy o Oświęcimiu Witold Pilecki przypłacił życiem”.

Walka o prawdę

Przez lata wielu upominało się o rotmistrza Witolda Pileckiego w kraju i na emigracji. Nie sposób pominąć choćby wspomnianego dr. Józefa Garlińskiego. Jednakże to Zofia Pilecka-Optułowicz, córka rotmistrza, którą on sam nazywał „Generałką”, najbardziej walczyła o przywrócenie dobrej pamięci o ojcu. „Drapała” z determinacją dygnitarzy PRL-owskich i elity rodzącej się III Rzeczypospolitej. Jakże długa i wielka była to droga i jak pełna goryczy jej i najbliższych.

Mimo wielokrotnych i długoletnich starań o rewizję wyroku dopiero w drugim procesie – 28 września 1990 r. – nastąpiło „uniewinnienie” Witolda Pileckiego. Podkreślono niesprawiedliwy charakter wydanych wyroków oraz bezsporny fakt, że rotmistrz nie był szpiegiem, ale żołnierzem PSZ na Zachodzie i wykonywał powierzone mu zadania. Sąd III RP docenił wysoce patriotyczną postawę niesłusznie skazanych wraz z Witoldem. Mimo tego wyroku pozostaje nieodparte przeświadczenie, że to nie rotmistrz Witold Pilecki potrzebował rehabilitacji.

Prof. Wiesław Jan Wysocki

za:www.radiomaryja.pl

***

"Pilecki został skazany za zdradę stanu". Świrski: Ta bzdura jest wyjątkowa

W czwartek 25 maja minęło 75 lat od śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego. "Wyroki wydały legalne sądy, legalnego państwa polskiego" – skomentował rocznicę redaktor naczelny portalu EuropejskaFirma.pl Jerzy Krajewski.

 "Witold Pilecki został skazany na karę śmierci za zdradę stanu, za szpiegostwo na rzecz wrogich Polsce mocarstw, które chciały nam odebrać Ziemie Odzyskane" – napisał w rocznicę śmierci rotmistrza Pileckiego redaktor naczelny portalu EuropejskaFirma.pl Jerzy Krajewski.

"Wyroki wydały legalne sądy, legalnego państwa polskiego, uznanego przez społeczność międzynarodową. Wyrok śmierci wykonano" – dodał Krajewski.

Świrski w obronie rtm. Pileckiego

Na wpis red. nacz. EuropejskiejFirmy.pl zareagował Maciej Świrski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

 "Polska jest wolnym krajem i każdy może mówić dowolne bzdury. Ale ta bzdura jest wyjątkowa, bo plasuje się na poziomie komunistycznej propagandy, zbieżnej z dzisiejszą rosyjską dezinformacją" – stwierdził Świrski na Twitterze.

"Przy dzisiejszym powszechnym braku wiedzy o realiach Zimnej Wojny tego rodzaju bzdura może się zagnieździć w mózgach młodego pokolenia, tym bardziej że kult Żołnierzy Niezłomnych młodych poniżej 25 roku życia przestał przyciągać. Potrzeba nowych atraktorów dla wartości patriotycznych" – tłumaczy dalej przewodniczący KRRiT.

"A autor poniższej bzdury właśnie celuje w tę grupę wiekową" – dodał Świrski we wpisie.

Prezydent wspominał bohaterów

Komuniści wydali wyrok na Pileckiego w 1948 roku. Zginął od strzału w tył głowy. Podobny los spotkał wielu żołnierzy walczących o wolność naszego kraju. – Bronili wolnej Polski i do samego końca dla niej walczyli, wielu z nich było zamordowanych – mówił prezydent RP Andrzej Duda w rocznicę śmierci rotmistrzaa. – Wśród nich był jeden z absolutnie największych bohaterów, najwspanialszych, największych bohaterów II wojny światowej – rotmistrz Witold Pilecki – dodał Duda.

Prezydent przytoczył przy tej okazji największe zasługi rotmistrza.

– To postać niezwykła, wielki bohater, wspaniała osobowość. Jego droga bohaterstwa wojennego jest po prostu niebywała – od walki o niepodległą wolną Polskę przez niezwykły czyn bohaterstwa, jakim było dobrowolne danie się schwytać, by zostać umieszczonym w obozie Auschwitz, następnie ucieczka, Armia Krajowa, powstanie warszawskie, i później Związek Walki Zbrojnej AK, w którym nie poddał się do samego końca – mówił Duda.

za:dorzeczy.pl

***

Ballada O Rtm. Pileckim · Lech Makowiecki

https://www.youtube.com/watch?v=0w5cDxYHNDY