Polecane
Ks.dr Waldemar Kulbat-Różne światy. Wobec hasła: „Żyjmy tak, jak gdyby Boga nie było”
Socjologowie, podejmując refleksję nad rzeczywistością społeczną, charakteryzującą się zróżnicowaniem ludzkich poglądów, często określają to zjawisko jako współistnienie wielu światów, wielu kosmosów intelektualnych. Czytając prasę, stykając się z zaskakującymi nas różnego rodzaju ocenami i interpretacjami, także możemy odnieść wrażenie, że spotykamy się z ludźmi z innego niż nasz świata, innej cywilizacji.
Ludzie wierzący spotykają dzisiaj przede wszystkim dwa podstawowe światy. Pierwszy z nich, to ogromny świat cywilizacji chrześcijańskiej. Obejmuje on katolików i chrześcijan czasem wprawdzie zdystansowanych, wobec integralnie pojmowanego przesłania wiary, ale jednak podzielających wspólne przekonania i wartości w sprawach fundamentalnych.
Drugi świat, to świat cywilizacji naturalistyczno--liberalnej, który współczesnego człowieka zwodzi hasłem: „Żyjmy tak, jak gdyby Boga nie było”. Ten drugi świat, nawet jeśli nie odrzuca całkiem otwarcie Ewangelii, to pragnie po swojemu zreinterpretować i dostosować do swoich kryteriów.
Chce zmienić Ewangelię aby dostosować jej wymagania do odmiennej mentalności nowoczesnego człowieka. W tym negatywnym względem Kościoła działaniu odnosi zauważalne sukcesy. Ten pierwszy świat, choć tak ogromny, obejmuje bowiem miliard trzysta milionów katolików i ponad miliard pozostałych chrześcijan, nie dysponuje odpowiednią do swojej pozycji siłą mediów masowych/ To tylko jeden z wielu czynników!/.
Natomiast świat drugi korzysta z potęgi mediów w całej pełni. Dlatego może kreować „fakty”, nagłaśniać swoje opinie, sterować świadomością ludzi, a nawet zwodzić. Ma on ambicję kreowania nowej mentalności zarówno jednostek, jak i wielkich ludzkich zbiorowości.
Ta sytuacja potwierdza się w całej rozciągłości także i u nas. Potężne laicko-liberalne media mają zazwyczaj bardzo wiele do powiedzenia w sprawach Kościoła. Co więcej,
mają one prawie monopol na dokonywanie ocen, stawianie diagnoz, klasyfikowanie ludzi i spraw Kościoła, konstruowanie prognoz. Media te uaktywniają się szczególnie wtedy, gdy w Kościele dzieje się coś ważnego.
Dyspozytorzy tych potężnych, opiniotwórczych mediów dobrze wiedzą, komu nakleić odpowiednią etykietę: kto jest "integrystą", kto jest tylko "nieufny" wobec demokracji, a kto "nie chce się wychylać." Czuje się powołany do przypisywania komu trzeba postawy lęku i obsesji „wobec współczesnego kształtu «porządku społecznego»”. Liczy też/ od wielu już lat/ na wzrost „polaryzacji” i pojawienie się "dwóch episkopatów" (por. Dariusz Graczyk, Dalej od świata, GW, 12 III 1999).
Jednak wydawane i nagłaśniane oceny dotyczące spraw Kościoła są nieadekwatne i nie trzeba ich nazbyt serio traktować ani obawiać się kasandrycznych wizji/ np ciągle prorokowany "kryzys" czy wręcz upadek Kościoła/, które roztaczają, ciąży bowiem na nich zasadnicza skaza: laicko-naturalistyczna perspektywa, której nie potrafią przekroczyć.
Prawdziwy wymiar Kościoła, jego tajemnica pozostaje przed nimi zamknięta. To nie jest bowiem "ich" Kościół, ale Kościół Jezusa Chrystusa. On jest jego Panem.
Na ile zawężenie perspektywy poznawczej i ukierunkowanie twórczości antykościelnie nastawionych publicystów jest uwarunkowane i zdeterminowane ich usytuowaniem, uformowaniem przez tendencyjnie i krytycznie nastawione do Kościoła otoczenie, na ile zaś jest sprawą świadomego wyboru takich czy innych profitów (jak wiadomo, atakowanie Kościoła dzisiaj to niezły biznes!), to kwestia warta samokrytycznej refleksji nieprzyjaznych publicystów.