Polecane

Lewicowa obsesja mowy nienawiści. Galarowicz: To najskuteczniejszy sposób zamykania ust przeciwnikom

Zapowiedź wiceministra sprawiedliwości dotycząca pomysłu penalizacji mowy nienawiści dotyczącej orientacji seksualnej nie jest specjalnym zaskoczeniem. Lewica razem z partią Tuska kontynuuje lewicowo-liberalną rewolucję na wzór Europy Zachodniej. Zapowiada zmiany w kodeksie karnym dotyczące mowy nienawiści, bowiem doskonale zdaje sobie sprawę, że to jedno z najskuteczniejszych narzędzi zamykania ust przeciwnikom politycznym.

„Amerykańskie wyższe uczelnie są istotnie modelowym przykładem terroru «politycznej poprawności» (…) Dziekan Uniwersytetu Santa Clara, Gerald F. Uelman, przypomniał niedawno, że w roku 1990, kiedy «political correctness» dopiero raczkowała, na uniwersytetach i campusach amerykańskich funkcjonowało 75 kodeksów «mowy nienawiści», ale już rok później 300, a dzisiaj są ich tysiące. Wyrażenie jakiegokolwiek konserwatywnego lub chrześcijańskiego poglądu jest karane bardzo surowo”

– czytamy w książce „Dół” Waldemara Łysiaka.

Czy za kilkanaście lat ten opis będzie pasował też do polskiej rzeczywistości? Wiele wskazuje na to, że Lewica właśnie zaczyna realizację planu ograniczania wolności słowa. Oczywiście jej przedstawiciele zaprzeczają, że pomysły karania za mowę nienawiści to w istocie akcja, która ma na celu zamykanie ust tym wszystkim, którzy głoszą poglądy niezgodne z lewicową ideologią.

Śmiszek chce karać

„Przyszedł czas, by wreszcie zakazać obrzydliwych, homofobicznych, dyskryminacyjnych wypowiedzi w przestrzeni publicznej” – zadeklarował w Radiu Zet wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Śmiszek. Nie jest to specjalnie zaskoczeniem, bowiem już w umowie koalicyjnej koalicji rządzącej była zapowiedź penalizacji mowy nienawiści. „Wszyscy jesteśmy równi, a orientacja seksualna i płeć nie może być powodem dyskryminacji. Walka z mową i czynami z nienawiści będzie naszym priorytetem. Znowelizujemy kodeks karny tak, aby mowa nienawiści ze względu na orientację seksualną i płeć była ścigana z urzędu” – brzmiał punkt 7 umowy koalicyjnej. Zapytany przez Bogdana Rymanowskiego, kto będzie decydował, co jest mową nienawiści, odparł, że będzie to zadanie niezawisłych sądów. Zatem ten czy ów sędzia będzie mógł arbitralnie decydować czy jakaś wypowiedź jest mową nienawiści czy nie.     
Kto dziś naprawdę mówi językiem nienawiści?

Jeden problem z mową nienawiści polega na tym, że nie bardzo dziś wiadomo, co to tak naprawdę znaczy. Mowa nienawiści jest obca dla polskiego porządku prawnego. Pomysł Śmiszka, aby jedynym punktem odniesienia było to, co na ten temat myślą sędziowie jest absurdalny. Sądy nie są bowiem od tworzenia definicji tego rodzaju pojęć. Druga sprawa to pytanie, na ile wprowadzenie nowego zapisu dotyczącego mowy nienawiści w istocie rozwiąże rzeczywisty problem języka nienawiści i agresji w polskiej debacie publicznej. Bez wątpienia nie. Pomysły rządzących są bowiem wymierzone w jedną grupę osób o konserwatywnych poglądach, które np. są krytyczne wobec ideologii LGBT. Dziś realnym problemem języka nienawiści jest ten wymierzony w polityków czy sympatyków Zjednoczonej Prawicy. Potwierdzają to m. in. badania przeprowadzone w 2018 roku przez Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW, które obaliło mit o nienawistnych wyborcach PiS. Z wyników badań wynika bowiem, że zwolennicy ówczesnej opozycji są bardziej negatywnie nastawieni do przeciwników politycznych niż odwrotnie, ale  nawet pobieżna obserwacja życia publicznego. Wystarczy porównać choćby przyzwolenie na symboliczne hasło j….ć PiS czy lansowanie przez zwolenników Tuska osób takich jak Marta Lempart czy Katarzyna Augustynek (Babcia Kasia), których język aż sączy się nienawiścią i agresją.

Wszelkie próby rzekomego rozwiązania problemu mowy nienawiści przez akty prawne mają niewiele wspólnego z rozwiązaniem realnego problemu społecznego, a szczególnie te, którego mieszają do tego sprawy płci i seksualności. Nasuwa się też pytanie, dlaczego szczególny parasol ochronny należy się akurat mniejszościom seksualnym? Dlaczego wobec mniejszości trzeba być szczególnie ostrożnym, a np. wobec wyborców prawicowej partii politycznej czy katolików mamy językową wolną amerykanką? Zapędy nowej władzy dotyczące karania za mowę nienawiści to nic innego jak próba zapanowania nad językiem, bo środowiska lewicowe doskonale wiedzą, że władza nad językiem pozwala panować nad ludzkimi i umysłami i tworzyć „nowy wspaniały świat”.

za:niezalezna.pl

***
W Sodomie też była zakazana!

...Podobno :-)

k