Kościół o mediach

Komu jest potrzebny chaos medialny?

Nadal zagrożony jest sprawiedliwy udział społeczeństwa w funkcjonowaniu mediów.
Ks. bp Adam Lepa członek Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Środków Społecznego Przekazu

Wiele już napisano o następstwach nieprzyznania Telewizji Trwam miejsca na cyfrowym multipleksie. Wykluczenie Telewizji z procesu cyfryzacji wywołało burzę protestów, również poza granicami Polski. Zebrano w tej sprawie niemal 2 mln 300 tys. podpisów od osób, które żądają od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji podjęcia sprawiedliwej decyzji. W wielu miastach odbyły się marsze w obronie katolickich mediów. Na ten temat wypowiadał się wielokrotnie Episkopat Polski. Zabierali głos parlamentarzyści i wybitni przedstawiciele mediów. Mimo to wciąż podtrzymuje się niejasne i wątpliwej jakości argumenty uzasadniające krzywdzącą decyzję.


Ład czy chaos w mediosferze?

A zatem nadal zagrożony jest sprawiedliwy udział społeczeństwa w funkcjonowaniu mediów. Zamiast odzwierciedlać wszystkie siły, zostaje on ograniczony do uprzywilejowanych elit. Wykluczenie Telewizji Trwam z multipleksu jeszcze bardziej umacnia oligarchiczny model mediów, którego cechą rozpoznawczą jest monopol orientacji liberalnej i lewicowej oraz wyraźny lęk przed mediami alternatywnymi. Sytuacja ta wpływa niekorzystnie na opinię publiczną, której przekazuje się zniekształcony obraz rzeczywistości, a zwykły obywatel, informowany tendencyjnie, coraz łatwiej ulega manipulacji.

Chaos w mediach jest poważnym problemem społecznym. Coraz wyraźniej daje znać o sobie niebezpieczne sprzężenie zwrotne. Oto obywatele, którzy doświadczają chaosu w odbieranych mediach, pod wpływem malejącego w nich krytycyzmu i pod presją sterowanej opinii publicznej przyczyniają się do wzrostu deficytu ładu w mediach. Z kolei prawidłowy odbiór mediów sprawia, że człowiek staje się wrażliwy na zagrożenia ładu medialnego i jest w stanie skutecznie im zapobiegać. Dodajmy, że podstawą każdego ładu, a w szczególności ładu medialnego, jest ład moralny. Wszak podejmowane na tym polu decyzje oraz formułowane opinie i wnioski mają zawsze aspekt etyczny. Tymczasem zwykła obserwacja pozwala stwierdzić, że wytwarzanie chaosu medialnego jest jedną z technik stosowanych w propagandzie politycznej. Bowiem w mętnej wodzie łatwiej złowić rybę. Chaos w mediosferze wskazuje na jakość demokracji w państwie, dlatego tym bardziej nie wolno go bagatelizować.

Symptomy chaosu

Ład medialny jest względnie stałą równowagą w podstawowych sektorach mediów, która umożliwia jednostce dostęp do informacji powszechnej i prawdziwej, a obywatelom budowę więzi komunikacyjnych. "Równowaga" oznacza stan optymalny w obrębie poszczególnych sektorów, które związane są ściśle z funkcjonowaniem mediów. Z definicji ładu medialnego wynika też, że jest on niezbędny w budowaniu społeczeństwa komunikacji. Szkoda, że tak niewiele się mówi i pisze o ładzie medialnym w państwie. Odbija się to ujemnie na pracy dziennikarzy. Przykładem tego była rażąca nieporadność niektórych dziennikarzy telewizyjnych w Narodowe Święto Niepodległości, 11 listopada ubiegłego roku. Ich indolencja nie tylko uniemożliwiała widzowi odbiór rzeczywistego obrazu manifestacji i zamieszek wszczynanych w Warszawie, ale poprzez przekazywanie bezmyślnych i niesprawdzonych informacji pogłębiała u odbiorców poczucie chaosu i mogła wywrzeć negatywny wpływ na dalszy rozwój wypadków na ulicach stolicy. W takiej sytuacji cała nadzieja jest w mediach alternatywnych, w których komercja nie przesłania misji. Dlatego tak ważna jest obecność Telewizji Trwam w polskiej mediosferze. Ważna dla społeczeństwa i dla państwa.

Pierwsze symptomy chaosu medialnego w Polsce po 1989 r. pojawiły się w następstwie nieprawidłowego podziału mediów odzyskanych po likwidacji koncernu RSW Prasa - Książka - Ruch. Przejęte media drukowane stały się własnością ugrupowań liberalnych i lewicowych. Całkowicie pominięci zostali przedstawiciele środowisk, które w PRL walczyły o wolność słowa i miały odwagę tworzyć media niezależne. Szkodliwe dla Polski rozstrzygnięcia doprowadziły do powstania oligarchicznego modelu mediów, który jest zaprzeczeniem ładu medialnego w państwie i zagrożeniem dla demokracji.

Chronić przed negatywnym wpływem mediów

Jedną z podstaw ładu medialnego w państwie jest ochrona obywateli przed negatywnym wpływem mediów. Chodzi o cały system ochrony, a nie tylko o działania okazjonalne. W krajach z ugruntowaną demokracją od lat funkcjonują wyspecjalizowane instytucje, które w sposób zorganizowany skutecznie chronią obywateli przed negatywnym wpływem mediów. Od pewnego czasu również w Polsce coraz wyraźniej dają o sobie znać podobne inicjatywy.

Liczne są negatywne wpływy, jakich doznaje człowiek w kontakcie z mediami. O jednych mówi się przy różnych okazjach i bardzo często, np. o uzależnieniu od mediów czy o ich wpływie manipulatorskim. Są jednak oddziaływania ze strony mediów, o których nie mówi się wcale albo tylko sporadycznie. Warto odnotować pewne zjawisko we współczesnej mediosferze, o którym na ogół się nie pisze, a jest ono dość ważne i od niego wiele zależy. Oto społeczeństwo znajduje się pod stałym wpływem kultury masowej. Dzięki mediom jest ona wszędzie obecna i coraz skuteczniej wypiera z życia człowieka kulturę wysoką (teatr, filharmonię, muzeum sztuki itp.). Kultura masowa opanowuje język i sposób ubierania się. Kształtuje potrzeby i upodobania. Wpływa na relacje z innymi ludźmi. Tymczasem cała kultura masowa nastawiona jest na rozniecanie namiętności, a nie na rozwój intelektu. Wskazuje się na liczne następstwa tego wpływu na człowieka. Jednym z nich jest fakt, że Polaków przekonuje dziś argument siły, a nie siła argumentu. Przypomina się wtedy przestroga Jana Pawła II, że w ustrojach niedemokratycznych zostaje doprowadzona do ostateczności "zasada pierwszeństwa siły przed rozsądkiem".

Rozbudzone namiętności ograniczają też to, co jest bardzo ważne w kształtowaniu indywidualności - koncentrację myśli i uczuć oraz umiejętność dokonywania selekcji. W wyniku tego młodzi Polacy mają coraz większe trudności w rozumieniu czytanych tekstów. Namiętności to emocje, które charakteryzują się dużą intensywnością, znaczną siłą napięcia i długimi okresami trwania. Wprawdzie nie cechują się wybuchowością, jak np. afekty, i choć teoretycznie biorąc, istnieje zdolność kontrolowania ich przebiegu ze strony intelektu, to jednak - ponieważ kultura masowa nie przyczynia się do rozwoju intelektu - w jednostce nie ma czynnika, który by przejął funkcję jego rozbudzania. Nieprzypadkowo przytoczono zjawisko z obszaru kultury masowej. Telewizja jest jej głównym nośnikiem i ona najskuteczniej oddziałuje na odbiorców. Alternatywność Telewizji Trwam wyraża się głównie w tym, że w odróżnieniu od innych telewizji, emitując swoje programy, wspiera człowieka w jego pełnym rozwoju. Tym samym przyczynia się więc do utrwalenia w Polsce ładu medialnego. Ewidentnym dowodem na to jest dziewięć lat jej rzetelnej pracy w służbie człowiekowi i kulturze narodowej.

za:www.naszdziennik.pl (pkn)