80 lat temu „Alek” usunął niemieckojęzyczną tablicę z pomnika Kopernika. Dla GW to „napalony szczawik”

80 lat temu podharcmistrz Maciej Aleksy Dawidowski „Alek”, w ramach tzw. małego sabotażu, usunął z pomnika Mikołaja Kopernika niemiecką tablicę z napisem „Dem grossen Deutsche Astronomen”. Za ten czyn został uhonorowany pseudonimem „Kopernicki”. Jednak według Gazety Wyborczej, „Alek” postąpił „wbrew wszelkim regułom konspiracji”, a samego bohatera gazeta nazwała „napalonym szczawikiem”.

Po wybuchu II Wojny Światowej, Maciej Aleksy Dawidowski był m.in. łącznikiem w komórce więziennej Związku Walki Zbrojnej. Jako członek Szarych Szeregów brał udział w akcjach konspiracyjnych Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”.

Jedną z najsłynniejszych akcji sabotażowych „Alka” było usunięcie tablicy z niemieckim napisem, z pomnika polskiego astronoma Mikołaja Kopernika, znajdującym się przed stołecznym Pałacem Staszica. Na pomniku pierwotnie widniała tablica z napisem: „Mikołajowi Kopernikowi – Rodacy”. Jednak na początku okupacji, po zajęciu Warszawy przez hitlerowców, polski napis zasłoniła niemieckojęzyczna płyta. Widniał na niej napis: „Dem Grossen Deutschen Astronomen” co oznacza: „Wielkiemu astronomowi niemieckiemu”.

Polskie podziemie zaplanowało akcję likwidację niemieckiej tablicy z pomnika, a samym jej usunięciem zajął się „Alek”. Wczesnym rankiem 11 lutego 1942 roku „Alek” przeprowadził rozpoznanie. Okazało się, że nakrętki śrub mocujących można bez trudu usunąć i Dawidowski zdjął tablicę. Na pomniku Polskiego astronoma, znów widniał napis: „Mikołajowi Kopernikowi – Rodacy”. Za ten czyn został uhonorowany przez kolegów pseudonimem „Kopernicki”.

W dzień rocznicy odsłonięcia polskiej tablicy na pomniku Kopernika, na łamach Gazety Wyborczej ukazał się artykuł poświęcony akcji przeprowadzonej przez „Alka”. W tekście można przeczytać, że „podharcmistrz Szarych Szeregów i żołnierz Grup Szturmowych, dreptał wokół warszawskiego pomnika Mikołaja Kopernika”, a kiedy przypadały urodziny wielkiego astronoma „Alek postanowił zrobić mu prezent”. Gazeta Wyborcza uważa, że Dawidowski „postąpił wbrew wszelkim regułom konspiracji” i „w niczym nie osłabił siły okupanta”. Samego „Alka” określono w artykule „napalonym szczawikiem”, a jego czyn „szczeniackim wariactwem”. „To po prostu było jakieś szczeniackie wariactwo, brawura, coś co może przyjść do głowy tylko napalonym szczawikom” – czytamy na lamach GW.

za:www.stefczyk.info

***
Jakież to przewidywalna i ...prymitywna realizacja... linii?.... dyrektyw?...                                              I pomyśleć, że ongiś, ongiś - sam byłem regularnym czytelnikiem tej gazety....                                    Czy gazetki...

kn