Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Wytatuowana i rozwrzeszczana

„Maria Stuart” Friedricha Schillera w reż. Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Historyczna postać Marii Stuart, szesnastowiecznej królowej Szkocji, która swój żywot zakończyła na szafocie, mając zaledwie czterdzieści cztery lata, ze względu na burzliwe i tragiczne życie stała się intrygującym tematem dla pisarzy, malarzy, kompozytorów.

I, mimo upływu już ponad czterystu lat, wciąż takim pozostaje. Jeśli chodzi o sztuki teatralne poświęcone szkockiej królowej, to spośród wszystkich dotąd powstałych zarówno dawnych, jak i współczesnych chyba najbardziej znanym i najczęściej granym jest utwór niemieckiego osiemnastowiecznego poety Friedricha Schillera „Maria Stuart”.
W Polsce natomiast o wiele częściej był wystawiany wielki wspaniały dramat naszego wielkiego romantyka Juliusza Słowackiego o tym samym tytule. Szkoda, że w obchodzonym obecnie Roku Romantyzmu Polskiego na prestiżowej scenie Teatru Narodowego wystawiono „Marię Stuart” nie Słowackiego, lecz Schillera.

Reżyser Grzegorz Wiśniewski w swojej inscenizacji „Marii Stuart” wprawdzie posłużył się dramatem Friedricha Schillera, ale trudno byłoby powiedzieć, iż pozostał całkowicie wierny literze tekstu oryginalnego, wszak zrezygnował z kilku wątków i „poszybował” w stronę tak nachalnie dziś propagowanej ideologii feministycznej.

Akcja sztuki toczy się w szesnastym wieku. Maria Stuart, królowa Szkocji pozbawiona tronu i uwięziona z rozkazu swojej kuzynki, a właściwie przyrodniej siostry (po ojcu) Elżbiety I, królowej Anglii, oczekuje w celi na śmierć. To jej ostatnie dni życia. Powodem miał być jakoby udział Marii w spisku przeciwko Elżbiecie. De facto chodziło o niedopuszczenie do objęcia angielskiego tronu przez Marię. A więc jak zwykle walka o władzę. Obie królowe nie znosiły się wzajemnie. Maria prawowita w sukcesji do tronu nazywała Elżbietę bękartem z nieprawego łoża (córka Anny Boleyn). Prócz tego, że obie prezentowały silne osobowości i były władczyniami, różniło je wszystko: wiara (Maria katoliczka, a Elżbieta protestantka), charakter, sposób bycia, styl życia, wygląd zewnętrzny. Maria – w przeciwieństwie do Elżbiety – była kobietą bardzo piękną, otoczoną wielbicielami. I ten aspekt wyglądu zewnętrznego – prócz walki o tron angielski – był niezwykle istotny w relacjach obu królowych.

Główny akcent w tekście Schillera jest położony na ukazanie silnej żądzy władzy, ale nade wszystko na dramatyczne zderzenie ze sobą wielkich namiętności i starcie racji moralnych. Natomiast w niepotrzebnie uwspółcześnionej inscenizacji Grzegorza Wiśniewskiego motywacje postaci, można powiedzieć, mają charakter popędu erotycznego. Na pierwszy plan wysuwa się jednak seksualność, która ma niejako sugerować, że w obliczu dominacji systemu patriarchalnego pozycja kobiety, nawet królowej, jest wciąż zdominowana przez męską wizję sprawowania władzy, polityki, rządzenia państwem.
Można powiedzieć, że to prymitywnie uszyta aluzja do współczesności, gdzie reżyser próbuje sugerować, iż mimo równouprawnienia kondycja kobiety we współczesnym społeczeństwie jest jakoby zdominowana przez patriarchalną mentalność. Odbieram to jako główną myśl spektaklu, co oczywiście ma się w opozycji do litery tekstu i zawartej w nim myśli samego Schillera. Jak widać, chora ideologia feministyczna doszczętnie pustoszy głowy reżyserów.

Rolę Marii Stuart w sposób silnie przerysowany gra Wiktoria Gorodecka. I trzeba od razu powiedzieć, że to fatalna pomyłka obsadowa. Gorodecka gra karykaturę Marii Stuart. Nie dość, że jej rola polega na niezrozumiałym wykrzyczeniu, wręcz wywrzeszczeniu tekstu, to ciało Marii pokryte jest niemal w całości tatuażami, z wyeksponowanymi krzyżami na piersiach i – jeśli dobrze widziałam – z tatuażem na dekolcie symbolizującym znak masoński. O co tu chodzi, przecież Maria była katoliczką. Aspekt religijny, ważny w życiu Marii, tutaj przedstawiony jest marginalnie i w zasadzie w sposób karykaturalny. A scena, w której Karol Pocheć jako Mortimer wytatuowany znakami krzyża (na plecach napis INRI) niemal gwałci Marię na tle figury Matki Bożej, przecież także ma charakter karykaturalny, a przede wszystkim bluźnierczy. Co to ma być? Obraz katolików, prymitywnej aluzji do współczesności ciąg dalszy? W tym kontekście próżno tu mówić o jakiejś pogłębionej refleksji, czy to w perspektywie historycznej, czy po prostu czysto ludzkiej, czy też o przestrzeni duchowości.
Natomiast dobra, wyraziście poprowadzona rola Elżbiety I w wykonaniu Danuty Stenki z czytelnym wyeksponowaniem targających nią niepokojów wewnętrznych i wątpliwości natury moralnej co do swojej decyzji dotyczącej wyroku śmierci dla Marii (choć co do niektórych scen miałabym inne oczekiwania) nie jest w stanie uratować przedstawienia. Wydawałoby się, że trudno „sknocić” scenicznie taki tekst jak „Maria Stuart”, który w zasadzie jest już samograjem. A jednak…

Temida Stankiewicz-Podhorecka


„Maria Stuart” Friedrich Schiller, reż. Grzegorz Wiśniewski, scenog. Mirek Kaczmarek, Teatr Narodowy, Warszawa.

Publikacja także e-teatr.pl/wytatuowana-i-rozwrzeszczana-27383

***

Pan każe sługa musi... Zatem każdy wygłup jest tym swoiście usprawiedliwiany...
Tyle, że w końcu nie będzie usprawiedliwienia, kiedy przyjdzie zdać rachunek z ....życia - takiego życia i takich czynów...
kn

Copyright © 2017. All Rights Reserved.