Patoelitaryzm

„Wcale nie chcę, żeby szły pod strzechy. Literatura nie jest dla idiotów. Żeby czytać książki, trzeba mieć jakąś kompetencję, pewną wrażliwość, pewne rozeznanie w kulturze” – ta wypowiedź Olgi Tokarczuk na festiwalu Góry Literatury zdobyła ostatnio znaczny rozgłos.
Po raz kolejny potwierdziła, że liberalne elity są pełne uprzedzeń wobec zwykłych Polek i Polaków.

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że jednym z gości tej literackiej imprezy był Donald Tusk (sic!). To on miał być jej gwiazdą.
Ale nie po raz pierwszy okazało się, że liberalni celebryci, zblatowani z Platformą Obywatelską, pokazują swoje nastawienie wobec społeczeństwa, swoją głęboko zakorzenioną ideowo-polityczną awersję do ludzi, których traktują jak idiotów.

To o tyle ciekawe, że sama noblistka pochodzi z prowincjonalnej inteligencji.

Widocznie jednak kompletnie zapomniała, czym były romantyczne i społecznikowskie tradycje polskiej literatury.

Patoelitaryzm to, jak widać, wciąż niewykorzeniona choroba liberalnej inteligencji.

Tacy ludzie zachwycają się Donaldem Tuskiem i z takimi ludźmi uwielbia on przestawać.
Polskość to nienormalność, literatura nie dla idiotów.
Ładnie się wciąż „oświeceni” przedstawiają Polkom i Polakom!

Krzysztof Wołodźko

za:niezalezna.pl