Lewicowo--liberalni faszyści

Faszyzacja życia publicznego jest w Polsce faktem. Tylko że stoją za nią ci, którzy najwięcej wołają o liberalizmie, tolerancji i europejskości. Dla wielu jest to zdumiewające, ponieważ lewica i liberałowie w III RP dość skutecznie przekonali niemałą część opinii publicznej, że wilk w owczej skórze to jednak ofiara, a nie drapieżnik.Tymczasem

w III RP najbardziej toksyczne i agresywne są środowiska lewicowo-liberalne. A przez to, że znacznie bardziej wpływowe, są też o wiele bardziej niebezpieczne dla życia publicznego niż niszowe grupy radykalnej prawicy. Mechanizmy liberalnego szczucia są na szczęście coraz bardziej przejrzyste: ludzie widzą, że choć liberałowie i lewica wiele mówią o tolerancji i pluralizmie, to niewiele to znaczy. Liczy się to, że w praktyce coraz bardziej odczłowieczają swoich politycznych przeciwników. Usprawiedliwiają każdy realny akt przemocy, „bo PiS”, „bo Kaczyński”. I trafiają niestety na podatny grunt wśród rosnącej rzeszy coraz mniej stabilnych własnych sympatyków. To dlatego ucierpiał senator Stanisław Karczewski. Ludzie, którzy chętnie wycierają sobie buzię Gabrielem Narutowiczem, tak naprawdę klaszczą tym, co już niedługo mogą sięgnąć do kieszeni po browninga.

Krzysztof Wołodźko

za:niezalezna.pl