Kto zrobił świństwo prezesowi Mateuszowi Matyszkowiczowi? Milionerzy z Kalifornii w walce z polskim ciemnogrodem.

W TVP najwidoczniej ścierają się różne siły; wcale nie do słabeuszy należy tam opcja otwarcia telewizji publicznej na inny światopogląd. Wiadomo, że nowy prezes na Woronicza 17 optuje za wartościami chrześcijańskimi i narodowymi. Całkowicie zgodnie z tym, za czym Polacy większościowo opowiedzieli się w ostatnich i przedostatnich wyborach parlamentarnych. Mateusz Matyszkowicz, to człowiek o dużej wiedzy i dużych ambicjach, który

woli się skupiać na sprawach merytorycznych zamiast na walkach podjazdowych. Dlatego komuś się udało podsunąć mu takie świństwo.

Dlaczego? Z dwóch powodów. Chce uczynić telewizję publiczną bardziej ambitną, mądrzejszą, na wyższym poziomie, opartą na prawdziwych wartościach moralnych, ale i estetycznych; już widać, jak przybyło kultury w codziennym przekazie – wszyscy rozumiemy, że to dopiero początek. Już to wszystko wystarczałoby, aby Mateusz Matyszkowicz wielu osobom podpadł.

Jest też drugi powód do obalenia obecnego prezesa. Jest on utożsamiany z obozem prawicowym, i to z jego najlepszą, najmądrzejszą częścią; jest wychowankiem wybitnego myśliciela i zarazem europosła prof. Ryszarda Legutki, który nieustannie obnaża hipokryzję i kompletne zlewaczenie Parlamentu Europejskiego.  

W TVP obserwujemy z jednej strony wsparcie dla obozu patriotycznego, ale w niektórych miejscach wyłaniają się również postmodernizm, postprawda, relatywizm w podejściu do wartości narodowych i chrześcijańskich (to skutek wieloletnich zaniedbań w doborze właściwych ludzi na wielu stanowiskach). Nie dotyczyło to jednak głównych programów, albo w niewielkim stopniu – aż do ostatniego dnia roku 2022, do lansowanej ze wszystkich sił imprezy nazwanej pompatycznie Sylwestrem Marzeń. Tam, że użyję kolokwializmu, podłożono prezesowi świnię w postaci zakontraktowania – za 1 mln dolarów! – faktycznie popularnego amerykańskiego zespołu hip-hopowego Black Eyed Peas, który od wieczora do późnych godzin nocnych na zakopiańskiej scenie wielokrotnie lansował ideologię gender i ruchy LGBT.

Podkreślam słowo: lansował. Bo oni mogą mieć sobie poglądy, jakie chcą, ale nie mają prawa przy okazji sylwestrowej zabawy w Polsce i za publiczne, ciężkie pieniądze propagować na scenie przed 30 tys. ludzi i przed kilkoma milionami telewidzów lewackich, gejowskich ruchów. Nie robili tego tylko poprzez demonstracyjne tęczowe opaski na ramionach. Swój występ estradowy nacechowali niedopuszczalnym słownymi uwagami.

„Możemy o sobie powiedzieć: Black Eyed Peace, bo jesteśmy za pokojem, jednością, harmonią – tłumaczył z estrady lider zespołu. – Nie jesteśmy Black Eyed PiS”. „PiS” wyakcentował wyraźnie. Z kontekstu jego wypowiedzi wynika, że rządząca w Polsce partia, demokratycznie wybrana, nie jest ani za pokojem, ani za jednością, ani za harmonią. Jak człowiek ogląda takie rzeczy, puszczane w publicznej telewizji dla milionów Polaków, to się zastanawia, kto wygrał ostatnie i przedostatnie wybory…

Piosenkę „Where Is the Love? ” (przebój sprzed 20 lat) dedykowali tym, którzy doświadczyli nienawiści. A kto jej doświadczył? Zespół wyjaśnił: rozsiani po całym świecie Żydzi, Afrykanie i osoby LGBT+. No, gdyby tylko ci ludzie doświadczali nienawiści, to jeszcze na świecie nie byłoby tak źle. Gorzej, że dokumenty mówią co innego: najwięcej nienawiści i okrucieństw doświadczają w świecie chrześcijanie; wyliczono, że co 5 minut ginie jeden wyznawca Chrystusa. A co powiedzieć o Ukrainie? I innych miejscach ogarniętych wojną. Co powiedzieć o ludziach ciemiężonych w systemach komunistycznych, np. w Tybecie? Jak się do nich mają tzw. cierpienia osobników spod znaku LGBT?

Czy członkowie Black Eyed Peas o tym nie wiedzą? Może i wiedzą, ale przyjechali tu w konkretnym celu: pouczać nas i nawracać na LGBT. Przyjechali za1 milion dolarów walczyć z polskim ciemnogrodem i kołtuństwem. Ci wielcy nauczyciele z Kalifornii, wyglądający wszakże jak oberwańcy, choć przecież milionerzy, mają jednak jeszcze jeden, i to zasadniczy cel. Zdobycie rynku gejowskiego. W Ameryce wcale tego nie kryją; są mocno związani z ruchami LGBT od końca lat 90. XX w. Np. wokalistka i gwiazda Black Eyed Peas Fergie w rozmowie z magazynem The Advocate wprost powiedziała, że pragnieniem zespołu jest zdobycie rynku gejowskiego. Przyszła okazja na zdobycie tego rynku w Polsce. Z sylwestrowego Zakopanego zrobili sobie akcję marketingową.

Oliwy do ognia dolał – co się miało okazać po wielogodzinnym koncercie – Tomasz Kammel, jeden z wielu celebrytów prowadzących Sylwester Marzeń. „Żeby uciąć wszelkie spekulacje – oświadczył ze sceny – wszystko było umówione na najwyższym szczeblu. Włącznie z każdym elementem stroju”.

To nie ucięło żadnych spekulacji, a wprost przeciwnie. Na marginesie można tylko dodać, że TVP w ostatnich latach stała się wprost królestwem (i złotą żyłą) celebrytów, którzy zaludnili każdą przestrzeń, każdy kąt. Także na zakopiańskiej estradzie.

Prezes Matyszkowicz musi jak najszybciej dokonać poważnych zmian personalnych, choćby miały one dotyczyć najbliższych osób z jego zawodowego otoczenia. I nie należy mu w tym przeszkadzać lub tego zabraniać, bowiem bez tych zmian i bez nowych ludzi oddanych suwerennej Polsce, kreatywnych i inteligentnych, lepiej nie będzie. A jak lepiej nie będzie, to wyborów się nie wygra.

Leszek Sosnowski

za:bialykruk.pl