Owsiak i Moskwa - układanka, w której pasują wszystkie klocki. Od towarzysza Oskina do Barbary Kurdej-Szatan

Barbara Kurdej-Szatan, która nazwała strażników granicznych mordercami. Marcin Wyrwał, dziennikarz Onetu, co pisał, że Ukraińcy „w sztuce kłamstwa okazali się uczniami, którzy w tej wojnie chwilami nawet przerastają profesorów”. Gen. Mirosław Różański, przeciwnik przekopu Mierzei Wiślanej i przeniesienia wojsk na wschodnią granicę, zapowiadający zerwanie umów zawieranych przez rząd PiS na zakupy dla wojska. To tylko

niektórzy niedawni goście festiwalu Jerzego Owsiaka. Wcześniej były jego bluzgi wobec Antoniego Macierewicza z powodu Smoleńska i zaproszenie dla Bronisława Komorowskiego na festiwal, gdy był głównym budowniczym ocieplenia z Rosją. Co powoduje, że Owsiak realnie działa na rzecz Moskwy? Czy tajemnica ta związana jest z jego rodowodem z czasów PRL, gdy sowieckie instrukcje nakazywały krajom satelickim kanalizowanie zbuntowanej, subkulturowej młodzieży?

To tekst z gatunku takich, które przez przeciwników zostaną uznane za skrajnie oszołomskie. Ale właściwie dotyczyło to wszystkich moich artykułów na temat Owsiaka w III RP. W tej krytyce byłem początkowo całkowicie osamotniony – na długo przed tym, gdy finansami Owsiaka zajął się Piotr Wielgucki, czyli Matka Kurka. Wydarzenia ostatnich lat dostarczyły nowych faktów tym, którzy pozostawali ślepi i głusi, wierząc że ich „Jurkowi” chodzi o dobro dzieci, a poza tym o miłość, przyjaźń i muzykę, a nie interesy Rosji, Niemiec czy wpływy WSI. Rzekomy rockendrolowiec nie próbował już nawet tłumaczyć co ma wspólnego z muzyką wywrzaskiwanie przekleństw na walczących o prawdę o Smoleńsku. Co ma wspólnego z pacyfą nad sceną generał Różański, trep z czasów komuny, który wstąpił do PZPR w stanie wojennym, a potem dowodził jedną z kompani w czasie manewrów „Przyjaźń” z niezwyciężoną Armią Czerwoną. No i co wspólnego z buntem ma zachęcanie młodzieży, by ustawiła się w szpaler i żegnała brawami Bronisława Komorowskiego.

Sowiecki szpieg Oskin każe wypracować metody współpracy z subkulturami

Mimo to stwierdzenie, że Owsiak działa na rzecz Moskwy, to jednak zarzut cięższego kalibru. Czyli taki, na który należy zareagować nie okrzykiem „Kłamca!” czy „Propaganda na polityczne zamówienie!”, a puknąć się w głowę i wrzasnąć „Idiota!”, ewentualnie „Kretyn!”. Tymczasem działanie przez Owsiaka na rzecz Rosji należy do najbardziej udokumentowanych.

Sowiecki dyplomata Aleksander Oskin, będący na placówce w Warszawie w latach 80., nazwany został przez dziennik „Trybuna” w latach 90. „jednym z trzech wybitnych szpiegów radzieckich w Polsce”. Jak pisano, z nadania Moskwy „opiekował się” on peerelowskimi komunistycznymi organizacjami młodzieżowymi. Dlatego w 1988 roku Oskin udzielił wywiadu tygodnikowi „Zarzewie”, wydawanemu przez Związek Młodzieży Wiejskiej (z niego wywodzili się Waldemar Pawlak, Jarosław Kalinowski czy Janusz Piechociński). Dowiadujemy się z niego, jak narodziła się koncepcja kontrolowania zbuntowanej, subkulturowej młodzieży w PRL. Otóż radził on komunistycznym młodzieżówkom, jak postępować z subkulturami. Rozważał: „Do komitetu Komsomołu przychodzi grupa muzyków i mówi: chcemy powołać klub heavy-metalowy”. Zdaniem Oskina może się zdarzyć, że za biurkiem w organizacji siedzieć będzie biurokrata, który ich przegoni: „Jeśli sami znajdą piwnicę, tworzą nieformalny klub »metalistów« [tak przetłumaczyła to słowo redakcja – przyp. P.L.], oklejają go plakatami, informacjami o zespołach, gromadzą płyty i nagrania. Nikt dokładnie nie wie, skąd to wszystko zdobywają. Słuchają muzyki z różnych źródeł. Na przykład zachodnich radiostacji. A te (...) przeplatają muzykę tekstami czysto politycznymi”. By do tego nie dopuścić, należy „znaleźć z takimi grupami wspólny język” i „wypracować formy współpracy”.

„Znajdowaniem wspólnego języka” zajęły się luzacka radiowa Trójka, Rozgłośnia Harcerska czy kontrolowane festiwale Moskwy. Anarchista Marek Kurzyniec, w latach 80. działacz antysystemowego, ekologicznego ruchu Wolność i Pokój, mówił w wywiadzie dla pisma „Lampa” z 2004 roku o roli Owsiaka w całej tej układance następująco:

„Bo faktycznie w podziemiu jedyną formacją, która z punktu widzenia niezależnego, niekoncesjonowanego zajmowała się ekologią, toczyła różne dyskusje na ten temat i podejmowała konkretne działania, była Wolność i Pokój. Oczywiście frakcja ekologiczna, bo WiP jako taki był złożony. Po wyjściu z podziemia okazało się, że jest mnóstwo instytucji, taki Polski Klub Ekologiczny albo stowarzyszanie »Wolę Być« założone przez pismo »Na Przełaj«, czyli pion młodzieżowy PZPR, czyli Jurek Owsiak”.
Targalski o Owsiaku i jemu podobnych: zgodnie z instrukcją KGB

O tym, dlaczego taka koncepcja powstała, mówił bardzo ciekawie w 2013 roku w „Kulisach manipulacji” śp. dr Jerzy Targalski. Wyjaśniał on, jak władza patrzyła na ową subkulturową młodzież:

„To były grupy, które się wymykały bezpiece, ale nie prowadziły działalności politycznej. Tego typu zjawisko było charakterystyczne dla młodzieży w całym obozie. I trzeba powiedzieć jasno, że mniej więcej w pierwszej połowie lat 80. KGB zdało sobie sprawę, że traci kontrolę i że dotychczasowe metody indoktrynacji są absolutnie bezużyteczne. Dlatego, że to nie chodzi o to, że młodzi ludzie przechodzą do opozycji. Oni po prostu nie słuchają. I Komsomoł zostaje bez członków. Dlatego pojawiła się potrzeba objęcia patronatem i skierowania we właściwą stronę tych grup nieformalnych, które się wtedy rodziły”.

W kontekście Owsiaka i jemu podobnych Targalski mówił dalej:

„Instrukcja KGB była wyraźna. Od 1986 roku. Komsomoł miał wszystkie takie grupy brać pod swoje skrzydła, chronić, ale jednocześnie kontrolować… wykorzystać, skierować tam, gdzie władza chciała”.

Gdy „Gazeta Wyborcza” również uważała Owsiaka za realizatora scenariusza Moskwy

Tezy wypowiadane przez dr Jerzego Targalskiego za oszołomskie uznawane były dopiero wtedy, gdy Owsiak zyskał w III RP status świeckiego świętego. Ale w okolicach roku 1989 pojawiały się one także w „Gazecie Wyborczej”. W książce Owsiaka „O sobie” z 1999 roku odnajdujemy opis, jak koło 1989 roku wściekły „Juras” wpada do owej redakcji, by dopaść Adama Michnika. Zdenerwował go artykuł jednego z dziennikarzy o tym, jakoby w PRL miał rozmiękczać młodzież i to „było niemal jakieś zadanie odgórne”. A lansowane w latach 80. w Polskim Radiu przez Owsiaka Towarzystwo Chińskich Ręczników było „wentylem” na bitą przez ZOMO Pomarańczową Alternatywę. „Pojechałem do »Gazety Wyborczej«. Jak burza tam wpadłem” – wspominał Owsiak. „Spadaj. Gdzie jest szef?” – wołał do portiera. Scenka ta dziś wyda się czytelnikom „GW” nieprawdopodobna. Wówczas jednak dla ludzi podziemia te słowa o Owsiaku były czymś na tyle oczywistym, że w jeszcze nie całkiem jednorodnej politycznie „GW” artykuł przeszedł.

Bezpiecznik postkomunistycznego systemu

No więc teza brzmiąca najbardziej oszołomsko, że to Moskwa stworzyła takich jak Owsiak, wydaje się dziś już dość łatwa do udowodnienia. Bez decyzji w centrali nie byłoby nowej strategii wobec młodzieży. Typowa była też sytuacja, w której to ktoś z jego rodowodem rodzinnym, dziecko małżeństwa milicjantów (ojciec pracował w ośrodku szkolenia ZOMO), zostaje obsadzone w tej roli.

Z tym, że nie oznacza to, iż wszyscy zaangażowani w takie działania wiedzieli, w czym uczestniczą.  Jak było z Owsiakiem? Jak pisałem w jednym z tekstów, w czasie gdy sam byłem młodzieżą, w latach 90. odegrał on rolę głównego bezpiecznika nowego systemu. Niesamowitego awansu buntowników z mojego pokolenia, który dokonał się na początku III RP dzięki Owsiakowi, nie zrozumie ten, kto nie żył jako nastolatek w PRL. Gdy przynależność do dowolnej subkultury – czy to punkowy irokez, czy długie włosy „metala”, czy kibicowski szalik – były z miejsca powodem spisywania przez milicję. Oprócz komuny, subkultur nie lubiła szkoła, z naturalnych względów nie popierał też jej Kościół. I nagle – łzy w oczach, degeneraci zostają bohaterami, bo to właśnie subkulturowa młodzież zbiera pieniądze do puszek z serduszkiem. W PRL Owsiak odniósł sukces umiarkowany, bo zbuntowana młodzież miała jednak rezerwę do tego, co leci w radiu. Ale w 1993 roku już był Bogiem i młodzież z wdzięczności za awans zaczęła słuchać sączonej przez niego ideologii. Cele wyznaczone przez Aleksandra Oskina zostały zrealizowane.

Przeciw Olszewskiemu

By uprawdopodobnić tezę, że Owsiak działa na rzecz Moskwy, należy przyjrzeć się jego postawie przez kolejne lata we wszystkich kluczowych momentach historii III RP. W 1993 roku, mając lat 21 lat, nie wszystko jeszcze rozumiałem, choć wiele się domyślałem. Przecierałem oczy, gdy oglądałem program „Róbta co chceta”, a w nim zdjęcia z rozbitej przez policję manifestacji w rocznicę obalenia rządu Jana Olszewskiego, który zablokował powstanie polsko-rosyjskich spółek joint ventures w dawnych sowieckich bazach. Manifestacja szła pod Belweder, gdzie urzędował Lech Wałęsa, który proponował koncepcję NATO-bis z udziałem Rosji. Byłem na tej manifestacji, widziałem bicie ludzi i radiowóz wjeżdżający w tłum. A potem „wolnościowego” Owsiaka przestrzegającego przed nienawiścią… manifestantów.

Spalić teczki bezpieki w obronie Wałęsy

Gdy tylko pozycja Wałęsy będzie zagrożona, Owsiak przystępować będzie do akcji. Jak w 2009 roku po ukazaniu się kluczowych książek na temat Wałęsy. „Dość tego szmaciarstwa”, „Jakby co mogę przyłożyć z baśki, czyli trzy razy mocno po pysku” – mówi po ukazaniu się książek Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka oraz Pawła Zyzaka. I ogłasza, że należałoby spalić teczki bezpieki. „Jeśli te sprawy się nie wyjaśniły przez 20 lat, to nie wyjaśnią się przez kolejne 200 lat” – stwierdza w TVN 24. Trudno sobie wyobrazić bardziej pożądany przez Moskwę, która bynajmniej dokumentów bezpieki PRL, które trafiły do Rosji, niszczyć nie zamierzała.

Prawda o Smoleńsku? Owsiak: „Po prostu k... dosyć!”

Po Smoleńsku Owsiak zgodnie z interesem Moskwy angażuje się w dezawuowanie dochodzenia prawdy o Smoleńsku, choć chyba trudno mu uzasadnić, co ma to wspólnego z rockandrollową postawą życiową. Wywrzaskuje: „Nie mogę słuchać tej trucizny nienawiści, która jest z tych komunikatów pana Macierewicza i jego ekipy. Nie wątpię, że chcą być może to wyjaśnić, ale stokrotnie wątpię w ich intencje. Bo one są po prostu złe (…) Dosyć tego, po prostu k... dosyć! (…) Po raz kolejny przegraliśmy z idiotyzmem, z nienawiścią, z taką manią, żeby nas wszystkich zatruć. Panie Macierewicz, zostaw nas pan wszystkich ku... w spokoju!”.

Na Woodstocku w 2012 roku fetowany jest za to Bronisław Komorowski. Przypomnijmy, że jest to czas, w którym jest twórcą polityki polsko-rosyjskiego ocieplenia. W 2013 roku Janusz Palikot, znany z najbardziej obrzydliwych kpin z ofiar Smoleńska, w Radiu Zet stwierdza, że Owsiak powinien zostać nominowany do Nagrody Nobla.

Obrona postkomuny w wojsku

Gdy za rządów PiS w 2016 roku z wojska odchodzi generał Mirosław Różański, Owsiak zaprasza go na Woodstock. Wtedy jeszcze trochę młodzieży jest tym zdziwione i pyta go o… muzykę. „Ja na muzyce znam się na tej zasadzie że wiem, że albo grają, albo nie” – odpowiada szczerze gość muzycznego festiwalu. Zwolenników de facto prorosyjskiej linii zastępują wojskowi, którzy będą realizować współpracę z Amerykanami.

18 marca 2017 roku Owsiak z liście do Pierwszej Damy protestuje przeciwko eliminowaniu postkomunistycznych układów w wojsku: „Z polskiej armii w ostatnim czasie odeszło kilkudziesięciu generałów i kilkuset oficerów. Wszyscy cieszyli się bardzo dobrą opinią, mieli ogromne doświadczenie i wiedzę, byli super fachowcami”.

Seanse nienawiści wobec PiS tradycyjnie kończące festiwale Owsiaka są za czasów niepodległościowych rządów na porządku dziennym i nikogo już nie dziwią. Po tym, gdy dochodzi do protestów tzw. Strajku Kobiet, podczas których niszczone są kościoły i zakłócane nabożeństwa, Owsiak zapowiada, że WOŚP „gra ze Strajkiem Kobiet”.

Co nie przeszkadza mu wysyłać dzieci z puszkami właśnie pod… kościoły. Gdy tę oczywistą prawdę przypomniał w ubiegłym tygodniu odważny burmistrz Dobrego Miasta Jarosław Kowalski, był odsądzany od czci i wiary.
Owsiak na wojnie hybrydowej Łukaszenki

Gdy Łukaszenka i Putin rozpoczęli wojnę hybrydową przeciwko Polsce, Owsiak ogłosił, że WOŚP tworzy punkt pomocy humanitarnej przy polsko-białoruskiej granicy.

Patrząc na skład gości ostatnich festiwali Owsiaka, w czasie których średnia wieku mocno wzrosła, nie sposób nie zauważyć, że na imprezie, w czasie której wielu muzyków wyraża protest przeciwko wojnie, zaproszenia tam bywają nagrodami za prorosyjską postawę. Czyli jak radził towarzysz Oskin: kanalizować! Zaproszenie takie dostał absurdalny korespondent Onetu Marcin Wyrwał, którego Ukraińcy wprost oskarżają o prorosyjską działalność, autor haniebnych słów, iż Ukraińcy „w sztuce kłamstwa okazali się uczniami, którzy w tej wojnie chwilami nawet przerastają profesorów”. Najbardziej kuriozalnym było zaproszenie Barbary Kurdej-Szatan, która nazwała strażników granicznych mordercami.

Piotr Lisiewicz

za:niezalezna.pl