Były prezes stowarzyszenia „Marsz Niepodległości” Robert Bąkiewicz został skazany na rok ograniczenia wolności. Miał zaatakować znaną z niebywałej agresji lewicową aktywistkę „Babcię Kasię” przed warszawską Bazyliką Świętego Krzyża w czasie tzw. strajku kobiet. Poza pracami społecznymi, sąd zobowiązał Bąkiewicza również do wypłaty aktywistce 10 tys. zł nawiązki.
- „Oskarżony twierdził, że bronił kościoła, ale w ocenie sądu twierdzenia te nie znajdują aprobaty w świetle polskiego porządku prawnego. Oskarżony sam sobie określił, co jest zgodne z prawem, a co nie jest zgodne z prawem. Takie działanie prowadzi do anarchizacji życia społecznego (…) To nie oskarżony ma decydować, co jest boskie i co podoba się Bogu, oskarżony ma przestrzegać praw do przestrzegania porządku” - miała uzasadniać wyrok sędzia Małgorzata Drewin.
- „Nie może być tak, że jedna osoba odwołując się do upoważnienia przez proboszcza parafii św. Krzyża, staje się strażnikiem ładu i porządku publicznego. Pojawia się pytanie: jakiego ładu i porządku? Na pewno nie tego określonego w przepisach Kodeksu karnego” - dodała.
Tłem tego wydarzenia są agresywne manifestacje organizowane przez tzw. Strajk Kobiet, w ramach których aktywiści zakłócali nabożeństwa w polskich kościołach, dewastowali świątynie i miejsca pamięci narodowej.
W obawie przed prowokacjami w Bazylice Świętego Krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, środowisko skupione wokół Marszu Nieodległości podjęło się obrony tej świątyni. 25 października 2020 roku pod kościołem pojawiła się „Babcia Kasia”. Wówczas Robert Bąkiewicz miał ją „poturbować”, a ta wniosła przeciw niemu oskarżenie.
za:www.fronda.pl
***
Taaaakie sądy?!? Nadal?...
k