Prof. Wacław Leszczyński: nie udało się św. Jana Pawła II zamordować, to się Go szkaluje, czyli jak wynarodowić Polaków

Przez ostatnie 260 lat Niemcy i Rosja walczyły ze sobą tylko dwa razy, w Wojnach Światowych XX wieku, ostatnio 78 lat temu. Bieżące konflikty szybko łagodzono, bo siła Niemiec ponoć zależy od sojuszu z Rosją, jak uczył Bismarck zawierając z nią w 1887 r. tajny układ.  Kraje te łączy wspólny cel:

pełne podporządkowanie, zniewolenie Polski, a z Polaków uczynienie taniej siły roboczej. W XVIII wieku oba państwa zbrojnie ingerowały w wewnętrzne i zewnętrzne sprawy Rzeczypospolitej , osadzały na naszym tronie władców, narzucały uchwały Sejmowi, a przede wszystkim grabiły. One jednak wiedzą, że aby zniszczyć Rzeczpospolitą, należy „wynarodowić” Polaków, odebrać im dumę narodową, wiarę katolicką i zniszczyć ich autorytety.
 
Aby zabić w Polakach Ducha Narodu, Rosjanie w okresie rozbiorów wydawali podręczniki szkolne (Iłowajskiego) fałszujące historię i szkalujące Polskę i Polaków. Niemcy w czasie Plebiscytu na Śląsku i potem za Hitlera produkowali materiały propagandowe o tym, że w Polsce jest nędza, chaos, a Polacy nie umieją się rządzić, ani gospodarzyć. Te same kłamstwa powtarzali zdrajcy rządzący PRL z nadania Rosji. Przyczyniło się to do germanizacji części Ślązaków, niewidzących w tym potwierdzenia niemieckich kłamstw.

Wynaradawianie Polaków kontynuowali w III RP spadkobiercy służalców Rosji. Narzucali Polakom „pedagogikę  wstydu”, że są  rzekomo winni mordowania Żydów, powołując się na fałszywe elaboraty „uczonych” i na „pogrom kielecki”, będący prowokacją i „ustawką” komunistów oraz niewielkim promilem tej hekatomby, jaką zgotowali Żydom Niemcy.  Bredzili o polskich „faszystach” i o gnębieniu mniejszości narodowych. Chcieli wzbudzić w Polakach kompleks niższości z racji klęsk Powstań i urojonej „nieudolności” polskich władz w historii. Echami tego, są wypowiedzi „niedouczków”, o zniewoleniu Białorusinów i Ukraińców.

Ważnym elementem duchowości człowieka są autorytety, na które się można powołać, i które można naśladować. W ich niszczeniu w Polsce zasłużyli się literaci i grafomani na usługach rosyjskiej agentury. W latach 1950. można był za grosze kupić w kiosku ich  „sensacyjne” książki pomawiające bohaterów polskich (Kościuszkę, ks. Józefa Poniatowskiego i innych) o zdradę, egoizm, przekupstwo i głupotę. Poniewierano pamięć Powstań Narodowych, partyzantów, Polskiego Państwa Podziemnego, armii Andersa, a zwłaszcza pastwiono się nad Powstaniem Warszawskim, prześladując jego bohaterów. Dla komunistów bohaterami byli agent Kostka Napierski i okrutny morderca Jakub Szela z 1846 r. W podręczniku historii Polski Maria Turlejska pisała o współpracy Armii Krajowej z Gestapo. W czasach zbrodniczego terroru, nie można było tych łgarstw prostować i wielu niedouczonych ludzi w nie wierzyło (i tak im zostało) .
     W normalnym społeczeństwie autorytetami dla dzieci są rodzice i osoby starsze, doświadczone. To również przeszkadzało wrogom Polski. Po 1945 r. w PRL wmawiali młodzieży, że ich rodzice są ciemni, niewykształceni, niedostosowani do postępu. Dlatego należy z nimi zerwać i z nimi się nie liczyć. Szczytem osiągnięć walki komunistów z rodziną był ich „autorytet” Morozow, donoszący na własnego ojca do NKWD. Ich spadkobiercy postępują podobnie („schowaj babci dowód”, „moherowe berety”).

Wielki autorytet ma w Polsce Kościół Katolicki, broniący od wieków tożsamości narodowej Polaków. Dlatego wrogowie Polski walczą z Nim zaciekle, produkując zakłamane filmy i spektakle. Chcą podkopać wiarę katolicką przez oczernianie Jego hierarchów. Za największego wroga uważają św. Jana Pawła II, za Jego nauczanie i sprzeciw wobec mordowania nienarodzonych dzieci, za Jego rolę w odrodzeniu Polski i jej wyswobodzeniu się z ucisku obcych. Ich agentury starają się Go, zwłaszcza w oczach niedokształconej młodzieży, zohydzić. W oparciu o fałszywe donosy homoseksualistów i pedofilów w sutannach, szpicli SB, atakują Kardynała Sapiehę i świętego Jana Pawła II. Tych donosów nie wykorzystywało nawet SB, jako całkiem niewiarygodnych. Są środowiska dowodzące, że donosy w „teczkach” SB są fałszywe, agenci SB sami je pisali dla swych przełożonych. I tu stał się „cud”! Bo nagle donosy z „teczek” stały się dla nich w pełni prawdziwe  (bo szkodzą Kościołowi)! Może  pojawią się „rewelacje” (też „prawdziwe”) o współpracy arcybiskupa Tokarczuka z Gestapo, co swego czasu głosiła „włoska” gazeta (atakujące Świętego media są m.in. „amerykańskie”).

Nie udało się św. Jana Pawła II  zamordować, to się Go szkaluje. Pleciono o Nim, że ma dziecko, teraz bredzi się, że „krył” pedofilów (bo nie tych z opozycji?). W głosowaniu w Sejmie nad uchwałą w obronie św. Jana Pawła II, postkomuniści wywodzący się z władz PRL, byli przeciwko niej. Nie poparła jej też, nie chcąc narazić się swym mocodawcom, ta opozycja, która promuje aborcję i obiecuje opiłowanie katolików. W jej szeregach szkalują św. Jana Pawła II i chcą burzyć Jego pomniki także współcześni „księża patrioci” i byli katolicy. Dla opozycji św. Jan Paweł II nie jest autorytetem, bo oni nie chcą tak jak On, suwerennej, wolnej Polski. Stosunek polityków i partii  do Największego Polaka powinien znaleźć swe odbicie w wynikach wyborów parlamentarnych w Polsce.

za:bialykruk.pl


***

Dr J. Hajdasz o atakach na św. Jana Pawła II: To operacja socjotechniczna, która ma na celu zniszczenie autorytetu Kościoła

Trwa oszczerczy atak na świętość Jana Pawła II. Dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, dr Jolanta Hajdasz, oceniła na antenie TV Trwam, że mamy do czynienia z socjotechniczną operacją, której celem jest zniszczenie autorytetu Kościoła.

Gość „Rozmów niedokończonych” na antenie Radia Maryja i TV Trwam odniosła się do ostatnich ataków na św. Jana Pawła II. Chodzi m.in. o materiał TVN insynuujący, że Karol Wojtyła – jako metropolita krakowski – tuszował przypadki pedofilii.

Dr Jolanta Hajdasz wskazała, że ten reportaż jest pełen błędów i przeinaczeń. Zwróciła uwagę, że materiał TVN należy wpisać w szerszy kontekst ataków na Kościół katolicki.

    – Mamy do czynienia z operacją socjotechniczną, której celem jest zniszczenie autorytetu Kościoła jeszcze bardziej, bo przecież od lat się to dzieje. Te próby są robione cały czas. Uderza się w ten symbol, jakim jest dla wielu Polaków, właściwie dla wszystkich, bo po śmierci Jana Pawła II przecież to widzieliśmy – ten rodzaj jedności całego narodu wokół Jego osoby. To był człowiek blisko zwykłych ludzi i dlatego trzeba ten autorytet obalić. To jest czymś wyjątkowo niegodziwym, że wykorzystuje się do tego właśnie zbrodnię, przestępstwo pedofilii – zaznaczyła dr Jolanta Hajdasz.   

Dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich dodała, że obecnie wielkim zadaniem jest to, by nie pozwolić na szarganie świętości Jana Pawła II.

Zarząd główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich wydał już oświadczenie, w którym wyraził sprzeciw wobec ataków na Papieża Polaka. W obronie św. Jana Pawła II stanął już cały szereg osób i organizacji. Organizowane są też marsze i akcje modlitewne.

za:www.radiomaryja.pl

***

Niesiołowski z PO chce usuwać pomniki św. Jana Pawła II. Jest bardziej radykalny od lewicy

Mimo tego, że coraz więcej obserwatorów wątpi w tezy zawarte w materiale TVN 24 dotyczącym św. Jana Pawła II, wieloletni współpracownik Donalda Tuska twierdzi, że pomniki papieża Polaka będą usunięte, a "nie da się już jego obronić". Nie wiadomo, czy Stefan Niesiołowski prezentuje stanowisko swoje czy całej Platformy - wszak politycy PO nie zabrali głosu w tej sprawie, wyjmując karty do głosowania.

Były poseł Platformy Obywatelskiej Stefan Niesiołowski odnosząc się do publikacji dotyczących papieża Jana Pawła II stwierdził, że "wszystkie pomniki Jana Pawła II powinny być dyskretnie usunięte".

    Nie da się już jego obronić. Fakty, jakie są i jeszcze będą ujawniane, świadczą, że papież po prostu krył pedofilów. I właściwie powoli trzeba zapominać o tej postaci. Pomniki natomiast będą usunięte, prędzej czy później

– mówił. To być może prawdziwe stanowisko Platformy Obywatelskiej, bo w trakcie głosowania nad uchwałą w obronie dobrego imienia Jana Pawła II, posłowie PO wyciągnęli karty do głosowania i udawali, że nie ma ich w sali.

Nawet najbardziej radykalna lewica nie proponuje takich rozwiązań jak Niesiołowski z Platformy Obywatelskiej. Warszawska radna Lewicy Agata Diduszko-Zyglewska zadeklarowała, że "Lewica wesprze inicjatywy zmian nazwy al. Jana Pawła II lub patronów szkół noszących imię polskiego papieża, sama jednak nie wystąpi z takimi propozycjami".

Do wypowiedzi obu tych polityków odniósł się lewicowy poseł Włodzimierz Czarzasty. - Stanowisko klubu jest jasne: zarówno burzenie pomników, jak i zmian nazw ulic nie jest elementem walki o państwo świeckie i w niczym nie pomoże - stwierdził. Krótko mówiąc - nawet najbardziej skrajni politycy lewicy mają nie mają tak radykalnego stanowiska, jak niegdyś ważny współpracownik Donalda Tuska.

"Wątłe dowody" materiału TVN 24

6 marca TVN 24 wyemitowało reportaż "Franciszkańska 3" poświęcony kwestii tego, co ówczesny metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła wiedział o przypadkach pedofilii wśród księży (lata 1964-1978). Opisane zostały w nim przypadki trzech księży: Bolesława Sadusia, Eugeniusza Surgenta i Józefa Loranca oraz reakcja na nie ówczesnego metropolity krakowskiego. W reportażu pojawiły się wypowiedzi holenderskiego dziennikarza Ekke Overbeeka, autora książki "Maxima Culpa. Co kościół ukrywa o Janie Pawle II".

Dziennikarze "Rzeczpospolitej" po emisji materiału TVN 24 sprawdzili dokumenty źródłowe. Z ich analizy wynika, że dowody przedstawione przez autora reportażu są wątłe.

9 marca Sejm przyjął uchwałę ws. obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II, w której "zdecydowanie potępia medialną, haniebną nagonkę", której obiektem jest papież Jan Paweł II. Za uchwałą głosowało 271 posłów, 43 było przeciw, od głosu wstrzymało się 4 posłów. 142 posłów nie głosowało.

za:niezalezna.pl


***

Sprawdzili dokumenty po ataku na św. Jana Pawła II. Ustalenia TVN 24 podważone. "Wątłe dowody"

Wokół publikacji TVN 24 na temat św. Jana Pawła II pojawia się coraz więcej wątpliwości. To kolejny głos, który wskazuje na to, że autor reportażu "Franciszkańska 3" Marcin Gutowski nie przedstawił prawdy w swoim materiale. Dziennikarze "Rzeczpospolitej" już po emisji materiału TVN-u zapoznali się z dokumentami.W telewizji TVN wyemitowano atakujący św. Jana Pawła II materiał Marcina Gutowskiego pod tytułem "Franciszkańska 3", który opiera się na rozmowach ze "świadkami" sprzed 50 lat czy archiwach SB. Mimo to, autor twierdzi, że ma niezbite dowody na to, że jako metropolita krakowski Karol Wojtyła wiedział o nadużyciach seksualnych, a nawet chronił znanych sobie duchownych.

Po emisji materiału lewicowe środowiska rozpoczęły nagonkę na św. Jana Pawła II, apelując nawet o pozbawienie go patronatu nad ulicami czy placami. Z kolei środowiska patriotyczne, w tym Kluby Gazety Polskiej, stanęły w obronie papieża Polaka, organizując 2 kwietnia wielki Marsz Papieski, który w tym roku będzie miał niezwykle symboliczną wymowę.

Wielu obserwatorów otwarcie wątpi w tezy postawione w materiale TVN 24. Dziennikarze "Rzeczpospolitej" postanowili - już po emisji reportażu "Franciszkańska 3" - zapoznać się z dokumentami w sprawach, jakie Gutowski przedstawił na antenie TVN 24.

Wnioski są szokujące...

Na podstawie dokumentów IPN nie da się potwierdzić tezy, że kard. Karol Wojtyła wysłał ks. Sadusia do Austrii, by zatuszować fakt, że molestował dzieci – powiedział kierownik działu krajowego "Rzeczpospolitej" Tomasz Krzyżak. Dodał, że dokumenty nie potwierdzają nawet tezy, że ks. Saduś był pedofilem.

Notatka na polecenie esbeka od zwalczania Kościoła

Tomasz Krzyżak i Piotr Litka przejrzeli dokumenty dotyczące księdza Bolesława Sadusia - jednego z "bohaterów" reportażu TVN 24 mającego stanowić potwierdzenie z góry założonej tezy, że kardynał Karol Wojtyła chronił pedofilów.

- W ogóle nie ma pewności czy ks. Saduś dopuścił się przestępstwa pedofilii. Dokumenty mówią jedynie, że miał skłonności homoseksualne - mówi Krzyżak. W 1972 r. księdza Sadusia odwołano co prawda z parafii św. Floriana, ale ze względu na skandal o podłożu homoseksualnym, a nie pedofilskim. Jedyny ślad "nieletnich" w aktach to notatka sporządzona na wyraźne żądanie pułkownika SB Zenona Płatka, zajmującego się w latach 70. niszczeniem Kościoła Katolickiego.

Notatka powstała... 2,5 miesiąca po tym, jak Karol Wojtyła został papieżem - było to aż sześć lat po wyjeździe księdza Sadusia z Polski. Wcześniej esbecy nie wiedzieli, co w ogóle się wydarzyło, a nagle na polecenie wysokiego rangą funkcjonariusza uzyskują pewność co do "nieletniego".

Nie wiem, dlaczego autorzy nie skojarzyli nazwiska Płatka, nie zestawili ze sobą tych dat. Chciałbym wierzyć, że to tylko nieznajomość historii – wskazują dziennikarze "Rzeczpospolitej".

Wątłe dowody. Tezy TVN 24 niepotwierdzone

Krzyżak wskazuje również, że nieprawdą jest, jakoby decyzja o wyjeździe ks. Sadusia była nagła - współpracujący z SB ksiądz mówił o tym swojemu oficerowi prowadzącemu kilka miesięcy przed wyjazdem.

Fakt, że w połowie 1972 zostaje wysłany do Austrii mógł być związany z tajemniczym skandalem, ale raczej nie była to chęć ukrycia pedofila, lecz zdjęcia z oczu księdza siejącego zgorszenie – zastrzega dziennikarz "Rzeczpospolitej".

Zdaniem Krzyżaka, dokumenty IPN dotyczące ks. Sadusia nie potwierdzają też, jakie w reportażu "Franciszkańska 3" postawili Gutowski i Overbeek. "Nie można tego zrobić posługując się tak wątłymi dowodami. Śmiem twierdzić, że gdyby z tego typu dowodami miał do czynienia prokurator, to natychmiast umorzyłby postępowanie" – zaznaczył.

Krzyżak i Litka nie badali wcześniej tych dokumentów, a postanowili spojrzeć na nie po materiale TVN 24. Powiedzieli "sprawdzam" i - jak widać - wystarczyło to do wyrobienia sobie jasnego poglądu na sprawę.

za:niezalezna.pl

***

Red. Krzyżak o reportażu "Franciszkańska 3": dokumenty IPN nie potwierdzają, że ks. Saduś był pedofilem

Na podstawie dokumentów IPN nie da się potwierdzić tezy, że kard. Karol Wojtyła wysłał ks. Sadusia do Austrii, by zatuszować fakt, że molestował dzieci - powiedział PAP kierownik działu krajowego "Rzeczpospolitej" Tomasz Krzyżak. Dodał, że dokumenty nie potwierdzają nawet tezy, że ks. Saduś był pedofilem.

Krzyżak odniósł się do wyemitowanego w TVN24 reportażu Marcina Gutowskiego "Franciszkańska 3", w którym przedstawiony został przypadek m.in. księdza Bolesława Sadusia. Według autora reportażu kard. Karol Wojtyła, pełniący wówczas urząd metropolity krakowskiego, miał odesłać ks. Sadusia do Austrii po to, by zatuszować, iż duchowny dopuścił się molestowania seksualnego małoletnich.

Krzyżak zaznaczył, że akta ks. Sadusia zbadał w IPN wraz z Piotrem Litką po emisji reportażu Gutowskiego i lekturze książki Ekke Overbeeka "Maxima culpa. Jan Paweł II wiedział". "Wcześniej tych materiałów nie badaliśmy. I postanowiliśmy powiedzieć: +sprawdzamy+. Wniosek jest jeden: na podstawie tych dokumentów, na których oparli swoje wnioski zarówno Marcin Gutowski, jak i Ekke Overbeek, nie można postawić tezy, że kard. Karol Wojtyła wysłał ks. Sadusia do Austrii po to, by zatuszować fakt, że molestował seksualnie dzieci" - stwierdził.

"W ogóle nie ma pewności czy ks. Saduś dopuścił się przestępstwa pedofilii. Dokumenty mówią jedynie, że miał skłonności homoseksualne. O tym fakcie wiedziała bezpieka i m.in. te skłonności były podstawą do tego, by Sadusia mocniej związać z bezpieką, choć był on tajnym współpracownikiem, z krótką przerwą, od 1949 r. i pozostał nim nawet jak już wyjechał z kraju pod koniec roku 1972" - mówił.

Krzyżak poinformował, że w 1972 r. ks. Saduś został odwołany z parafii św. Floriana, ponieważ wybuchł tam skandal. "Nie był to jednak skandal o podłożu pedofilskim, lecz o podłożu homoseksualnym. Ba, sama SB nie wiedziała, co się stało. Informacje usiłowano zebrać od innych tajnych współpracowników wywodzących się ze środowiska kleru. Jeden mówi, że powodem wyjazdu ks. Sadusia do Austrii jest jego romans z kobietą. Inny wspomina o +młodych chłopcach+, inny o zdeprawowanych uczniach. Ale w żadnym dokumencie nie znajdziemy wieku tych poszkodowanych - zastrzegł Krzyżak.

Dziennikarz przyznał, że w aktach ks. Sadusia stwierdzenie "nieletni" pada tylko raz - w sporządzonej w 1979 r., czyli sześć lat po wyjeździe ks. Sadusia z Polski, notatce szefa krakowskiej bezpieki, sporządzonej na wyraźne żądanie pułkownika SB Zenona Płatka.

Przypomniał, że pułkownik Płatek w latach 70. był szefem tzw. Samodzielnej Sekcji "D" Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, zajmującej się dezintegracją Kościoła katolickiego. "Do dziś nie do końca zbadane są związki późniejszego generała Płatka z uprowadzeniem i zabójstwem ks. Jerzego Popiełuszki" - zaznaczył.

"To na polecenie Płatka, sześć lat po wyjeździe ks. Sadusia i 2,5 miesiąca po tym, jak Karol Wojtyła został papieżem, powstała notatka, w której czytamy, że ks. Saduś miał +zdeprawować nieletnich chłopców+ a kard. Wojtyła miał umożliwić mu szybką ucieczkę za granicę" - mówił. - "Nie wiem, dlaczego autorzy nie skojarzyli nazwiska Płatka, nie zestawili ze sobą tych dat. Chciałbym wierzyć, że to tylko nieznajomość historii" - dodał.

"Przecież to intrygujące, że w 1972 r. bezpieka nie miała pewności, na czym polegał skandal wokół ks. Sadusia i nagle, zaraz po wyborze Wojtyły na papieża, taką pewność uzyskała. Każdy uczciwy badacz musi się na tym zatrzymać. Nie sposób tego nie odczytać tak, że kiedy Polak został papieżem bezpieka szukała na niego haków" - ocenił. - "Zwłaszcza, że doskonale wiedziano o tym, iż w pewnym momencie swojego życia był on blisko Wojtyły".

Krzyżak dodał, że nie jest również prawdą, iż decyzja o wyjeździe ks. Sadusia za granicę była nagła. "On o wyjeździe za granicę mówi swojemu oficerowi prowadzącemu już w grudniu 1971 r. Ma jechać do USA, potem do Niemiec. Przygotowuje się do tego. Fakt, że w połowie 1972 zostaje wysłany do Austrii mógł być związany z tajemniczym skandalem, ale raczej nie była to chęć ukrycia pedofila, lecz zdjęcia z oczu księdza siejącego zgorszenie" - zastrzegł.

Zdaniem kierownika działu krajowego "Rzeczpospolitej" nieuprawniona jest również teza Gutowskiego, że kard. Wojtyła zataił przed arcybiskupem Wiednia, kard. Franzem K"nigiem powody przeniesienia ks. Sadusia. "Autor wysnuł tę tezę na podstawie listu kard. Wojtyły do kard. K"niga, w którym nie ma wzmianki o skandalu z udziałem Sadusia. Tymczasem dla każdego badającego historię Kościoła - nie tylko w okresie PRL, ale w ogóle - jasne jest, że biskupi nie pisali o tego typu sprawach w oficjalnych listach. Natomiast wiemy skądinąd, że informowali się wzajemnie w inny sposób, najpewniej w prywatnych rozmowach" - wyjaśnił.

"Te zarzuty przeciwko kard. Wojtyle znowu pochodzą od jakiegoś tajnego współpracownika, który w notatce z 1974 r., półtora roku po wyjeździe Sadusia informował SB, że: +o tym, że ks. Saduś jest pederastą władze kościelne Austrii podobno nie wiedzą+. W oparciu o te bardzo wątłe dokumenty stworzona została narracja mówiąca o tym, że Saduś był pedofilem a Wojtyła wysłał go w trybie szybkim do Wiednia, by to zatuszować" - zastrzegł.

Krzyżak zaznaczył, że aby właściwe ocenić rolę kard. Wojtyły w tej sprawie trzeba "przeniknąć za mury pałacu przy Franciszkańskiej 3". "Bezpiece się to udawało, ponieważ miała w kurii wielu tajnych współpracowników. Jednym z nich był właśnie ks. Saduś, który w swoich donosach przyznawał, że nie wszystkie informacje docierały do kard. Wojtyły i że zdarzało się nawet niszczenie zaadresowanej do niego korespondencji" - powiedział.

Jak wyjaśnił, z akt IPN wynika, że potężną postacią w krakowskiej kurii był jej kanclerz, ks. Mikołaj Kuczkowski. "Ks. Saduś donosił, że do kard. Wojtyły księża nie byli dopuszczani i rozmawiał z nimi właśnie kanclerz kurii, który był jakby strażnikiem gabinetu Wojtyły. Więc nie do końca wiadomo, co Wojtyle zostało przekazane i jakie decyzje podjął osobiście, a jakie pozostawały w gestii kanclerza" - zastrzegł Krzyżak.

Dodał, że do myślenia daje np. donos Sadusia, z którego wynika, iż na przełomie lat 50. i 60., kiedy Karol Wojtyła był w Krakowie biskupem pomocniczym, a metropolitą abp Baziak, kanclerz otwierał korespondencję i skargi wyrzucał do kosza. "Jeżeli ks. Kuczkowski dopuszczał się takiej praktyki w czasie rządów abp. Baziaka, prawdopodobnie do takich przypadków dochodziło także w okresie, kiedy metropolitą krakowskim był Wojtyła" - ocenił.

Zdaniem Krzyżaka, dokumenty IPN dotyczące ks. Sadusia nie potwierdzają tez, jakie w reportażu "Franciszkańska 3" postawili Gutowski i Overbeek. "Nie można tego zrobić posługując się tak wątłymi dowodami. Śmiem twierdzić, że gdyby z tego typu dowodami miał do czynienia prokurator, to natychmiast umorzyłby postępowanie" - zaznaczył.

za:www.gosc.pl

***

Abp Ryś: Jan Paweł II był święty i nikt nie boi się rzetelnych badań historycznych

W Episkopacie Polski nie ma biskupa, który by się sprzeciwiał takim badaniom historycznym dotyczącym osoby św. Jana Pawła II, a był on święty. Kościół to potwierdził nieomylną definicją, jaką jest kanonizacja - powiedział KAI metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś. Podczas 394. zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski biskupi odnieśli się do polemik, jakie wzbudził reportaż wyemitowany w TVN24 Marcina Gutowskiego i książka „Maxima culpa. Jan Paweł II wiedział” Ekke Overbeeka.

Metropolita łódzki w wypowiedzi dla KAI zaznaczył, że nikt w Kościele nie boi się badań historycznych. Przyznał, że jest bardzo zdumiony postulatami otwarcia archiwów kościelnych, bo sam był przez lata dyrektorem archiwum kościelnego i to jednego z najważniejszych w Polsce (archidiecezji krakowskiej – przyp. KAI).

„Zasady korzystania z tego archiwum są proste. Każdy, kto chce pracować w nim naukowo i ma po temu podstawy, co dotyczy także i studentów, jeśli tylko są potwierdzeni przez swoich promotorów, korzysta z archiwum. Jedynym ograniczeniem we wszystkich archiwach poza IPN jest tajemnica archiwalna, wynosząca 50 lat. Akurat rzeczy, które dotyczą św. Jana Pawła II jako biskupa krakowskiego właściwie już są wyjęte z tej tajemnicy. Jedynie ostatnie 5 lat jego rządów w Krakowie jest jeszcze przez pewien czas objęte tajemnicą. W takich wypadkach wystarczy się zgłosić do dyrektora archiwum i pytać o możliwość dostępu na innych zasadach, więc nie ma problemu dostępu do archiwaliów” – powiedział KAI abp Ryś.

Metropolita łódzki podkreślił znaczenie właściwej krytyki źródeł, to znaczy żeby ta wiedza, którą otrzymujemy, badając na przykład archiwalia IPN, była poddawana krytyce źródłowej, właśnie w oparciu o archiwa kościelne. Przestrzegł też przed popełnianiem błędu ahistoryczności, aby nie mierzyć czasów kard. Wojtyły naszymi dzisiejszymi realiami kościelnymi i państwowymi.

„Bo my żyjemy w innym państwie. Kardynał Wojtyła był biskupem w totalitarnym państwie komunistycznym. Tego nikt nie mówi, bo to jest niewygodna prawda, bo to totalitarne państwo komunistyczne trwało do 1989 roku. W tym totalitarnym państwie komunistycznym także zeznania ludzi, czyli źródła, których dotykamy, powstawały w bardzo różnych kontekstach. I nie uwzględnianie tych kontekstów interpretacji też jest ahistorycznością” – stwierdził abp Ryś.

Metropolita łódzki przypomniał, że w tym totalitarnym państwie komunistycznym nie tylko niszczono ludzi, ale robiono wszystko, żeby też zawłaszczyć pamięć. „Ja znam przynajmniej kilka dokumentów, które pokazują intencje ówczesnych władz zniszczenia pamięci o kardynale Wojtyle. Wtedy, kiedy te dokumenty powstawały, wszyscy wiedzieli, jak było i nikt ich nie brał na poważnie. Natomiast to było działanie obliczone na efekt długotrwały, czyli właśnie za pół wieku. Ktoś sięgnie po ten tekst i nie znając kontekstu wyinterpretuje ten tekst kompletnie przeciwko kardynałowi Wojtyle. Nie mówię, że to dotyczy wszystkich dokumentów, ale są też takie” – powiedział abp Ryś.

Zaznaczył, że w Episkopacie Polski nie ma biskupa, który by się sprzeciwiał takim badaniom. „Nie jest to też dowodzenie czy też nie świętości Jana Pawła II, bo my nie mamy ani cienia wątpliwości co do jego świętości. Jan Paweł II był święty. Kościół to potwierdził nieomylną definicją, jaką jest kanonizacja” - stwierdził metropolita łódzki.

za:www.archidiecezja.lodz.pl