Tusk, śmieci i zahasłowana prawda

W witrynie Wyborcza.pl ukazał się duży artykuł Marty Danielewicz z lokalnej poznańskiej „Gazety Wyborczej”, mającej ogromną wiedzę nie tylko o firmie, która składowała odpady w Przylepie. Tekst zatytułowany był „Za groźnymi odpadami stoi mafia śmieciowa. Zostawiła takie bomby też w innych miastach”. Dziennikarka napisała, gdzie jeszcze firma otrzymała zezwolenie na składowanie śmieci:

„W Adamowie (pow. wolsztyński), Łosieńcu (pow. wągrowiecki), Mielżynie (pow. gnieźnieński), Parkowie (pow. obornicki), Kaliszu, Poznaniu, Janikowie pod Poznaniem”. Tyle że czytelnicy portalu tego się nie dowiedzieli, bo treść całego artykułu udostępniono… tylko dla prenumeratorów. Dziś taki dociekliwy dziennikarz to dla „Wyborczej” kłopot.

Bo wcześniej Tusk wybełkotał coś o „pisowskiej korupcji”, a wielkopolski samorząd za cholerę z PiS się nie kojarzy. Jak wybrnęła z tego Wyborcza.pl? Obok umieściła tekst Wojciecha Czuchnowskiego o zerowej wartości informacyjnej, ale z właściwym tytułem: „»Smród pisowskiej korupcji«. Polityczny spór nad płonącym składowiskiem”. I jego… nie zahasłowała, udostępniając ogółowi czytelników. Obawa, że mogą oni zacząć myśleć, to dla „GW” przerażająca wizja.

Piotr Lisiewicz

za:niezalezna.pl