2,5 mld na renowację zabytków. Liberalna lewica oburzona, że program zdominowały inwestycje kościelne

„To powinno się nazywać Kapliczka Plus” – tak już w tytule grzmi naTemat opisując oburzenie niektórych samorządowców, którzy nie otrzymali środków z Rządowego Programu Odbudowy Zabytków. Medium sugeruje, że PiS tak spłaca dług wobec Kościoła.

I coś w tej myśli jest – tyle, że środowiska antykościelne doszukują się tu jedynie bieżących rozgrywek politycznych. Ale ów prawdziwy dług jest zupełnie inny – to wielowiekowy i ogromy wkład Kościoła w rozwój polskiej kultury i kształtowanie naszej tożsamości narodowej. Jeśli tak spojrzymy na problem, zdziwienie wynikami programu szybko minie.

Mamy okres wakacyjny, co sprzyja podróżom, także po Polsce. I gdybyśmy tak na szybko mieli sporządzić listę zabytków wartych zobaczenia w miejscowościach mijanych „po drodze na wakacje”, to z dużą celnością możemy obstawiać, że pierwszym na liście będzie zwykle kościół. Nie zagłębiając się już w szczegóły widać, jak łatwo znaleźć wytłumaczenie tego, że rządowy program renowacji zabytków zdominowały właśnie inwestycje związane z kościołami.

Zdominowały, ale też nie mają one wyłączności. Wystarczy tylko spojrzeć na listę programu, by przekonać się, że wygospodarowano środki także na zabytki nie będące we władaniu kościelnym. To np. budynki urzędów gmin, kamienne mosty i mostki, kamienice mieszkalne, budynki należące do DPS-ów, domów dziecka, czy ośrodków szkolno-wychowawczych, dworów, dworków i związanych z nimi budynków, pałaców, budynków teatru, wieży ciśnień, budynków przejętych po PKP, domów zdrojowych, budynków użyteczności publicznej…

W ramach programu rozdzielono 2,5 mld zł między 4808 projektów w całej Polsce. NaTemat skupił się jednak na rozgoryczonych samorządowcach z Inowrocławia, Białegostoku czy Tarnowa, których wniosków nie uwzględniono. A przecież nie brakuje tam zabytków…

Ale cennych budowli wymagających renowacji jest mnóstwo także i „po sąsiedzku” – w mniejszych ośrodkach, które nie dysponują wielkimi budżetami – i tam dofinansowania przyznano. No, ale była okazja, by jednym oskarżającym uderzeniem załatwić porachunki z partią rządzącą oraz Kościołem.

Bo środowiska nieprzychylne Kościołowi wolą widzieć tu spisek. A łącząc siły z opozycyjnymi samorządowcami mówią w oburzonym tonie o „oszukańczym programie” Kapliczka Plus, o spłacaniu przez rząd PiS długu wobec Kościoła – dodajmy – aktualnego politycznego długu.

Ale czy po środowiskach pragnących „opiłowania” katolików można spodziewać się głębszej refleksji nad wielowiekowym wkładem Kościoła w polską kulturę i tożsamość narodową?

za:pch24.pl