Krok po kroku. Stanisław Michalkiewicz - red. Blumsztajn przejmuje ulice?

Nacjonalizm jest obecnie w Europie demonizowany, ale w zasadzie niczego demonicznego w nim nie ma. Jest to pogląd, że każda wspólnota etniczna powinna się politycznie zorganizować w państwo. Niekiedy bywa to słuszne, a niekiedy nie Na 11 listopada, w rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę w roku 1918, Obóz Narodowo-Radykalny zapowiedział Marsz Niepodległości, na który uzyskał zezwolenie władz. Na takie dictum związany z "Gazetą Wyborczą" red. Seweryn Blumsztajn wezwał, by uczestników tego Marszu z Warszawy "wygwizdać". Nawet rozdał w tym celu gwizdki, pewnie kupione z funduszów jakiegoś filantropa - może nawet tego samego, który sponsoruje Fundację Batorego, utrzymującą różnych postępowców do wynajęcia. Przyczyną tego "wygwizdania" jest okoliczność, że Obóz Narodowo-Radykalny skupia narodowców, czyli zwolenników nacjonalizmu.
Nacjonalizm jest obecnie w Europie demonizowany, ale w zasadzie niczego demonicznego w nim nie ma. Jest to pogląd, że każda wspólnota etniczna powinna się politycznie zorganizować w państwo. Niekiedy bywa to słuszne, a niekiedy nie; np. większość Żydów hołduje syjonizmowi, to znaczy żydowskiemu nacjonalizmowi, który jest nawet oficjalną ideologią Izraela. Nawiasem mówiąc, od czasów Teodora Herzla żydowski nacjonalizm przekształcił się w szowinizm - bo w odróżnieniu od pierwotnych założeń syjonizmu, według których Żydzi stanowią taki sam naród, jak każdy inny i dlatego powinni mieć własne państwo - syjonizm współczesny uważa Żydów za naród wyjątkowy, któremu dla własnej wygody wolno inne narody przekształcać w tzw. nawóz historii. Zbliża go to do ideologii hitlerowskiej, której twardym jądrem było przekonanie o istnieniu "wyższej rasy", która z powodu tej wyższości powinna panować nad innymi. Nacjonalizm w pewnych sytuacjach bywa więc uzasadniony, a w innych - niekoniecznie - np. gdyby, dajmy na to, Kurpie czy górale, którzy niewątpliwie stanowią wspólnotę etniczną, też chcieli utworzyć sobie własne państwa.
W Polsce nacjonaliści nie mają swojej reprezentacji parlamentarnej, w odróżnieniu od Izraela, czy takiej np. Ukrainy, gdzie najtwardszym jądrem zaplecza politycznego prezydenta Wiktora Juszczenki i premier Julii Tymoszenko byli banderowcy, kierujący politycznie również ukraińską diasporą. Banderowcy - w odróżnieniu od cokolwiek safandulskich narodowców polskich - są bardzo, mówiąc delikatnie, radykalni. Ciekawe, że mimo to środowisko żydowskie skupione wokół "Gazety Wyborczej" i większość tzw. sił postępu w Polsce szalenie banderowcom nadskakiwała, co ośmieliło ich do tego stopnia, że próbowali nawet zorganizować rajd szlakiem Stefana Bandery przez Polskę do Monachium i tylko zdecydowana postawa części opinii publicznej - właśnie tej skłaniającej się ku łagodnemu nacjonalizmowi - temu eksperymentowi zapobiegła. W ogóle Żydzi bardzo się angażują w walkę z nacjonalizmem w Europie, podczas gdy bardzo rzadko zdarza im się krytykować nacjonalizm żydowski, a prawie nigdy - Izrael, w którym, jak wspomniałem, syjonizm w odmianie już szowinistycznej jest ideologią obowiązującą. Warto zwrócić uwagę, że środowiska żydowskie korzystają w tej sprawie z daleko idącej protekcji władającej Unią Europejską biurokratycznej międzynarodówki, która w ideologii nacjonalistycznej słusznie upatruje zagrożenie dla swego dobrego fartu i swojej władzy nad obezwładnianymi europejskimi narodami.
Wszystko to - a również roszczenia majątkowe, podnoszone nieustannie wobec Polski przez żydowskie organizacje wiadomego przemysłu - musi niewątpliwie uskrzydlać red. Seweryna Blumsztajna oraz postępaków skupionych w rozmaitych "centralach anarchistycznych" (czyżby anarchiści tak hołdowali centralizmowi ze względu na jedną kasę?), absolwentki studiów płciowych ze sponsorowanej przez warszawski magistrat fundacji MaMa, sodomitów i gomorytki z Lambdy, Żydów z Żydowskiej Ogólnopolskiej Organizacji Młodzieżowej (zwróćmy uwagę, że zorganizowanej według kryterium narodowego, czy jak kto woli - rasowego!), transseksualistów, nekro- i zoofilów oraz Aleksandra Pawłowskiego ("Piękne panie, szanowni panowie i ty, Dawidzie Abrahamowiczu" - powiedział na pewnym zebraniu Wojciech Dzieduszycki) ze Stowarzyszenia Wolność - Równość - Solidarność, preferującego działania "fizyczne". Uskrzydlać do tego stopnia, że postanowił posunąć się o krok dalej w stosunku do okresu międzywojennego, kiedy to Żydzi zadowalali się posiadaniem kamienic, ulice łaskawie zostawiając tubylcom. Redaktor Seweryn Blumsztajn chciałby przejąć kontrolę również nad ulicami.

za: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1828 (kn)