Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Obrońcy życia na sygnale



Absencja prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta i spłycanie tematu przez posłów Platformy Obywatelskiej – tak wyglądało posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, na którym obrońcy życia opowiadali o brutalnym rozproszeniu przez policję legalnego zgromadzenia publicznego ukazującego prawdę o aborcji.

Chodzi o wydarzenie z 2 sierpnia 2012 roku. Tego dnia doszło do bezprawnego zatrzymania dwóch członków Fundacji PRO – Prawo do Życia, którzy przed wejściem na Przystanek Woodstock w Kostrzynie nad Odrą zorganizowali pikietę na temat aborcji. Zaprezentowano duży banner ze zdjęciem zmasakrowanego w wyniku aborcji dziecka, zdjęciem dziewczynki z zespołem Downa oraz umieszczoną obok podobizną Adolfa Hitlera. Mariusz Dzierżawski, członek Rady Fundacji, był wówczas przewodniczącym zgromadzenia. Jego zatrzymanie – a także innego uczestnika pikiety – doprowadziło do rozwiązania legalnego, bo zgłoszonego odpowiednio wcześniej w Urzędzie Miasta Kostrzyna nad Odrą, zgromadzenia.

– Zgromadzenie było legalne, więc powinno znajdować się pod specjalną opieką instytucji państwowych – mówił w Sejmie Dzierżawski, zaznaczając, że o taką opiekę Fundacja wystąpiła i do kostrzyńskiej policji, i do straży miejskiej. Pikieta przebiegała w sposób pokojowy, liczni obserwatorzy wyrażali dla niej swoje poparcie. Przeciwników była zaledwie garstka.

Po upływie trzech godzin pojawiła się policja. – Sądziłem, że są to funkcjonariusze, którzy przyjechali, by nas chronić. Tymczasem zaczęli się oni domagać zgody na zgromadzenie. Tłumaczyłem im, że prawo przewiduje w tym zakresie tylko zgłoszenie pikiety. Mimo moich wyjaśnień policjanci zażądali opuszczenia zgromadzenia i nakazali udanie się na komisariat. Razem z jednym z uczestników zostaliśmy umieszczeni w zakratowanym wozie i na sygnale przewieziono nas na komisariat. Tam przetrzymywano nas przez dwie godziny, banner został skonfiskowany. Działania policji były w sposób oczywisty bezprawne – relacjonował Dzierżawski. Obrońcom życia postawiono zarzut prezentowania treści nieprzyzwoitych. – Ale sami policjanci nie potrafili powiedzieć, co jest nieprzyzwoitego w prezentowanym przez nas plakacie. Rozbijanie legalnych zgromadzeń publicznych to godzenie w podstawowe prawa obywatelskie – referował Dzierżawski.
Droga do śledztwa

Na działanie policji Dzierżawski złożył skargę do komendanta wojewódzkiego policji w Gorzowie Wielkopolskim, a do tamtejszej prokuratury rejonowej – zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dostrzegając nieprawidłowości w postępowaniu policji. W podobnym tonie odpowiedział komendant wojewódzki. – Złożyliśmy wtedy skargę do komendanta głównego, który również nie dopatrzył się żadnych uchybień w działaniu policji – mówił Dzierżawski. Decyzję prokuratury Fundacja zaskarżyła do Sądu Rejonowego w Słubicach. Ten uwzględnił zażalenie i nakazał prokuraturze wszczęcie śledztwa.

W słubickim sądzie obrońcy życia złożyli też skargę na bezprawne zatrzymanie – została ona oddalona. Odwołano się do Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim, który stwierdził, iż zatrzymanie miało charakter procesowy, i zarządził ponowne rozpoznanie skargi. W lipcu 2013 r. słubicki sąd ostatecznie uznał, że zatrzymanie było bezprawne i stanowiło formę represji wobec zatrzymanych. W trakcie postępowania został ujawniony szerszy materiał dowodowy, którym są nagrania z rozmów służbowych policjantów. Wynika z niego, że operacją zatrzymania kierował komendant miejscowego posterunku policji. – Z akt wynikało, że i ci policjanci, którzy nas zatrzymali, i ci z komisariatu wiedzieli, że nie ma żadnych podstaw prawnych, aby nas zatrzymać. I że nie wiedzieli, pod jakim rygorem prawnym zamierzają nas zatrzymać. Z ust jednego z wyższych funkcjonariuszy padło sformułowanie: „Przywieźcie ich, będziemy myśleć” – cytował Mariusz Dzierżawski. Dzień przed wydaniem postanowienia przez Sąd Rejonowy w Słubicach, w którym stwierdzono nielegalność i bezpodstawność zatrzymania, prokurator rejonowy w Gorzowie Wielkopolskim umorzył postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień przez tych samych funkcjonariuszy.
Średnia wolność zgromadzeń

– Niepokojące jest to, że ani prokuratura, ani ówczesny minister spraw wewnętrznych, ani komendant główny policji nie stwierdzili nieprawidłowości w zachowaniu funkcjonariuszy. Mimo prawomocnego orzeczenia sądu, który wyraźnie mówi, że obrońcy życia bezprawnie zostali pozbawieni wolności. Przełożeni kryją policjantów, prokuratura zamiata sprawę pod dywan, a ministrowie zapewniają, że mamy państwo prawa – ocenił przedstawiciel Fundacji PRO. – To istotne, czy w Polsce policja może rozbijać legalne zgromadzenia publiczne czy nie. To, jak postępuje policja wobec obrońców życia, to forma prześladowania. Dlatego liczę na to, że państwo zajmą się tą sprawą – zaapelował do posłów.

Reakcja przewodniczącej komisji była jednoznaczna – Sejm nie może ingerować w decyzje sądów i prokuratury. Tak orzekł Trybunał Konstytucyjny – stwierdziła Stanisława Prządka (SLD). – Ależ nikt nie kwestionuje tu postanowień i wyroków sądów. Chcę tylko przypomnieć, że komendant główny policji zadeklarował, że nie będzie wyciągał konsekwencji od funkcjonariuszy, gdyż sprawa jest badana przez niezawisły sąd. Po tym jednak, jak sąd w Słubicach stwierdził, że zatrzymanie było bezprawne, komendant powołał się na nieprawomocną decyzję prokuratury, która umorzyła śledztwo. Komendant uchylił się tym samym od zajęcia stanowiska w sprawie prawomocnego orzeczenia sądu. Gdzie indziej jak nie na komisji sprawiedliwości należy podnosić te sprawy? – pytał retorycznie pełnomocnik Dzierżawskiego, mec. Łukasz Jończyk.

Poparli go posłowie prawicy. – Temat jest ważny. Uważam, że komisja powinna się nim zająć. Czy zgromadzenia legalne są w Polsce chronione prawem? Ten przykład podaje to w wątpliwość. Wymaga to reakcji komisji sprawiedliwości. Powinniśmy poprosić o wyjaśnienia KGP. Moim zdaniem, doszło tu do szykanowania ze względu na poglądy – sugerował Andrzej Dera (SP), który razem z grupą posłów Prawa i Sprawiedliwości wnioskował o zwołanie komisji w tej sprawie.
Wykręty i uniki

Przewodnicząca komisji, jak tylko mogła, unikała zgłębiania tematu. Najpierw podkreśliła, że komisja nie jest właściwa do rozpatrywania działań policji, bo leży to w gestii ministra spraw wewnętrznych, a tego posłowie wnioskodawcy na posiedzenie komisji nie zaprosili. Jej zdaniem, wystarczyłoby podniesienie całej sprawy w interpelacjach poselskich. – Ale przecież prezydium komisji może listę zaproszonych gości uzupełnić. Pana ministra sprawiedliwości nikt z posłów wnioskodawców nie zapraszał, a przecież pan minister Hajduk przyszedł – zakładam, że na zaproszenie pani przewodniczącej – odparował poseł Dera. Wojciech Hajduk, podsekretarz stanu w resorcie sprawiedliwości, zaraz na wstępie posiedzenia zaznaczył, że nie może zająć w tej sprawie stanowiska, gdyż nadzorowanie działań policji i prokuratury nie leży w kompetencjach ministra sprawiedliwości.

Warto zaznaczyć, że na posiedzeniu komisji nie pojawił się zaproszony na nie prokurator generalny Andrzej Seremet. – To wynik odseparowania funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Kształtuje to zachowanie prokuratury, która stała się instytucją niezależną od władzy wykonawczej – skomentował Stanisław Piotrowicz (PiS), wiceszef komisji.

– Każdy z obywateli naszego kraju winien stać na straży praw człowieka włącznie z komisjami sejmowymi, a przede wszystkim – Komisją Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Doszło do złamania prawa do wolnych zgromadzeń. W tej sprawie ta komisja powinna zająć stanowisko, a nie pojedynczy poseł, składając interpelację – konkludował poseł Dera. – Ten przykład opisuje zjawisko. Nie może to pozostać bez wnikliwej analizy przyczyn – dodał Jacek Żalek (niez.).

Ostatecznie – decyzją poseł Prządki – o tym, czy sprawą bezprawnego zatrzymania obrońców życia Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka w ogóle się zajmie, zdecyduje jej prezydium. W jego składzie przeważają posłowie, którzy z myśleniem pro-life nie mają nic wspólnego. To kolejno: Stanisława Prządka (SLD), Robert Biedroń (TR), Robert Kropiwnicki (PO). Prawo i Sprawiedliwość reprezentuje jedynie poseł Stanisław Piotrowicz.

Anna Ambroziak

za:www.naszdziennik.pl/wp/64921,obroncy-zycia-na-sygnale.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.