Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Po co Żakowski przeprowadził wywiad z prezesem IPN? Aby zaatakować autorów "Resortowych dzieci"

Co bardziej denerwuje Jacka Żakowskiego, publicystę "Polityki"? Powstanie książki "Resortowe dzieci. Media", czy może jej ogromna popularność. A denerwuje mocno, bo zaczął już nawet wietrzyć spisek w Instytucie Pamięci Narodowej. Pupile salonu, przyzwyczajeni do głaskania, tracą (i słusznie) nerwy, że ktoś zajął się ich przeszłością. Ale ogromny szok nie usprawiedliwia sposobu w jaki Żakowski przeprowadził wywiad z prezesem IPN Łukaszem Kamińskim.

Dziesiątki pytań jakie Żakowski zadał prezesowi Kamińskiemu pełne są inwektyw, obelg, słownych napaści. Czytając wywiad ma się nieodparte wrażenie, że dziennikarza "Polityki" nie interesują odpowiedzi rozmówcy, bo każdy argument wywołuje kolejny atak. Wystarczy zapoznać się z niektórymi pytania. Zresztą wiele z nich, to z góry postawiona teza.

Zaczęło się od: "Czytał pan „Resortowe dzieci. Media”?, a chwilę później od razu: "Ta książka godzi w ustawowe cele Instytutu" - stwierdził Żakowski i nie chciał słuchać, że IPN nie jest ani wydawcą, a jej autorzy nie są pracownikami Instytutu.

"A ta książka poniża ludzi zasłużonych w walce o niepodległość, represjonowanych, inwigilowanych. Adam Michnik wiele lat siedział w peerelowskim więzieniu. Jak to możliwe, że taka antypolska książka się ukazuje, jest bestsellerem, w publicznej świadomości zakłamuje przeszłość, a pan milczy?" - ogłosił Żakowski.

Było jeszcze "Jak pracownicy IPN stoją godzinami w miejscu, gdzie ma wrócić pomnik radzieckich żołnierzy, którzy wyzwalali Pragę, to nie jest wkraczanie w polityczny spór?" albo "Recenzujecie decyzję Rady Warszawy, która postanowiła przywrócić ten pomnik, a boicie się recenzować książkę Kani, Marosza i Targalskiego?".

To był jednak tylko wstęp do ataków na IPN, bo Instytut nie potępił - jak chciałbym Żakowski - autorów "Resortowych Dzieci".

- Bierzecie udział w walce o politykę pamięci.
- Ale wy zawsze w jedną stronę.
- Ramię w ramię z „Gazetą Polską” i PiS (przypomnienie przez prezesa Kamińskiego, że IPN miał wspólną akcję z Wyborczą wydając dodatek o zbrodni wołyńskiej, tylko poirytowało Żakowskiego).
- Tu nie ma polsko-polskiego sporu. Tam gdzie jest, stajecie po jednej stronie. Jak warszawski PiS robi awanturę w sprawie pomnika, to pana pracownicy pędzą dostarczać amunicji. Gdy „Gazeta Polska” produkuje, a „Fronda” wydaje książkę zakłamującą historię, to nie stają przed księgarniami z ulotkami prostującymi kłamstwo.
- IPN ma bezczynnie patrzeć na świadome fałszowanie historii w masowej skali?

Podobnych "złotych myśli" Żakowskiego było więcej, ale wystarczy. Przy jednym z kolejnych pytań zdradza co go zabolało najbardziej: "W jaki sposób zajmuje się pan taką ofiarą jak Michnik, któremu okładka „Resortowych dzieci” odbiera prawo do prawdy o jego poświęceniu, cierpieniu i mechanizmach, które za tym stały?". Ach, ta okładka, spać Żakowskiemu pewnie nie daje.

Oberwało się także tym co poszli do księgarni (i znowu IPN-owi), bo według Żakowskiego: "popularność „Resortowych dzieci” to wykwit morza wielkiego kłamstwa, które jest też wielkim biznesem. Jeżeli taki obraz przeszłości ma kilkadziesiąt procent społeczeństwa, to ponieśliście klęskę".

Żakowski nie tylko poucza, ale też wskazuje prezesowi IPN, kto jest godny, a kogo należy potępiać.
- Pan ma dwa tysiące żołnierzy zatrudnionych przez państwo, żeby aberracje pamięci nie stały się normą. (…) Dostarczacie amunicję pozbawionym skrupułów kilerom i patrzycie, jak za jej pomocą mordują elementarne prawdy o przeszłości, a jednocześnie głosicie podniosłe hasła o roli pamięci.
- Mamy wkroczyć jako siły pokojowe, rozdzielić walczących i ustanowić obowiązującą prawdę historyczną? - pyta Kamiński.
-Odważyć się na interwencję humanitarną, kiedy się dokonuje masowy gwałt na przeszłości.

Na koniec fragment w wykonaniu Żakowskiego najbardziej ohydny. Po raz kolejny bowiem na łamach "Polityki" próbuje się niszczyć pamięć o rotmistrzu Pileckim

Nie rozumiem, dlaczego akurat te samobójcze traumy IPN chce konserwować w popkulturze.
To są w dużej mierze procesy spontaniczne. Do społecznej wyobraźni w ostatnich latach najlepiej przebił się rotmistrz Witold Pilecki. Stał się bohaterem kultury masowej. Powstają o nim piosenki i wiersze...

... chociaż pękł na przesłuchaniu.

Taki wniosek wysnuł jedynie autor POLITYKI na bazie kilku skanów, bez znajomości akt. Proponuję nie prowadzić rozmowy na takim poziomie. Proszę poczytać, jak o nim mówi raper Tadek Polkowski. Opowiada, że był też poetą, że przed wojną uprawiał ziemię, jaką miał osobowość. Kiedy mówimy o ofiarach drugiej wojny i okresu powojennego, to odkrywamy też, kim byli w II RP, a czasem i podczas zaborów. To się nie sprowadza do cierpienia i śmierci.

za:niezalezna.pl/51298-po-co-zakowski-przeprowadzil-wywiad-z-prezesem-ipn-aby-zaatakowac-autorow-res

***


Sowieciarzom trzęsą się łydki

Marzeniem sowieckich elit w Polsce jest likwidacja IPN-u, by prawda już nigdy nie wyszła na światło dzienne. Jeśliby to się nie udało, to ich zdaniem IPN powinien się zająć pisaniem hagiografii sowieckich agentów.

Dopóki tego celu agentura w Polsce nie zrealizuje, dopóty będzie IPN atakowała. Nie ma sensu chować głowy w piasek i udawać, że jesteśmy pośrodku, że jesteśmy bezstronni. IPN jest po to, by przywrócić Polakom pamięć o roli sowieckiej agentury. Jakiekolwiek odstępstwa od tej zasady oznaczają kapitulację i nie uchronią przed atakami tej agentury. Tymczasem niektórzy ze strachu, że prawda o ich przeszłości wyjdzie na jaw, wpadają w amok. Żądają zakazu dostępu do IPN-u dla wszystkich, którzy pisaliby prawdę. To nie powstrzyma dążących do niej i wiedza o przeszłości sowieckich elit zostanie w pełni odkryta i opublikowana

Jerzy Targalski

za:niezalezna.pl/51320-sowieciarzom-trzesa-sie-lydki

Copyright © 2017. All Rights Reserved.