Publikacje polecane

Holendrom zaczyna brakować człowieczeństwa

Zamysł legalizacji wspomaganego samobójstwa dla osób, które przekroczywszy 70. rok życia, znużyły się istnieniem, zaowocował zebraniem ponad stu tysięcy podpisów obywateli popierających ten projekt. Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi! (Rdz 4,10)

Można przypuszczać, że Holandia stała się specyficznym poligonem doświadczalnym współczesnego świata na testowanie coraz to nowych pomysłów zaczerpniętych z pakietu cywilizacji śmierci. Zamysł legalizacji wspomaganego samobójstwa dla osób, które przekroczywszy 70. rok życia, znużyły się istnieniem, zaowocował zebraniem ponad stu tysięcy podpisów obywateli popierających ten projekt. Zdumienie i niedowierzanie (chociaż słuszne) wielu komentatorów przekazujących wstrząsającą informację wydaje się jednak spóźnione. Holandia - kraj w niedalekiej przeszłości katolicki, z pięknymi tradycjami świadczącymi o religijności społeczeństwa, w ciągu dwóch pokoleń przekształcił się w laickie, bezduszne państwo, gdzie życie człowieka przestało zajmować należną pozycję wobec innych wartości. Moralna równia pochyła wynika niewątpliwie z wyeliminowania wpływu katolickiego nauczania społecznego, a następnie z legalizacji aborcji i eutanazji oraz akceptacji związków homoseksualnych jako równorzędnych z małżeństwami. Niecałe czterdzieści lat po II wojnie światowej wystarczyło, aby zapomnieć o zbrodniach nazistowskich Niemców i już w 1984 roku uznać ponownie eutanazję jako prawnie dopuszczalną praktykę skracania życia chorych. Pierwszym państwem, które tego dokonało, była Holandia. Obecnie 96 proc. tamtejszych lekarzy zdecydowanie popiera eutanazję. W praktyce realizują ją głównie lekarze rodzinni wizytujący swoich pacjentów w domach oraz mniej jawnie - pracujący w szpitalach, gdzie często dochodzi do przeprowadzenia tego zabiegu bez zgody chorego. Niedobrowolna eutanazja stanowi kilkanaście procent przypadków wszystkich zgonów w kraju! Odkąd ta praktyka rozgościła się na dobre, na holenderskich uczelniach medycznych bardzo spadł poziom przekazywanej wiedzy na temat sposobów uśmierzania bólu i w ogóle medycyny paliatywnej; nie ma na nią zapotrzebowania. Wynaturzenie pracowników służby zdrowia "zaowocowało" zmniejszeniem zaufania społeczeństwa do świata medycznego i w efekcie swoistą "turystyką" osób starszych wywołaną strachem przed eutanazją. Równia pochyła wyznacza, niestety, jeden kierunek - w dół. Obecna próba wprowadzenia samobójstwa na życzenie w asyście pracownika socjalnego jest dowodem absolutnego kryzysu służby zdrowia w Holandii, gdyż sugeruje zapobieganie samowoli lekarzy dokonujących niedobrowolnej eutanazji. Przede wszystkim jednak jest oznaką ogromnego wyniszczenia moralnego tego społeczeństwa, które nie potrafi już funkcjonować bez możliwości odbierania życia. Wystarczyło zaledwie czterdzieści lat, aby zupełnie zmienić ludzi, wpoić w nich utylitaryzm, hedonizm i totalny egoizm. Jakie techniki zastosowano, ile przeznaczono środków, można się domyślać. Przypadek holenderski powinien być dla innych bardzo poważnym ostrzeżeniem, bo jak widzimy, zabrakło tu rozumu. Nie ma przecież żadnych wątpliwości, że mieszkają tam ludzie wykształceni, rozwinięci pod względem znajomości technologii. Zabrakło serca, normalności, człowieczeństwa. Tak finiszuje Holandia, wspaniały ongiś kraj. Przemiany w Polsce w ciągu ostatnich dwudziestu lat dotyczące rozumienia natury człowieka, niepokojące trendy sprzyjające upowszechnianiu praktyk skierowanych przeciw ludzkiemu życiu, muszą wywołać poważną refleksję naszego społeczeństwa.
Hanna Wujkowska
za: NDz z 15.3.10 Dział: Polska (kn)