Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Wydarzenia

„Pokłosie” dla młodzieży izraelskiej

„w tym filmie nie ma ani jednej inteligentnej twarzy, sami kretyni i kreatury, dzikie, wredne, wstrętne... wojny w tle tu nie ma zupełnie, dna ludzkiego wydobytego przez wojnę potworną wobec wszelkich narodowości nie-aryjskich, w tym filmie są tylko wredni Polacy, dzicy... Nie zostawiono ani jednego Niemca-hitlerowca na okrasę nawet...” Z Anną Pietraszek, filmowcem, recenzentem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, wiceprezesem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, rozmawia Robert Wit Wyrostkiewicz

- Czy Polacy nie mają już wystarczająco niskiej samooceny, by zechcieć się jeszcze dobijać „Pokłosiem”, filmem o Polakach mordujących Żydów? To pytanie o rynek zbytu dla kolejnej opowieści w stylu Jedwabnego. „Pokłosie” się sprzeda?


- Oceniam, że niestety, „Pokłosie” nie musi trwać w niepokoju, czy się sprzeda, bo ani chybi zostało wyprodukowane za tak straszne pieniądze (zdecydowanie mogło być tańsze o 60 procent) z uzyskaną zawczasu pewnością, że film ten ma do spełnienia zadania ideologiczne. Ma rozbudowywać pokłady panicznego strachu przed Polakami wśród młodzieży izraelskiej, a co jeszcze potworniejsze, ma jasne zadanie, jasny przekaz – wzbudzić w młodych Polakach (bowiem uczniowie szkół polskich będą siłą wysyłani do kin na to „dzieło”) odrazę i wręcz nienawiść do... Polaków ukazanych w tym filmie jako wyłącznie dzikiej, prymitywnej, agresywnej tłuszczy, w najlepszym razie jako nieroby i pijaczyny tępe, tkwiące na ławkach z piwkiem w łapach, w tym filmie nie ma ani jednej inteligentnej twarzy, sami kretyni i kreatury, dzikie, wredne, wstrętne... wojny w tle tu nie ma zupełnie, dna ludzkiego wydobytego przez wojnę potworną wobec wszelkich narodowości nie-aryjskich, w tym filmie są tylko wredni Polacy, dzicy... Nie zostawiono ani jednego Niemca-hitlerowca na okrasę nawet... Wydawać się może, że to Pasikowski teraz, pod kinem, w czasie projekcji „pije wódkę i się śmieje” krociowo uhonorowany za swój „wyczyn ideologiczny”, podobnie jak jedna z bohaterek filmu mówi o Polakach, że gdy płonęli Żydzi, to oni to właśnie robili...

- Scenariusze o polskim antysemityzmie pisane są chyba raczej pod kątem zachodnich czytelników. Tam taki Gross jest  niemalże wiedzą źródłową o Polsce. Może „Pokłosie” także spełni zadanie „edukacyjne” poza granicami kraju nie tylko – jak Pani zauważyła – wśród młodzieży izraelskiej? Przecież oprócz PISF pieniądze na film wyłożyli także Holendrzy, Słowacy i Rosjanie. Dariusz Jabłoński, producent filmu, twierdzi, że dystrybucję kinową, m.in. właśnie w tych trzech państwach, „Pokłosie” ma już zagwarantowaną.


– Jak już powiedziałam, ten film najlepiej sprzeda się w Izraelu, oczywiście, na lekcjach historii... a te trzy nacje, które film kupiły? No cóż, wciąż zmagają się z tym samym problemem „antysemityzmu” co i Polska...!

- Państwowy Instytut Sztuki Filmowej, w którym jest Pani recenzentką biorącą udział w „nominowaniu” do dotacji różnych filmów, przyznał na produkcję filmu „Pokłosie” 3,5 mln złotych. Jak ocenia Pani tę decyzję Instytutu?

– Decyzja uzasadniona mogła być jedynie tym, że scenariusz jako tako profesjonalny oraz nazwisko reżysera zwiastujące profesjonalną realizację zadania. To oczywiście w tzw. normalnym świecie zdecydowanie za mało, by uzasadnić przyznanie tak wielkiej kwoty z budżetu publicznego, tj. z podatków każdego z nas, ale w Polsce wciąż dziwujemy się, gdy jakaś praca wykonana jest profesjonalnie... to tak dziwne, że aż zaskakujące i gremium recenzentów mogło tym uzasadniać swoją wyjątkowo obfitą w złotówki decyzję...

- Gdybym zgłosił się do PISF z dobrym i rzetelnym scenariuszem na dokument opowiadający o kolaboracji Żydów z Armią Czerwoną w czasie wojny, wydawaniu Polaków w ręce NKWD i mordowaniu Polaków po tzw. wyzwoleniu przez - w dużej mierze – obsadzoną Żydami bezpiekę, czy wówczas miałbym u Pani - jako recenzentki PISF - szansę na pozytywną rekomendację i przyznanie środków finansowych?

- U mnie...? Tak, oczywiście. Ale ja, np. w tym roku, nie dostałam ani jednego projektu do recenzowania, pewnie tak „na wszelki wypadek”. Ale trzeba dodać, że praktycznie takich projektów, tego rodzaju tematyki historycznej, to nie spotkałam w PISF od kilku lat.

- Stuhr dostaje cięgi za nagłaśnianie polskiego antysemityzmu. No ale kiedy poczytamy napisy na murach, komentarze w Internecie, czy zadamy sobie pytanie, co poczulibyśmy, gdyby nasze dziecko oświadczyło nam, że bierze ślub z Żydem czy Żydówką, to chyba większość nie zaprzeczy, że ta niechęć do Żydów po prostu byłaby faktem. Może jednak warto i o tym mówić?

– Najstraszliwsze w emocjach są stereotypy. Warto sobie uświadamiać, skąd one się biorą, kto je propaguje i w jakim celu. Wszelkie antagonizmy w całym świecie, o podłożu religijnym i narodowościowym czy rasowym zwykle rozniecane były i potem wykorzystywane z potwornym skutkiem przez grupy nacisku, przynajmniej politycznego, najczęściej niestety w celu zapalenia iskry, tej, która ma stać się zarzewiem wojen, a więc i nakręcaniem koniunktury zbrojeniowej itd.

W moim domu rodzice uczyli szacunku do wszystkich wyznań, mam wspaniałych przyjaciół Żydów od wielu lat, o jednej z takich moich przyjaźni pisały niegdyś wszystkie czołowe ilustrowane pisma i tabloidy Izraela. Nic tych przyjaźni nie zamąci, ale to tam, w Izraelu, podczas moich bytności u przyjaciół-Żydów... pluto mi na buty i wyzywano za to, że... to niby ja, urodzona długo po wojnie, „budowałam obozy koncentracyjne” i nikt nie chciał słuchać o tym, że mój ojciec, warszawianin, cudem przetrwał obóz koncentracyjny i wraz z Żydami gnany w marszu śmierci przetrwał i był bardzo ceniony potem przez nich, wiele lat.

- Maciej Stuhr, odtwórca głównej roli w „Pokłosiu”, wielokrotnie wypowiadał się ostatnio o strasznych Polakach. Niemal tyle samo razy zdążył się skompromitować. A to przyznał, że wiedzę o Jedwabnem czerpie z „Gazety Wyborczej”, a to oskarżył Polaków za to, że pod Cedynią przywiązywali dzieci do tarcz, myląc Cedynię z Głogowem a Polaków z Niemcami. Jak Pani postrzega tego aktora, przykładając trzy kategorie: kata, ofiary czy dziecka we mgle?


– W tym filmie, jak we wszelkich innych, gdzie Maciej Stuhr występuje, ukazuje nam, że jest świetnym, wszechstronnym aktorem, zagra każdego i wszędzie. Jak wie każde dziecko, dziś jest w kraju taki czas, że aby żyć, trzeba się dobrze sprzedawać. Idealiści po prostu nie istnieją publicznie, tracą pracę i źródła utrzymania, a nie daj Bóg, ktoś ma kredyty na domek z ogródkiem do spłacania.

- Mieliśmy ostatnio dwa filmy patriotyczne o poważnym budżecie i dużym rozmachu. „Bitwa pod Wiedniem” okazała się klapą, a wcześniej „Bitwa Warszawska 1920” okazał się jeszcze większą kompromitacją. Zna Pani jakiś dobry polski film dużego formatu z ostatnich dwóch lat?


– Nie. Ale wiem, że są młodzi autorzy piszący dobre i patriotyczne scenariusze, tyle że nietrafione w ten koszmarny, szary czas jakiegoś rozdwojenia jaźni narodowej. I ci, którzy decydują o finansowaniu dzieł, też żyją w tym rozdwojeniu jaźni – gorzej jeszcze, bo widać, że zatracili wręcz instynkt samozachowawczy, na krótką metę, dla przetrwania u sterów decyzyjnych i lukratywno-zarobkowych, realizują to, co wymuszają grupy nacisku polityczno-finansowego, często wbrew samym sobie, a już na pewno, wbrew interesom narodowym, racji stanu, czyli wbrew racji przetrwania wartości oraz mentalności narodowej, bo wiemy wszyscy, młodzi patriotyczni twórcy, ale i zachłanni i uwikłani politycznie decydenci, że te narody, które tracą własną pamięć, po prostu giną! Tego wyprzeć się nie uda nikomu.

- Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Robert Wit Wyrostkiewicz

Wywiad ukazał się w najnowszym numerze tygodnika "Nasza Polska" Nr 48 (891) z 27 listopada 2012 r.

za: http://www.ksd.media.pl (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.