Ryszard Czarnecki-Unijne obiecanki cacanki

Cieszę się, jak UE deklaruje pomoc dla Ukrainy i krajów, które przyjęły ukraińskich uchodźców, a więc w pierwszym szeregu Polski. Martwię się jednak, że na razie deklaracje te w wielkiej mierze pozostają tylko na papierze.

Dotychczas nasz kraj nie otrzymał wsparcia z racji przyjęcia już blisko 2,5 mln uchodźców (Turcja dostała 6 mld euro – przy poprzednim kryzysie migracyjnym).

Ci ludzie nie mogą nie jeść, koczować na dworze, muszą się w coś ubrać, a dzieci gdzieś się kształcić – i Polska tę pomoc natychmiast oferuje. Jesteśmy tu szybcy nie jak papierowy, lecz jak prawdziwy tygrys, a UE wolna niczym żółw. Skądinąd, gdy chodzi o pomoc w kontekście wojny hybrydowej ze strony Białorusi (i de facto Rosji) – nielegalne forsowanie, głównie zresztą przez islamskich uchodźców, granicy z Polską – to środki dostała przede wszystkim… Litwa. Inna rzecz to struktura pieniędzy dla Ukrainy i krajów zagrożonych rosyjską agresją, jak Gruzja i Mołdawia. Ta ostatnia ma dostać 150 mln euro, z czego aż 110 to… kredyty. Podobne proporcje mają być w przypadku Ukrainy. Oznacza to, że jedno z najbiedniejszych państw Europy (Mołdawia) i kraj zniszczony wojną (Ukraina) lwią część środków otrzymanych z Brukseli będą musiały zwrócić!

Ryszard Czarnecki

za:niezalezna.pl