Co to się porobiło... Niemieckie media o utracie reputacji TSUE

- Wszystkie te wydarzenia spowodowały, że wiele orzeczeń TSUE stało się coraz mniej akceptowanych. W rezultacie jego orzecznictwo nie mogło uniknąć zwrócenia większej uwagi na deficyty metodologiczne. Nie tylko stało się oczywiste, że niektóre jego wyroki były ledwo prawnie uzasadnione. Również rzucało się w oczy to, że sędziowie luksemburscy często albo nie chcieli, albo nie byli w stanie odpowiednio uzasadnić swych wyroków - pisze Lars Klenk w internetowej wersji Frankfurter Allgemeine Zeitung w krytycznym wobec TSUE artykule pt. "Silnik integracji pod presją legitymacji". Można odnieść wrażenie, że krytyka odrzucenia przez niemiecki Trybunał Konstytucyjny orzeczenia TSUE, oraz jego ostatnie orzeczenia uderzające w niemieckie interesy związane z Nord Stream, zmieniły postrzeganie tego unijnego organu.

 - Nie usprawiedliwiają ich nawet najbardziej desperackie interpretacje prawne, zwykle wyrażały jedynie puste formuły lub ograniczały się do niejasnych i dwuznacznych wypowiedzi. Na największych zwolennikach Unii działa to w najlepszym razie rozczarowująco, a w najgorszym stało się przyczyną głębokiej frustracji, jak to zapewne było ostatnio w przypadku sędziów Federalnego Trybunału Konstytucyjnego.
- pisze Klenk

Żeby jednak ktoś nie pomyślał, że krytyka TSUE może mieć cokolwiek wspólnego z krytyką płynącą z Polski czy Węgier, czujny publicysta FAZ dodaje...

- Jak poradzić sobie z tym stanem rzeczy? Niektórzy utratę reputacji TSUE, z uwagi na jego zbyt jednostronne, zawsze euroentuzjastyczne orzecznictwo, przyjmą pewnie nawet z dużym zadowoleniem. W długoterminowej perspektywie byłoby to jednak fatalne, gdyż Unia Europejska bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje stanowczego trybunału, choćby po to, by przeciwstawić się reżimom autorytarnym w Polsce i na Węgrzech.


Reżimom autorytarnym...

za:www.tysol.pl