Kto naprawdę ma zapędy autorytarne?

W przestrzeni publicznej, przynajmniej jej części, pokutuje mit, jakoby w Polsce wraz z objęciem władzy przez Zjednoczoną Prawicę nastały rządy autorytarne. To teza tyleż często powtarzana, ile oderwana od realiów i absurdalna. Życie co rusz ją weryfikuje,

gdy okazuje się, kto w istocie zmierza do cenzurowania rzeczywistości i działa przeciw pluralizmowi, wolności słowa, różnorodności poglądów.

 To ci, którzy najgłośniej krzyczą o pisowskim autorytaryzmie. Ostatnio w rolę cenzora wcielił się poseł Lewicy Maciej Gdula, który chciał usuwać billboardy z dzieckiem w łonie matki ukazanym w kształcie serca, a teraz postanowił wytoczyć oręż przeciw szkolnym lekturom. Na pierwszy ogień rzuciłby na stos rasistowską powieść Henryka Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy”. Podobnie uczyniłby z „Kamieniami na szaniec” i „Chłopcami z Placu Broni”. „Przestańmy męczyć i zatruwać dzieci” – zawyrokował poseł, choć słowa te można by skierować do niego samego, bo jego działalność w przestrzeni publicznej to dla Polaków prawdziwa udręka.

Leszek Galarowicz

za:niezalezna.pl