Bp Długosz dla Niezalezna.pl o Krzysztofie Krawczyku: Jego świadectwo wiary robiło na mnie wrażenie

- Nigdy nie modlę się o zdrowie, chociaż jestem po operacji nowotworowej. Zawsze proszę Pana Boga o wiarę. Chcę się czuć potrzebny, Panu Bogu i ludziom - mówi nam ksiądz dr hab. biskup pomocniczy senior archidiecezji częstochowskiej - Antoni Długosz. I przypomina swoją przyjaźń z Krzysztofem Krawczykiem oraz

wspólną piosenkę "Europo, nie możesz żyć bez Boga!" o głęboko przemyślanym tekście, który pokazuje, jak odcięcie się od chrześcijańskich korzeni w europejskim życiu publicznym odbiera autorytety - i wiarę - dzieciom i młodzieży.

Ksiądz ma opinię optymisty, nazywanego "biskupem uśmiechniętym". (Jest też ksiądz wykonawcą utworu z 2012 r. "Chrześcijanin tańczy"). Jak w dzisiejszych czasach, w dobie pandemii, chrześcijanin może i powinien zachować optymizm?

Chrześcijaństwo nie jest religią smutku, ale radości i nadziei! Oczywiście nikt z nas, doświadczając choroby w rodzinie czy słysząc o śmierci drugiego człowieka, nie będzie tańczył, to pewne. Chodzi o to, żebyśmy mimo takich doświadczeń zawsze pamiętali, że dla człowieka wierzącego nie ma sytuacji przegranej. Nawet w chorobie, śmierci jest miejsce dla nadziei. Wyraził to Krzysztof Krawczyk, piosenką z ostatniej płyty "Horyzont". On szedł w stronę horyzontu. Nie w stronę końca swojego życia, ale ku spotkaniu z Bogiem, z Jezusem.

To było dla księdza szczególnie trudne pożegnanie, w ostatnim czasie.

Znaliśmy się z Krzysztofem 15 lat. Spotykaliśmy. Nie tylko przy nagrywaniu piosenek, ale z okazji imienin, jubileuszy. Kontaktowaliśmy się także telefonicznie.

Którą piosenkę Krzysztofa Krawczyka lubi ksiądz biskup najbardziej?

Andrzej Kosmala, jego manager napisał dla niego piękne teksty na temat ojczyzny. Jest ich kilka. Te piosenki zawsze bardzo mnie wzruszały. Krzysztof wraca w nich do bohaterów naszego narodu, tradycji. Oprócz piosenek robiło na mnie wrażenie jednak świadectwo wiary, po nawróceniu, Krzysztofa Krawczyka. Niektórzy dziennikarze krępowali się prowadzić z nim wywiady, bo ciągle wracał do swojego nawrócenia. Nazwano go "człowiekiem nie z tej ziemi", jakimś dziwakiem. A to nie było dziwactwo. To było dawanie świadectwa wiary. Papież - święty Paweł VI, mówił (później powtarzał to za nim święty Jan Paweł II), że współczesny świat na pierwszym miejscu potrzebuje świadków, osób, które dają świadectwo przekazywanych wartości. Krzysztof był świadkiem, żył wartościami, by potem móc je przekazywać.

Niedawno obchodził ksiądz biskup 80. urodziny. Czego ksiądz sobie życzył z tej okazji?

Wraz z arcybiskupem seniorem Stanisławem Nowakiem jako pierwsi biskupi w Częstochowie przekroczyliśmy 70., a potem 80. rok życia. Oprócz naszej dwójki żaden z biskupów częstochowskich nie dożył takiego wieku. Przede wszystkim więc dziękuję Panu Bogu za zaufanie! Za to, że pozwala mi dalej żyć! Zresztą nigdy nie myślę o tym, ile mam lat, tylko staram się w miarę swoich możliwości służyć Panu Bogu i ludziom. Chcę być potrzebny! Nie proszę też Pana Boga o zdrowie. Oczywiście jestem pod kontrolą lekarzy, (bo jestem po operacji nowotworowej i teraz już medycy nie dają mi spokoju, ciągle każą chodzić na różne zabiegi i badania...) Ja zawsze proszę Pana Boga o wiarę. Żebym umierał jako człowiek wierzący i praktykujący! Jeżeli z kimkolwiek się spotykam, proszę o modlitwę w intencji mojej wiary, jak mówił Święty Piotr: "Panie, przymnóż mi wiary". Długo żyję... (Przeżyłem już mojego ojca - tata zmarł, mając niecałe 73 lata. Jeszcze nie przeżyłem mamy, która zmarła, mając blisko 84 lata). I wiem, że zmierzam ku horyzontowi... Wiara mi mówi, że nie idę w stronę końca życia, ale w stronę horyzontu, za którym spotkam się z Panem Jezusem.

Wiele mówi się teraz o problemach psychologicznych dzieci i młodzieży w związku z nią. Osamotnieniu, wyobcowaniu, poczuciu pustki. Co ksiądz biskup jako Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Młodzieży Nieprzystosowanej Społecznie i opiekun Ośrodka Terapii Uzależnień "Betania" archidiecezji częstochowskiej o tym sądzi?

Boleję bardzo, że pierwsze seminarium, jakim jest rodzina, właściwie nie spełnia swoich zadań. Nie wszyscy rodzice obecnych młodych ludzi przygotowali się właściwie do życia rodzinnego. Najpierw był w Polsce system totalitarny, ówcześni nastolatkowie mieli różne doświadczenia z katechezą, z Kościołem. Sami skupiali się na tradycyjnych zwyczajach, jakie występują w naszej religii, a nie zwracali na to uwagi, co jest istotą więzi z Panem Jezusem. Katecheza ma przygotowywać i pomagać w kontaktach z Jezusem, któremu trzeba całkowicie zaufać i potem realizować propozycje, jakie nam daje w naszych doświadczeniach życiowych. To się wiąże ze zobowiązaniami, jakie występują w sakramencie bierzmowania, ale niestety rodzice nie są w większości świadkami wiary w życiu swoich dzieci. Takiego świadectwa (wobec dzieci do 7. roku życia) nie zastąpi nikt, nawet sam papież. Rodzice mają przeogromny autorytet u dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, a to jest czas, gdy dziecko uczy się podstaw, więc deficyty wyniesione z domu rodzinnego później powodują, że szuka namiastki szczęścia  w uzależnieniach, np. od narkotyków. Jestem duszpasterzem narkomanów i alkoholików. Jestem wśród nich, bo wiem, że w większości przypadków nie otrzymali świadectwa wiary ze strony swoich rodziców. Tutaj może - w naszym ośrodku rehabilitacyjnym "Betania" w Mstowie k. Częstochowy - odkrywają po raz pierwszy, czym jest wiara, szczególnie więź z Panem Jezusem, bo ciągle o tym im mówimy. My oczywiście nikogo nie zmuszamy do praktyk religijnych, ale zgodnie z regulaminem ośrodka nasi podopieczni (choćby biernie) powinni uczestniczyć w zajęciach, które są proponowane. Te osoby dopiero w naszym ośrodku próbują jakoś to wszystko odkręcać, ale to bardzo trudne, bo z uzależnienia już nigdy się nie wychodzi. Jedynie można uśpić skrajne doświadczenia. -"Pozostaje się człowiekiem chorym, ale trzeźwym" - jak mówią abstynenci. (To dotyczy alkoholu, narkotyków itd.). Już nigdy nie będzie się w pełni człowiekiem zdrowym. Zabrakło świadectwa wiary, jakie winni im dać rodzice, którzy są przecież pierwszymi katechetami, pedagogami i wychowawcami. Kościół jest tylko na usługach rodziny i nie zastąpi świadectwa rodziców wobec dzieci!

Z brakiem autorytetów u młodych zmaga się cała Europa. Czy nie jest to też konsekwencją postępującej laicyzacji życia społecznego?

Tak! Nagraliśmy z Krzysztofem Krawczykiem w 2011 roku taką proroczą pieśń "Europo, nie możesz żyć bez Boga!". Tekst napisał Andrzej Kosmala, muzykę do utworu skomponował Robert Kalicki. Paradoks Unii Europejskiej polega na tym, że tworzyli ją głęboko wierzący i praktykujący katolicy (zresztą na fladze unijnej jest 12 gwiazd Matki Bożej), a teraz niektórzy przedstawiciele UE chcą zupełnie usunąć Chrystusa z historii. Zupełnie! Dlatego śpiewamy: -"Europo, nie możesz żyć bez Boga. Nie uciekaj dziś od prawdy prostych słów... Zapisz je w sercu i zachowaj w duszy, bo Bóg jest drogą, którą warto iść"... Starą Europę tworzyło chrześcijaństwo, a teraz próbuje się całkowicie odciąć wspólnotę od tych korzeni. To bardzo przykre...

Agnieszka Kołodziejczyk

za:niezalezna.pl