TINA dla europejskich konserwatystów

Brytyjska Żelazna Dama, premier Margaret Thatcher, miała swoje powiedzonko i jednocześnie skrót, używane, gdy była zmuszona podjąć decyzję bez rozważania innych wariantów. To TINA: „There is no alternative” („Nie ma alternatywy”).
Dziś możemy go użyć w kontekście tworzenia w Europie nowej formacji politycznej „na prawo od centrum”,

odwołującej się do idei UE jako Europy ojczyzn, Europy państw narodowych. Istotnie, wóz albo przewóz. Albo będziemy mieli rację, ale pozbawieni instrumentów realnego oddziaływania skupimy się na krytyce unijnego establishmentu, albo zbudujemy polityczną siłę, z którą będą musiały się liczyć środowiska eurofederalistyczne.

Konieczność integracji środowisk konserwatywnych, tradycjonalistycznych, zwolenników Europy narodów – o której twardo mówi Jarosław Kaczyński – jest oczywista, tak jak to, że nasi oponenci żywią się naszymi podziałami i uprzedzeniami.

Wyciągnijmy z tego wnioski. Dla zbudowania struktury o poważnej sile w skali europejskiej warto wznieść się ponad uprzedzenia i spojrzeć szerzej. Warto grać w najsilniejszej lidze, a nie tylko słusznie potępiać federalistów i moralnie protestować przeciwko europejskiemu superpaństwu. Czas nagli.

 
Ryszard Czarnecki

za:niezalezna.pl